Wydaje mi się, że nie miał Pan okazji poznać A.N. To mi się wydaje, a na pewno wiem, że źle go Pan ocenia, pochopnie. Problem jaki z nim mają... powiedzmy ideowi przeciwnicy (eufemizm) jest taki, że to żaden troglodyta z lasu, ale człowiek, który jest w stanie myśleć ich (czyli cywilizowanymi, przynależącymi ludziom o dobrym mniemaniu o sobie, wykształconym, elitarnym itd.) kategoriami, tylko z innym wektorem, z innym pomysłem, po prostu – inaczej. A.M. jest więc w dwójnasób groźny, trudny do wyrechotania, zlekceważenia czy przemilczenia, jest niezręczny i kłopotliwy. Porównywanie go do Toyahów czy Pań Reń jest mocno krzywdzące, co w sumie pewnie ma małe znaczenia, ale co gorsza, jest kontrfaktyczne. To po pierwsze.
Po drugie, dzieli mnie z A.N. sporo (mówię o poglądach na różne teoretyczne i praktyczne sprawy) i wciąż coraz więcej. Niestety, konstatuję to z przykrością, bo wcale nie musi tak być. Nie ma potrzeby tego rozwijać; przynajmniej ja nie mam takiej tu potrzeby. Ale to nie oznacza, że nagle nie będę wiedział gdzie jest cement, a gdzie betoniarka. Jeśli Pan nie wie o co chodzi, a przynajmniej nie czuje w związku z tym niepokoju, kiedy gazownik w starym stylu szczuje z nagonką, to ja już takich wątpliwości nie mam, gdzie mam być. Zaryzykuję w ciemno, nawet jeśli nie mam wszystkich danych, bo coś tam już w ich wykonaniu widziałem. Wyrwane z kontekstu zdanie (niezbyt mądre, chętnie bym wyjaśnił dlaczego nie można uchwalić ustawy o strzelaniu do ludzi, i dlaczego taki przykład jest, mówiąc delikatnie, niestosowny) posłużyło do rozrabiania bieżącego tematu z wykorzystaniem środków absolutnie nieproporcjonalnych. Mnie jest też po prostu po ludzku szkoda Artura, bo gra kozaka (może nawet nim jest), ale przecież w tyłek dostaje i jego rodzina, i interesy, i on sam, choć to może akurat najmniej ważne. Jakieś łajzy wycierają sobie jego nazwiskiem gębę, a za chwilę będzie symbolem polskiego antysemityzmu i ksenofobii. Po co? Skoro zapisał się do partii i jakieś plany z tym wiązał, bo inaczej przecież by się nie zapisał. Bez sensu. Krew w piach. I jeszcze dowiedzieliśmy się, że to Jarkacz i stworzona przez niego mowa nienawiści dała asumpt do tekstów Nicka. Szaleństwo. Gdybym nie to, że nie wierzę w duchy, pomyślałbym, że Nicek to koń trojański PiS-u. Agent. Albo ruski agent. Bez sensu, proszę Pana.
-->merlot
Wydaje mi się, że nie miał Pan okazji poznać A.N. To mi się wydaje, a na pewno wiem, że źle go Pan ocenia, pochopnie. Problem jaki z nim mają... powiedzmy ideowi przeciwnicy (eufemizm) jest taki, że to żaden troglodyta z lasu, ale człowiek, który jest w stanie myśleć ich (czyli cywilizowanymi, przynależącymi ludziom o dobrym mniemaniu o sobie, wykształconym, elitarnym itd.) kategoriami, tylko z innym wektorem, z innym pomysłem, po prostu – inaczej. A.M. jest więc w dwójnasób groźny, trudny do wyrechotania, zlekceważenia czy przemilczenia, jest niezręczny i kłopotliwy. Porównywanie go do Toyahów czy Pań Reń jest mocno krzywdzące, co w sumie pewnie ma małe znaczenia, ale co gorsza, jest kontrfaktyczne. To po pierwsze.
Po drugie, dzieli mnie z A.N. sporo (mówię o poglądach na różne teoretyczne i praktyczne sprawy) i wciąż coraz więcej. Niestety, konstatuję to z przykrością, bo wcale nie musi tak być. Nie ma potrzeby tego rozwijać; przynajmniej ja nie mam takiej tu potrzeby. Ale to nie oznacza, że nagle nie będę wiedział gdzie jest cement, a gdzie betoniarka. Jeśli Pan nie wie o co chodzi, a przynajmniej nie czuje w związku z tym niepokoju, kiedy gazownik w starym stylu szczuje z nagonką, to ja już takich wątpliwości nie mam, gdzie mam być. Zaryzykuję w ciemno, nawet jeśli nie mam wszystkich danych, bo coś tam już w ich wykonaniu widziałem. Wyrwane z kontekstu zdanie (niezbyt mądre, chętnie bym wyjaśnił dlaczego nie można uchwalić ustawy o strzelaniu do ludzi, i dlaczego taki przykład jest, mówiąc delikatnie, niestosowny) posłużyło do rozrabiania bieżącego tematu z wykorzystaniem środków absolutnie nieproporcjonalnych. Mnie jest też po prostu po ludzku szkoda Artura, bo gra kozaka (może nawet nim jest), ale przecież w tyłek dostaje i jego rodzina, i interesy, i on sam, choć to może akurat najmniej ważne. Jakieś łajzy wycierają sobie jego nazwiskiem gębę, a za chwilę będzie symbolem polskiego antysemityzmu i ksenofobii. Po co? Skoro zapisał się do partii i jakieś plany z tym wiązał, bo inaczej przecież by się nie zapisał. Bez sensu. Krew w piach. I jeszcze dowiedzieliśmy się, że to Jarkacz i stworzona przez niego mowa nienawiści dała asumpt do tekstów Nicka. Szaleństwo. Gdybym nie to, że nie wierzę w duchy, pomyślałbym, że Nicek to koń trojański PiS-u. Agent. Albo ruski agent. Bez sensu, proszę Pana.
Ostrożnie, Panie Merlocie, z tymi etykietami.
referent
referent -- 23.11.2012 - 14:07