Wołyń i Galicja Katyniem współczesnej Polski

Dzisiaj obchodzimy 65. rocznicę apogeum ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich spod znaku OUN-UPA na Polakach, Żydach, Ukraińcach i innych narodowościach zamieszkujących południowo-wschodnie ziemie II RP. 11. lipca 1943r. po kilkudniowej mobilizacji oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii wspomagane przez zindoktrynowaną ludność ukraińską napadły co najmniej 99 polskich wsi na Wołyniu. Polaków zabijano w okrutny sposób – za pomocą siekier, noży, wideł, kos i innych tym podobnych narzędzi, palono żywcem. Tylko nieliczni mieli szczęście zginąć od kuli. Oprawcy stosowali wymyślne tortury – ofiarom wydłubywano oczy, wycinano języki, kobietom obcinano piersi, mężczyznom genitalia. Zdarzają się relacje o ćwiartowaniu czy przepiłowywaniu żywych ludzi.

Tylko w tym jednym dniu zginęło co najmniej 3 tysiące ludzi – tyle udało się ustalić. Prawdopodobnie było ich znacznie więcej, około 5 tysięcy. Jednak masowe mordy OUN-UPA trwały od początku 1943r. do 1945 roku. 11 lipca jest więc tylko – i aż – datą-symbolem, jak 1. czy 17. września.

W czasach PRL mówiono o zbrodniach UPA półgębkiem. Władzy przyniesionej na sowieckich bagnetach nie było wygodnie przypominać, że ziemie kresowe należały kiedyś do Polski. Nacjonaliści ukraińscy nie pasowali do zaordynowanej przyjaźni między „bratnimi socjalistycznymi narodami”. Wychodziły nieliczne pozycje książkowe, jak „Czerwone noce” Cybulskiego czy – wycofana z księgarń po interwencji sowieckiej „Droga do nikąd”. Niemożliwe było istnienie organizacji kresowych dokumentujących pamięć o tamtych czasach.

Od 1989 roku mamy wolność słowa. Jednak – w przeciwieństwie do zbrodni niemieckich czy sowieckich – do dziś nie mówi się w Polsce pełnym głosem o ludobójstwie nacjonalistów ukraińskich. Jeśli prześledzić losy zmagań o prawdę w tym temacie, można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z kłamstwem podobnym do kłamstwa katyńskiego, z tą różnicą że dobrowolnym.

Tak naprawdę zmagania o prawdę zaczęły się już u schyłku PRL, gdy pewien profesor UW stwierdził publicznie, że AK na Wołyniu mordowała Ukraińców. Oburzeni akowcy chcieli pozwać naukowca do sądu, jednak zorientowali się, że nie mają w ręku jakichkolwiek dowodów. Zaczęli spisywać i zbierać swoje relacje. Na ich podstawie oszacowali w 1990r., że na Wołyniu zginęło 60-70 tysięcy Polaków. Jednak nikt nie chciał z nami rozmawiać na temat dowodów przez nas zebranych, traktując je jako niewiarygodne, stronnicze i antyukraińskie. Mówiono nam też, szczególnie partie polityczne do których zwracaliśmy się, że to sprawa historyków. Ale żadna uczelnia nie zabierała się do tej białej plamy (akowiec Andrzej Żupański).

W końcu w 1994r. tematem zainteresował się ośrodek KARTA zwołując konferencję w Podkowie Leśnej. Przyniosła ona efekt w postaci seminariów polskich i ukraińskich historyków ciągnących się do 2001 roku. Owocem tych seminarów jest dziewięć tomów pt. „Polska-Ukraina trudne pytania”. Ocena ich dorobku nie jest jednoznaczna. Z jednej strony ten dialog pozwolił pokazać historykom ukraińskim istnienie problemu. Z drugiej strony ilość bzdur wypowiedzianych podczas tych seminariów przez – w końcu naukowców – jeży włos na głowie. Dość powiedzieć, że jeden z ukraińskich profesorów twierdził, że rzezie na Wołyniu były sprowokowane przez działania 27. Dywizji Piechoty AK, podczas gdy 27. DP AK powstała dopiero po rzeziach wołyńskich. Mimo swego politpoprawnego charakteru seminaria nie spotkały się z szerszym zainteresowaniem mediów. Do dnia dzisiejszego, w ciągu 6 miesięcy od zakończenia prac, żadnej dostępnej informacji przeciętny Polak nigdzie nie przeczyta, ani nie usłyszy (tak pisał w 2001 roku spiritus movens tych seminariów Andrzej Żupański).

Część badaczy wywodzących się ze środowisk kresowych nie wzięła udziału w seminariach Polska-Ukraina uważając je za „uzgadnianie prawdy”. Samotnie, bez wsparcia państwa, instytucji naukowych i masowych mediów kontynuowali swoje prace polegające na zbieraniu relacji świadków tamtych wydarzeń oraz analizowaniu literatury i archiwów.

W tym samym czasie swoją historię o Wołyniu zaczęła pisać Gazeta Wyborcza. W takim dniu jak dziś nie warto by poświęcać jej nawet słowa, gdyby nie to, że na lata zdominowała ona dyskurs o tragedii Kresów. Dziś przecieram oczy ze zdumienia czytając: „Gazeta przerwała milczenie o Wołyniu”(GW z 07.07.2008). Dowodem na to ma być wydana przez Bibliotekę Gazety Wyborczej książka „Wołyń 1943-2008 POJEDNANIE” będąca zbiorem wybranych artykułów tego pisma od 1995r. Nie sposób podsumować i skomentować wszyskich kłamstw, półprawd, przeinaczeń i manipulacji zawartych w tym tomie. Skladają się one na następują melodię: „polska prowokacja”,„konflikt polsko-ukraiński”, „wojna chłopska”, „wojna pańsko-chłopska”, „na atak odpowiadano atakiem”, „bezmyślna jatka dwóch nacjonalizmów”, „nie ma dowodów”, „wytępienie narodu polskiego nie było zamierzone”, „UPA walczyła o niepodległość”, „AK mordowała”.

____________

Przez lata PRL z powodów politycznych zakłamywano prawdę o Katyniu. Jej powiedzenie godziło w sojusz ze Związkiem Radzieckim. W imię politycznych racji jako winnych zbrodni wskazywano Niemców. Elity PRL – przynajmniej ich część – doskonale zdawały sobie sprawę, kto był rzeczywistym katem polskich oficerów, jednak świadomie siebie – i społeczeństwo – w imię sojuszy okłamywały. Kłamstwo było ewidentne, zero-jedynkowe, więc runęło w gruzach wraz z upadkiem komunizmu.

Dzisiaj pamięć i prawda o ludobójstwie nacjonalistów ukraińskich – jak kiedyś w przypadku Katynia – jest przedmiotem polityki międzynarodowej. Tak jak kiedyś, spora część polskich elit intelektualnych kierując się względami koniunkturalnymi a także wytworzonym kompleksem winy wobec Ukraińców, wypiera z pamięci lub przeinacza fakty nie pasujące do politycznie poprawnego obrazu „konfliktu polsko-ukraińskiego”. Wszystko w imię źle pojętego pojednania polsko-ukraińskiego, które ma objawiać się tym, że nawet na własnym podwórku nie można upamiętniać ofiar i potępiać zbrodniczości OUN-UPA. Ba, do dobrego tonu należy podkreślanie jej „narodowowyzwoleńczego charakteru”.

Przykładów takiego błądzenia polskich elit (?) nie brakuje. Pan Prezydent Kaczyński wycofał się z patronowania konferencji poświęconej rocznicy zbrodni wołyńskiej, jednocześnie obejmując patronat nad Festiwalem Kultury Ukraińskiej odbywającym się w tych dniach. Jako patron znalazł się w doborowym towarzystwie – marszałka Komorowskiego, blokującego rocznicową uchwałę w Sejmie, prezydenta Juszczenki, zwolennika nadania praw kombatanckich upowcom i przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Jaceniuka, który szczyci się tym, że jest synem banderowca.
Nie chodzi tu tylko o polityków. Ten sam Andrzej Wajda, który w hołdzie ojcu nakręcił film „Katyń”, odmówił prawa do oddania podobnego hołdu ofiarom innego ludobójstwa, podpisując list protestacyjny przeciw budowie pomnika wołyńskiego w Warszawie.
Albo Adam Michnik piszący w kontekście Wołynia i UPA: „tragiczny konflikt polsko-ukraiński był nieuchronny” oraz „w takich [czarno-białych] kategoriach osądzić można tylko dwóch największych bandytów XX wieku, Hitlera i Stalina”. Ciekawe, skąd u człowieka, który za misję życiową przyjął walkę z ekstremizmami, tyle tolerancji dla nacjonalistów jednej narodowości.
Nawet poważni i szanowani historycy błądzą. W „Historii Polski 1914-1991” Wojciecha Roszkowskiego można przeczytać: „Na przełomie 1942 i 1943 r. nasiliły się starcia między podziemiem polskim i ukraińskim (...) W dużej mierze prowokowali je [rzezie – D.B.] partyzanci radzieccy, kierowani przez oficerów NKWD”.
Kaczynski_w_Katyniu.jpg
Lech Kaczyński w Katyniu. Na podobnych uroczystościach ws. ofiar OUN-UPA prezydenta RP nie będzie

Zrobiono wiele – tak jak w przypadku Katynia – by nie wskazać i nie potępić prawdziwych winnych.

Prawda jest taka, że ludobójstwo na Kresach zostało zaplanowane i dokonane przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, bazującą na faszystowskiej ideologii Dmytra Doncowa. Już w 1929r. organizacja ta przewidziała oczyszczenie ziem ukraińskich z „okupantów”, za których uważano wszystkich nie-Ukraińców.
Członkowie OUN brali czynny udział w holokauście Żydów ukraińskich (kilkaset tysięcy ofiar).
Zbrojne ramię OUN Bandery – Ukraińska Powstańcza Armia wymordowała na Wołyniu ok. 60 tysięcy Polsków. Szacuje się, że w walkach i odwetach zginęło 2-2,5 tysiąca Ukraińców.
Po dokonaniu czystki na Wołyniu, UPA przeniosła rzezie na tereny Wschodniej Galicji oraz za Bug. Według najnowszych szacunków organizacji kresowych, opartych na relacjach kilku tysięcy świadków, liczba ofiar nacjonalistów ukraińskich (głównie OUN-UPA, ale nie tylko) we Wschodniej Galicji sięga co najmniej 100 tysięcy ofiar. Liczba ofiar ukraińskich w wyniku walk i poskich odwetów jest oceniana tu na 1-5 tysięcy, przy czym proukraińsko nastawiony historyk Grzegorz Motyka pisze, że jest to „raczej bliżej tysiąca niż pięciu”.

Wszystkie czystki przeprowadzano na rozkaz najwyższych władz OUN-UPA. To nie była „wojna”, „zemsta” ani „konflikt”. To było ludobójstwo.

O „walkach polsko-ukraińskich” można mówić tylko w przypadku ziem rdzennie polskich, głównie Zamojszczyzny, gdzie rzeczywiście doszło do obopólnej jatki z polskim podziemiem, sprowokowanej jednak przez przekroczenie Bugu przez UPA. Dopiero tu liczba ofiar z obu stron wydaje się być zbliżona (po kilka-kilkanaście tysięcy).

Liczba ofiar ukraińskich, które w sumie zginęły w odwetach z rąk polskich jest niewiadomą. Różni historycy podają różne liczby. Wiktor Poliszczuk mówi o 4 tysiącach. G. Motyka o 10-20 tysiącach. Trzeba zauważyć, że strona ukraińska nie jest w stanie poprzeć podawanych przez siebie liczb prawie żadnymi badaniami. Przyznali to w trakcie seminariów Polska-Ukraina ukraińscy historycy. W ewidencji ośrodka KARTA znajduje się 3 tysiące nazwisk Ukraińców zabitych przez Polaków, umieszczonych tam przez E. Mysiło. Strona polska ustaliła z nazwiska ponad 42 tysiący polskich ofiar.

Jeszcze większą niewiadomą stanowi liczba ofiar OUN-UPA narodowości ukraińskiej, którzy ginęli za odmowę służby w UPA, pomoc Polakom, sympatie komunistyczne a nawet za samo krytykowanie tej organizacji. Ukraina zajęta gloryfikowaniem herosów z UPA nie jest zainteresowana badaniami nad tą kwestią. Wiktor Poliszczuk w różnych książkach podaje liczby od 36 do 80 tysięcy Ukraińców poległych z rąk swych rodaków, ale sprawa wymaga precyzyjniejszych studiów.

_________________

„...jeśli Ukraina chce być niepodległa, nie może wyrzec się pamięci o UPA. UPA była powstańczą armią walczącą o niepodległość.” – słowa te wypowiedział Jacek Kuroń i tak myśli wielu Polaków. Ja natomiast wierzę, że kiedyś Ukraina wyrzeknie się dziedzictwa OUN-UPA. Nie potrafię sobie wyobrazić, że bratni kraj obierze sobie za założycielski mit o zbrodniczej organizacji, której 90% ofiar to niewinni cywile. Sama walka z okupantami – Niemcami i Sowietami, czasem zaledwie deklaratywna – nie rozgrzesza OUN-UPA, tak jak mordercy z Jedwabnego nie odkupili swych win udziałem w polskim ruchu oporu. Ukraina nie zasługuje na tak podły mit.
Mamy obowiązek przypominać ofiary nacjonalistów ukraińskich. Wszyscy, którzy uważają, że taktowne milczenie jest rozwiązaniem, są w wielkim błędzie. Nie wyobrażam sobie prawdziwego pojednania polsko-ukraińskiego, gdy dochodzi do takich sytuacji, jak opisana na blogu ks. Zaleskiego (relacja z wycieczki do Lwowa): “Już od rana na Wałach Hetmańskich rozstawione były wielkie bilboardy z zdjęciami band UPA oraz banderowskimi flagami. Jeden z uczestników wycieczki rozpoznał bandę operującą w powiecie brzeżańskim, która wymordowała kilkunastu członków jego rodziny.”
65.jpg
Na zdjęciu: uczestnicy manifestacji w Kijowie z okazji 65 rocznicy powstania UPA. Do pocz. 1943r. podniesienie ręki było organizacyjnym pozdrowieniem OUN.

________________________________________________
Aktualizacja z 21.10.2008: Po zgłoszeniu uwagi przez p. Romualda Niedzielkę usunąłem liczbę 18 tys. ofiar ukraińskich OUN-UPA jakoby przez niego podawaną. W rzeczywistości są to ofiary narodowości polskej. Pomyłka wynika z niedookreślenia narodowości ofiar w trzeciej kolumnie tabeli na stronie 20. książki R.Niedzielki “Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945”.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

DB

Trzeba rozsylac linki do twojego tekstu w kazde mozliwe miejsce.

Human Bazooka


MD

:)
Ale myślisz, że to coś da? Parę dni temu wysłałem e-mail do TVN, żeby zauważyli temat. Teraz oglądam 24Godziny i nie wierzę, że coś będzie. Wypadek w Serbii rulez.
Tak mi się skojarzyło. Dzisiaj też rocznica masakry w Srebrenicy. Myślisz, że pamiętają?

dawniej KriSzu


A teraz okładanie się PO i PiS

Rzygać się chce.

dawniej KriSzu


Dymitrze

niech oni się okładają, w błocie czy kisielu, co tam lubią, a Ty, my, róbmy swoje.

Pozdrawiam.


Dla odmiany

od moich sierioznych tekstów polecam wpis Einego: http://autodafe.salon24.pl/83502,index.html

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze!

Dziś rano w radiowej trójce marszałek Jarosław Kalinowski mówił to, co Pan od dawna pisze. Było zatem w publicznym radiu o ludobójstwie OUN-UPA i o kunktatorstwie PO, PiS oraz SLD.

Wiem, że to pierwsza jaskółka, ale może pojawią się inne i może za rok 11. lipca to będzie dzień pamięci.

Pozdrawiam


Kurczę

Wczoraj coś było w TVN24 z udziałem ks. Zaleskiego. Niestety przygotowywałem nową notkę...
Podziwiam tego człowieka. Wczoraj wieczorem był w Warszawie w TVN24, dzisiaj w Legnicy, jutro rano znowu w Warszawie, w TVP o 8.15.

W ogóle niezły ferment zrobił się na prawicy z powodu postawy Kaczyńskiego. Mocny tekst FYM-a na ten temat: Każdy Wołyniak jest ruskim agentem

dawniej KriSzu


ech, Dymitr

Ale to i tak trzeba im było w oczy rzucić, bo sami z siebie nic nie zauważyli. Nawet FYM zagrał koniunkturalnie.

Human Bazooka


Koniunkturalnie?

Jak dla mnie, to bezkompromisowo.

dawniej KriSzu


juz mówię dlaczego koniunkturalnie

Bo odczekał kilka dni, by zobaczyć w którą stronę “to wszystko” się potoczy.

Human Bazooka


Szalony Psie!

A czy to nie zazdrość przez Pana przemawia? Bo ja doceniam autora i zazdroszczę, że to nie ja napisałem ten tekst…

Pozdrawiam


Tekst FYM-a

i formalnie i merytorycznie bardzo dobry.

Mad, wiesz, nie znasz intencji kogoś innego, to nie wiesz czy koniunkturalnie.
Takie mam wrażenie.

pzdr


JM

A co będę tłumaczył, skoro pan wie lepiej?
Nie i panu będzie, że zazdrość.
Pasuje?

Human Bazooka


Panie Jerzy,

Mad to akurat w tych sprawach ma nosa, jak mało który Dog.

Sprawa jest taka: wykorzystywanie tego naszego Drugiego Katynia do tego by potępiać lub gloryfikować polityków, w tym Prezydenta RP, albo do tego, żeby toczyć blogerskie bitwy o to, kto jest większym patriotą a kto lepszym politycznym graczem, to jest głupota i/lub świństwo. To właśnie tam robią.

Są do cholery jeszcze na tym świecie sprawy, którymi się nie handluje.

Skoro z jakichś przedziwnych powodów Prezydent RP nie umie się odnaleźć w tej sytuacji tak, żeby nie wyjść na bałwana, to ma problem. Dziś jest, jutro go nie będzie. Następny może będzie lepszy, a może dużo gorszy.

Rzecz w tym, żebyśmy niezaleźnie od tego, robili co trzeba. Zamiast czekać aż Prezydent RP zmądrzeje albo się zmieni, i za nas zadba o naszą tożsamość i pamięć o pomordowanych, sami to róbmy, bo dzięki netowi dziś możemy.

Gdy świadomość społeczna będzie większa niż dziś, nawet nędzny karierowicz będący Prezydentem nie będzie mógł robić głupot – choćby z obawy o słupki w sondażach.

To potrwa, zanim do tego dojdziemy, ale jak nie zaczniemy iść, to samo nie pójdzie.


Mad, panowie..

Weźcie się skupcie na statucie/celach stowarzyszenia.

Można je ograniczyć do tego aby np nakręcić cykl filmów dokumentalnych oraz film/serial fabularny.
I, jak zgromadzić na to środki?


Igła

1. Nie będę podejmował wiążących decyzji do czasu, aż wypowie się Banan- w innej sytuacji moje zachowanie będzie nieetyczne, tak to widzę.

2. Sprawa filmu (nieważne, czy dokumentalnego, czy fabularnego), czy inaczej: pozyskanie środków na tego typu produkcję to pochodna ustalenia grupy, stowarzyszenia, czy fundacji. Zobaczcie, że dzięki tego typu grupie powstał film “Śmierć jak kromka chleba” w naprawdę imponującej obsadzie aktorskiej.

3. Żródła finansowania?

a/ PISF
b/ Mediadesk
c/ Ministerstwo Kultury Sztuki i Dziedzictwa Narodowego
d/ dotacje np. od osób prywatnych
e/ Fundacje

To tylko część. Ale trzeba zrobić pierwszy krok.

Human Bazooka


Grzesiu

Odsyłam do komentarza Serga.

Human Bazooka


Panie Sergiuszu!

Co do wykorzystania smutnej karty naszej historii do politycznej nap…ki to pełna zgoda. Niemniej moim zdaniem tekst Fyma nie próbuje jątrzyć tylko opisać stan wynikły z zachowania prezydenta. To co robią komentatorzy, to już zupełnie inna sprawa, ale nie obciążałbym tym Fyma.

To co pisze MD jest prawdopodobne, ale czym innym jest postawienie hipotezy, a czym innym uznanie jej za pewnik. Mnie razi pewność w przypisywaniu ludziom złych intencji. Szczególnie odnośnie tekstu, w którym o interesującej nas sprawie jest dużo i w sposób wyważony. Tu akurat bardziej polegam na wyczuciu pana Dymitra Bagińskiego. Choć oczywiście mogę się mylić.

Zatem zróbmy ten krok. Przygotujmy statut. Zbierzmy minimalną liczbę członków założycieli. Zarejestrujmy stowarzyszenie. Poinformujmy o inicjatywie jak najszersze kręgi osób. Może to coś da?

Ja ze swojej strony obiecuję, że po przylocie do Krakowa (24.7.2008) zatelefonuję do Radwanowic do księdza Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego. Chyba, że ktoś kto jest bliżej zrobi to wcześniej.

Pozdrawiam


Mad&Sergiusz&Jerzy Maciejowski,

mam wrażenie, że nie ma sensu na starcie się zraża do kogoś i kogoś zrażać do siebie.
jeżeli FYM pisze o czymś co dla was jest ważne, to chyba dobrze.
Przeczytałem jego tekst, nie widzę tam jakiejś próby wykorzystywania politycznie sprawy, no poza krytyką prezydenta.

Zresztą w ogóle uważam (choć do FYM-a mi daleko),że to ktoś, kto ma jakąś tam klasę.
I nie zniżał się raczej nigdy (chyba że nie zauważyłem) do manipulacji i wykorzystywania tragedii historycznych po to by dowalić komuś nielubianemu, co robi niezrównana Maryla notorycznie.

P.S. i jeżeli to stowarzyszenie ma odnieść sukces i coś zrobić, to pewnie trza by się wznieść ponad jakieś emocjonalno-polityczne podziały.
Zresztą ja się nie znam, tylko takie luźne uwagi.

Pozdrówka.


grzesiu

przeczytałem fyma, wywnioskowałem (plus kontekst tworczosci fyma) i stąd mój osąd, do którego nie zamierzam wracać.

Human Bazooka


Oki,

spoko.

pzdr


Panie Jerzy, Grzesiu

zgadzam się, że tekst FYM w części dotyczącej tematu jest dobry. To co miałem na myśli i co chyba miał na myśli Mad Dog wynika z jednego drobnego szczegółu, którym jest kontekst tego tekstu, a kontekstem jest zwykła, trywialna, codzienna licytacja pseudo-prawicowych blogerów, który jest większym patriotą. Ten tekst nie jest o Wołyniu ani o zamilczaniu Wołynia. Ten tekst jest o polskiej prawicy i pseudoprawicy. Na tle i przykładzie Wołynia. Tak się nie robi. Tak jak nie pisze się o liderach PO na tle Katynia. Ale faktycznie, nie ma co tego drążyć, przecież to żadna nowość. Już nawet słów nie ma co używać.


Panie Sergiuszu!

Rozumiem to podejście i przyjmuję za uprawnione, choć sam tekst aż tak mnie nie oburzył. Niemniej rozumiem Pana i MD zastrzeżenia.

Pozdrawiam


@

chwilę mnie nie było a tu taki ruch:)

Co do FYM-a. To nie tak, że on czekał. Ten jego tekst to reakcja na ruchawkę, jaka zrobiła się wśród prawicowych blogerów. Uważnie czytałem te wszystkie wpisy i ferment z powodu postępowania Kaczyńskiego jest wielki. Kilka osób powiedziało, że na L.K. już nie zagłosuje. Tak sugerował też FYM, ale nie wiem, jaki jest teraz stan jego świadomości:) Do obrony Kaczyńskiego rzuciły się Maryle itp. stwory. Stąd też tekst FYMa.

Co do stowarzyszenia. Jest tak, jak pisze Igła. Musi być konkretny cel, np. film. Dublowanie takich bytów jak liczne stowarzyszenia kresowiaków, akowców itp nie ma sensu. Oni działają od 20 lat, zbierają dowody, odwalili (przepraszam za wyrażenie) kawał dobrej roboty. Jeśli zaczniemy robić to samo, co oni, nikt na to nie zwróci uwagi. Musi być jakaś konkretna idea, realna do zrealizowania, ale spektakularna. Zanim więc zaczniemy dzwonić do ks. Zaleskiego, ustalmy, czego chcemy.

PS. Dzisiaj się z księdzem widziałem:)

dawniej KriSzu


I o to chodzi

Nie warto dublować czegoś , co jest.

Moim zdaniem celem są filmy.
Dokumentalne i fabularne.
I takie typu – discovery.
Popularyzatorskie.

Widziałem taki jeden na BBC o żydowskich partyzantach w Puszczy Nalibockiej – żenada.

Zbierajmy wszystkie dostępne nam informacje.
I wyłoni się nam z tego obraz/mapa – działania.


geneza Wołynia

zna Pan przyczyny tego ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich, bo ja trafiłam w necie na wypowiedzi wskazujące na podłoże religijne, na bużenie w latach 1925-1939 cerkwi i zmuszanie do przejścia na katolicyzm
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=21551&pid=196868&mode=threa...

http://www.pporthodoxia.com.pl/artykul.php?id=1231

podobno pierwszy atak nastąpił 25 września 1939r. na kościół i parafię we wsi Dub
http://www.diecezja.zam-lub.pl/index.php?co=parafie1&idp=177

cytuję za źródłem PAN http://www.pporthodoxia.com.pl/artykul.php?id=1231

3. Ukraińcy
Po rozbiorach Polski tereny Ukrainy przypadły Rosji i Austrii. Z terenów Ukrainy
prawobrzeżnej (Dniepru) przyłączonych do Rosji utworzono trzy gubernie:
kijowską, wołyńską (ze stolicą w Żytomierzu) i podolską (Kamieniec Podolski).
Ziemie przyłączone do Austrii potocznie nazywano Galicją, oficjalnie Królestwem
Galicji i Lodomerii. Rosja traktowała język ukraiński jako małoruski dialekt języków
wielkoruskich, a samych Ukraińców nazywała Małorusinami, których usilnie
rusyfikowała, zakazując drukowania książek i czasopism w języku ukraińskim.
Jakkolwiek w Galicji część Polaków, tzw. Podolacy (Buszko, 2000, s. 130, 299)
również nie uznawała odrębności ukraińskiej, traktując ją jako odgałęzienie narodu
polskiego podlegające procesowi polonizacji, to Ukraińcy galicyjscy od drugiej
połowy XIX w. mieli znacznie lepsze warunki do rozwoju kultury narodowej niż
Ukraińcy rosyjscy.
W połowie XIX wieku powstał w Galicji narodowy ruch ukraiński zmierzający
do odrodzenia społeczności ukraińskiej. Zamiast określeń „Ruś, rusiński, Rusini”,
używanych przez Jana Długosza dla określenia krainy, języka i rdzennej ludności
zamieszkującej Ruś Czerwoną, Podole i Wołyń, wprowadzono i upowszechniano
terminy „Ukraina/Ruś”, „ukraiński/ruski” i „Ukraina/Ukrainiec”. Zwolennicy
narodowej odrębności akceptowali określenia „Ukraina/ukraiński/Ukraińcy”,
natomiast przeciwnicy ukraińskich aspiracji używali nadal określeń „rusiński/
Rusini”. W austriackim spisie ludności z 1910 r. jak i w polskim spisie z 1921 r.
nadal wyróżniano narodowość rusińską, natomiast w spisie 1931 r. wymieniano
już język ojczysty „ukraiński (ruski)”.
Zrodzony w połowie XIX wieku w Galicji narodowy ruch ukraiński aspirował
do utworzenia niezawisłego państwa ukraińskiego rywalizując z identycznymi
dążeniami polskimi. W czasie I wojny światowej stosunki polsko−ukraińskie uległy
zaognieniu zwłaszcza, że państwa centralne (Niemcy, Austria) udzielały koncesji
politycznych Polakom i Ukraińcom wykorzystując ich sprzeczne aspiracje do
tych samych terenów. Wraz z upadkiem państw centralnych rozpoczęła się wojna
polsko−ukraińska 1918–1919, której celem dla każdej ze stron było stworzenie
własnego państwa. Przegrana wojna i upadek Zachodnioukraińskiej Republiki
Ludowej oraz postanowienia traktatu ryskiego z 18 marca 1921 r. przyznającego
Polsce Wołyń i Galicję wzmocniły pozycje skrajnego nacjonalizmu ukraińskiego.
Odrodzona Polska nie dotrzymała szeregu złożonych zobowiązań, m.in. przyznanej
ustawą autonomii i samorządu dla Galicji (Dz.U. 1922, nr 90, poz. 829)
czy zagwarantowanych w konstytucji praw i swobód obywatelskich oraz udziału
w życiu politycznym.
Z jednej strony Ukraińska Organizacja Wojskowa prowadziła akcje terrorystyczne
na terenie Galicji Wschodniej, gdzie np. latem i jesienią 1922 r. nacjona-
1 Wymieniono tylko te kościoły i związki wyznaniowe, których liczba wiernych (wyznawców) przekraczała
w 2000 r. 1000 osób.
2 Ochrzczeni.
3 Głosiciele.
Źródło: GUS, 1930–2003, R. 51, tabl. 36(95), R. 61, tabl. 32(147); GUS, 2000; Urban, 1994.
272 Ludność Polski w XX w.
liści ukraińscy podpalili około 2300 obiektów, z drugiej władze administracyjne
ograniczały zatrudnienie Ukraińców w instytucjach państwowych, zastępowały
ukraińskojęzyczne szkoły szkołami utrakwistycznymi (tzn. z dwoma językami
wykładowymi) z dominującym językiem polskim, ograniczały posługiwanie się
językiem ukraińskim w urzędach państwowych, preferowały lokacje osadników
wojskowych kosztem potrzeb społeczności ukraińskiej. Polityka władz spychała
ludność ukraińską na pozycje skrajnego nacjonalizmu i szowinizmu wykorzystywanego
i podsycanego zarówno przez OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów)
jak i przez działaczy komunistycznych. Wyjątkiem była polityka dialogu
polsko−ukraińskiego prowadzona w latach 1928–1937 na Wołyniu przez wojewodę
Henryka Józewskiego, odwołanego w kwietniu 1938 r. Nacjonaliści ukraińscy
organizowali akty sabotażu i terroru5 skierowane przeciwko polskim urzędom,
ziemianom i osadnikom. Władze polskie odpowiadały akcjami pacyfikacyjnymi,
niszczeniem cerkwi przez policję i wojsko i stosowaniem upokarzających praktyk
odpowiedzialności zbiorowej (rewizje w domach, niszczenie sprzętu i żywności,
wymierzanie chłosty). Eskalacja konfliktu narodowościowego nasiliła się z początkiem
lat 30., kiedy to jesienią 1930 r. (od 16 września do 30 listopada 1930 r.)
przeprowadzono pierwszą akcję pacyfikacyjną w Małopolsce Wschodniej w 450
wsiach na terenie 16 powiatów. Po śmierci Józefa Piłsudskiego do głosu w wojsku
doszła skrajna prawica nacjonalistyczna, która chciała spolonizować kościół
prawosławny prowadząc akcję konwersyjną (przechodzenie na katolicyzm) wśród
ludności prawosławnej; najbardziej znany jest przykład działalności konwersyjnej
Korpusu Ochrony Pogranicza w 1937 r. w prawosławnej wsi Hrynki w powiecie
krzemienieckim na Wołyniu6.
Innym sposobem „umacniania polskości”, organizowanym przez wojsko,
było tworzenie wśród Ukraińców „gniazd” tzw. szlachty zagrodowej. Polegało to
na „wyszukiwaniu” zrutenizowanych i zubożałych potomków polskiej szlachty
szaraczkowej i zachęcaniu ich, również za pomocą nacisków administracyjnych
i drobnych przywilejów (wycieczki i kolonie dla dzieci), do porzucania społeczności
ukraińskiej. Akcja zapoczątkowana na Łemkowszczyźnie objęła Małopolskę
Wschodnią i po paru latach, na przełomie 1938/1939, istniało 800 „kół” i „gniazd”
skupiających w trzech województwach małopolskich ponad 530 tys. członków wraz
z rodzinami (Pobóg−Malinowski, 1990, s. 824). Akty ukraińskiego oporu (podpa-
5 Nieudane zamachy na Józefa Piłsudskiego (Lwów, 25 IX 1921) i prezydenta RP Stanisława
Wojciechowskiego (Lwów, 5 IX 1924), wychłostanie wojewody poleskiego, miejscowego biskupa
i komendanta policji (Brześć, 24 IX 1924), śmiertelny zamach na Stanisława Sobińskiego kuratora
szkolnego (Lwów, 19 X 1926), zabójstwo posła na sejm i zwolennika porozumienia polsko−ukraińskiego
Tadeusza Hołówki (Truskawiec, 29 VIII 1931) i ministra spraw wewnętrznych odpowiedzialnego
za pacyfikowanie ukraińskich wsi Bronisława Pierackiego (Warszawa, 15 VI 1934). Po zabójstwie
Pierackiego dekretem Prezydenta RP stworzono w Berezie Kartuskiej obóz koncentracyjny dla
więźniów politycznych. W latach 1921–1939 nacjonaliści ukraińscy przeprowadzili 63 zamachy,
w których zginęło 25 Polaków, jeden Rosjanin, jeden Żyd i 36 Ukraińców (Hrycak, 2000, s. 200).
6 Maria Dąbrowska (1988, s. 256) w swoim pamiętniku pod datą 28 marca 1938 r. zapisała:
„Na Wołyniu ma być zastosowana do Ukraińców polityka pruska, policyjno−eksterminacyjna, taka
jaka była w Poznańskiem za czasów niewoli. Bóg ciężko Polskę za to ukarze!”, a 12 kwietnia 1938 r.
(s. 257–258): „Biedny Wołyń. Zostaną na nim tylko Hrynki (o których już głośno w Europie)
i wojsko w roli polskich Krzyżaków, nawracających postrachem i przekupstwem z prawosławia na
katolicyzm. Moralnie – ohyda; politycznie – kliniczna głupota, obłęd, za który Polska ciężko płacić
będzie.”
Język, narodowość, wyznanie 273
lanie polskich zagród, niszczenie zbiorów, pobicia) przeciwko rozbijaniu jedności
narodowej miała złamać druga, bardziej brutalna, akcja pacyfikacyjna przeprowadzona
w 1938 r. w województwie tarnopolskim przez gen. Gustawa Paszkiewicza
(Zieliński, 1983, s. 269).
Równie brutalną akcję przeprowadzono na Podlasiu i Chełmszczyźnie z inicjatywy
biskupa lubelskiego Mariana Fulmana zaniepokojonego przechodzeniem
unitów na prawosławie i modlących się w opuszczonych cerkwiach i kościółkach
(Zieliński, 1983, s. 269); według innego źródła biskup w liście pasterskim z 2
czerwca 1938 r. potępił likwidację cerkwi (Grünberg i Sprengler, 2005. s. 453).
Wojsko i policja do sierpnia 1938 r. zniszczyła na tym obszarze 138 obiektów kultu
religijnego, a na Wołyniu 183 obiekty. Nacjonaliści ukraińscy odpowiedzieli serią
zamachów terrorystycznych. Uważa się, że niszczenie cerkwi było główną przyczyną
wybuchu nienawiści do Polaków po 1938 r. i mordowania ich w 1939 r., gdy
uciekali na wschód przed Niemcami, a także w 1943 r.
Dalsze zaostrzenie konfliktu polsko−ukraińskiego na Kresach Wschodnich przyniosła
okupacja niemiecka w latach 1941–1944. Niemcy stosowali zasadę „dziel
i rządź” podsycając wzajemne antagonizmy. Nacjonaliści ukraińscy zmierzali do
usunięcia Polaków z Małopolski Wschodniej i Galicji, aby nie stanowili przeszkody
na drodze przyłączenia tych ziem do przyszłego państwa ukraińskiego. Pierwsze
antypolskie akcje ze strony ukraińskich nacjonalistów nastąpiły na Wołyniu
pod koniec 1942 r. Nasiliły się od wiosny 1943 r. po przejściu policji ukraińskiej
w służbie niemieckiej do UPA (Ukraińska Powstańcza Armia), a w kwietniu i maju
nastąpiły masowe ataki oddziałów UPA wspierane przez chłopstwo ukraińskie na
polskie wsie, które palono, mieszkańców z okrucieństwem mordowano, dobytek
rabowano i zajmowano ziemię. Uratowani z pogromów uciekali do większych miast,
skąd wywożono ich masowo do przymusowe roboty do Rzeszy Niemieckiej. Część
uciekinierów wyjechała za Bug do Generalnego Gubernatorstwa, znajdując schronienie
u rodzin i znajomych. Od kwietnia 1943 r. Polacy w obronie przed zagładą
zaczęli organizować silne bazy samoobrony i oddziały partyzanckie. Szczyt terroru
i eksterminacji ludności polskiej na Wołyniu nastąpił w lipcu i sierpniu 1943 r.
Pod koniec 1943 r. fala rzezi przeniosła się do Galicji Wschodniej i na Lubelszczyznę.
„Straty ludności polskiej na Wołyniu w wyniku przeprowadzonej czystki
etnicznej ocenia się na 50–70 tysięcy” (Filar, 1998, s. 88). Władysław Siemaszko
i Ewa Siemaszko w swojej pracy podają, że na Wołyniu w latach 1939–1945
w 1642 miejscowościach zamieszkałych przez Polaków zginęło z rąk ukraińskich
nacjonalistów 36,5 tys. osób, w tym 19 tys. znanych z nazwiska, ale rzeczywiste
straty wynoszą według autorów 50–60 tysięcy (Siemaszko i Siemaszko, 2000).
Łączne straty ludności polskiej na Wołyniu obejmujące zabitych, rannych,
wywiezionych na roboty do Niemiec i uciekinierów wyniosły około 150 tys. osób.
Oprócz strat osobowych ludność polska poniosła ogromne straty materialne. „Z
ogólnej liczby 1145 wiejskich osiedli polskich oraz osiedli z przewagą polskich
mieszkańców, liczących w sumie ponad 31 tys. zagród, zniszczonych zostało na
Wołyniu przez OUN i UPA 1055 osiedli z 27 360 zagrodami; 29 osiedli zniszczyli
Niemcy w czasie akcji pacyfikacyjnej, a tylko 61 osiedli przetrwało wojnę, lecz i
te zostały zniszczone przez władze sowieckie po ewakuacji Polaków” (Filar, 2002,
s. 296). Straty ukraińskie na Wołyniu na skutek akcji odwetowych i polskiej
274 Ludność Polski w XX w.
samoobrony pochłonęły przynajmniej 2–2,2 tys. osób (Hryciuk, 1999, s. 262),
ale prawdopodobnie wyniosły 10–12 tys. osób. Natomiast straty ludności polskiej
w wyniku akcji ukraińskiej na obszarze województw lwowskiego, tarnopolskiego
i stanisławowskiego w latach 1941–1945 szacowane są na 20–25 tys. osób. Straty
polskiej ludności cywilnej w wyniku działalności nacjonalistów ukraińskich
w latach 1939–1947 na ziemiach południowo−wschodniej Polski w jej powojennych
granicach strona polska szacuje na 5–6 tys. osób.

szczerze mówiąc mordów to nie usprawiedliwia, ale nie są to piękne karty w naszej historii


@ AnnaP

Wiem o tym, pisałem o tym, co więcej, mam zamiar dzisiaj jeszcze o tym napisać.
Wkleiła Pani dużo, pytań nie zadała, więc nie czuję się zobowiązany do tłumaczenia się.
Nie są to piękne karty naszej historii, tylko pytanie, na ile “rozjuszyły” one Ukraińców, na ile były pretekstem, a może – na ile są wytłumaczeniem post factum?

PS. Odnośnie zburzenia soboru A. Newskiego w Warszawie – to nie ma nic wspólnego z Ukraińcami. Sobór był rosyjskim symbolem panowania rosyjskiego, tak jak dzisiaj Pałac Kultury. Został w II RP zburzony. Dzisiaj też się mówi o zburzeniu PEKIN-u (tyle ze dzisiaj nic z tego nie wyjdzie).

dawniej KriSzu


@Dymitr

tłumaczenie post factum? proszę sobie wyobrazić reakcję Polaków w sytuacji analogicznej


Pani AnnoP

byłaby pewnie taka sama. Szczęśliwie nie mamy aż takiego problemu.
Dlatego wyjściem dla Ukraińców jest wyparcie się OUN-UPA i tym samym nie obciążanie się jej zbrodniami.

dawniej KriSzu


Pani AnnoP

Nie zgodzę się, że reakcja Polaków byłaby taka sama.
Przeciw gdybaniu mam historię.

Nie było masowych mordów Niemców w poznańskiem po pierwszej wojnie światowej. Rozbrajanie tak, powstanie, pewnie przy tym jakieś wyskoki, zabójstwa. Ale nie ludobójstwo. To samo podczas powstań śląskich.
A przecież Prusacy represjonowali w swoim państwie Polaków na nie mniejszą skalę jak Polacy Ukraińców w swoim.
Także nie było w IIRP masowych mordów Rosjan. Choć ci naszych nieźle wcześniej represjonowali, kościoły burzyli i na cerkwie przerabiali; zsyłki, sybir etc.

Dodajmy, że nie było u nas masowych mordów Niemców nawet i po drugiej wojnie. Choć powodów było więcej.

Szczęśliwie dla Polski, karta ludobójców jest u nas niemal* pusta.
Jak to się stało? Nie wiem.

*Przypis: niemal ma oznaczać — przy zważeniu proporcji w porównaiu do innych narodów. Bo mieliśmy chłopców — stalinowców, mieliśmy Jedwabne, etc. etc. Oczywiście. Ale ich ofiary idą w setki — nie w dziesiątki i setki tysięcy.


odys

Ja do niszczenia cerkwi i nawracanie siłą na katolicyzm dołożyłam motyw buntowania, podpuszczania i formowania specjalnych oddziałów do tego celu, bo też nie zwykli ukraińcy zabijali tylko zorganizowane oddziały. Komu zależało na takiej eksterminacji Polaków, na takiej nienawiści? Mi w logiczną całość zaczęło się to układać, gdy poczytałam o generale Paszkiewiczu, który tuż przed wojną niszczył cerkwie i są podejrzenia że był współpracownikiem NKWD.
Zwykły Polak by tak nie zrobił, ale zebrana formacja fanatyków mogłaby.
Nikogo nie bronię, nie tłumaczę, ale okropieństwo tych mordów tak przeraża, że aż każe się zastanowić. Ukraińcy to też normalni ludzie, wspólnie żyli z Polakami i Żydami przez wiele lat, nagle spadły im maski z twarzy ukazując człowieka dzikiego?


AnnoP

Moim patronem jest Andrzej Bobola.

Opisy przytoczone przez Dymitra Bagińskiego są jakby spisane z jego męki.

Wtedy NKWD jeszcze nie było.
Za rabacji też nie.
Ale co to było?

Ech…


@ AnnaP

ciężko doszukać się tu prowokacji NKWD. Żadnych dowodów na to nie ma.
Pisze Pani, że “zwykli Ukraińcy” nie mordowali, ale niestety tak nie było. “Zwykli” też mordowali. To jest właśnie zagadka.
Myślę, że w określonych warunkach do głosu dochodzą najgorsze czynniki (coś jak ze złym pieniądzem, który wypiera dobry) i “zwykli” ludzie temu ulegają.


Anno

Nie szukaj na siłę usprawiedliwień. Nie da się.

Human Bazooka


wszyscy

Nie szukam usprawiedliwień, tym bardziej na siłę, tylko chcę zrozumieć.Brak dowodów to fakt, tylko poszlaki, wypowiedzi w necie, ale patrząc na to kto był faktycznym wygranym na koniec, to wypowiedź Komorowskiego o winie Sowietów jest prawdopodobna.
Dla mnie takie okrucieństwo jest niezrozumiałe jako zwykły odwet zwykłych ludzi.


AnnoP

Różne bzdury można wyczytać w necie. Nawet nie tylko w necie. To co powiedział Komorowski, jest skandalem. W myśl jego logiki Sowieci odpowiadają za holokaust na Ukrainie.
A propos. W pewnych sytuacjach dociekanie “kto skorzystał” nie działa. Powiedz mi, kto skorzystał na holokauście? Niemcy? Nie sądzę. Kto inny w takim razie? Jeśli kogoś znajdziesz – znaczy Hitler niewinny. To jest ślepa uliczka.


AnnoP

patrząc na to kto był faktycznym wygranym na koniec

Patrząc na to — II wojnę zapewne rozpętali Amerykanie.


Panie Jędrzeju!

Rewelacja! Amerykanie, Japończycy i Niemcy z RFN jako winni rozpętania II wojny światowej. Natomiast Niemcy z NRD są niewinni! To przypomina mi jako żywo propagandę komunistyczną. A jeśli weźmie się pod uwagę, że w wyniku II wojny światowej i holokaustu powstał Izrael to do winnych tej wojny należy dopisać Żydów.

Mam wrażenie, że naginanie interpretacji, wbrew faktom nie przejdzie na tekstowisku.

Pozdrawiam


Witam, tez się nad filmem

Witam,

tez się nad filmem zastanawiałam. Mam kilka pomysłów (wątków) , ktore warto byłoby wcielić w jego realizację. Znam tez kilka osób zainteresowanych tematem.

Dodatkowo chcielibyśmy założyc profesjonalną stronę internetową i rozpocząc jakąś kampanie informacyjną.
Cel: skuteczne (!!!) podniesienie rangi tematu zbrodni UPA, zainteresowanie tematem całego społeczeństwa a przede wszystkim odkłamanie wieloletnich przekłamań+ identyfikacja osób celowo zniekształcających historię.

Co najwazniejsze – trzeba w temat wciągnąc osoby znaczące i sławne – pierwsza osoba która mi nachodzi – Krzesimir Dębski który stracił tam dziadków (gotowa osoba do skomponowania muzyki do filmu) i tego nie ukrywa, ksiądz Isakowicz Zalewski – może Pani Kwaśniewska – podobno tez jej rodzina tam została zamordowana. Nie wiem moze ktoś Wam tez przychodzi na myśl.

2. Wszystko trzeba robic konsekwentnie. Tak jak rodziny Katyńskie – które powinny być dla nas wzorem.

3. Potrzebujemy zaprzyjaźnionych prawników, polityków, informatyków, filmowców itp. Trzeba zrobić bazę danych.

4. Najważniejsze jest mądre przedstawianie tematu. Nie rewizjonizm, nie nienawiśc do calego narodu, najważniejsza jest informacja i zadośćuczynienie ofiarom plus podziękowanie bohaterom ryzykującym zycie.

etc etc..


Subskrybuj zawartość