łamie monopol "czerwonych"
Od razu odpowiadam, nie złamie.
Z pomysłem Salonu24 Janke nosił się od dawna. W końcu go zrealizował. Potem w Rzepie ukazał się jego artykuł o blogach i blogowaniu, opisywał rosnące znaczenie tej formy komunikacji, może dziennikarstwa? Powoływał się na konkretne wypowiedzi i komentarze autorów, blogów i wpisów.
Do Salonu24 przybywali kolejni blogerzy. Czerwoni i niebiescy ( te przydomki weszły już do salonowego języka, nie trzeba ich tłumaczyć ). Czerwoni byli z atencją witani przez gospodarzy. Niebiescy mrowili się gdzieś tam na dole.
Ale sito internetu jest nieubłagane. Ta zasada działa dość prosto.
Zostają tylko ci, którzy mają chęć do pisania i komentowania.
Ci, którzy mają coś do powiedzenia, od siebie.
Ci, którzy mają grubą skórę, i wytrzymują spokojnie ( w miarę ;)), obelgi, złośliwości, albo co każdemu może się zdarzyć, pomyłki i wytknięte błędy. To dotyczy obu kolorów.
Potem w ramach poszczegółnych "kolorantów" pojawiły się róznice.
Jedni czerwoni zaczeli pisać bez przerwy i na każdy temat, inni zrobili to kilka razy i umilkli, wiekszosci całkiem nie żal, bo wpisy pokazywały tylko, że są miałcy i nie mają nic do powiedzenia.
Część czerwonych weszła w rozmowę ze swoimi czytelnikami, wytrzymała obelgi wyznawców "drugiej" strony, jednych cięła z drugimi gadała, trzecich pomijała.
Chyba o takich czerwonych blogierów Jankesom&Spółce chodziło? Ale takich jest mniejszość. Niestety.
Tak przy okazji, jedna czerwona, została rozjechana przez niebieskich i odeszła z hukiem.
Trochę inaczej kombinowali niebiescy. Czasem wpuszczani na 1 stronę, nawet pomiedzy czerwonych. Ci szaleli pomiędzy sobą. Potworzyły się kluby wzajemnego czytelnictwa. Wedle poglądów, lub zażartych, toczonych wojen. Zaintersowań, sympatii, wzajemnych poleceń.
I ten świat zaczął zwyciężać. Uwidoczniło się to szczególnie, wtedy gdy czerwoni zaczęli zajmować się sami sobą. Wyszło, że tak naprawdę to czytelnicy ich nie interesują. Okładali się bejsbolami aż miło było patrzeć, tylko że nudno czytać, bo ile można. Kolejna elitka, zajęta sama sobą. Ich opis sytuacji był tak miałki jak baby z magla, kto komu dokopie, kto kogo wygryzie, jakie grzeszki wyciągnie. A publiczność i świat dookoła? A co ich to obchodzi. Świat to oni. Nawet partyjnych poleceń i zleceń zapomnieli wypełniać. A mendy internetowe i Igor Janke to wykorzystali.
Bo niebiescy nadal komentowali i opisywali otaczający ich świat.
Po raz 1 , w swojej audycji w TOK FM, co by nie powiedzięc opiniotwórczym radiu dla wykształciuchów, jako komentator poleciał Galba. Znany blogier. I dobrze poleciał. Niech się te Żakowskie i Kolendy-Zalewskie schowają, nie wspominając o Gawryluk czy Wołku.
Facet wiedział co mówi i do kogo. Jankes zaryzykował i wygrał.
I ten sukces, jest gwoździem do Twojej trumny, panie Igorze Janke.
Bo po cholerę w "szybkich" - teraz - mediach taki Galba, albo Kataryna, MacSieniel, albo Grześ o kulturze piszący? Za chwilę oni wejda ci do "papieru" i co wtedy zrobi Żakowski albo Lis? W bufecie bigos będą nakładać?
Jaki bigos jest, każdy widzi. Tak samo jak każdy wie, co powiedzą Władyka, Paradowska, Semka.
I tego Ci nie darują.
Papierowe medium długo jeszcze będzie miało nieporównywalną z elektorniczną wersją wartość. Ale to nie oznacza, że co fajniesi niebiescy się ulotnią z hipersfery. Nie grałbym jeszcze marsza żałobnego.
'Trochę inaczej kombinowali niebiescy. Czasem wpuszczani na 1 stronę, nawet pomiedzy czerwonych. Ci szaleli pomiędzy sobą. Potworzyły się kluby wzajemnego czytelnictwa. Wedle poglądów, lub zażartych, toczonych wojen. Zaintersowań, sympatii, wzajemnych poleceń.' - czy ten akapit dotyczu niebieskich? jesli tak to podazaja oni droga wytycznona przez czerwonych, nie inna. i chyba tak to widac.
//bez obaw: uchowaja sie i zakowski, i paradowska i lis, i karnowscy i zaremba.
bo to sa, niezaleznie od symaptii i antypatii, dziennikarz z warsztatem i majacy cos do powiedzenia. i ci nie musza sie obawiac.. nawet netu.
pozytywnie zaskoczył, Kataryna zadebiutowała, MacSieniel jak zwykle świetnie, jeszcze kilku jak zwsze poziom trzyma, a z czerwonych poza Sadurskim i Leskim to szczerze mówiąc w Salonie totalna lipa.
Albo nie piszą albo jak napiszą, to tak, że czytać się nie da( oczywiście trochę uogólniam i ubarwiam, ale jakoś takie wrażenie mam i nie tylko ja).
U mnie w blogu sobie z eMFN-em o tym gadaliśwa wczoraj.
Mnie zwisa czy se poradzą, tak jak im zwisa czy oni mną manipulują ( tzn chcą manipulować lepiej ).
Tak o niebieskich to było, bo to oni opisuja świat.
Czerwoni się lansują, ze światem pod pachą ;)
S24, pamietajac o wszelkich proporcjach, stanowi cos na ksztalt dawnej agory, czy tez pozniejszego bazaru...
a wiec ma przede wszystkim zadanie umozliwienie przeplywu idei. Ja np. juz wiem, ze klosz w ktorym tkwie od jakiegos czasu w rzeczywistosci to tylko jeden z wielu roznych a juz na pewno moje poglady nie sa podzielane przez innych (i odwrotnie).
Tak wiec S24 ma swoja funkcje i bardzo dobrze. Wszystko pozostaje na swoim miejscu. Zadko bowiem bazar trafia sie na salony, ale czesto na niego wplywa.
To wpadne do ciebie.
Bo z eMFNem to można "sie napić"
... nie darujemy :)
każdy z nas powie lepiej - no poza "szewcami" - z jednej przyczyny.
Nam nie zależy - znaczy zależy, ale na czym innym niż komentatorom klasyfikowanym.
Każdy z "wolnych" może skomentować bez obawy o posadę, bo jej nie ma. Więc NIE ZALEŻY nam na niczym poza skomentowaniem. To wspaniałe uczucie wolności dodaje dodatkowej mądrości.
Chętnie usiadłbym przy jednym stole z dowolnym politykiem i patrzył jak czerwienieje ze złości, że nie reaguję na słowa klucze, które dla etatowego dziennikarza są znakiem - "wystarczy, kolejne pytanie" - o co zresztą mam ogromny żal.
Strasznie mnie drażni ten uśmiech u reportera, który oznacza "ale pieprzysz, człowieku" i kompletny brak dalszego ciągu.
To WG mnie jest grzech dziennikarstwa i przyszyna karier ściemniaczy.
jak słuchalność wzrosnie to bedą niebieskich zapraszać...
Mnie czerwoni juz nudza niebiescy są lepsi bardziej krwisci i ciekawszi
a co do Paradowskiej i Zakowskiego i innych.Oni dadza sobei radę wejdzna bloga Pani Janiny to sie przekonasz.
pzdr.
...że czerwoni zawsze wcześniej czy później obrywali wciry. Co prawda trwało to krócej niż w ZSRR (tam byli na górze przez 70 lat), ale i internet jest szybszym medium niż carska kibitka :D
W pierwszym "Hipodromie" pisałem, że jest wielu ciekawych "pisatieli" . Ciagle ich znajduje. Część jest na mojej liście, staram się tam zagladac i cos napisać, ale jest ich o wiele wiecej. I dobrze.
A Leski zalajfował, że zorientował sie o tym 2 dni temu.
I tak, co do Leskiego to pochwała, a nie przytyk.
Na naszych oczach tworzy się inne dziennikarstwo.
Nazywają je obywatelskim.
Cholera wie? Może i tak, i jak wszystkiemu trzeba w nim tępić kłamców, wyznawców i popaprańców. I tych co pod stołem....
o czym też chciałem. Paradowska akurat pisze dobrze, w swoim blogu kilka razy mnie zaskoczyła, ja w ogóle ,,Politykę" uwielbiam, ale ona zawsze lekko nudnawa mi sie wydawała , a tam czasemi ironia, i złośliwość, i zawsze odpowiedzi rzetelne, w ogóle fajny klimat. I to nawet znany lustrator Bernard jest tam przez autorkę mile widziany.Blog Paradowskiej to jeden z lepszych i wydaje mi się, że czerwonych większość w Salonie wypada dużo gorzej niż ona.
Pani Paradowska jest dla mnie jak wychowawczyni w podstawówce.
Wiem, że jest dobrą dziennikarką ( tu bez kpiny )
Tylko cholera jasna. dlaczego ja wiem, co ona zawsze powie?
1) albo jest przewidywalna 2) albo znasz świetnie jej poglądy 3) albo telepatia z twojej strony 4) albo po prostu zdolny żeś:).
Satysfakcjonują wyjaśnienia?
ze jest run na dziennikarstwo obywatelskie..
ale kino juz mialo pasc, ksiazka papierowa takoz.. nie sposob z kilku ostatnich lat wyciagac dalej idacych wnioskow..
np. dla mn. program 'polacy' nie ma zadnej wartosci, a tez jest da 'outsiderow'
jesli ktos mysli ze wie jak bedzie wygladal swiat za lat 10 to przyznaje sobie boskie atrybuty
Tak naprawde, podzial na niebieskich i czerwonych robi sie chyba coraz bardziej umowny.
A co do odpowiadania na komentarze to ja np. mam z tym b. duzy problem. Na poczatek powiedzialem sobie ze nie bede nigdy odpowiadal bo nie wyrobie czasowo. Potem mnie to wciagnelo, bo widzialem, ze komentatorzy tego szczerze oczekuja, a ja mam takie belferskie przyzwyczajenie, ze jak mnie ktos pyta to odpowiadam. Trzeci etap to byl sygnal alarmowy: przestan odpowiadac bo juz nie wyrabiasz, nie mozesz na biezaco (a nawet od czasu do czasu) monitorowac rozwijajacej sie dyskusji pod wpisem bo musialbys siedziec non-stop przy komputerze; malo, przy komputerze, przy twoim wpisie. Wiec uznalem ze musze nabrac luzu, oddalic sie (zresztam faktycznie musze). No i zaczynam dostawac sygnaly od komentatorow, ze ich "lekcewaze", niektorzy zaczynaja sie obrazac. Jak tu znalezc zloty srodek? Moze ktos poradzi? Ja wiem, ze osiagnalem limit czasu (pewno przekroczylem), jaki moge poswiecic blogowi...
Słuchaj Mac, a ilu z czerwonych wsadziłbyś w tę kibitkę, i wysłał do łupania kamieni? "Szczob ruki" lepiej im po klawiaturze chodziły, bez skoków w bok?
Pewnie wielu?
jest chlubnym wyjatkiem i ja się nie obrażam, że czasem nie odpowiada.
Nie sposób spędzać godzin na jednym blogu. Mnie odciąga od niego pies, głód, matka natura, stos zaległych lektur, dobry film,przejażdżka pociagiem, wizyty w domu rodzinnym oraz obowiązki związane z pracą i czasem "Dziennik";)
odpowiadać pod kreską. Może, ale nie musi - znacząca różnica.
Po to masz jeden z drugim miejsce nad kreską, by móc po przeczytaniu komentarzy odnieść się do nich zbiorczo, rozpoczynając kolejną dyskusję.
Miło jest, gdy to, co napisane napotyka oddźwięk. Nawet jeżeli jest to silny opór przed tym, co napisano.
Mnie osobiście głosy krytyczne nakłaniają do poprawienia argumentacji, a nie do ucieczki. Czasem również zdarza mi się zmienić zdanie w danej kwestii.
Można mnie przekonać, nie można zmusić do zmiany zdania.
To może też ja poradzę. Czasami odpowiadać, ale nie za często. Może też wracać do wątków, zgodnie z przysłowiem, że kto więcej obejmuje, tyo mniej ściska. :)
Pozdrawiam,
Z czasem to jest największy problem. Gdybym sie nie przygotowywał do matury to miałbym więcej czasu a tak ostatnio zacząłem zaniedbywać obowiązki komentatorskie.
Ale są rzeczy ważne i ważniejsze :)
Czasem nie mogę się powstrzymać i wchodzę na "godzinę" pokomentować. Każdy wie jak bardzo to wciąga.
nawet p. Sadurskiego wciągneło (pozdrowienia p. prof.)
Ja rozumiem pańskie ograniczenia ( czasowe ).
Ale nie byłbym Igłą, jakbym nie ukłuł.
Proszę pisać, innym językiem.
Nie jestem, jak wiekszość, filozofem ani prawnikiem.
Oczekuję od pana, jako nauczyciela, zrozumiałego przekazu, który albo mnie przekona, albo wkur....
I wtedy wierzgam , kłuje i kopię.
Bo w szczerość nie wątpię, inaczej nie schodziłby pan między pawiany.
Na tym polega zacieranie czerwono/niebieskiej granicy.
Wedle mnie.
muszę się z Panem, Igło, zgodzić.
A to przede wszystkiem w zakresie opisu obecnego status quo oraz tego, jak to ze lnem było. Obserwując od pewnego czasu konsekwentny - excusez le mot - olew ze strony Jaśnie Oświeconych Pleno Titulo "czerwonych" (nie licząc chwalebnych, a potwierdzających regułę, wyjątków), którzy manifestują zainteresowanie wyłącznie dla czubka własnego nosa, obiecałem sobie, że będę komentował jedynie "niebieskich". Także dlatego, że zazwyczaj znacznie od tych drugich ciekawsi.
A piszę to jako ktoś, kto teoretycznie (wzorem Siemieńskiego) mógłby "ubiegać się" o "awans".
By the way, czy Wam się zdaje, Drodzy Salonowicze, że "czerwony" ma z definicji mniej czasu, niż "niebieski"?
Cyt.: "Słuchaj Mac, a ilu z czerwonych wsadziłbyś w tę kibitkę, i wysłał do łupania kamieni? (...) Pewnie wielu?"
Ja? Żadnego :)
Jestem człowiekiem Renesansu, który doznał Oświecenia, a żyje w realiach Średniowiecza.
Dlatego uważam, że niech każdy ustawia swój własny stos - do podpalania znajdzie się rzesza trolli - ja się nie mieszam :D
Chyba nadszedł czas na kolejna małą rewolucje na Salonie,
pierwszą taką było logowanie i rejestracja wg. mnie. Teraz czas ustalić i egzekwować od czerwonych aktualizacje ich blogów, nie ważne czy podobają nam sie ich poglądy czy nie, ważne żeby cos się działo w przestrzenia czerwonej. Mój prywatny ranking osób które czytam zmienia sie bardzo często ale to dlatego że publikują. I za to im chwała. Mam swojego ulubieńca, Pana Łukasza Warzechę, no nie zgadzam się z nim za cholere, ale poczytac lubię bo jest o czym później polemizowac i kreować nowe pomysły, komentarze, wpisy. Jasne, niby nie ilośc a jakośc- od oceny sa czytający, autor ma publikowac bo to się nalezy czytelnikom jak psu zupa- skoro siię jakoś "zobowiązał". Ciekawe że mam więcej "ulubionych" niebieskich niż "czerwonych". My się rozwijamy a Wy?
Wpadek nikt nie uniknie, pytanie czy nadal tkwimy w pisakownicy i się obrażamy czy wyciągamy wnioski i robimy "ucieczkę" do przodu.
A ja mam ręce w kieszeniach.
Bo śmierdzą mi benzyną.
No i cham "jezdem".
To jasne.
Ale trza przeciągnąć na stronę niebieskich, część czerwonych.
To wedle mnie próbuje zrobić Jankes. Jako przeciagnięty.
I za to oberwie.
Od "moralnych ". Czyli , ech nazwij ich jak chcesz...
coś tam wymysle na określenie. Swoja droga to tapeta czerwonych w sumie ładna, nad biurkiem sobie mozna przyczepić, no chyba że za dwa dni "wytną" co poniektórych. Także strzeżcie sie , ostatnia chwila na pamiątkowe zdjecie
"By the way, czy Wam się zdaje, Drodzy Salonowicze, że "czerwony" ma z definicji mniej czasu, niż "niebieski"?"
Wydaje mi się tak tylko dlatego, że "czerwoni" to sa ludzie szanowani i powszechnie znani. Sami kreuja debatę polityczno-społeczną dlatego czasem wydaje mi się, że mają mało czasu w porównaniu z takimi maluczkimi jak my.
Ale wiem, że się mylę. WIększość "niebieskich" to zapracowani, zauczeni ludzie (tak jak ja).
cieniznę wielu zawodowych dziennikarzy (nawet prezesów koncernów prasowych), ale za to wylansował jeszcze wiekszą ilość "amatorów". Zawsze chetnie czytam Pana komentarze Panie Igła. Pozdrawiam!
Ucz się ucz. To ci nie zaskodzi. I nie bierz wszystkiego na wiarę, chyba , że Pitagorasa. ;)
Jak bedziesz miał chwilę , to wskocz na Obserwatora, tam sobie, z nim, o szkole pogadałem.
Jak to dobrze, że Wrocław nie ma dobrego połaczenia drogowego i kolejowego z Warszawą.
Dzieki temu może rozwijać się samodzielnie i warszawska pijawka go nie sięga.
Niech pan uważa, ja z reguły nie mam racji.
Tak twierdzi moja żona i nie tylko.
A ona, dała się tylko raz oszukać !!!!
tylko jeden czerwony (z fotką) na startowej Salonu24! wiosna ani chybi, niebiescy :-)
http://www.yourplanet.name/poland/img/niebieski-salon24.png
Wiwat!
Wiwat wiśniówka.
I kto to wymyślił, że ona, no taka...... no rubinowa.
ale przy okazji powiem, że najczęściej nie ma tylko jednej słusznej racji :)
i dziękuję za miłe słowo o moim drogim mieście :)
to ja polecam specjalne przepisy u Nicponia tutaj:
http://crusader.salon24.pl/5648,index.html
Cheers!
stworzyć radio blogowe:). Pan bądź Pani Janke będą dyskutowac z blogerami. Oni będą goścmi. Albo niech jakiś elokwentny bloger poprowadzi program. wydajemi się to barzdoc iekawe.Obywatele biorą sprawy we wąłsne ręce. W tv program "Polacy" może podobny jest, ale jak się dowiedziałam,że jest na licencji to posmutniałam. A my nie mamy pomysłow!!?!?!
Wszelkie łamanie monopoli jest dobre przez sam fakt tegoż łamania ;-)
Tak na marginesie, to myślę, "czerwoni" mogą pisać swojego bloga z kilku powodów:
1. żeby mieć szybkie źródło odbioru swojej osoby przez czytelników lub oglądaczy,
2. bo im szefostwo każe udzielać się w mediach elektronicznych,
3. bo lubią dzielić się swoimi poglądami i rozmawiać z ludźmi,
4. w celach promocyjnych swojej osoby, bądź swoich dziennikarskich dzieł...
Ja najbardziej lubię tych z pkt 3 - najmniej tych z pkt 4. Przy punkcie 2, to lepiej nie mówić - wtedy to raczej po prostu nuda i jakieś copy / paste... ;-)
pozdrawiam
Nie otwiera mi się :( ??
Ale mam swój, całkiem niezły, i starozytny bo po babci.
Z laską wanilii i kłączem tataraku.
Biorę teraz Ciapka na spacer, i idę po piwo.
Tekst u Tyrpy wkurzył mnie niepomiernie. Bezradnym.
Życie, qrm.
Podpisuje się również pod pkt. 3.
I nie tylko w tym co pan teraz napisał.
Proszę więcej takich pkt. ;)
To pod czym się pan jeszcze podpisuje, czego nie napisałem? ;-)
ciapek przezył odjazd gościa z Krakowa?:)
Zgadzam się z linią programową wydawnictwa Jacek Ka & Spółka.
W tym również z pkt. 3.
;)
Aaa, to miło, miło ;-)
dziękuje i pozdrawiam
sprawdzałem i link działa! a warto, bo tam w komentach jest więcej detali i patentów na naliwajki :-)
Pozdro.
Czy to jakąś odmianę teorii chaosu chodzi?
Co do tego zlotu.
To nie sądzę aby była to jakś forma nagrody za rozgonienie WSI.
Takie spotkania planowane są o wiele wczesniej i długo uzgadniane.
Sadzę, że zostaną rozdzielone nowe zadania i "środki".
Szczególnie dla polskiego i rumuńskiego wywiadu.
Coś zacznie się dziać w ciągu roku.
Na Białorusi i Ukrainie, Gruzja(?) - Polacy.
W Mołdawii i Naddniestrzu - Rumuni.
:)
(1) Narzędzi ,,pochdzących" z teorii chaosu jeszcze nie znam (chociaż owszem słyszałem), natomiast całka W. to rzecz wymyślona w latach 20 XXw. a do mat. fin. przeniesiona bodajże w 80-tych.
(2),,planowane są o wiele wczesniej i długo uzgadniane".
Krąży koncepcja, że WSI można było rozwiązać, bo ochronę kontrwywiadowczą na około 10 lat "przejmują" amerykanie. Innymi słowy, nie wybrażam sobie, aby mozna to było zrobić bez wczesniejszych uzgodnień. Czy aż tak daleko idących to nie wiem, ale chyba trzeba przyjąć, że jakieś uzgodnienia w ogóle musiały być. Bo czy inaczej am. pozwoliliby sobie na budowanie tu tarczy?
Ja słyszałem o wersji, włączenia polskich wywiadów do ścisłej anglosaskiej "mafii". USA, WB, Kan., Au., i ścisłej współpracy w jej ramach i specjalizacjach.
Znawco mediow papierowych...
Nawet zabawnie sie to czyta...
No tak, ale skoro w PL jest kilkudziesieciu znawcow polityki, medycyny, sportu i wogole wszystkiego, to czemu nie mediow...