Wiosna, świeci słońce, wokół wszystko budzi się do życia…jasne, nie wszystko, no ale takie są prawa przyrody, że czasem coś już nie puści pędów.
Mamy żałobę Narodową…pożar w Kamieniu Pomorskim i ofiary zapewne zaskoczone …w czasie snu.
Nie umiem pisać o takich rzeczach, bo takie coś nie mieści się w głowie, że nagle w pożarze ginie tylu ludzi, a ogień jak błyskawica obejmuje dom.
Szukanie winnych, czy są winni?
Ludzie którzy tam mieszali, pewnie borykali się z trudnościami finansowymi, często pewnie byli w trudnych warunkach…dostali socjalne mieszkanie, by mogli stanąć na nogi, a jak się to skończyło? Wiadomo.
Dziś, ci którzy przeżyli muszą zaczynać od zupełnego niczego jeszcze z traumą, czy ze stratą najbliższych.
Kto temu winny?
Słyszę w TV, o ludziach dobrej woli, o modlitwach za nich w kościołach, pomocy państwa…a gdyby ta pomoc nadeszła wcześniej!
Ktoś zapobiegł by tragedii, albo uratował choć jedno życie więcej?
Zawsze byłoby to mało, bo każda istota ludzka jest tak strasznie pojedyncza, tak odrębna i indywidualna.
Wiosna, świeci słońce, wokół wszystko budzi się, by żyć…no nie wszystko…
komentarze
A ja sie zastanawiam jak przy każdej takiej okazji
czy ogłaszanie żałoby narodowej ma sens.
Co to właściwie daje i co pomoże tym ludziom?
I czy można zadekretować żałobę?
Nakazać ją innym?
Sztuczność tu czuję.
No i przez to że tak często ostatnimi laty ta żałoba jest ogłaszana, to dewaluuje się jej wartość.
Pozdrawiam.
P.S. Sorry że trochę nie na temat, ale tak mnie ta sprawa od tej strony zastanawia, a nikt poza tobą o tej tragedii nie pisał, wiec się u ciebie rozwodzę.
grześ -- 14.04.2009 - 22:37Wiesz Grzesiu
Też myślałam od wczoraj, czy pisać o tej tragedii, czy nie, w końcu napisałam…co do żałoby Narodowej, hm…mam podobne odczucia, bo to nic nie zmienia tak naprawdę. A narzucanie czegoś, nawet gdy jest to porywem serca…to tak, jakby np. Tusk miał chandrę, a my wszyscy też mieć ją powinniśmy…życie toczy się niestety dalej, mimo tragedii i śmierci.
Pozdro.
ha! jestem znów na TXT
Alga -- 14.04.2009 - 22:47Wspólny blog I & J
żaloba
miala sens w 1997 (powodz stulecia) i 2005 (smierc papieza), pozostale kilka razy w ostatnich latach to jakies nieporozumienie.
z calym szacunkiem dla ofiar, ale wiecej ludzi ginie w kazdy wekend na drogach, tylko ze to nie jest medialne…
MAW -- 14.04.2009 - 22:51MAW,
jak rzadko kiedy z tobą się zgadzam:)
Nawet zamierzałem podać oba te przypadki.
P.S. Tak zupełnie na marginesie, co Pino się tak wyoutowała?
nawet se jej bloga nie moge poczytać, bo dla wybranych jest, weź ją pomolestuj, by czasem tu pokomentowała chociaż.
P.P.S. Sorry Algo, że prywatę u ciebie załatwiam:), ale MAW się objawił więc skorzystałem z okazji.
grześ -- 14.04.2009 - 22:59MAW
Wiesz, żałoba, to odczucie…nikt go nikomu narzucać nie powinien, nadawanie śmierci rangi ważności, bo pochłonęła kilkadziesiąt ofiar na raz…nie lubię być niczyim sumieniem, ale i mojemu sumieniu nie można niczego narzucać.
A nawet Powódź, czy śmierć Papieża, smutek który budzi się w sercu, nie powinien być rozgłaszany i posypywać popiołem głowy calego narodu…
Pozdro.:D
.
ha! jestem znów na TXT
Alga -- 14.04.2009 - 23:09Wspólny blog I & J
Grześ, nie ma sprawy
Pozdro.
ha! jestem znów na TXT
Alga -- 14.04.2009 - 23:10Wspólny blog I & J
Alga, ale jednak jest różnica pomiędyz śmiercią papieża
czy powodzią a innymi wydarzeniami, w których ginie nawet i kilkadziesiąt osób.
Nie chodzi tu o licytowanie się.
Ale śmierć papieża faktycznie w ludziach wielu powodowała żałobe, zmieniała coś.
Choćby to ich wspólne gromadzenie się.
ja akurat tego totalnie nie odczuwałem, nawet czułem się wyobcowany, że wszędzie w mediach i w ogóle jest tylko papież i żąłoba po nim.
I też choćby w zachowaniu dziennikarzy sztuczność widziałem.
Ale jednak ogłoszenie żałoby wtedy miało sens.
Powódz ze względu na skalę też była wydarzeniem ogólnokrajowym.
grześ -- 14.04.2009 - 23:14zaloba raz jeszcze
Algo – ja po papiezu nie plakalem, bo jego wielbicielem nie bylem, mowiac oglednie. Jedno za co go cenie, to konsekwentny antykomunizm, i tylko tyle.
Tym niemniej byl najbardziej znanym Polakiem, i zaloba po nim byla ze wszech miar uzasadniona.
Powodz stulecia – taka katastrofa, ze nie chicalbym przezyc podobnej (jest tu duzo ludzi z Dolnego Slaska, chyba az za dobrze pamietaja). I tu zaloba tez byla na miejscu.
Ale zeby po kazdym wiekszym wypadku ?! Ludzie – UMIARU !
grzes – nie jestem upowazniony do szczegolowych wyjasnien :(
MAW -- 14.04.2009 - 23:22jak Pino bedzie chciala, to i wroci, (czego i sobie bardzo zycze)
Grzesiu i MAW
Wiecie każde istnienie ludzkie zasługuje na taką samą żałobę...bez względu na okoliczności jego śmierci…nie chciałabym być tym, który wczoraj ginął w płomieniach, czy matką, która widziała płonące łóżeczko ze swoim dzieckiem.
Ale ogłaszając żałobę Narodową, choćby ze względu Ojca Świętego, czy największy kataklizm, to jednak narzucanie narodowi jakiegoś samobiczowania.
Papież umarł, bo był czlowiekiem starym i chorym, pewnie sam chciał już odejść do Ojca w niebiosach.
Kataklizm (tu powódź) była siłą natury, fakt porwała w swe zaborcze łapy ludzkie istnienia…a ogień, ów pożar, to też żywioł...śmierć i cierpienie zawsze jest bolesne, ale i tak się upieram, że ogłaszać żalobę w żadnym przypadku się nie powinno, żaloba, to nie reklama proszku.
ha! jestem znów na TXT
Alga -- 14.04.2009 - 23:38Wspólny blog I & J
do Algi w odpowiedzi
Ale ogłaszając żałobę Narodową, choćby ze względu Ojca Świętego, czy największy kataklizm, to jednak narzucanie narodowi jakiegoś samobiczowania.
To tylko opuszczenie flag do polowy, i wywieszenie tych czarnych, a takoż odwołanie meczów piłkarskich i imprez rozrywkowych. To tylko okazanie szacunku ofiarom tragedii czy znanemu zmarłemu. Nic więcej.
Wszakże widze, ze sie zgadzamy co do meritum – ostatnimi czasy tego za dużo i za często.
MAW -- 14.04.2009 - 23:48MAW
ja po prostu niepokorna jestem i gdy mi ktoś coś narzuca odgórnie, budzi mój sprzeciw od razu.
I jak juz mówiłam śmierć, to śmierć, cierpienie to cierpienie, bez względu na okoliczności.
Także, fakt, co do meritum się zgadzamy…za dużo, a powinno być albo spontanicznie, albo w ogóle.
i tyle.
A czy znany zmarły był kimś lepszym od nieznanego zmarłego?
Pozdro.
Alga -- 14.04.2009 - 23:55ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J
Algo, przekornie na to pytanie odpowiem
“A czy znany zmarły był kimś lepszym od nieznanego zmarłego?”
Tak.
grześ -- 15.04.2009 - 06:25Dla mediów znany zmarły jest lepszy od nieznanego.
Zmarły w katastrofie jest bardziej warty uwagi od zmarłego na ulicy bezdomnego.
Zmarłe dziecko jest bardziej wzruszające niż zmarły 60-latek.
Więcej dla mediów wart jest zmarły Europejczyk czy Amerykanin od zmarłego Hindusa, Araba czy Masaja czy Boliwijczyka.
Niestety, jest wyraźna gradacja smierci w mediach i w sposobie mówienia śmierci.
Widać to choćby przy okazji katastrof czy jakichś tragedii dotyczących naszego świata (Europy, Amerykki Pólnocnej) i katastrof w tzw. trzecim świecie.