Tego wiejskiego specjała to wczoraj widziałem na Gagarina, przy Czerniakowskiej. Warty taki sklep co?
Bo bywam w tej okolicy, raz do dwóch na tydzień, to bym może zaglądał. Jeśli warto.
A co do mielenia, to nie pisałem wcześniej, ale jak koniec miziania to koniec: prawdziwego tatara się sieka, albo skrobie. Robota ręczna i męcząca, ale cóż zrobić.
I jeszcze drobiazg. Dla mnie tatar z wołowiny to ersatz. Ale ładnej koniny nie umiem znaleźć. Czasem wpadam na takiego tatara do znajomej knajpy.
Pani Ufko,
Tego wiejskiego specjała to wczoraj widziałem na Gagarina, przy Czerniakowskiej. Warty taki sklep co?
Bo bywam w tej okolicy, raz do dwóch na tydzień, to bym może zaglądał. Jeśli warto.
A co do mielenia, to nie pisałem wcześniej, ale jak koniec miziania to koniec: prawdziwego tatara się sieka, albo skrobie. Robota ręczna i męcząca, ale cóż zrobić.
I jeszcze drobiazg. Dla mnie tatar z wołowiny to ersatz. Ale ładnej koniny nie umiem znaleźć. Czasem wpadam na takiego tatara do znajomej knajpy.
prostacki empirysta
yayco -- 17.12.2007 - 14:23