W ramach prezentacji prac nagrodzonych w konkursie “Mój 13 grudnia” zapraszamy do lektury tekstu Moniki o… 2011 roku.
Nocą z 12 na 13 grudnia 1981 roku rozpoczął się w Polsce stan wojenny. Jako osoba młoda, reprezentująca młode pokolenie Polaków nie pamiętam tamtych czasów. Wydarzenie to znane jest mi przeważnie z książek i różnego typu mediów oraz z opowieści osób starszych. Po zdarzeniach, które miały miejsce podczas Marszu Niepodległości bardzo zainteresowałam się tematyką historyczno-polityczną Naszego kraju.
Wprowadzenie stanu wojennego przecięło Polakom nić nadziei na zrzucenie z Ojczyzny ciężaru komunistycznego reżimu. Wyniszczyło to Nasz kraj gospodarczo, przyczyniło się do znacznej emigracji Polaków. Wydarzenie to uderzyło w obywateli z ogromną siłą. I nie tylko w tych działających w Solidarności ale również tych nienależących do ruchów opozycyjnych, poprzez utrudnianie im życia, choćby w zdobywaniu podstawowych artykułów potrzebnych do życia. W większości mediów nadal utrzymuje się teza mniejszego zła, ma ona na celu sfałszowanie rzeczywistej historii Polski. Teza ta ciągle jest w niebywały sposób lansowana. Usprawiedliwia się człowieka, który by obronić interesów partii i zachować antypolski system, wysłał czołgi na swoich obywateli. Gazeta Wyborcza od dłuższego już czasu kształtuje wzorce usprawiedliwienia dla Jaruzelskiego, twierdząc, iż stan wojenny ocalił Polskę przed sowiecką agresją. Ze słabego i całkowicie podporządkowanego Moskwie generała, wykreowano bohatera. Dziś wielu ważnych polityków zaciekle broni Jaruzelskiego niczym niepodległości, smutne jest, że bardzo często nieświadomi młodzi ludzie im wtórują nie mając wyobrażenia o życiu w szarości PRL-u. Dziś już wiemy doskonale, jak wynika to z licznych dokumentów, które pochodzą z archiwów rosyjskich, że ZSRR nie miał w planach zbrojnej interwencji w Polsce. Jak wiemy, Związek Sowiecki prowadził wówczas wojnę z Afganistanem i nie miał zamiaru „pomagać” polskim komunistom, uznając przy tym, że sami są w stanie stłumić liczne protesty oraz spacyfikować chcący wolności polski naród.
„Nie możemy ryzykować. Nie zamierzamy wprowadzać wojsk do Polski. Jest to słuszne stanowisko i musimy się go trzymać do końca. Nie wiem jak rozwinie się sprawa z Polską, ale nawet jeśli Polska będzie pod władzą Solidarności, to będzie to tylko tyle.” – Jurij Andropow, członek Biura Politycznego KPZR na naradzie 10.12.1981 r. (fragment protokołu z narady Biura Politycznego KC PZPR z 10.12.1981r.)
Wojciech Jaruzelski (TW. „Wolski”) osobiście zwracał się do Moskwy o pomoc militarną. Prośba skierowana była do Wiktora Kulikowa, dowódcy Układu Warszawskiego. Lecz nie odniosło to skutku- prośba nie została zrealizowana.
13.12.1981r władza PRL rozpoczęła wojnę z rodakami. Skutecznie tłumiła obywatelskiego ducha jaki obudził się w Polakach po podpisaniu porozumień sierpniowych. Zamordowano wielu młodych ludzi, ogromne ilości były więzione. Duża część z Nich miała naście lat.. Walczyli przecież o wolność i wyzwolenie Polski ciemiężonej komuną. Chociażby dla uczczenia ich ofiary należy pamiętać o tym wydarzeniu.
Po zainteresowaniu się tematem, postanowiłam że muszę uczestniczyć w jakimś większym upamiętnieniu tego wydarzenia. Razem z moim chłopakiem postanowiliśmy, że udamy się do Warszawy na Inwazję Niepodległości i że pójdziemy razem z innymi pod willę Jaruzelskiego. Ludzi było całkiem sporo. Wszystko rozpoczęło się wiecem patriotycznym- były więc liczne przemowy takich osób jak Marian Piłka, Robert Winnicki, Romuald Szeremietiew, Bartosz Józwiak, Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Bzdyl, przedstawiciel Fundacji Paradis Judaeorum Jacek Januszewski- dzięki Niemu dokładnie dowiedziałam się kim był rotmistrz Witold Pilecki, cenna postać kart Naszej historii oraz Adam Słomka(który, jak wiemy został niedawno skazany na kilkanaście dni odsiadki podczas rozprawy dotyczącej osądzania zbrodniarzy stanu wojennego) oraz Ryszard Opara. W przerwach pomiędzy przemówieniami grali Kryzys i Fabryka. Trzeba przyznać, że podgrzała nas ich dynamiczna muzyka. I w końcu nastąpił przemarsz pod willę. Szybkim krokiem wszyscy szli by dość pod dom Jaruzelskiego i zapalić znicz. Bardzo dużo ludzi przyłączało się do idącego już marszu. Znaczną część idących stanowiła młodzież- co jest bardzo pozytywnym znakiem. Oczywiście było Nas słychać zważając, na głośne i mocne skandowanie bardzo niepoprawnych politycznie haseł.. Idąc nie zauważyłam żadnych negatywnych incydentów jakie można by zarzucić manifestantom.
Pod samą willą nie byłam długo, nie pozwalały mi na to warunki gdyż niestety nocne pociągi zostały odwołane i jedynym transportem pozostały busy a one niestety do Lublina nocą nie jeżdżą zbyt często.. Ale miałam ogólną satysfakcję, że mogłam być i zobaczyć i wczuć się w patriotyczną atmosferę- a naprawdę warto. Zbrodniarze tacy jak Jaruzelski, Kiszczak czy nawet sekretarz Kania powinni zostać surowo osądzeni za udaremnienie szansy na wyzwolenie się Polski oraz za krew niewinnych ofiar, która przelali w interesie własnym i Moskwy.
Kolejnego dnia , tj. trzynastego w moim wojewódzkim mieście również miały miejsce uroczystości upamiętniające 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Miałam okazję na nich być. Szczególnie moją uwagę zwróciła rekonstrukcja wydarzeń z tamtych dni. ZOMO i pacyfikacja Solidarności zajęły szczególne miejsce w tej rekonstrukcji. Trzeba przyznać, że dla ludności z tamtych czasów wydarzenia te stanowiły prawdziwie dramatyczny epizod życia. W archikatedrze celebrowana była msza w intencji ofiar stanu wojennego. Oczywiście byli liczni przedstawiciele władz, członkowie NSZZ „Solidarność” oraz zwykli obywatele wdzięczni Bogu za wolność..
O godz. 16.30 spod hotelu „Europa” wyruszyła manifestacja antykomunistyczna zorganizowana przez lubelski ONR. Większą część stanowili ludzie młodzi ale byli oczywiście również tacy, którzy zapewne byli świadkami tamtych zdarzeń. Przemawiała internowana nauczycielka Zenobia Kitówna, najmłodszy więzień stanu wojennego Grzegorz Wysok, w chwili internowania miał siedemnaście lat oraz rzecznik ONR Marian Kowalski, który wygłosił naprawdę świetne przemówienie, nawiązując w nim do obecnej sytuacji w kraju, wskazując przy tym jak niewiele tak naprawdę dziś różni się w nasz kraj od tego z czasów komuny.
Po drodze oczywiście liczne hasła. Było bardzo dużo biało czerwonych flag. Było nas około 700 osób. Metą marszu była tablica upamiętniająca ks. Jerzego Popiełuszkę przy kościele pw. św. Piotra Apostoła.
13 grudnia to rocznica, o której nigdy nie wolno Nam zapomnieć. Jako patrioci musimy stale bronić prawdy o naszej historii, która niestety jest dziś w znaczny sposób zniekształcana. Dla pamięci ofiar tamtych lat należy pielęgnować pamięć o licznych zbrodniczych faktach z czasów PRL-u pomimo, że są one dla dzisiejszej władzy bardzo niewygodne. Przełomowym faktem historycznym było wyznanie przed sądem Stanisława Kani, który przyznał osobiście iż nie było dla Polski zagrożenia interwencją zbrojną ze strony wojsk Układy Warszawskiego.