"Najcnotliwsza w klasie" - wiersz

“Najcnotliwsza w klasie” to kontrowersyjny wiersz, który doczekał się druku w “Gazecie Starachowickiej” oraz kwartalniku kulturalnym “Kozirynek”. Utwór był również wielokrotnie publikowany w Internecie – za każdym razem wywoływał gwałtowne spory wśród czytelników.

Wiersz powstał ponad rok temu (chyba w maju 2007 roku), ale nadal jest aktualny. Pozwólcie, że przytoczę Wam jego treść...

“Najcnotliwsza w klasie”

Wzrastałam wśród białych różyczek
I pragnę ich czystość zatrzymać.
Nie miałam też NIGDY okazji,
By chłopca za rękę potrzymać.

NIE miałam tupetu, by spojrzeć
Głęboko w chłopięce źrenice.
Mam prawo nazywać się lilią
Gdyż wielbię moralne granice!

NIE chodzę na denne zajęcia,
O życiu rodzinnym mówiące.
Umieram z niesmaku, gdy widzę
Panienki sprośnością płonące.

Ślinienie, duszenie rękami…
NIE znoszę miłosnych tradycji!
Wystrzegam się flirtu i brudu,
Gdyż słynę z najwyższych ambicji!

Tak, jestem najczystsza w mej klasie,
Nietknięta jak mgiełka poranna…
Choć żyję szesnaście jesieni,
Wiem dobrze, że umrę jak PANNA!

Niech INNI się bawią w romanse,
Niech karmią się nagim obrazem.
Lecz ja jestem śniegiem najbielszym:
Tak czystym i zimnym zarazem!

Zrozumcie: to wszystko NIE dla mnie!
NIE szukam przyjaźni, miłości!
NIE będę mieć dzieci, partnera…
Cnotliwość jest źródłem radości!!!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wymiatasz!

“Jestem różyczka,
wypadłam z koszyczka.”


A może klasztor? Może do partii?

Lecz tu czy tam migrena.


Czytałem...

...gdzieś kiedyś o pewnej małżeńskiej parze sędziwych już staruszków, którzy przyznali, że nigdy nie doświadczyli zbliżenia. Wychowali się w purytańskich rodzinach angielskich (w tych czasach, w których stosowano machiny kąpielowe, wpychane na kołach do morza, by cnotliwiec mógł zanurzyć się w falach nie wystawiając swego ciała w bieliźnie na gorszący widok publiczny). O tych sprawach nawet wstydzili się pomyśleć. W sytuacji sam na sam byli tak sparaliżowani pruderią, że nigdy nie doszło do skonsumowania związku.
Byli ponoć szczęśliwym(?) małżeństwem przez jakieś pół wieku.


Mam taką książkę z dzieciństwa

Do której powracam co parę lat: “O pechowcu który miał szczęście” Vadima Szefnera.
Bohater, po upadku z drugiego piętra, w podwórkowych rywalizacjach, posłany zostaje na badania psychologiczne. W teście jest również i takie polecenie: Dopisz dwa następne wersy:

Na wycieczce, na majowej
Radość krasi lica

Dopisał:

Na kiełbasie tramwajowej
Jedzie lew i lwica

Bohaterem jest chłopiec który wskutek wstrząsu mózgu staje się poetą.
Zważywszy iż dzieje się to w latach dwudziestych ubiegłego wieku, podejrzewać by można antycypację mody na absurd przebity przez ścianę racjonalnego użycia konwencji, jak to wkrótce na krótko zaistniało. Mnie jednak, znającemu całą historię, bliższe wydaje się podejrzenie młodzieńczej przekory.

Panna Julia korzysta jednak z poetyckiej konwencji zastanej, pastiszu wierszoklectwa więzienno-koszarowego – czyżby więc przekora?

Panno Julio, jak to naprawdę z Panną jest?

Pozdrawiam wszystkich zgromadzonych, ze szczególnym uwzględnieniem drucha mego serdecznego – prześwietnego Mad Doga.


Oł, sołły

“druha”

No i ten przecinek jeszcze bym wyciął, między “piętra” a “w podwórkowych”.

Tak to jest jak nie można poprawić, widzisz Mad?


a co z prokreacją?

toż to sens życia.

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Jak to jest z moim anty- i aseksualizmem?

Odkąd pamiętam, nie znosiłam, gdy inni ludzie mnie dotykali. W przedszkolu lubiłam wszystkie zabawy, z wyjątkiem tych, w których dzieci musiały tańczyć w “kółeczku”. Brrrr! Pamiętam, że często trzymałam moich partnerów przez rękaw!

W przeszłości zdarzały mi się potajemne, nieodwzajemnione zauroczenia – moimi “obiektami westchnień” byli koledzy ze szkoły. Później zakochiwałam się wyłącznie w zagranicznych piosenkarzach/aktorach oraz e-Friends.

Pozdrawiam serdecznie!

En-Dżej-En

P.S. Nie chcę mieć dzieci. Jak napisałam w jednym z poprzednich tekstów*, nie mam duszy matki, żony i kochanki. Jestem ateistką, ale zgadzam się z teorią, według której istnieją trzy rodzaj powołań:
a) powołanie do życia konsekrowanego
b) powołanie do życia małżeńskiego/rodzinnego
c) powołanie do samotności i działalności społecznej

Ja mam powołanie do samotnej walki z lewactwem! ;-)

—————————————————————

  • “Kobiecość oczami męskiego feministy i żeńskiej antyfeministki”:

http://njnowak.salon24.pl/89259,index.html


aseksualność

Wychowałem się w purytańskiej i zakłamanj rodzince. Seksualnośc była grzeszna i zboczona. Infantylizm mieszał się z złem a wszystko przykryte białym prześcieradłem zakłamanej przyzwoitości. Tyle w temacie” czystości”


U mnie jest odwrotnie.

Wywodzę się z rodziny lewicowo-liberalno-antyklerykalnej, która nie może zrozumieć mojego antyseksualizmu.


re: "Najcnotliwsza w klasie" - wiersz

Antyseksualizm zorganizowany pod sztandarem jakiejś idei czy religii kojarzy mi się z oragnizacją z ksiązki Orwella, mnie to przeraża jak każdy totalitaryzm. Najgorszy totalitaryzm to taki ktory umiejscawia się w glowie jak wiecznie obecny surowy sędzia. Próbowałem chodzić do kościoła ale co tam usłyszałem prędko mnie z tego wyleczyło. Efektem mogła być tylko schizofrenia więc stamtąd uciekłem.
Natomiast idywidualne przeżycia to sprawa osobista i wybory jednostki, nic nikomu do tego.


piękny wiersz, gratuluję!

Ja mam dokładnie takie same poglądy jak w tym wierszu. Nie toleruję w moim życiu flirtów i związków damsko – męskich, ponieważ uważam je za obłudne, a nawet poniżające godność. Nie chcę również mieć dzieci, nie będę zsyłała ich na planetę pełną cierpień. Jedyną radością jaką człowiek może mieć w życiu jest czyste sumienie i przestrzeganie zasad moralnych.


Hue hue

“na tę planetę pełną cierpień”

Nic innego Bóg dobry nie wykombinował
Zasady moralne trzymam na Mazowieckiej pod szafą
Fraszka wlazła pod stół, bo się boi sczelania
Został mi ostatni kielonek nalewki
Aczkolwiek mam jeszcze pół litra w zamrażarce
Chryzantemy złociste, lilie to raczej nie
I chuj


Obawiam się,

że starannie dobrana fraza końcowa nie zrobi na autorce właściwego wrażenia.


Mój Boże,

dla starachowickiej maturzystki jestem ignorantem, nie wiesz?

Który widziałem wojnę w Artylerii i Piechocie, w dobrym warszawskim liceum, tudzież na Ujocie… no nie mam startu, cholera.


Kurde,

nie wiem o co chodzi z planeta pełną cierpień (kurwa, jakie to pretensjonalne, jak moje wpisy prawie), ale chyba tylko zajebać jednak się warto, no.

Tyle.


Hm, i dobra ta nalewka chociaż była?

Bo ja wczoraj na imprezie pigwówki niestety nie uświadczyłem, a tak liczyłem:)

No cóż zostało mi pić wyborową& bolsa z colą i z lodem, było dobrze, ale nie wiedzieć w którym momencie przekroczyłem magiczną ilość alkoholu, powyżej które mój organizm ma kaca:)


Dobra,

jeden z moich przodków miał dobra na Litwie i jeździł na polowania… Nu, po łyczku tego to ciepło jest naprawdę. Hospody pomyłuj strzelać shota!


Subskrybuj zawartość