pewnie nie, bo zbyt odmiennie życiowe priorytety mamy:)
Ale CHomsky, to mi przypomniał genialną historię z egzaminem z jezykoznawstwa czy z historycznej gramatyki, gdzie nasz wykładowca, zresztą cudowny człowiek, skarżył się zanjomej z roku:
“Prosze pani, panie wie, co ja tu na tym egzaminie przeżywam, oni mówią “chomski”, to prawie jak chamski.
A inna znajoma zabłysnęła odkrywczym stwierdzeniem:
“Panie doktorze, bo wie pan, im dalej w las, tym wiecej grzybów”.
Nie wspomnę już o zajęciach z nim na podyplomówce, bo to dopiero był teatr absurdu, jak nie zapomnę, to ci kiedyś przy piwie pokażę, jak ludzie z podyplomówki tłumaczyli wiersze.
To się okaże:)
pewnie nie, bo zbyt odmiennie życiowe priorytety mamy:)
Ale CHomsky, to mi przypomniał genialną historię z egzaminem z jezykoznawstwa czy z historycznej gramatyki, gdzie nasz wykładowca, zresztą cudowny człowiek, skarżył się zanjomej z roku:
“Prosze pani, panie wie, co ja tu na tym egzaminie przeżywam, oni mówią “chomski”, to prawie jak chamski.
A inna znajoma zabłysnęła odkrywczym stwierdzeniem:
“Panie doktorze, bo wie pan, im dalej w las, tym wiecej grzybów”.
Nie wspomnę już o zajęciach z nim na podyplomówce, bo to dopiero był teatr absurdu, jak nie zapomnę, to ci kiedyś przy piwie pokażę, jak ludzie z podyplomówki tłumaczyli wiersze.
Padniesz z wrażenia, jakie potworki powstawały:)
No ale tłumaczenie, trudna sztuka, jak wiadomo.
grześ -- 23.02.2010 - 10:05