27 kwietnia 1944 roku zakończyła się przeciwpartyzancka operacja NKWD w okolicach wsi Hurby na Wołyniu, uważana za największą bitwę UPA z Sowietami. Każda ze stron przedstawia to zdarzenie jako swoje zwycięstwo.
Jak już pisałem, w marcu 1944r. Sowieci sprowadzili na zajmowane dawne południowo-wschodnie województwa II RP znaczne siły NKWD w celu zwalczania ukraińskiej nacjonalistycznej partyzantki, która dezorganizowała licznymi napadami tyły Armii Czerwonej. 21 kwietnia oddziały NKWD w sile ponad 15 tys. ludzi (piechota, kawaleria, 15 czołgów, lekkie lotnictwo) zajęły pozycje wyjściowe wokół lasów krzemienieckich, gdzie przebywało ok. 4 tys. upowców, z czego uzbrojonych było do 3 tysięcy). Zgrupowaniem UPA współdowodził jeden z katów ludności polskiej, Petro Olijnyk – „Enej”.
Do następnego dnia lasy krzemienieckie zostały całkowicie otoczone.
Bitwa pod Hurbami – mapa
23 kwietnia Sowieci rozpoczęli przeczesywanie lasów ze wszystkich stron jednocześnie. Doszło do kilku potyczek i nieudanych prób przebicia się poszczególnych oddziałów upowskich z okrążenia. Największe straty poniósł kureń „Łycha” składający się z tzw. nowobrańców czyli przymusowo wcielonych do UPA, zdziesiątkowany k. chutora Nabywci.
Najsilniejsze starcia miały miejsce 24 kwietnia, kiedy UPA przyjęła otwartą walkę z Sowietami w rejonie wsi Hurby. Pierwszy atak NKWD nastąpił po przygotowaniu artyleryjskim o godz. 6.00, lecz został odparty. Natychmiast nastąpił drugi atak, podczas którego sotnia „Jastruba” wpadła w panikę i Sowieci wdarli się na tyły UPA. Zanim Ukraińcom udało się wycofać i na nowo zorganizować obronę, kureń (batalion) „Storczana” poniósł znaczne straty. Zginął sam kurenny i ok. sześćdziesięciu jego ludzi.
Trzeci atak nastąpił około południa. Sowieci wprowadzili do walki lotnictwo i czołgi. Upowcom udało się powstrzymać przeciwnika dzięki rzuceniu do walki całej broni przeciwpancernej i oddziałów odwodowych. Ich sytuacja musiała jednak być bardzo ciężka, o czym świadczy decyzja o porzuceniu taborów, ciężkiego sprzętu, rannych i „cywilów” (ponoć w liczbie ok. 1000), podziale sił na trzy grupy i przebijaniu z okrążenia. Udało się to następnego dnia rano po krótkiej walce. Dwie grupy udały się w lasy toczewyćko-dermańskie, trzecia w lasy surazkie.
Do 27 kwietnia Sowieci przeczesywali lasy krzemienieckie w poszukiwaniu niedobitków UPA.
Kłopot z oceną tych starć sprawiają sprzeczne relacje obu stron. Według wersji radzieckiej w wyniku operacji zabito 2018 osób a aresztowano 1570. Zdobyto duże ilości broni, 120 wozów, 129 koni, znaleziono magazyny gospodarcze z m.in. 56 tonami ziarna. Sowieci mieli stracić tylko 11 zabitych i 46 rannych. Z kolei upowcy przyznają się do 136 zabitych i 75 rannych, straty sowieckie oceniają na minimum 120 zabitych (w „optymistycznej” wersji nawet 900) a bitwę uznają za swoje zwycięstwo.
Przyznam, że opis przebiegu walk bardziej każe dać wiarę wersji Sowietów, choć i oni musieli zawyżyć straty przeciwników a zaniżyć swoje. Natomiast co do wersji upowskiej i rzekomych krociowych strat przeciwników UPA, to, jak już pisałem wielokrotnie, bardziej zasługują na wiarę opowieści barona Münchhausena niż wytwory banderowskiej historiografii (na której niestety buduje się teraz mit UPA na Ukrainie).
Uroczystość odsłonięcia panteonu “bohaterów bitwy pod Hurbami” w 2007r.
Jeśli było to „zwycięstwo” UPA, to chyba jedynie w myśl powiedzenia, że “partyzantka wygrywa, gdy istnieje”. Ujście części ich sił z okrążenia było tu jedynym sukcesem banderowców. Nie sposób nie zauważyć, że po zaledwie dwudniowych walkach zostali rozbici, przetrzebieni, stracili zaplecze gospodarcze i ciężki sprzęt. Dla porównania, niemal w tym samym czasie (kwiecień 1944), kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Hurb, po drugiej stronie niemiecko-sowieckiego frontu, 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK w sile ok. 7000 ludzi, po stoczeniu trzytygodniowych ciężkich walk o charakterze frontowym z Niemcami, okrążona w lasach mosurskich, również była zmuszona przebijać się z „kotła”. Podczas tych starć dywizja straciła ok. 350 zabitych, 160 rannych, 170 dostało się do niewoli, ok. 1600 uległo rozproszeniu (z czego kilkuset powróciło później do walki). Akowcy także byli zmuszeni zlikwidować tabory i porzucić ciężki sprzęt, lecz trzon dywizji i jej zdolność bojowa przetrwały.
Inny przykład to niemiecka operacja Sturmwind I (10-15 czerwca 1944) na Lubelszczyźnie, gdzie do likwidacji 3-4 tysięcy polskich i sowieckich partyzantów Niemcy rzucili aż 30 tysięcy żołnierzy i policjantów. Mimo tak rażącej dysproporcji sił szacuje się, że Niemcy ponieśli straty większe niż partyzanci (nie licząc ofiar wśród ludności cywilnej) – ok. 1,5 tysiąca zabitych – a większości sił partyzanckich udało się wyjść z okrążenia.
Podsumowując, porównanie wartości bojowej UPA z partyzantką polską czy sowiecką – czy to na przykładzie walk z regularnymi oddziałami czy biorąc pod uwagę starcia bezpośrednie między rywalizującymi partyzantkami (o których było w innych notkach) – nie wypada zbyt korzystnie dla banderowców. Wyraźnie łatwiej „walczyło” się im z kobietami i dziećmi niż z uzbrojonym przeciwnikiem.
_________________________
Literatura:
J. Markiewicz, „Partyzancki kraj”, Lublin 1980
G. Motyka, “Ukraińska partyzantka 1942-1960”, Warszawa 2006
J. Turowski, „Pożoga. Walki 27 Wołyńskiej Dywizji AK”, Warszawa 1990
Źródło mapy: Wikipedia
komentarze
Takie pytanie mam,
bo czytałem notkę twója o Juszczence w S24 i komentarze pod nią i się zastanawiam czy wersja, że UPA (a właściwie kierownictwo jej) to agenci sowieccy i byli sterowani przez ZSRR jest jakoś obecna w historiografii i da się ją obronić?
Znaczy czy poz ablogerem Dodam jacyś badacze sugerują taki przebieg spraw?
pzdr
grześ -- 27.04.2009 - 07:50Grześ
Ten “dodam” sam napisał, że to jego hipoteza ale on na to nie ma żadnych dowodów. I słusznie, bo żadnych dowodów w ogóle nie ma, jest za to naiwna wiara, że ukraiński “ruch wyzwoleńczy” był dobry, kochał Polaków a za wszystko odpowiadają Sowieci.
Absolutnie kierownictwo UPA nie było sterowane przez Sowietów.
Są w literaturze (czy może bardziej w publicystyce) mętne przebąkiwania o “intrydze” czy “prowokacji” sowieckiej, ale dowodów jak na lekarstwo. Są tylko wspomnienia jednego z sowieckich wywiadowców, że to oni sprowokowali ukriańskich partyzantów na Wołyniu do wypowiedzenia posłuszeństwa Niemcom, ale z tego przecież nie wynika, że musieli oni skierować się przeciw Polakom. On pisze, że spodziewał się przyłączenia tych ludzi do sowieckiej partyzantki. Zresztą nie wiadomo, na ile to co on pisze, jest prawdą.
Dymitr (gość) -- 27.04.2009 - 09:51Panie Dymitrze!
Jest Pan jak zwykle nieoceniony!
Mam takie prywatne pytanie. Czy jest Pan w stanie sprawdzić, czy John Zajdak, Rusin osiadły po wojnie w Szkocji miał do czynienia z UPA i mordami na Polakach?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 27.04.2009 - 09:58Dymitrze, dzięki za wyjasnienie
tak sobie myślę, że ewentualne prowokacje mogłyby być czyms pojedynczym a przecież działalność UPA długotrwała i zaplanowana była.
pzdr
grześ -- 27.04.2009 - 23:34Panie Jerzy
W książkach nie będę sprawdzał, bo to za dużo zachodu. Google nic nie wyrzuca ani w j. angielskim ani w ukraińskim.
Dymitr (gość) -- 28.04.2009 - 16:06Panie Dymitrze!
Bardzo dziękuję.
Właśnie zobaczyłem mapkę. Nie zauważyłem skali mapy ani wyjaśnienia co oznaczają dwie czarne łamane na tyłach UPA.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 01.05.2009 - 11:37