Cały wywiad wydaje mi się dość gładki (sformatowany dla wyimaginowanego “targetu”, rzekłbym), ale jest jedno miejsce, w którym Miecugow bardzo trafnie opisuje sposób komunikacji redakcji internetowych z czytelnikiem. Jako przykład podaje pasek Onetu, ale ja mam lepszy: wejdźcie na stronę dziennik.pl i przeanalizujcie tameczne tytuły i zajawki. To woła o pomstę do nieba. Chamskie wymuszanie kliknięć, żeby się czegoś dowiedzieć jest normą.
To nieprawda, że odbiorca wymusza poziom. Widz wyrobiony docenia, a widz bierny dostosowuje się. Dziennikarze dają dupy na całej linii. Wygrywa marketing.
Przeczytałem
Cały wywiad wydaje mi się dość gładki (sformatowany dla wyimaginowanego “targetu”, rzekłbym), ale jest jedno miejsce, w którym Miecugow bardzo trafnie opisuje sposób komunikacji redakcji internetowych z czytelnikiem. Jako przykład podaje pasek Onetu, ale ja mam lepszy: wejdźcie na stronę dziennik.pl i przeanalizujcie tameczne tytuły i zajawki. To woła o pomstę do nieba. Chamskie wymuszanie kliknięć, żeby się czegoś dowiedzieć jest normą.
To nieprawda, że odbiorca wymusza poziom. Widz wyrobiony docenia, a widz bierny dostosowuje się. Dziennikarze dają dupy na całej linii. Wygrywa marketing.
merlot -- 29.12.2011 - 22:06