...czyli Telesfor po stronie prawdy.
No tak podpisałem, musiałem. Po pijaku bylem, Cała moja kariera ległaby w gruzach. Tak tłumaczy się Damięcki. Nikomu nic nie zrobiłem. No tak Olbrychski za pannami latał, Fronczewski to mruk, a Jankowska łasa na kasę, a XX pedalskie spotkania robił. Przecież to wszyscy wiedzieli. A co miałem zrobić jak bez swojego Trabanta na próbę bym nie dojechał ? I nic nie brałem za to, ot koniak jakiś, torbę, może i torbę, nie pamiętam. No własnie. Czyli za darmo, ot tak bezinteresownie.
Wszyscy lubili Telesfora, ja też. I tamte czasy też pamiętam.
A Azrael lubi go nadal. I po przyjęciu spowiedzi, w imieniu społeczeństwa i aktorów, wybaczył. No tak ale dlaczego w moim? Twierdzi też, że wybaczyli ci, na których Telesfor donosił. Nie zauważyłem. Że gadać nie chcą, tylko widzę. Bo i o czym?
Pochodze z małego miasteczka. Moi starzy to urzędnicy i nauczyciele. W latach 70/80 elita miejscowa. Nauczyciele, dyrektorzy, powiatowi urzednicy, lekarze, sędziowie. Miejscowe przyjaźnie. Wspólne wakcje, wycieczki, kolacyjki, kino, wyjazdy na zakupy po kiełbasę i buty do Warszawy ( tak, tak ).
A dzieci ze soba, na podwórku, w jednej szkole, klasie, na koloniach, te same pożyczane ksiązki, filmy.
I przychodzą miesiące szalonej, solidarnościowej wolności. Na biurku mojego ojca ląduje teczka, o nim samym. Co komu powiedział, jaki samochód kupił i skąd pożyczył pieniądze, jaki alkohol i zakąski na imieninowyym stole stały, kto z zaproszonych, kawał o partii a kto o sowietach powiedział, jaką biżuterię miała mama, jakie kryształy na regaliku stoją, czy wczasy w Bułgarii powinny być na kartki.
Przyjaciel donosił. Ten co wspomniane zakąski wpieprzał i chwalił.
Rodzice przestali się widywać, dzień dobry na ulicy sobie mówili, mamy w jednej szkole pracowały. A ja nadal się kolegowałem, na pytania co słychać odpowiadałem, książki pożyczałem, na wspólne, szkolne wycieczki jeździłem.
Dopiero po latach się dowiedziałem.
Ja już tam nie mieszkam.
Stary tak, i donosiciela spotyka, dobrze ustawiony jest. Ma się dobrze i jego dzieci też. Kariery wszak poniechać nie można. Pod żadnym pozorem. Komornikiem np można zostać?
P.S.
Ciekaw jestem jak się czuje Leski, teraz kiedy nowe dokumenty i relacje wychodzą. Tak Leskiego mi żal, Telesfora nie.
A Azrael niech już nie stoi po stronie prawdy, niech stanie po swojej stronie. Bo za chwilę laickim świętym, tak jak Żakowski zostanie. A to już nie będzie śmieszne, tylko żałosne, bo głupie to już od dawna.
Prawda to jest taka, jaką każden z nas w sobie nosi. Ulżę Azraelowi (i Żakowskiemu i kolejnym Telesforom ). Mojej niech nie nosii. Księdzem nie jest.
nudny się robisz więc.
A Damięckiego mi nie żal, jeśli teraz kłamie, to sam sobie wystawia świadectwo, bo schemat agenta się powtarza: nie, wcale, a może raz, no coś podpisałem, musiałem, no bo inaczej bym kariery nie zron\bił, no nie raz, wiele razy, ale nie szkodziłem itd.
Nie interesuje mnie lustracja, nie chcę brać udziału w wywyższaniu się i potepianiu tych, co z róznych względów się dali wmotać. Ale ich obecna postawa mnie drażni.
A przyjaciele, co mają mówić, sam bym zbagatelizował, gdybym się dowiedział, że przyjaciel donosił.
Leskiego rozumiem, i dobrze, że napisał, to co napisał.
A co napisze Azrael, to wiadomo przecież, choć się z nim pewnie często zgadzam, ale, przewidywalny jest.
Wyciąganie tej sprawy przez Dzienik wydaje się mało eleganckie. Damięcki nie jest uczestnikiem polskiego zycia publicznego, nie wypowiada się na jakiekolwiek wazne tematy, ot, gra sobie chłopina w M jak Miłość czy innej Plebanii.
Inna sprawa, że skoro już to zrobiono, to cała medialna obrona (GW: to makkartyzm!) jest absurdalna. I tak jak Krzysztofa Leskiego po ludzku rozumiem, tak gazetowe towarzystwo już nie.
... bo ja wiesz, piszę prawdy oczywiste, które innym jakoś nie chcą przez gardło przejść...
Inni mają trochę tak, jak okulary eskimoskie... takie z drewna, wąskie... ze tylko widać to, co na wprost oczu... na boki już nie - bo i po co - i tak można strzelać...
Może trochę grubszą była sprawa Piwoskiego, ponieważ można się było tego spodziewać po jego ostatnim filmie "Uprowadzenie Agaty", czym włączył się w kampanię polityczną przeciwko porzadnemu człowiekowi, a co najgorsze nie związanemu z establishmentem. Mecenas Andrzej Kern był jednym z tych, którzy utrudniali PRLczykom zawłaszczenie państwa. Damięcki? To sprawa jego kolegów. Nie dziwi mnie Olbrychski, bo w mojej opinii będzie jednym z NICH.
AMEN
ale ja lubię komplikować i nie lubię prawd oczywistych, a to, że ktoś przewidywalny jest, to nie zarzut, choć ja wolę blogerów, o których nie wiadomo co napiszą na jakiś temat.
Ale w sumie większość i to po każdej stronie barykady jest przewidywalna, ja pewnie też, więc w sumie nieważne to.
A ja powiem tak.
Po żołniersku.
Niech Azrael wypada, z mojego bloga ( ja nie kasuję ).
Bo on mój jest.
Tak jak i prawda, każdego jest własna.
I jak ktoś się w moralistę zabawia, w moim i innych imieniu, to niech spier....
Dla moralistów, to są lepsze miejsca niż blogi.
Niech se krzyżem leżą, ale nie u mnie, i nie za mnie, i nie w moim imieniu.
Jak by sobie na lodowej krze poleżał, to jajca by co najwyzej odmroził, ale wzroku nie poprawił.
http://www.youtube.com/watch?v=rU483lRH3OY
Duplikaty to ustaliły i skutecznie manipulują pismakami
i bloggerami. Komentatorzy to chwytają i są igrzyska.
O to właśnie chodzi.
Wpuszczeni w temat zawzięcie dyskutują a Duplikaty się cieszą i zacierają łapki.
Witajcie zdalnie sterowani.
Fajnie to ujełeś IGŁA.
Nie jest mi żal Leskiego,dlaczego?
Należy zawsze mówić i pisać prawdę jaka by ta prawda nie była.Przyjaciel (szczególnie) mówi przyjacielowi PRAWDĘ.Jeśli jest inaczej to nie jest to przyjażń.
Tak, Igła, b. dobrze napisane. Pewnie jestem kilka(naście) lat starszy, też mam takie doświadczenia. I trochę bardziej osobiste - z pracy na uczelni, teraz w samym środku tego histerycznego antylustracyjnego wycia. Przeważa argumentacja b. prosta - że przecież każdy gdy wyjeżdżał musiał coś podpisać, a wyjechać przecież musiał. Bo doktorat, bo habilitacja (i - co nie każdy już tak ochoczo przyzna - bo dolary i marki bardzo wówczas były cenne). Ale przecież nawet wtedy była pewna wewnętrzna wolność - można było nie podpisać. I nie dostać paszportu. I nie jechać. I dziś mieć wewnętrzny spokój. Nie podpisałem, nie wyjechałem, pierwszy raz w 1988 na Węgry, gdy już żadnych oświadczeń ani instrukcji wyjazdowych nie wymagano. A przedtem kilka odmów, na wyjazdy do Anglii, Niemiec, Holandii, w tym atrakcyjen roczne stypendium w samym Oksfordzie. Ani przez chwilę wówczas nie żałowałem, choć liczyłem się z koniecznością odejścia z uczelni. I teraz też nie mam wątpliwości, po której stanąć stronie. Rozpisałem się Igła nadmiernie, pozdrawiam, P.
A mnie Leskiego żal.
I przed eSBekiem siedziałem, jako 20-letni gnojek i zatrzymany byłem, za pierdoły, ot tak sobie.
I prawie wiedziałem w co on gra, i prawie się wsypałem, i głupa grałem.
Kariery nie zrobiłem, nie musiałem.
A żyć muszę, bo przecież wypada.
Olbrychski dostał zaświadczenie z IPNu, że jest pokrzywdzony. Też mógłbym napisać, że twoje reakcje świadczą o tym, że jesteś esbekiem wysłanym do Australii aby rozbijać emigrację
..znam też gościa z KLossa tam też donosił.
...ale na poważnie, bardzo dobry tekst,lubię Telesfora ale wczoraj w mediach zachował sie zgodnie z instrukcją na wypadek wsypy czyli od "nic nie podpisywałem" do na końcu "ale nikomu nie zaszkodziłem" ,nie chce go potepiać ,ale na moje współczucie też nie zasłużył,tanio się sprzedał, za możliwość pomykania Trabantem donosiić na kolegów.
jeśli komuś nie odebrano prawa jazdy i dzięki temu mógł normalnie pracować, to była to jakaś korzyść, więc jednak nie podpisał za darmo;
Azrael wybaczył w imieniu wszystkich, tak jak kiedyś Michnik wybaczył ludziom honoru :)
=> Piotras
ci co nie podpisali i nigdzie nie wyjeżdżali nie zrobili kariery, co odbijało się też na ich finansach (nie dorobili się samochodów i domów); nie mieli też możliwości powiększenia swoich doświadczeń zawodowych i doskonalenia języka -- przecież nawet po kilku latach nauki w szkole, gdy wydaje nam się, że znamy język, to po wyjeździe za granicę na początku niewiele rozumiemy, natomiast ktoś bez znajomości języka rzucony do obcego kraju dość szybko się go nauczy, nawet jeśli jest to pomocnik murarza po zawodówce;
taki Cimoszewicz załapał się na stypendium zagraniczne i potem mógł zostać premierem i ministrem spraw zagranicznych, nasi obecni rządzący niczego nie podpisywali, nie mieli takich wyjazdów i teraz się im zarzuca m.in. brak znajomości języków.
Napisze ci co mi się kiedyś dawno temu przytrafiło,posłuchaj:
-dostałem lewe zaproszenie do NRD na zarobek.
Na granicy zostałem zatrzymany przez WOP.
-skąd wy to macie obywatelu,to zaproszenie?
-z listu ,odpowiadam.
-poczekajcie tu na boku
Czekałem ze dwie godziny.
Potem zostałem odprowadzony do jakiegoś porucznika,no i się zaczeło.
-skąd wy to macie?-pyta porucznik
-jeśli do mnie pan to mówi,to już mówiłem,że z listu.
-wy nie bądżcie tacy mądrzy obywatelu.Wiecie,że na to zaproszenie został cały atobus zawrócony z granicy?
-nic mi nie wiadomo bo i skąd,odpowiadam
-a widzicie,Urban w Dzienniku Telewizyjnym mówił o tym,nie słyszeliście,co?
-ta forma kabaretu nie odpowiada mi,odparłem
Skoczył porucznik na równe nogi,oparł się rękoma o biurko i krzyczy mi w twarz;
-ta wasza Solidarność...
przerwałem mu w tym momencie,mówiąc
-panie poruczniku,czy my rozmawiamy o moim zaproszeniu,czy może chce pan rozmawiać o Solidarności,ale wydaje mi się,że Urban nic o Solidarności nie mówi w Dzienniku Telewizyjnym!
Popatrzył na mnie i powoli usiadł na fotel cedąc słowa
-no tak,powiem wam,że to całe te wasze zaproszenie jest nielegalne.Powiedżcie mi obywatelu,dlaczego wy,inteligenty obywatel chcecie pracować dla Niemców?
Przecież oni nas mordowali.
Nie wierzyłem własnym uszom!!!Przez sekund parę myślałem -jak to możliwe przecież on pracuje z tymi "niemiaszkami",wspólnie robią kontrole,etc.,a tu nagle takie pytanie!!?
-z chęcią bym tu u pana mógł popracować,tylko pytanie czy by mi się to opłaciło,odparłem bezczelnie patrząc mu prosto w oczy.
-ależ my potrzebujemy ludzi do pracy,może obywtel od zaraz pracować u nas na okrągło...
Minęło pare chwil i razem szliśmy w stronę autobusu.Trudno w to uwierzyć,ale nie było żadnych innych konsekwencji poza wpisem do paszportu "ZW"co oznaczało "zawrócony".Była to moja pierwsza w życiu "podróż na zachód".Jeszcze tego samego dnia byłem z powrotem w domu.
mdli mnie od tych uzalań sie nad ofiarami lustratorów.
Tak sie porobiło, że nie dośc, że donosili dla korzyści na swoich kolegów (jak widać prawo jazdy, jakby z duplikatem nie mógł jeździć - ja jeździłam :) )
to mam mu współczuc, że sie wydało.
Pisałam Panu Leskiemu, ze każdy ujawniony TW ma grono znajomych i krewnych - więc im przykro.
Ale mnie nie przykro wcale, choc sie tym nie ekscytuję.
Były lepsze szuje, niż TW Bliźniak - jak np Szczypiorski.
Kilka rzeczy mnie zastanawia.Np. tłumaczenie samego zainteresowanego w Dzienniku jest zenujące.Ale czy nikogo nie zastanawia jak obrońcy lustracji bronią TW jak właśnie sprawy Damięckiego czy Piwowskiego (nie muszę chyba pisać kto?).Czy nie jest tak że przeciwnikami lustaracji są ci których to środowiska nie dotyczy.Ale przykro wychodzi na to że jest ich najwięcej w środowisku GW.
Mocna sprawa, panie Igła...
Jesteś, można by rzec, osobiście pokrzywdzony przez PRL i jakiegoś kapusia. Ale właśnie o to chodzi - tak na serio, to tylko Ty, osobiście potraktowany, masz prawo osądzić tamtego kapusia i im podobnych.
Właściwie, to tylko takich ludzi jak ty i Twoi rodzice, trzeba przede wszystkim obecnie słuchać jeśli chodzi o kapusiów i donosicieli.
W sprawie Damięckiego, to nie wiem jak to jest, ale mówiło kilku aktorów pokrzywdzonych niby przez niego - Olbrychski bronił go dosyć ostro - on też ma do tego prawo. Rayzacher i Frączewski też... to ich decyzja i ich ocena...
pozdrawiam
ZGADZAM SIĘ Z ALEKSANDREM SIEMASZKO: Damięcki, to drobnica.
Ciekawi mnie los grubych ryb, np. Kiszczaka, Jaruzelskiego, Urbana. Przez tyle lat od zmian ustrojowych, nie można ich rozliczyć za Gdańsk, Radom, kopalnię Wujek. Do tej pory mają się nieżle i przez niektórych są uważani za ludzi honoru i patriotów. Resaumując: ten, co donosił na temat usytuowania mojej serwanki, lub dławił się moją sałatką, był mnieszym zbrodniarzem od tego, co wprowadził stan wojenny, kazał strzelać do ludzi, czy wypowiadał się w imieniu gnid.
"wyciąganie tej sprawy przez Dziennik wydaje się mało eleganckie. Damięcki nie jest uczestnikiem polskiego zycia publicznego, nie wypowiada się na jakiekolwiek ważne tematy, ot, gra sobie chłopina w M jak Miłość czy innej Plebanii:.
Mnie nie chodzi tu Damięckiego.
Mnie chodzi o to, że małe i duże świnie były i będą zawsze.
W tamtym systemie mogły rozwijać swoje cechy dzięki min do tego powołanej instytucji.
Teraz instytucje i okoliczności się zmieniły a świnie pozostały nadal, robią inne świństwa i świństewka, a po ich ujawnieniu okazuję się, że są ofiarami i znajdują obrońców.
Wiesz, gdzieś tu na forum leszek.sopot zauważył, że świnie obecne są nawet mniej moralne niż te z PRL. Za tamtymi stał aparat państwowy, którego zadaniem było właśnie tamtych ludzi ześwniniać a teraz nic ich do tego nie zmusza i ludzie są gnidami z własnego wyboru - ja się z tym całkowicie zgadzam.
Mimo to, zawsze przed oceną kogokolwiek chciałbym poznać szczegóły ześwinienia. Dopiero wtedy można kogoś tak naprawdę ocenić. I nie chodzi mi o usprawiedliwianie, tylko po prostu o wiedzę co, jak i dlaczego? Inaczej nie można. Nie każdy, kto podpisał glejt o współpracy to świnia i nie każdy kto tego nie podpisał, to prawy człowiek. Każdy przypadek, to sprawa indywidualna.
pozdrawiam
A takie pytanie z innej beczki - co studiowałeś na UW?
Pytam, bo mam paru znajomych z historią SGH / UW.
pozdrawiam
Tak piosenka mi się starożytna przypomniała. I sobię ją przerobiłem, tylko jeszcze nie wiem gdzie ją wpisać?
"Spytaj Azraela, on ci prawdę powie" - to chyba Dezerter?
A ja podyplomowe robiłem na Żurawiej, w Instytucie Spraw Międzynarodowych, czy jakoś tak. Ale dyplomu nie zrobiłem, bo cuś mi pierdykneło, no i go nie mam.
Al nie "Bo taka głupia to ja już nie jestem, może głupia, ale taka to już nie ".
;)
Fajny tekst. :-)
"... on ci wskaże drogę"
pzdr
to nie twoje?
"Chodzi o to, że taki Azrael-trol, włazi na mój blog, pisze do ciebie a obraża mnie.
Więc mu napisałem aby spier...."
To tak na marginesie twojego latania po blogach, aby tylko zwrocic moja na ciebie uwage...
Widzisz, stajesz sie nie tylko Galba, ale i Azraelem.
Starcza zlosliwosc, mowie ci.
Szkoda.
"Prawda to jest taka, jaką każden z nas w sobie nosi. Ulżę Azraelowi. Mojej niech nie nosii. Księdzem nie jest."
Q..., Igla, ale to madre.
pzdr.
Zgadzam się z tym co napisałeś. Zwróć uwagę, że opisujesz zwoje własne a nie urzędowe doznania. To Ty wiesz o tym co się stało i Twoje oceny do tego dostosowujesz. Masz do nich pełne prawo.
Jeżeli zatem sam możesz osiągnąć wiedzę, która jest Ci potrzebna, to istnieje daleko posuniętą pewność, że ją należycie ocenisz. Jeżeli tę wiedzę Ci reglamentuje urzędas, jeżeli ją dodatkowo interpretuje, to moim zdaniem jest granda.
Pozdrawiam
Dawno nie widziani goście.
Czołem.
Użyłem słowa " każden", tak mówił mój nauczyciel od maty.
Wszyscyśmy się z tego słowa śmiali.
A teraz mi się podobać zaczyna, tak jak "któś" albo "cóś" i inne takie małomiasteczkowe, mazowieckie, gwarowe zwroty, np pogadawa albo choćwa.
Mam już dośc tej pier... Warszawy, pełnej rzucających się sobie do gardeł, kolejnych wilczych roczników, i w polityce też.
Czas wracać do Polski.
U Jakuba L piszesz o sobie jako o emigrancie zarobkowym w Wawie. I ja naleze do tej kategorii. Dlatego tez chetnie kiedys popisze o zyciu w stolnicy z punktu widzenia tzw. tu prowincjusza.
Pzdr.
Ludek z twojej rodzinnej miejscowości z ciekawością poczyta co SBcy o tacie pozapisywali.Tak jak ucieszył się donosami o Olbrychskim, Fronczewskim, Janowskiej i paru jeszcze zamieszczonych w Dzienniku przy okazji sprawy Damięckiego. Szanowny tatuś też pewnie zasłużył sobie na takie potraktowanie jak ci aktorzy.
Kiedyś już o tym pisałem.
Na Globalu. Ale dawno.
Od wsi Warszawa, wolę wieś.