Chcemy innej historii!


 

Na naszych oczach powoli wali się gmach politycznej poprawności zbudowany wokół „wołyńskiej tragedii”. Gmach, dodajmy, wyjątkowo trwały, bo stojący już 20 lat pomimo bardzo wątpliwych fundamentów.

Oto w tym tygodniu Sejm RP wreszcie zdobył się na uczczenie ofiar używając przy tym słów „zbliżonych do prawdy” (by zacytować klasyka). Kresowian ucieszyło wskazanie winnych (OUN i UPA), użycie przymiotnika „ludobójczy” dla opisania zbrodni (choć można było to powiedzieć mniej ezopowym językiem), wspomnienie o Ukraińcach ratujących Polaków a także wezwanie do przywrócenia pamięci o tej tragedii.

Cały tekst uchwały można przeczytać na portalu kresy.pl: http://www.kresy.pl/wydarzenia?zobacz/sejm-przyjal-uchwale-o-zbrodniach-...

Przy okazji wali się inny mit – jakoby czczenie ofiar i nazywanie tej zbrodni po imieniu miało zaszkodzić naszym stosunkom z Ukrainą. Dziś przekonujemy się, że był to zaledwie bluff neobanderowców i ich polskich sympatyków, mający na celu podtrzymanie ich dobrego samopoczucia. Oto mija piąty dzień od podjęcia sejmowej uchwały i co widzimy po drugiej stronie Bugu? Czy władze Ukrainy składają noty protestacyjne, czy ukraińskie media i społeczeństwo trzęsą się z oburzenia? Nic z tych rzeczy! Tą uchwałą, przed uchwaleniem której naszym – pożal się Boże – mężom stanu trzęsły się łydki… na Ukrainie nie zainteresował się pies z kulawą nogą! Od kilku dni śledzę ukraińskie portale, googluję – i nie znalazłem nawet suchej notatki o tym wydarzeniu… Ukraińców tak naprawdę mało obchodzi, czym zajmuje się polski Sejm.

To dowód na istnienie jeszcze jednego mitu: polskie elity a za nimi część społeczeństwa, wmówiły sobie, że Ukrainę łączy z Polską jakaś szczególna więź, a każde zmarszczenie brwi byle znaczniejszego polskiego oficjela jest szczegółowo odnotowywane w Kijowie i może tej szczególnej więzi zaszkodzić. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. To polskie elity, odurzone chyba zapachem stepowych burzanów i szumem porohów, wpatrują się w Ukrainę jak w święty obrazek, podczas gdy dla Ukraińców Polska jest po prostu jednym z wielu sąsiadów, wcale nie najważniejszym. Niech potwierdzą to słowa Wołodymyra Pawliwa, byłego korespondenta prasy ukraińskiej w Polsce:

Między Ukrainą i Polską jest ogromna nierównowaga w świadomości obywateli na temat głównych etapów polsko-ukraińskiej historii, która jest głównym problemem w polsko-ukraińskich stosunkach. Na Ukrainie znają ją tylko mieszkańcy zachodnich regionów, w których miały miejsce najbardziej dramatyczne wydarzenia naszej wspólnej historii. Ale jako że w radzieckiej szkole tego nie uczono, a opowiadanie o tym okresie w czasach radzieckich mogło skończyć się „pogadanką” z KGB – także młodsze pokolenia „zachodniaków” nie orientują się za bardzo w ukraińsko-polskiej problematyce. Mieszkańcom wschodnio-centralnych regionów nawet to nie „dzwoni w żadnym kościele”.
Zupełnie odmienna sytuacja jest w Polsce. Jeżeli w «świadomości historycznej» Ukraińca Polska istnieje tylko sporadycznie, w świadomości Polaków Ukraina zajmuje znaczące i ważne miejsce w historii ich kraju. Na przykład czasy Chmielnickiego dla nas są tylko zamierzchłą przeszłością, którą interesują się głównie koneserzy lektur historycznych. Dla Polski jest to dramatyczny okres historii, kiedy praktycznie została zniszczona pierwsza Rzeczpospolita – państwo szlacheckiej pychy i chwały. Powieść “Ogniem i mieczem” noblisty Henryka Sienkiewicza, która opisuje te czasy, stała się podręcznikiem dla wielu pokoleń. (...)
http://www.dt.ua/1000/1600/33286/ (tłumaczenie moje)

Tak więc nie ma powodu, dla którego mielibyśmy we własnym kraju nie oddawać hołdu ofiarom Wołynia i Galicji, nie budować im pomników, nie kręcić o tym filmów, nie pisać książek… A także nie nauczać dzieci i młodzieży. Sejm we wspomnianej uchwale stwierdził, że „tragedia Polaków na Kresach Wschodnich ll Rzeczypospolitej winna być przywrócona pamięci historycznej współczesnych pokoleń. Jest to zadanie dla wszystkich władz publicznych…”. W tym duchu powinno się np. dokonać przeglądu podręczników do historii. Wielu historyków polskich uparło się bowiem, by pisać „historię konfliktu”, co moim zdaniem jest ukłonem w stronę banderowskiej propagandy, usprawiedliwiającej ludobójstwo istnieniem napięć między Polakami a Ukraińcami. Oto czego dowiaduje się młodzież z podręcznika tak poważanego historyka jak Wojciech Roszkowski (poniżej moje komentarze):

Walki polsko-ukraińskie[1]. Wojna i okupacja zaostrzyły międzywojenne konflikty między Polakami i Ukraińcami2 w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Na czoło OUN wysunęły się najbardziej skrajne grupy OUN. Ponieważ Niemcy nie zrealizowali ukraińskich marzeń o niepodległości, w OUN doszło do rozłamu na frakcię Andrija Melnyka, idącą na współpracę w Adolfem Hitlerem, oraz frakcję Stepana Bandery, która uznała, że wrogiem Ukrainy są także Niemcy. Pod koniec 1942 r.[3] powstały w Galicji Wschodniej4 pierwsze oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (ukraiński skrót UPA) dowodzone przez Banderę[5]. Na przełomie 1942 i 1943 r. nasiliły się starcia między podziemiem polskim i ukraińskim6. Na Zamojszczyźnie ich ofiarą padali głównie Ukraińcy7 natomiast na Wołyniu i w Galicji Wschodniej – ukrywający się Żydzi i Polacy, gdyż UPA podjęła akcję „depolonizacji” przez mordy na ludności polskiej8. Polacy organizowali tam samoobronę lub nawet czasem wstępowali wbrew zakazom AK do oddziałów obrony (tzw. Schutzmannschaftów), które w odwecie mordowały Ukraińców9. Rzezie te tolerowali Niemcy, w dużej mierze prowokowali je partyzanci radzieccy kierowani przez oficerów NKWD10. („Historia Polski 1914-2000”. Warszawa 2001, str. 126-127, książka zalecana przez MEN do użytku szkolnego).[11]

[1] wyjątkowo niefortunny tytuł – najwłaściwszym określeniem jest „ludobójstwo”.
[2] forsowanie „historii konfliktu”
[3] właściwa data to początek 1943r.
[4] oddziały w Galicji Wschodniej powstały dopiero w drugiej połowie 1943r. Roszkowskiemu prawdopodobnie chodzi o Wołyń.
[5] Bandera nie był dowódcą UPA
[6] Nie słyszano o żadnych starciach na przełomie 1942/43. Starcia nasiliły się pół roku później, w wyniku kulminacji rzezi.
[7] Twierdzenie wątpliwe. W najlepszym wypadku bilans strat na Zamojszczyźnie był równy.
[8] Notoryczne używanie terminologii stosowanej przez sprawców („depolonizacja”, „konflikt” itd.).
[9] Kolejne mylące sformułowanie – sugerowanie symetrii między działaniami schutzmannschaftów i ponad 10-krotnie liczniejszej UPA.
[10] Wszechobecne, zupełnie bezpodstawne, zrzucanie winy na Sowiety (kolejna kalka z banderowskiej propagandy).
[11] Obecnie obowiązuje zapewne nowsze wydanie podręcznika, jednak przeglądałem je w ub. roku w księgarni i była w nim mniej więcej ta sama treść.

Jak widać, tragedii ponad 100 tys. ludzi Roszkowski poświęca jeden zaledwie akapit, w którym popełnia mnóstwo błędów i przeinaczeń. Fragment o powstaniu w getcie warszawskim jest w tej książce dwa razy dłuższy…

Przyznam, że po czymś takim można stracić wiarę w polskich zawodowych historyków. Historię Powstania Warszawskiego musiał przybliżyć Zachodowi Walijczyk, historię ludobójstwa OUN i UPA musieli napisać historycy-amatorzy. Jakby tego było mało, wygląda na to, że prawdziwą historię międzywojennych relacji Polaków i Ukraińców postanowił za nich napisać... Rosjanin. Gdy twierdziłem, że określenie „konflikt polsko-ukraiński” dla opisu 20-lecia międzywojennego nie jest adekwatne, zostałem zlekceważony. I oto dzisiaj dowiaduję się, że niejaki Klementij Fiediewicz z Moskwy napisał książkę «Галицийские украинцы в Польше. 1920-1939. (Интеграция галицийских украинцев в Польшу в 1920-1930-е гг.)». [„Galicyjscy Ukraińcy w Polsce. 1920-1939. (Integracja galicyjskich Ukraińców w Polsce w l. 1920-1930)”]. Pisze Fiediewicz dla portalu zaxid.net:

Jednym z najbardziej powszechnych mitów w historii Zachodniej Ukrainy, w szczególności Galicji Wschodniej jest prezentacja polsko-ukraińskich stosunków w XX wieku jako historii konfliktu. W oparciu o ten mit współcześni ukraińscy i polscy historycy i politycy stale wzywają do „zamknięcia ciemnych stron wspólnej historii”, „osiągnięcia pojednania historycznej pamięci” i „zbudowania stosunków z Ukrainą na nowej podstawie dobrosąsiedztwa, partnerstwa, wspólnoty interesów” itp. Szczegółowe badanie historii Galicji Wschodniej w l. 1919-1939 prowadzi do wniosku, że historia stosunków polsko-ukraińskich w XX wieku. – jest to nie tylko historia polsko-ukraińskich konfliktów, lecz także historia pokojowego polsko-ukraińskiego sąsiedztwa i państwowej integracji galicyjskich Ukraińców w Polsce międzywojennej.

I na koniec dodaje: Fakt ten może być użyty do dalszego polepszenia współczesnych stosunków polsko-ukraińskich i odejścia od widzenia wspólnej przeszłości wyłącznie przez pryzmat konfliktu.

Koniec świata! Rosjanin pisze nam na nowo historię i godzi z Ukraińcami!

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Dymitrze,

a jak jest w innych podręcznikach do historii, że zapytam z ciekawości?

A co do uchwały sejmowej i polityki polskiej globalnie, podejrzewam, że Polska nie będzie szanowana na zewnątrz jesli sama nie poszanuje swojej historii i nie będzie jej na rzecz interesów jakichś rzeczywistych cyz domniemanych przemilczać.

pzdr


Bardzo dobra strona!

Panie Dymitrze!
Ja, ucząc się jeszcze w liceum, na temat ludobójstwa na Południowo-Wschodnich Kresach II RP, dowiedziałam się zaledwie szczątkowych informacji. W podręczniku szkolnym napisano bodajże dwa zdania o tym, że UPA wymordowała ok. 100 tyś osób. Poświęcono też chyba, ze dwa zdania o Akcji Wisła. Nie było żadnej głębszej analizy, żadnego osobnego rozdziału poświęconego tej sprawie. A byłam przecież w klasie o profilu humanistycznym, gdzie przypada więcej godzin historii, niż w innych klasach.
Nie rozumiem, dlaczego przez tyle lat zupełnie obce było mi nazwisko: Bandera, Szuchewycz, Łebed, czy Borowiec.
Jakim prawem, ktoś ograbił Nas z naszej historii i martyrologii narodowej?
Mam nadzieję, ze nie ma Pan nic przeciwko, jeśli polecę Pański adres na swoim blogu.
Z wyrazami szacunku.


Wiedźmo

Jasne:)


Grześ

tecumseh

a jak jest w innych podręcznikach do historii, że zapytam z ciekawości?

W innych nie wiem, ale daję się przeciąć piłą, że jest podobnie.
Jakieś teki edukacyjne Motyki funkcjonują też w szkołach.


Dymitryj

Ręce opadają.


Igła

dlaczego?


Panie Dymitrze,

znakomita praca edukacyjna! Ja akurat trochę wiedziałem, ale ogólnie, bez przerażających szczegółów. Czytując Pańskie artykuły uświadomiłem sobie, jak bardzo tamto ludobójstwo mnie dotyczyło osobiście. Mój ojciec, który był łącznikiem tej samoobrony w Buczaczu, mógł wielokrotnie zginąć i mnie by nie było! Być albo nie być! Ojcu i jego rodzinie, ich sąsiadom – udało się. Przyjechali, wyrzuceni przez Jałtę, Stalina, i osiedlili się na Ziemiach odzyskanych…


Chcemy historii prawdziwej

Nie ma dla narodu – dla nikogo – sprawy ważniejszej niż sprawa życia i śmierci. Dla wielu, w tym i dla mnie, ta historia była znana, chociaż osobiśie nie przeżyta. Gdy się mieszkało w pod jednym dachem i w sąsiedztwie ludzi poranionych fizycznie i psychicznie przez ludobójców narodowości ukraińskiej, nie było innego wyjśica. Zostałem tym “znaniem” naznaczony, napiętnowany. Nawet sąsiadka “‘zza płota” jako jedenastoletnia dziewczynka została pchnięta bagnetem przez plecy na wylot, a prośba o życie była skwitowana słowami “a ty polska mordo !”. Została pozbawiona rodziców, dzieciństwa, wszystkiego. Dla takich ludzi i członków ich rodzin, dla mnie nie trzeba “innej historii” – trzeba historii prawdziwej. Trzeba zgodności tragicznego ich doświadczenia z zapisami na kartach książek i podręczników. Wysiłki marszałka Komorowskiego zmierzające do zaprzeczenia prawdy o ludobójstwi na kresach to coś naprawdę paskudnego.


Re:

Wieslaw Tokarczuk

dla mnie nie trzeba “innej historii” – trzeba historii prawdziwej.

Panie Wiesławie, w tutule jest ukryty pewien klucz, zapewne dla niewielu czytelny:)


Dymitrze,

bardzo ciekawy wywiad z Krzesimirem Dębskim jest tu:

http://marcinjanowski.salon24.pl/

pzdr


Grześ

dzięki za link, rzeczywiście bardzo dobry wywiad. Polecam też zalinkowany tam film.


Tekst uchwały sejmowej w języku ukraińskim

Ухвалa
Сеймy Республіки Польща
15 липня 2009 року
в справі трагічної долі поляків на Кресах Всходніх.
У липні 2009 року минає 66-та річниця розпочатої через Організацію Українських Націоналістів і Українську Повстанську Армію на Кресах ІІ Речі Посполитої Польської так званої антипольської акції – масових вбивств, що мають характер етнічної чистки a також знаки геноцидa. Сейм Речі Посполитої Польської віддає шану замордованим співвітчизникам і польським громадянaм інших національностей та учасникам Армії Крайової, Самооборони Кресової і Батальйонів Хлопських, які взяли драматичну участь в обороні польського цивільного населення і нагадує про пам‘яті українських жертв серед цивільного населення.
Сейм Речі Посполитої Польської висловлює особливу вдячність і подяку тим українцям, які часто з загрозою для власного життя допомагали і рятували своїх польських сусідів.
Трагедія поляків у на Кресах Всходніх ІІ Речі Посполитої Польської повинна бути відновлена історична пам‘ять сучасного покоління. Це завдання для всіх державних органів влади в ім‘я кращого майбутнього і взаєморозуміння народів, в нашій частині Європи, особливо поляків і українців.


Wrzód pęka - to musi zaboleć

http://www.zaxid.net/newsua/2009/7/24/163818/

24.07.2009 16:38
Wołyńska rada obwodowa może zwrócić się do Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie “zaogniania napięć w stosunkach międzynarodowych”
Deputowani Wołyńskiej Rady Obwodowej podczas posiedzenia plenarnego wysłuchali wniosku deputowanego Igora Guzia w sprawie antyukraińskich wystąpień ze strony polskiego Sejmu. Według jego słów, “polska strona zaognia napięcia w stosunkach międzynarodowych”. Igor Guź zaapelował do wszystkich deputowanych, aby poparli jego propozycję i skierowali odpowiednie odwołania do centralnych organów wyższych władz Polski i Ukrainy. Powiadomiła o tym służba prasowa przewodniczącego Wołyńskiej Regionalnej Administracji państwowej.
Przewodniczący Mikoła Romaniuk podtrzymał wniosek Igora Guzia. “Jesteśmy sąsiadami. Jest dzisiaj niedorzecznością komplikować sytuację. Musimy zrobić wszystko co możliwe, aby żyć w pokoju.” – powiedział.
Mikoła Romaniuk poinformował także obecnych o odsłonięciu Pomnika pamięci Ukraińców, ofiar wojny i bratobójczych konfrontacji na cmentarzu w wiosce Sahryń (województwo lubelskie w Polsce). Już zakończono wszystkie prace nad budową cmentarza. Jego otwarcie planowane jest na 7-9 września tego roku z udziałem prezydentów obu państw “- powiedział przewodniczący Romaniuk


No tak

Samorząd wołyński próbuje uprawiać politykę międzynarodową. Kroczek po kroczku zbliżamy się do rozłamu Ukrainy na dwie połowy.
P.S. – Igor Guź – szef Nacjonalnego Aliansu, nacjonalistycznej młodzieżówki. Taki ukraiński Farfał.


Sahryń - jak powinniśmy zareagować ?

Na blogu księdza Isakowicza przeczytałem, że prezydent Juszczenko powinien liczyć się z protestami i pikietami w Sahryniu. I chociaż wiadomo, że wołyńskie sotnie UPA przyszły m. in. do Sahrynia depolonizować te tereny na wzór Wołynia, i Sahryń tak jak i Bereść i inne twierdze ukraińskich nacjonalistów były bazami ukraińskiej policji, SKW, UPA wzmocnionych ubranymi w mundury SS Galizien Ukraińcami, którzy z tych baz dokonywali “depolonizacji”, to jednak jest to uroczystość głównie poświęcona zmarłym. Wiemy, że była tam też ludność cywilna. Wiemy, że były rozkazy w AK i BCh o oszczędzaniu cywili, jednak cywile tam też zginęli. Zmierzam do tego, by ewentualnym protestom i pikietom Kresowian nie dorobiono “gęby” nienawiśći i szowinizmu. Dlatego proponuję ewentualne pikiety w Sahryniu w dniach 7-9 września poświęcić pamięci Ukraińców zamordowanych przez UPA za to, że odmówili zamordowania swoich polskich żon, że ratowali swoich sąsiadów, że sprzeciwiali się ludobójstwu. Polecam “Kresową Księgę Sprawiedliwych” Romualda Niedzielki, zresztą Dymitr o tym wielokrotnie przypominał...


No tak

Z tekstu Igora Guzia cytowanego przez zaxid.net, wynika, że strona polska, czyli Sejm, jedynie “zaognia” napięcia w relacjach polsko-ukraińskich. A więc ukraiński nacjonalista trzeźwo ocenia stan rzekomego strategicznego partnerstwa Polski i Ukrainy ?


Panie Wiesławie

Może namówi Pan ks. Zaleskiego, by protest miał godny i stonowany charakter?


Sahryń - jak powinniśmy zareagować ?

Widzę, że przecenia Pan, Panie Dymitrze, moje relacje z księdzem Isakowiczem. Ja nawet nie wiem, czy ksiądz Isakowicz ma taki plan, bo z wypowiedzi na blogu nie można wyciągnąć takiego wniosku. Najbliżej księdz Isakowicza to byłem na proteście w Lublinie, gdy przez parę chwil stałem tuż obok Niego. Nie możemy wszystko składać na barki księdza. Ja tylko zawsze powtarzać będę, że nasza racja moralna musi być bez zarzutu. I tak znana z mataczenia gazeta wbrew oczywistym faktom napisze kłamstwa o nienawiści, agenturze itp, itd. Sprawa Sahrynia jest bardzo delikatna i i tu najłatwiej o prowokację. Dlatego na ewentualnej pikiecie na transparencie powinny być ukraińskie napisy “wieczna pamięć ....”, na pewno nie członkom tzw. UPA.
Jak Pan widzi, odpisuję bezpośrednio i szczerze, nie doszukując się ironii i podtekstów. No bo cóż ja – nieborak, miałbym pouczać księdza Isakowicza na temat godności i odpowiedniej powagi protestu ?
Jestem tylko prostaczkiem, który nie chce godzić się bezczynnie na pochwałę zła.


Ukraińska wersja historii

http://www.zaxid.net/newsua/2009/7/27/134025/
27.07.2009 13:40
Na Wołyniu pomodlono się za niewinnie zamordowanych Ukraińców w trakcie polsko-ukraińskiego konfliktu w latach 1943-1944

26 lipca w cerkwiach na Wołyniu (Kościół prawosławny ukraiński i Kościoł Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego na Wołyniu) modlono się za niewinnie zamordowanych Ukraińców w trakcie polsko-ukraińskiego konfliktu w latach 1943-1944 – ZAXID.NET dowiedział się o tym w Zakładzie polityki wewnętrznej i public relations regionalnej administracji państwowej.

Jak poinformował magazyn “I” w 1943 roku na Wołyniu “zasupłały się” cztery “węzły” polsko – ukraińskiego konfliktu: po pierwsze, terytorialno-polityczny, po drugie, etniczny, po trzecie, militarny (na płaszczyźnie partyzanci – ludność cywilna), po czwarte – społeczno – socjalny.. Terror rozwinął się spontanicznie i masowo jako reakcja na dwadzieścia lat panowania polskiego reżimu na Wołyniu, jako następstwo życia w warunkach ciągłego napięcia i strachu przed represjami reżimów, co przychodziły i odchodziły, jako samoistna próba rozwiązania zakumulowanych sprzeczności.

Pierwsze starcia między Polakami i Ukraińcami na Wołyniu były zarejestrowane w grudniu 1942. Jest trudno powiedzieć dokładnie, kto pierwszy sprowokował masakrę. Wiadomym jest, że w katolickie Boże Narodzenie 1942 roku polski oddział zaatakował wieś Peresopovychi. Partyzanci śpiewali kolędy nad zwłokami zamordowanych Ukraińców. W styczniu i lutym 1943 konfrontacja miała charakter epizodyczny. Jeden z przedstawicieli polskiego imigracyjnego rządu napisał, że Ukraińcy “niszczą Polaków, którzy są na niemieckiej służbie … morderstwa były spowodowana pragnieniem odwetu na osobach vysługujących się Niemcom przeciwko interesom społeczności lokalnej”. Ale w końcu lutego 1943 akcja antypolska przybiera charakter masowy.

W lecie 1943 roku rozpoczyna się główny etap krwawego dramatu. OUN i UPA podejmują decyzę wywarcia presji na ludność polską na Wołyniu, zmuszając ją do dobrowolnego wyjazdu na etniczne ziemie polskie. Czaspoismo “Do broni” w lipcu 1943 roku pisało: “Budować Polskę niech idą na rdzenne polskie ziemie, bo tutaj mogą tylko przyspieszyć swoją haniebną śmierć”. 15 sierpnia 1943 UPA przyjęła dekret o byłych ziemiach polskich obszarników i kolonistów, o przejęciu ich w posiadanie ukraińskich gospodarstw. 11 lipca 1943 UPA rozpoczęła akcję depolonizacji Wołynia. AK stawiała opór. Przedstawiciele strony ukraińskiej w osiedlach polskich wystosowywali ultimatum do Polaków: 48 godziny na opuszczenie wsi. Armia Krajowa wydała kontr-nakaz: nie opuszczać terytorium, bo Polska utraci Wołyń.

Dokładna liczba ofiar tragedii na Wołyniu wciąż nie jest znana. W pracach polskich historyków podaje się 50 tysięcy zabitych Polaków i około 15-17 tysięcy Ukraińców. Jednak, zdaniem historyków ukraińskich, dane te są zbyt zawyżone. Ponadto istnieje załącznik do raportu AK z 1943 roku, który świadczy o tym, że na Wołyniu zostało zabitych 15 tysięcy Polaków, a Ukraińców prawie 12 tysięcy.


Panie Wiesławie!

Po kolei:

1) Proszę nie być takim skromnym. Ks. Zaleski już parę razy opublikował coś, co Pan rozsyła pocztą elektroniczną, więc jakiś kontakt z nim Pan ma.

2) W mojej wypowiedzi nie było absolutnie żadnych podtekstów i ironii lecz jedynie troska. Z pewnych względów sądziłem, że jest Pan blisko Księdza. Pomyliłem się, wobec tego sam mu to napiszę.

3) Banderowski bełkot nie jest mile przeze mnie widziany; proszę zamieszczać go kursywą lub w cudzysłowiu.


Panie Wiesławie

Dostałem odpowiedź od Ks. Zaleskiego – protest, jeśli do niego dojdzie, będzie miał bardzo spokojny charakter.


Sahryń - jak powinniśmy zareagować ?

Dotychczas sądziłem, że wystarczy śledzić co się dzieje w internecie. Jednak internet to potega lecz i nieskończony labirynt, gdzie nie mogą jakoś zjednoczyć się do wspólnych działań na rzecz prawdy. Uważam, że isynieje potrzeba, abyśmy nawiązali kontakty pomiędzy sobą i wzajemnie wspierali swoje inicjatywy. Na konferencji RPO w Warszawie dopuszczono kresowian do głosu – każda osoba proponowała coś innego, oczywiście pozytywnego. Lecz cóż, gdy te grupki osób nie wspieraja się wzajemnie, nie pomagaja sobie. W związku z tym projekty te jak roślinki zbyt skąpo podlewane nie kiełkują lub marnieją w zarodku. A tu co chwilę dowiaduję się, że praktycznie w każdej większej miejscowości są ludzie – ich aktywność zauważa się w internecie – którzy wiele energii poświęcają i wiele wysiłku wkładają w to, aby świat – czyli ludzie – nie zapomnieli o kresowym ludobójstwie, o zbrodni, którą w swej arogancji (znane z nazwiska) jednostki skazały na zapomnienie. NALEŻY ZAPOMNIEĆ ! Panowie i Panie, uważam, że należy pośiwięcić jeszcze trochę wysiłku na nawiązanie kontaktów między poszczególnymi organizacjami, stowarzyszeniami i osobami prywatnymi. Jak się bowiem okazuje, jedni o drugich nie wiedzą. Na przykład większość uczestników pikiety pod konsulatem w Krakowie nie wiedziała o istnieniu SUOZUN we Wrocławiu. Jedno spotkanie w Częstochowie na rok, to chyba jednak za mało. Więc po nawiązaniu kontaktu należy skoordynować swoje wysiłki i w razie organizowania czy to konferencji, czy pikiety lub protestu dotrzeć z informacją do zainteresowanych ludzie. Aby mogli przyjechać. A na wyjazdy organizować autokary, będzie taniej. No i pomagać sobie nawzajem. Media z informacją się nie kwapią. Na stronę księdza Isakowicza – Zaleskiego wchodzi przeciętnie 4 tysiące internautów dziennie. Ale w Polsce jest około 40 mln ludzi. Ale gdy te rozproszone grupki zbiorą się razem, bedzie ich więcej niż mają członków nasze miłościwie nam panujące partie.
Odnośnie tego zbioru kłamstw z zahid.netu – mógłbym im zamieszczać w języku ukraińskim sprostowania, ale na razie mam mobilny internet, który jest zbyt wolny a czasmi w ogóle nie działa.


re: Chcemy innej historii!

Ach te polskie umiłowanie martyrologii. Za tydzień jadę na Ukrainę, a wy tu się umartwiajcie do woli.


MarkIII,

chyba nie za bardzo rozumiesz o co w tym blogu chodzi.
Bo nie o martyrologię.

I co ma do czegokolwiek fakt, że ty jedziesz na Ukrainę?


Jechać na Ukrainę

Dr Leon Popek, pracownik IPN w Lublinie, organizuje w najbliższą niedzielę wyjazd na Wołyń w celu porzadkowania grobów polskich. Oto odrobina zaangażowania. Bedę jednak musiał przełamać się i złożyć wniosek o paszport.


Panie Wiesławie

no to chyba Pan nie zdąży. Ale MarkIII akurat załapie się na porządkowanie grobów.


Peresopovychi.

A ta wioska, gdzie Polacy popisywali się niby swoimi umiejętnościami wokalnymi skąd się wzięła?Pierwszy raz o tym słyszę.


Adadniary

Ja również o niej nie słyszałem! Co ciekawe, po wrzuceniu tego słowa do Googli wyskakują dwie strony linków do jednakowych tekstów (jak wyżej zamieszczone przez p. Wiesława). O samej miejscowości ani słychu.


Jeszcze raz Peresopowyczi

Najprawdopodobniej chodzi o Peresołowice – nie na Wołyniu ale na Zamojszczyźnie. O napadzie na Ukraińców raczej nikt tam nie słyszał. Znalazłem w necie recenzję książki Partacza i Łady:

Kolejna sprawa to lansowanie przez ukraińskich historyków – także na łamach „otwartej” Gazety Wyborczej – dotychczas nieznanych mordów. Lwowski historyk Jurij Kiriczuk przedstawił właśnie tam genezę „konfliktu” polsko-ukraińskiego w sposób następujący: “Próba wyjaśnienia, kto pierwszy rozpoczął na Wołyniu walkę zbrojną, jest beznadziejna – mówił w 1997 r. na polsko-ukraińskiej konferencji historycznej w Iwano-Frankowsku prof. Jarosław Isajewicz. Pierwsze napady na Polaków zanotowano pod koniec 1942 r. Odbyły się one pod znakiem zemsty za wydarzenia na Chełmszczyźnie [gdzie polskie podziemie atakowało działaczy ukraińskich – red. Gazety Wyborczej]. W katolickie Boże Narodzenie polska bojówka napadła na wieś Peresołowycze. Nad trupami zamordowanych Ukraińców śpiewano kolędy”. Na to źródło powołuje się również lwowski historyk Stepan Makarczuk w opracowaniu pt. „Cywilne nasełennia Wołyni i Halyczyny u rozrachunkach i dijach riznych wijśkowo-politycznych struktur rokiw druhoji switowoji wijny”. O rzekomym mordzie bożonarodzeniowym w Peresołowicach – wsi leżącej w pobliżu Hrubieszowa, nie ma wzmianki w wykazie UCK. Otóż chodzi tu zapewne o mord dokonany na członku UCK „pułkowniku” Jakowie Halczewśkim-Wojnarowśkim w Peresołowicach 22 lutego 1943 r. Wykaz UCK nie wymienia żadnych mordów dokonanych na cywilnej ludności powiatu hrubieszowskiego w 1942 roku. Po co więc lansować ten okrutny mord bożonarodzeniowy? Przypomina to sprawę wołyńskiej wsi Dermań, lansowaną swego czasu przez Kulturę [paryską] (nr 2–3/1952), jakoby przed Janową Doliną był Dermań, gdzie ludzi wbijano na pal, a dzieci wrzucano do studni.W rzeczywistości żadnego napadu polskiego na Dermań nie było, co potwierdza sporządzona przez ukraińskiego naukowca w ostatnich latach kronika wydarzeń na Wołyniu. Argument miał jednak swoje zadanie polityczne.Zamiast rzetelnych i szczegółowych badań sprawa Chełmszczyzny została wyraźnie ukierunkowana na pokazanie „polskiej winy”. W tym celu wykorzystuje się wszelkie źródła, w tym niesprawdzone i stronnicze, aby to udowodnić.

A więc wszystko jasne.


re: Chcemy innej historii!

http://www.polskatimes.pl/gazetakrakowska/stronaglowna/147400,ukraincy-j...
Na taką bezczelność nie ma słów…


Subskrybuj zawartość