z przykrością odebrałem Pana margines. Prawy. Znaczy z mojej strony prawy. No.
Bo ten glonojad, to przecież nie dla Pana był. Dziękuję, Panie Yasso, przy okazji. Czułem się mile połechtany. Do czasu, niestety.
Nawet tak sobie planowałem, że jak odwieszę bloga, to sobie go nazwę Z perspektywy glonojada. Podobało mi się to. Do czasu, niestety,
A Pan, Panie referencie Szanowny, wszystko zepsuł. Na pewno Pan, bo ciągle czytam, że to Pana wina. Wszystko znaczy. Więc to musi być prawda, jeśli tak ciągle czytam. Niestety. Jak wszystko to wszystko. I to, że rano zmarzłem – też. Do czasu, na szczęście. No.
Bo mianowicie, proszę Pana, to że ktoś pisanego nie rozumie i Panu tego glonojada przypisał, to trudno. Nie każdy zaraz musi rozumieć. Może zdenerwowany był, dla jakiegoś osobistego powodu? Zresztą nierozumiejących jest tyle, że na pewno i oni mają swoje prawa. Tak się domyślam, choć pewności nie mam. Ale jeden znajomy mi mówił, że teraz to nawet rośliny mają swoje prawa. Czasy takie. Prawdopodobnie.
A potem Pan to sobie wywiesił i już nie mogę nazwać bloga.
Mam żal do Pana i informuję, że w razie czego i jakby co, to i to będzie na Pana. Jak wszystko, to wszystko. No
Fakt, że ten żal jest nieznaczny. Jakoś tak.
Pozdrawiam wyjątkowo starannie, ale nie przedstawiając propozycji, bo w zasadzie, to już mnie Pan niechcący usatysfakcjonował.
PS. A potem margines się zmienił, czyniąc wiele wpisów, w tym i ten tu mój północny – niezrozumiałymi . Zmartwiłem się. Że też i Pan gra w tę grę? Nazwałem ją kiedyś grą w 1984. Niefajnie…
Szanowny Panie Referencie,
z przykrością odebrałem Pana margines. Prawy. Znaczy z mojej strony prawy. No.
Bo ten glonojad, to przecież nie dla Pana był. Dziękuję, Panie Yasso, przy okazji. Czułem się mile połechtany. Do czasu, niestety.
Nawet tak sobie planowałem, że jak odwieszę bloga, to sobie go nazwę Z perspektywy glonojada. Podobało mi się to. Do czasu, niestety,
A Pan, Panie referencie Szanowny, wszystko zepsuł. Na pewno Pan, bo ciągle czytam, że to Pana wina. Wszystko znaczy. Więc to musi być prawda, jeśli tak ciągle czytam. Niestety. Jak wszystko to wszystko. I to, że rano zmarzłem – też. Do czasu, na szczęście. No.
Bo mianowicie, proszę Pana, to że ktoś pisanego nie rozumie i Panu tego glonojada przypisał, to trudno. Nie każdy zaraz musi rozumieć. Może zdenerwowany był, dla jakiegoś osobistego powodu? Zresztą nierozumiejących jest tyle, że na pewno i oni mają swoje prawa. Tak się domyślam, choć pewności nie mam. Ale jeden znajomy mi mówił, że teraz to nawet rośliny mają swoje prawa. Czasy takie. Prawdopodobnie.
A potem Pan to sobie wywiesił i już nie mogę nazwać bloga.
Mam żal do Pana i informuję, że w razie czego i jakby co, to i to będzie na Pana. Jak wszystko, to wszystko. No
Fakt, że ten żal jest nieznaczny. Jakoś tak.
Pozdrawiam wyjątkowo starannie, ale nie przedstawiając propozycji, bo w zasadzie, to już mnie Pan niechcący usatysfakcjonował.
PS. A potem margines się zmienił, czyniąc wiele wpisów, w tym i ten tu mój północny – niezrozumiałymi . Zmartwiłem się. Że też i Pan gra w tę grę? Nazwałem ją kiedyś grą w 1984. Niefajnie…
yayco -- 19.11.2008 - 00:01