Składniki:
jaja – w zależności od potrzeb
woda – dużo, stosować bez umiaru
radykał – co najmniej jeden, najlepiej kresowy
giedrojć – jeden, w ostateczności dwa kuronie, cztery janypawły albo cały episkopat (plus list)
owoce zaprzeczki (łac. genocidum negatum) – niezbędne, tyle samo ile jaj
tragicznik wołyński (przyprawa) – symbolicznie, tylko dla nazwy
sos pojednania – nigdy za wiele
pęczek premedytacji
rachunki krzywd – jak wino, im starsze, tym lepsze. Co najmniej rocznik międzywojenny.
Wykonanie:
Radykała posiekać na drobną kostkę i smażyć tak długo na wolnym ogniu, aż się zetnie. Dosypać odrobinę tragicznika. Dolać dużą ilość wody, dokładnie zamieszać. Z patelni odlać nadmiar martyrologii. Na koniec zalać sosem, nie dopuścić, by coś zagroziło jego smakowi.
Zaprzeczki umyć i obrać ze skórki o nieprzyjemnym zapachu.
Jaja trzepać do uzyskania piany. Faszerować giedrojciem i zaprzeczkami. Całość polać przygotowanym sosem.
Podawać na zimno z premedytacją. Popijać rachunkami krzywd. Najlepiej smakuje w rocznice tak zwanych wydarzeń.
Inspiracje:
http://wyborcza.pl/1,76842,6392053,Tylko_ludobojstwo.html
http://wyborcza.pl/1,75968,6323734,Polacy_i_Ukraincy_patrza_na_Hute_Pien...
http://wyborcza.pl/1,88975,6331870,Huta_Pieniacka__Czas_na_porzadne_kore...
http://wyborcza.pl/1,75477,5970271,Dobra_polityka_prezydenta_wobec_Ukrai...
Specjalnie dla redaktora W.:
W nocy z 18 na 19 marca 1944 r. nie spaliśmy w swoim domu z uwagi na groźbę napadu banderowców. Tej nocy ukryliśmy się w zagrodzie Leona Adamowa (...). Było tam wiele osób. Kobiety i dzieci spały na podłodze na słomie. (...) Natomiast mężczyźni pełnili wartę wewnątrz domu. Około godziny 23:00 wartownicy ogłosili alarm. Wszyscy wybiegli z budynku. (...) Wybiegłem na podwórze, gdzie od płomieni palących się budynków było jasno jak w dzień. Zewsząd było słychać strzały. Wielu ludzi ogarnęła panika. (...) Biegliśmy nisko pochyleni, gdyż banderowcy do nas strzelali. Na szczęście kule szły dość wysoko. Raz tylko obejrzałem się i to, co zobaczyłem, przeraziło mnie. Wysokie płomienie ognia palących się zabudowań i w dodatku ryk krów, rżenie koni i kwiczenie świń (...). W pobliżu, na polu, zauważyliśmy kopiec obornika. Wygrzebaliśmy w nim jamę, wcisnęliśmy się tam we trójkę i przesiedzieliśmy do rana. Wyszliśmy z tego ukrycia, gdy już było całkiem jasno (...). Mimo wielkiego strachu postanowiliśmy wracać do Wierzbowca. (...)
Tam zastaliśmy po wielu zagrodach zgliszcza. Widok był przerażający. Sterczące kominy, na pół zwalone i zwęglone budynki, wokół leżące spalone konie, krowy, świnie i drób. (...) Ojca nadal nie było, ale odnalazła się babcia. Podczas napadu ukryła się w gęstwinie krzaków nad rzeczką, gdzie przetrwała aż do rana. Z tego miejsca widziała banderowców w akcji. Wśród nich byli zarówno starzy jak i młodzi mężczyźni, były też młode dziewczęta. Uzbrojeni w broń palną, strzelali do budynków krytych słomą kulami zapalającymi. Część domów podpalali młodzi chłopcy i dziewczęta. (...) natknąłem się na zwłoki mego kolegi szkolnego Franka Byka. Leżał pod swoim domem na wpół spalony, a nad nim stała jego zanosząca się płaczem matka. (...) Powiedziała mi: „Widziałam, jak banderowiec uderzył go kolbą w głowę, a gdy upadł, chwycił go za nogi i wrzucił do ognia.” Franek miał 12 lat. [relacja świadka, Michała Berbecia, Wierzbowiec, pow. Trembowla, Tarnopolskie, nie Wołyń, panie redaktorze. Cyt. za Komański, Siekierka, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939-1946, s.863-864]
komentarze
Dymitrze
Sos pojednania jest kluczowy w tym daniu. Jak słusznie zauwazyłeś – jego nigdy nie bedzie za wiele. Zaleje się nim kazda niewygodną czy bolesną prawdę.
I chyba tak to juz będzie – przynajmniej na szczytach władzy.
Smutne. Ale taki to juz los historii… Przegrywa z polityką... Zazwyczaj…
Griszeq -- 19.03.2009 - 16:03czy można dodać
Osadczuka?
Docent Stopczyk -- 19.03.2009 - 16:55Docent
Osadczuka coś ostatnio nie ma w jadłospisie. Fusion ukraińsko-niemieckie nie cieszy się zainteresowaniem…
Dymitr Bagiński -- 19.03.2009 - 21:55