Jakie piłem, było zrobione ze starych, owocowych wecków, które już strach było zjeść albo wypić. Różne kompoty, dżemy, powidła.
Było słomkowej barwy o lekkim owocowym smaku.
Potem temu mistrzowi gorzelnianemu dostarczałem ładunek a on robił, głównie śliwowicę taką jak sądecka.
Kilo cukru na 2 kilo śliwek, tak z 70-80 % mocy miała.
Niestety tak zagustował we własnej produkcji, że z ostatniej dostawy nic nie wyszło a przepadło 10 kilo cukru i kilkanaście kilo śliwek.
Podobno mu się skwasiło?
Niestety na wiosnę wpadł pod samochód przechodząc przez ulicę na cyku.
Najlepsze /coś/
Jakie piłem, było zrobione ze starych, owocowych wecków, które już strach było zjeść albo wypić. Różne kompoty, dżemy, powidła.
Było słomkowej barwy o lekkim owocowym smaku.
Igła -- 24.09.2008 - 09:43Potem temu mistrzowi gorzelnianemu dostarczałem ładunek a on robił, głównie śliwowicę taką jak sądecka.
Kilo cukru na 2 kilo śliwek, tak z 70-80 % mocy miała.
Niestety tak zagustował we własnej produkcji, że z ostatniej dostawy nic nie wyszło a przepadło 10 kilo cukru i kilkanaście kilo śliwek.
Podobno mu się skwasiło?
Niestety na wiosnę wpadł pod samochód przechodząc przez ulicę na cyku.