Kościoła dialog z „terrorystą”

Wsparcie ze strony polskiego Kościoła a przede wszystkim Ojca Świętego umożliwiło przetrwanie wielu lat stanu wojennego. Kościół nie pomagał walce z „wrogiem”, był jej stanowczo przeciwny, nieustannie za to obiecywał pomoc w nawiązaniu rozmów z władzami. Polityka Kościoła wobec władz była decydująca dla opozycji. Kościół wyznaczył drogę do Okrągłego Stołu.
Papież otwarcie głosił sprzeciw wobec wprowadzenia stanu wojennego. Ojciec Święty wzywał do godnego zachowania, podtrzymywał nadzieję, a jednocześnie powstrzymał się przed najbardziej ostrymi słowami, które mogłyby przekreślić przyszły dialog toczony już nie pod lufami karabinów. Papież nie odebrał generałowi poczucia godności i zwykłego szacunku należnemu człowiekowi.
Podobnie polski Kościół od początku stanu wojennego wskazywał, że jedynym sposobem dalszego postępowaniu w Polsce jest podjęcie przerwanych rozmów. Jednak w wypowiedziach prymasa Glempa, a także niektórych członków Episkopatu Polski, widać znaczącą różnicę do wypowiedzi Jana Pawła II. Prymas Polski nigdy nie miał tak jednoznacznie nie potępił stan wojenny i nie wziął w obronę „Solidarności” jak Jan Paweł II. Był o wiele ostrożniejszy.
Ważnym głosem politycznym w próbie nawiązaniu dialogu z władzami na początku stanu wojennego było oświadczenie Episkopatu odczytane w kościołach 24 stycznia 1982 r., w którym, rządzących wezwano do poszanowania wolności, wypuszczenia więźniów, zaprzestania prześladowań z powodów ideologicznych i umożliwienia ludziom swobodnego zrzeszania się. List został napisany po konsultacjach z Janem Pawłem II – można go traktować jako odpowiedź na przemówienie generała Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 r.
Tego samego dnia w innym duchu wygłosił kazanie w kościele św. Krzyża w Warszawie prymas Glemp. Upomniał wiernych, aby dokonali rachunku sumienia i żyli zgodnie z etyką: „Nie tylko dni sierpniowe 1980 r. ukazały nam zaniedbania etyczne, ale także dobrze przeprowadzony rachunek sumienia ukazuje nam grzechy każdego z nas. Odwrócenie się od grzechu jest warunkiem uniknięcia zagłady. Ten warunek obowiązuje wierzących i niewierzących”. W czterech punktach sformułował zasady jakimi wszyscy powinni się kierować w obecnej sytuacji: „1. Nie wolno w ferworze sporów i walki zniesławiać ani władzy, ani poddanych, mówić o nich nieprawdę, wyolbrzymiać wady, pomijać zasługi, ośmieszać. 2. Trzeba domagać się rzetelnej informacji przez środki społecznego przekazu, zarówno krajowe, jak i zagraniczne. 3. Trzeba postulować, aby ludzie pozbawieni wolności lub zwolnieni z pracy wiedzieli, za co spotyka ich taka kara. 4. W imię prawdy należy nie naruszać krzyży wiszących w salach nauki lub pracy. Dla wiernych krzyż jest znakiem zbawienia, dla niewierzących znakiem zwycięsko pokonanego cierpienia i ofiary za innych. [...]
Z upadku musimy dźwigać się sami, ale w jedności. Jedność można zdobywać jedynie w dialogu, a dialog może być jedynie w prawdzie” (jeśli nie zaznaczono inaczej cytaty pochodzą z książki P. Rainy, Droga do „Okrągłego Stołu”, Warszawa 1999).
Prymas Glemp karcił nie tylko władzę za zniesławianie „poddanych”, ale i opozycję za zniesławianie władzy. Obie strony równo krytykował za kłamstwa, wyolbrzymianie wad, ośmieszanie i pomijanie zasług. Polski Kościół sprzeciwiał się wszelkim gwałtownym działaniom opozycji.
Biskupi 26 lutego wezwali do zawarcia ugody społecznej, która miała zawierać gwarancje dla potrzeb i aspiracji społeczeństwa, dla współudziału obywateli w życiu publicznym i sprawowaniu kontroli społecznej. Byli przekonani, że obie strony muszą spełnić określone wymagania, że ugoda nie zależy jedynie od woli władz, ale także postawy społeczeństwa, którego obowiązkiem jest „kierowanie się poczuciem realizmu w ocenie geopolitycznego położenia naszego kraju”: „Poczucie realizmu i roztropność domagają się od nas, abyśmy nie przyjmowali postawy: »wszystko albo nic«, przeciwnie: systematycznie, wytrwale i stopniowo powinniśmy dążyć do realizacji naszych celów. To wymaga od nas przemyślenia problemu pracy dla dobra wspólnego, unikania nierozważnych reakcji zbiorowych, a także roztropnego określenia swoich wymagań indywidualnych i społecznych oraz dalekosiężnego spojrzenia w przyszłość narodową”.
2 kwietnia przedstawiciele strony rządowej próbowali przekonać stronę kościelną, że rząd także uważa, iż „umowa społeczna” jest niezbędna i możliwa. Po posiedzeniu we wspólnym komunikacie zapisano, że ugoda „powinna z jednej strony zabezpieczyć pokój wewnętrzny, a z drugiej strony doprowadzić do pełnego przywrócenia swobód obywatelskich”. Obie strony co innego rozumiały pod pojęciem „pokoju wewnętrznego” oraz inaczej definiowały „przedstawicieli grup społecznych”. Jak się wkrótce okazało dla władzy przedstawicielem „klasy robotniczej” miały być nowe związki zawodowe a nie „Solidarność”, a społeczeństwo miało być reprezentowane przez Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego.
Episkopat przyjął na siebie rolę przedstawienia stronie rządowej oficjalnego dokumentu z projektem zawarcia „ugody społecznej”. Ostateczną wielostronicową wersję, po zaakceptowaniu przez Jana Pawła II, prymas Glemp przesłał 5 kwietnia członkom Episkopatu, których prosił o zapoznanie z nim wszystkich „szczerze zainteresowanych dobrem naszej Ojczyzny”. Kopię dokumentu prymas przekazał także gen. Jaruzelskiemu. Tezy Rady Prymasowskiej tworzyły koncepcję Okrągłego Stołu.
Odpowiedź władz była bardzo powściągliwa. 17 kwietnia podczas spotkania Kazimierza Barcikowskiego z abp. Dąbrowskim sekretarz KC wpierw zgłosił pretensje, że o tezach powiedziało Radio Wolna Europa zanim zapoznał się z nimi gen. Jaruzelski. Krytykował stanowisko Kościoła, że przedstawiono w nich żądania, a nie napisano o obowiązkach społeczeństwa i o „pozytywach” reformy gospodarczej.
22 kwietnia 1982 r. powstała Tymczasowa Komisja Koordynacyjną NSZZ „S” (TKK). W Oświadczeniu w sprawie ugody narodowej TKK wyraziła gotowość podjęcia negocjacji z władzą po zwolnieniu internowanych oraz po ogłoszeniu amnestii dla aresztowanych i skazanych na warunkach sformułowanych przez Prymasowską Radę Społeczną. TKK zaaprobowała wszystkie działania podjęte wcześniej przez stronę kościelną i zaakceptowała scenariusz „ugody społecznej”.
Przez całą pierwszą połowę 1982 r. Episkopat z prymasem Glempem na czele, był uwikłany w negocjacje z władzami stanu wojennego na temat przyjazdu do Polski Jana Pawła II. 25 kwietnia prymas spotkał się z gen. Jaruzelskim. Po spotkaniu nie wydano komunikatu o terminie papieskiej pielgrzymki, ale też nie zakomunikowano, że proponowany przez Kościół termin jest nierealny. Generał Jaruzelski łudził nadzieją, że pielgrzymka jest możliwa. Pragnął przeciwstawić Kościół opozycji.
Władzy była potrzebna przychylność Kościoła wobec spodziewanych demonstracji i strajków – zapowiadanych przez hasło „zima wasza, wiosna nasza”. Zdawano sobie sprawę, że duchowni wiedząc, że Papież będzie mógł przyjechać do kraju tylko wtedy, gdy będą spełnione bliżej nie określone „określone warunki”, będą wzywali do przestrzegania praw stanu wojennego oraz być może nakłonią internowanych „ekstremistów” do wyrażenia zgody na banicję. Z kolei kalkulowano, że po ogłoszeniu, iż Papież nie będzie mógł przyjechać z powodu „radykałów” z „Solidarności”, to nastąpi ochłodzenie współpracy między ukrywającymi się i internowanymi działaczami a Kościołem.
Przez trzy miesiące duchownych zwodzono niejednoznacznymi opiniami. 26 maja Kazimierz Barcikowski podczas spotkania z prymasem wyraził opinię przeciw wizycie Papieża i sugerował, że pielgrzymka powinna odbyć się w 1983 r., gdyż „Jan Paweł II jest jednoznacznie zaangażowany po stronie »Solidarności«. Świadczą o tym jego wystąpienia. Jego wystąpienia różnią się nawet od tez Społecznej Rady Prymasowskiej [...]”.
30 czerwca prymas otrzymał obszerne pismo od gen. Jaruzelskiego, będące krytyką Kościoła, w której generał napisał, że „Wizyta Papieża wytworzy stan zrozumiałego podniecenia. A kto potrafi dziś przewidzieć skalę i kierunek rozwoju tych emocji? Czynniki ponoszące niezbywalną odpowiedzialność za bezpieczeństwo państwa nie mogą być pewne, że Kościół zapanuje nad tymi emocjami i zapewni zgromadzeniom ludności czysto religijny charakter. Do takiego wniosku prowadzi doświadczenie ostatnich miesięcy. Znaczna część ulicznych – więc bardzo niebezpiecznych – ulicznych demonstracji odbywa się bezpośrednio po obrzędach religijnych. [...] W świątyniach chronią się niekiedy demonstranci, aby wychodzić stamtąd na ulice w napastliwej wobec władz porządkowych formie (szereg tego rodzaju przypadków zostało zarejestrowanych na taśmie filmowej). [...] W skali masowej zmieniane są słowa znanych pieśni w kierunku godzącym w racje i godność naszego niepodległego państwa. W wielu kościołach wierni słyszą w kazaniach wypowiadane przez księży, a nawet przez biskupów słowa nie mające związku z religią, a pobudzające emocje wrogie wobec władz, więc nie służące ani uspokojeniu, ani pojednaniu. [...] nie możemy abstrahować od tych zdarzeń, rozważając termin wizyty w Polsce Jego Świątobliwości”.
Stanowisko rządu przedstawił prymas osobiście Papieżowi podczas wizyty w Watykanie (od 5 do 22 lipca). W sprawozdaniu z rozmów z Papieżem sporządzonym przez prymasa, zanotował on warunki jakie stawiał Ojciec Święty:
„Wypowiedzi Ojca świętego na tle moich informacji skupiały się wokół potrzeby spełnienia trzech warunków: odwołania stanu wojennego, zwolnienia internowanych oraz nawiązania dialogu ze społeczeństwem. Odpowiedziałem, że sprawa nie jest prosta, gdyż wielu z »Solidarności« podziemnej chce zmian ustroju. Papież nie dawał wiary tym wiadomościom. Odpowiedziałem, że sam jestem odbiorcą tych wiadomości, zaś sporadyczne gromadzenie broni nie ma na celu prowadzenia wojny domowej, ale daje możliwość aktów terroru, szerzonego także poza zakładami. Ojciec św. był świadom opinii niektórych, że przyjazd do Polski będzie odbierany jako afirmacja stanu wojennego i władzy wojskowej. Powiedział: pozbawienie wolności jest strasznym gwałtem zadanym narodowi i nie można się z tym pogodzić. »Solidarność« została rozgromiona jako bezbronna, a więc nie zamierzała użyć przemocy. Odpowiedziałem, że [...] trzeba mieć przed oczyma sytuację całego bloku. Trudno naszą ograniczoną suwerenność mierzyć kategoriami Zachodu. Utrata tej suwerenności ograniczonej jest realna. Polityczny aspekt »Solidarności« podziemnej wydaje się dwuznaczny: z jednej strony radykalizacja granicząca z zapamiętaniem się, a z drugiej penetracja Służby Bezpieczeństwa i wewnętrzne podziały. System socjalistyczny – mówiłem – obejmuje kraje prawie połowy świata, zaś świat zachodni jest mocno penetrowany przez komunizm. Czy ta rzeczywistość pewnego dnia nie nawróci się ani na katolicyzm, ani na kapitalizm. Wobec braku ideologii system będzie jakiś czas trzymał się siłą, dopóki nie wyłoni się coś innego. [...] Ojciec św. zauważył, że pod wpływem Moskwy rząd polski chce zlikwidować Solidarność. [...] Stan wojenny był wyborem mniejszego zła – ale jednak wyborem zła – powiedział Papież”.
Była to arcyważna rozmowa między Janem Pawłem II a prymasem Glempem, która pozwala poznać różnice w poglądach na polską rzeczywistość 1982 r. między obu hierarchami. Prymas negatywnie ocenił podziemne działania „Solidarności” – jej „radykalizacji” i „zapamiętania”. Powoływał się na to, że sam słyszał poglądy od ludzi z podziemia (a nie, że czytał; kto więc mu je przedstawiał, czyż nie byli to ludzie świeccy blisko związani z prymasem wyznający poglądy Narodowej Demokracji?). Informował o jej wewnętrznych podziałach i penetracji przez SB. Prymas Glemp przedstawiał nie tylko swoje poglądy, ale zarazem większości biskupów. Czy chciał osłabić poparcie Ojca św. dla „Solidarności” i czy w tym celu wspomniał także o składach broni, których nie było? Stanowisko Glempa krytykował Jan Paweł II mówiąc, że to Moskwa chce zlikwidować „Solidarność”, a z pozbawieniem wolności pogodzić się nie można, natomiast zło, także „mniejsze zło”, zawsze pozostanie złem. Prymas w sprawozdaniu mało miejsca poświęcił na uwagi papieża. Wnosić jednak można, że skoro uważał, że to pod wpływem Moskwy ma być zlikwidowana „Solidarność”, to tym bardziej – wbrew opinii prymasa – należy jej pomóc.
Skąd pomiędzy duchowymi tak odmienne opinie? Czyż nie odbijały się w nich to, w jak niezmiernie trudnym położeniu znajdowała się Polska? Najcelniejsze było jednak zdanie Jan Pawła II, że nawet na „mniejsze zło” nie można wyrazić zgody, ale jednak i ze złą władzą nie należy walczyć, gdyż rodzi to chęć odwetu, że trzeba rozmawiać i przekonywać. Ojciec Święty wierzył, że gdy stale jest się po stronie prawdy i dobra, a przeciwnikowi nie odbiera się waloru godności i szacunku, że w ten sposób można skłonić go do zmiany postępowania.
Opinia prymasa Glempa o „Solidarności” nie była bezpodstawna. Argumenty potwierdzające niektóre stwierdzenia prymasa można znaleźć w licznych podziemnych gazetkach, w których pojawiały się nieprzemyślane teksty. Także w tych najważniejszych. Na przykład w 23 numerze „Tygodnika Mazowsze” z 1 sierpnia 1982 r. ukazał się artykuł Uwagi o dialogu z terrorystą Czesława Bieleckiego (ps. Maciej Poleski), w którym zostały wyłożone opinie sprzeczne z działaniami duchownych, a także takie fantazje, jak np.: „Tu trzeba siły. Trzeba odzyskać naszą armię, trzeba pomóc jej zorganizować się od wewnątrz. Powstanie? Nie, po co! Wystarczy sparaliżować pacyfikatorów, pozbawić ich woli walki ze społeczeństwem. Nie występować przeciw wojsku, prowadzić pracę wewnątrz armii” (podobne tezy głosił Macierewicz). Bielecki dystansował się od polityki Kościoła: „Cele Kościoła są wieczne, nasze – ziemskie. Kościół ma trwać przez pokolenia. Aby Polska przetrwała, każde pokolenie na nowo musi spełniać ofiarę. Nie można mieć Kościołowi za złe, że broni swej potęgi i swych interesów wielkiej społecznej instytucji. Ale nie możemy rezygnować w imię jedności działania z samodzielności naszego ruchu społecznego. Nie możemy podporządkować się Kościołowi”.
Ton wypowiedzi nie sprzyjał podjęciu dialogu, a „chciejstwo” pozyskania armii przeważało nad rozsądkiem. Tego typu wystąpienia przyczyniły się do powstawania wewnątrz opozycji podziałów oraz do pełnego rezerwy stosunku prymasa Glempa do podziemnej „Solidarności”.
Z kolei „KOS” informując o wypowiedzi prymasa z 19 maja 1982 r. skierowanej do młodzieży użył sformułowania, że głowa Kościoła katolickiego w Polsce używa „języka totalitarnej propagandy”, a w numerze wrześniowym opublikowano artykuł Aby pokora nie zamieniła się w małoduszność, w którym bardzo ostro skrytykowano prymasa za nierozumienie sytuacji robotników: „Czy naprawdę człowiek piastujący tak wysoki urząd aż tak nie potrafi zrozumieć walki społeczeństwa, a zwłaszcza klasy robotniczej, o niezależne związki zawodowe, o naprawę walącej się gospodarki, o prawa ludzkie, że sprowadza tę walkę do nieuzasadnionego gniewu społecznego? [...] Ważniejsze niż wytykanie Prymasowi niezręczności jest przekonanie wiernych, że nie jest ich obowiązkiem traktować Prymasa jako alfy i omegi w dziedzinie polityki. Nie chodzi o to, aby podejrzewać głowę Kościoła w Polsce o złą wolę. Można jednak dostrzegać niezręczności i naiwności Prymasa”. Z kolei „Kierunki” w tekście z 22 września pytały, czy od prymasa Polski można mniej wymagać niż od aktorów, którzy ogłosili bojkot komunistycznej władzy, i czy prymas musi się pokazywać w „przyjacielskiej komitywie z przedstawicielami tej samej władzy, która rozlała niedawno polską krew”.
Prymasa broniły wówczas jedynie pisma deklarujące się jako „nacjonalistyczno-chrześcijańskie”, jak np. „Ojczyzna. Katolickie Pismo Robotników” (nr 41–42 z 17–24.10.1982 r.): Adam Szczęsny pisał, że atakują prymasa ci, którzy wciąż wierzą w Lenina, że źródła ich przekonań „biją z samego serca komunizmu”. Twierdził, że „kto w naszym politycznym państwie uderza w Kościół, uderza też i w Naród”.
21 lipca utworzono Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego. Państwowe media przystąpiły ponownie do wzmożonych ataków na „Solidarność”. Jaruzelski grzmiał z trybuny sejmowej i ponownie oskarżył Związek o doprowadzenie Polski na skraj narodowej katastrofy i powiedział, że papież będzie mógł przyjechać do Polski dopiero latem 1983 roku.
Miesiąc później podczas uroczystości na Jasnej Górze 26 sierpnia prymas Glemp w homilii zachęcał do myślenia o „stole dialogu”. Propozycje nie obejmowały odwieszenia „Solidarności”. Dotyczyły jedynie nieokreślonej „pracy związkowej”. W ślad za prymasem 16 września Konferencja Plenarna Episkopatu zaapelowała do władz o podjęcie rozmów i zawarcie kompromisu. Jednak tym razem opowiedziano się wyraźnie za „Solidarnością”: „Biskupi wielokrotnie apelowali do wszystkich stron zaistniałego konfliktu społecznego o ugodę, o porozumienie, o wznowienie zerwanego stanem wojennym dialogu. Jak dotąd, nie podjęto właściwych kroków, mimo że ogromna większość społeczeństwa oczekuje porozumienia i ugody, a ludzie pracy chcą posiadać własne, niezależne przedstawicielstwa: związki zawodowe, w tym także NSZZ »Solidarność« i NSZZ »Solidarność« Rolników Indywidualnych”.
Ciągle ponawiane apele o porozumienie okazywały się bezowocne. Władza z determinacją brnęła w ślepą uliczkę konstruując podporządkowany sobie ruch związkowy. 4 października minister Ciosek przedstawił Wałęsie projekt ustawy o związkach zawodowych oraz propozycję objęcia funkcji w PRON-ie, udziału w Radzie ds. Związków Zawodowych lub objęcia eksponowanego stanowiska państwowego. W odpowiedzi Lech Wałęsa 7 października skierował protest, adresowany m.in. do prezesa Rady Państwa oraz do marszałka Sejmu, przeciw projektowi ustawy o związkach zawodowych. Napisał m.in.: „Projekt ten niszczy nadzieje wynikające z podpisanych porozumień społecznych z sierpnia 80”. 8 października 1982 r. Sejm przyjął (przy 12 głosach przeciwnych i 10 wstrzymujących się) ustawę o związkach zawodowych, która stanowiła o delegalizacji wszystkich wcześniej istniejących związków. 9 października TKK zaapelowała o przeprowadzenie powszechnego 4-godzinnego strajku protestacyjnego 10 listopada 1982 r. Ogłoszenie strajku z miesięcznym opóźnieniem było jednym z największych błędów TKK. W odpowiedzi na decyzję Sejmu doszło do demonstracji ulicznych, dwudniowych w Gdańsku oraz we Wrocławiu i Nowej Hucie. 20 października TKK pod wpływem żywiołowego protestu po rozwiązaniu „Solidarności” zapowiedziała na wiosnę 1983 roku strajk generalny.
W przeddzień zapowiedzianego strajku 10 listopada państwowe media podały, że gen. Jaruzelski spotkał się z prymasem Glempem i ustalono, że Jan Paweł II przyjedzie na pielgrzymkę do Polski w czerwcu 1983 r. W oficjalnym komunikacie podpisanym przez abp Dąbrowskiego i ministra Łopatkę napisano: „Troska o byt i rozwój instytucji Państwa oraz rozważne postępowanie całego społeczeństwa i władz stwarzać będą warunki dla koniecznej kontynuacji przemian i reform struktur życia publicznego i społecznego. Reformy te zmierzać będą do demokratyzacji życia publicznego w oparciu o poszanowanie Konstytucji PRL oraz nakazów polskiej racji stanu. Kościół i władze państwowe, w sposób sobie właściwy, pracować będą nad stworzeniem takich warunków. [...] Episkopat zabiega wytrwale o porozumienie narodowe i ugodę społeczną i popiera wszelkie wysiłki ku temu zmierzające. Uznając za sprawę wielkiej wagi poprawienie sytuacji gospodarczej i dezaprobując wszelkie działania, które poprawę taką mogą hamować, Episkopat podejmie także, we właściwym sobie zakresie wysiłki, aby w okresie przygotowań do pielgrzymki Ojca św. i w jej czasie zachowany był spokój i ład”.
Internowany Lech Wałęsa spotykał się jedynie z przedstawicielami władzy i z duchownymi, którzy przekazywali mu takie opinie, jakie wówczas prezentował prymas Glemp i skupieni wokół niego duchowni. Kościół domagał się zwolnienia Wałęsy, który 8 listopada napisał list do generała: „Wydaje mi się, że nadchodzi już czas wyjaśnienia niektórych spraw i działania w kierunku porozumienia. Trzeba było czasu, aby wielu zrozumiało, co można i na ile można, jeszcze po obu stronach. Proponuję spotkanie i poważne przedyskutowanie interesujących tematów, a rozwiązanie przy dobrej woli na pewno znajdziemy. Kapral Lech Wałęsa”.
12 listopada, po rozmowie w Arłamowie Wałęsy z Kiszczakiem i decyzji sekretariatu KC PZPR, przewodniczący Związku został zwolniony z internowania. TKK „S” zareagowała decyzją o odwołanie grudniowych akcji protestacyjnych. Mimo to władza nie podjęła żadnych prób rozmów na propozycje wysunięte przez Kościół i Wałęsę. Uznano, że „Solidarność” już przegrała swoją walkę.
Mimo to, ale zgodnie z polityką łagodzenia konfliktu między władzą a społeczeństwem, prymas Glemp w wygłoszonym 29 listopada Słowie Pasterskim w parafii Nawiedzenia NMP do zgromadzonych na mszy św. aktorów wypowiedział się negatywnie na temat prowadzonego przez nich bojkotu. Mówił m.in. o konieczności walki poprzez obecność. 1 grudnia władze wojskowe rozwiązały ZASP.
Przez cały rok 1982 krok po kroku władza pokazywała swoją bezwzględność. Nie reagowały na wezwania do rozmów. Pod wpływem telewizji, radia i prasy, a także codziennych widoków patroli ZOMO na ulicach, zdołano tysiące ludzi wpędzić w stan apatii, który oznaczał największą przegraną nie dla „Solidarności” ale dla przyszłości Polski. Propaganda, która miała służyć władzy jedynie dla umocnienia jej pozycji sprawiła, że powstały w społeczeństwie nieodwracalne zmiany polegające przede wszystkim na zniszczeniu uczuć patriotycznych i empatii, na powstanie nieodwracalnego podziału, który Jan Paweł II przez wszystkie lata 80. usiłował łagodzić ucząc na czym ma polegać jedność narodu i jego solidarność.
Dla „Solidarności” rozpoczął się długi, ciężki okres podziemnej działalności. Być może zakończyłby się klęską, gdyby nie Jan Paweł II oraz polski Kościół. Prymas i inni polscy duchowni uważali, że siłą z władzą się nie wygra, że trzeba być cierpliwym i walczyć tylko o to, co jest możliwe do zrealizowania w istniejących warunkach geopolitycznych. Możliwa była tylko polityka małych kroków, a czasem należało się cofnąć wstecz.
Wiara Wałęsy oraz liderów podziemnej „Solidarności” w odniesienie zwycięstwa, które wówczas definiowano jako szybkie skłonienie władzy do zawarcia porozumienia i reaktywowania „Solidarności”, została wystawiona na ciężką próbę.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Czołem

:)


Na razie jeszcze nie przeczytałem,

ale dodałem do polecanych i się cieszę:)
No i może dzieki temu Leski zacznie bardziej tu gadać, bo tak jakos zdawkowo odpowiada.
No.
A do czytania się zabiorę niebawem.

pzdr


Kilka uwag,

“. Prymas Polski nigdy nie miał tak jednoznacznie nie potępił stan wojenny i nie wziął w obronę „Solidarności” jak Jan Paweł II. Był o wiele ostrożniejszy.”

W sumie to nie dziwi, był na miejscu, papież miał jednak większe pole manewru będąc w Watykanie, mam wrażenie.

A i uderza mnie taka rzecz, często prawica lub ,,prawica” przedstawiając Okrągły Stół jako zdradę i wszelkie dążenie do porozumienia z władzą w latach 80-tych za coś złego dziwnie zapomina właśnie o ostrożnej wtedy postawie Kościoła.

\Ale za to opozycję a szczególnie osoby z tej opozycji, których nmie lubi gotowa oskarżyć o wszystko co najgorsze.

Pozdrawiam i czekam na następne teksty, bo jest to świetna lekcja historii najnowszej.


Leszku

dzięki za szczegółowe kompendium nt. temat

co ciekawe skwqapliwie pomijany przez “zanczących badaczy” ...

pozdrawiam i witam!

prezes,traktor,redaktor


Witam!

Mam podobne, choć rzecz jasna nie tak szczegółowo udokumentowane, zdanie na temat stosunku hierarchii do opozycji po 13. grudnia.

Oni (dla mnie dzisiaj oni) byli kompletnie pogubieni i chyba się bali, że sprowokują krwawe zamieszki. Stąd pewnie nawoływanie do uległości. Pamiętam jakiegoś księdza na strajku studenckim. Gdy po mszy zaczęliśmy z nim gadać, robił wrażenie, jakby nie widział, co się dzieje. Takie było chyba generalne nastawienie – uspokajać za wszelką cenę, bo może popłynąć krew. Wyjątkiem we Wrocławiu był zdaje się tylko abp. Gulbinowicz, który otwarcie wspierał Solidarność.
Ale na kazaniu w Katedrze 13.12, kiedy wszyscy kompletnie zaskoczeni czekali na jakieś wskazówki, powiedział tylko parę ogólników.

Dopiero wizyta papieża na Partynicach coś w nastawieniu wrocławskich hierarchów, a co za tym idzie i “szeregowych” księży, zmieniła.

Ale aż do dzisiaj nie zastanawiałem się nad tym głębiej. Dzięki za ten tekst.


oszuście

słyszałem i czytałem że jeszcze na pewno abp Ignacy Tokarczuk w przemyskiej diecezji

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Przeczytałam,

dziękuję,
czekam na więcej.


To w ogóle jest ciekawe

bo wczoraj szukałem na Psychiatryku Pańskich namiarów, a dziś Pan jest tutaj:-)

Serdecznie witam:-)

Human Bazooka


Czy arcb Glemp,

jego poglądy, nie były przedłużeniem poglądów Prymasa Wyszyńskiego, który też był bardzo wstrzemięźliwy w swoich ocenach Solidarności?


Igła

Stosunek prymasa Wyszyńskiego do “S” najlepiej oddaje cytat, który wykorzystałem już w poście na salonie.24.
Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński we wrześniu 1980 r. podczas spotkania z delegacją „Solidarności” z Lechem Wałęsą na czele powiedział: „w gwałtownych przemianach społecznych grozi zawsze niebezpieczeństwo i pokusa nadmiernego skupiania się na rozgrywkach personalnych. [...] Nie idzie o to, aby wymieniać ludzi, tylko o to, aby ludzie się odmienili, aby byli inni, aby, powiem drastycznie, jedna klika złodziei nie wydarła kluczy od kasy państwowej innej klice złodziei. Idzie o odnowę człowieka”.
Prymas patrzył wyżej i dalej, i to on uczył polski Kościół zgodnego współżycia z PRL.


Subskrybuj zawartość