Przeoczyłem, a to najoczywista oczywistość. Drobne roboty wykonywalo sie “za flaszkę”, jak też i coś załatwiało i kombinowalo. Pamietam, że za pierwsze wykonane drobne obliczenia statyczne dla budyneczku kostnicy dostałem wlaśnie flaszkę. A byl to likier bananowy “Hawana Club”. Nie narzekałem, chociaż lepszy byłby mocniejszy woltaż (fantastyczne, zdaje sie endemiczne krakowskie określenie!)
Istotnie, Drogi Sąsiedzie!
Przeoczyłem, a to najoczywista oczywistość. Drobne roboty wykonywalo sie “za flaszkę”, jak też i coś załatwiało i kombinowalo. Pamietam, że za pierwsze wykonane drobne obliczenia statyczne dla budyneczku kostnicy dostałem wlaśnie flaszkę. A byl to likier bananowy “Hawana Club”. Nie narzekałem, chociaż lepszy byłby mocniejszy woltaż (fantastyczne, zdaje sie endemiczne krakowskie określenie!)
Pozdrowienia odwzajemniam. Szczawniczanka?
tarantula
tarantula -- 24.09.2008 - 16:22