Napisałam tekst o moim dziadku, niech mu ziemia ciężką będzie. Fakt, kurwa, moja babcia była żoną aż do jego śmierci i teraz jest wdową.
Gdybyś widział, jak wygląda… I co przeszła przez te wszystkie lata pierdolonego małżeństwa… nie mówiąc już o jej córkach.
Moja druga babcia, tu szeroki uśmiech z mojej strony, rozwiodła się szybciutko. Sama wychowała syna, pracowała przez całe życie jak górnik na przodku. Jest piękną i młodą kobietą.
Dalej, chrześcijaninie, ja nigdy nie kłamię, to są wszystko fakty. Skomentuj.
I co ma z tego wynikać w kontekście mojego wpisu:
- To, że czasem ludzie wiążą się z osobami które powinni omijac szerokim łukiem?
- to, że nie potrafią budować swojego małżeństwa?
- to, że nie potrafią budować relacji ze sobą?
- To, że małżeństwo i miłość po grób nie ma sensu?
Jeśli chcesz, zaproszę Cię do kilku par które obecnie są po 70tce – nawet z Krakowa, mają wnuki i mimo starości są wspaniałą parą. Mogę podesłać adres i umówić na spotkanie aby opowiedzieli “jak to się robi”.
Prosisz o komentarz. OK.
Pino, Ty i Twoje życie będzie najlepszym komentarzem do historii której rąbek uchyliłaś.
Oni napisali swoją historię, Ty piszesz swoją historię.
Ty jesteś odpowiedzialna za swoje marzenia oraz ich realizację. To, że komuś się nie udało nie znaczy, że ma się nie udać Tobie. I jeszcze jedno. To, że im się nie udało jest kiepską wymówką przed zawalczeniem o swoje małżeństwo – jeśli masz takie pragnienie, a własnie świadectwo rodzinne Cię “dobija”.
Ja żyję w małżeństwie ponad 10 lat, mam czwórkę dzieci( jedno już jest w niebie, najmłodsze). W naszym przypadku, te dziesięć lat jest jak ponad doba. Wszystko jest niby tak samo, poza jedną różnicą. Jest bardziej niż było. Jest pełniej niż było 10 lat temu, jest szerzej i przestrzenniej – pomimo wielu kłopotów. Ale to samo nie przychodzi. Kto ma ogródek, albo rabatkę, ten wie, że “ścieżki pomiędzy osobami zarastają”, jeśli się nimi nie spaceruje( najlepiej razem). Mówię o podtrzymywaniu relacji i jej pogłębianiu.
Więc nie jest tak, że się nie da. Wystarczy chcieć, wystarczy wymyśleć sobie takiego kogoś z kim chciałoby się spełnić resztę życia i czekać na niego, nie zadowalając się byle kim i byle czym ale cierpliwie szukając. U mnie to zadziałało, zadziałało także u mojej żony.. . Takie jest moje/nasze doświadczenie.
Ty masz swoje marzenia i pragnienia od których realizacji nikt Cię nie zwolni. Jak spieprzysz to, to Ty to spieprzysz. nikt inny. Jak Ci się uda, będzie to Twój sukces i Twoje szczęście, które wyrwiesz od życia – bo Ci się ono należy jak psu micha. Będzie to także sukces Twoich dzieci i Twoich wnuków. Pisz więc swoją historię, tak, aby Twoja wnuczka, mogła napisać na tekst za ileś lat, że miała zajebistą babcię.
@Pino
Napisałam tekst o moim dziadku, niech mu ziemia ciężką będzie. Fakt, kurwa, moja babcia była żoną aż do jego śmierci i teraz jest wdową.
Gdybyś widział, jak wygląda… I co przeszła przez te wszystkie lata pierdolonego małżeństwa… nie mówiąc już o jej córkach.
Moja druga babcia, tu szeroki uśmiech z mojej strony, rozwiodła się szybciutko. Sama wychowała syna, pracowała przez całe życie jak górnik na przodku. Jest piękną i młodą kobietą.
Dalej, chrześcijaninie, ja nigdy nie kłamię, to są wszystko fakty. Skomentuj.
I co ma z tego wynikać w kontekście mojego wpisu:
- To, że czasem ludzie wiążą się z osobami które powinni omijac szerokim łukiem?
- to, że nie potrafią budować swojego małżeństwa?
- to, że nie potrafią budować relacji ze sobą?
- To, że małżeństwo i miłość po grób nie ma sensu?
Jeśli chcesz, zaproszę Cię do kilku par które obecnie są po 70tce – nawet z Krakowa, mają wnuki i mimo starości są wspaniałą parą. Mogę podesłać adres i umówić na spotkanie aby opowiedzieli “jak to się robi”.
Prosisz o komentarz. OK.
Pino, Ty i Twoje życie będzie najlepszym komentarzem do historii której rąbek uchyliłaś.
Oni napisali swoją historię, Ty piszesz swoją historię.
Ty jesteś odpowiedzialna za swoje marzenia oraz ich realizację. To, że komuś się nie udało nie znaczy, że ma się nie udać Tobie. I jeszcze jedno. To, że im się nie udało jest kiepską wymówką przed zawalczeniem o swoje małżeństwo – jeśli masz takie pragnienie, a własnie świadectwo rodzinne Cię “dobija”.
Ja żyję w małżeństwie ponad 10 lat, mam czwórkę dzieci( jedno już jest w niebie, najmłodsze). W naszym przypadku, te dziesięć lat jest jak ponad doba. Wszystko jest niby tak samo, poza jedną różnicą. Jest bardziej niż było. Jest pełniej niż było 10 lat temu, jest szerzej i przestrzenniej – pomimo wielu kłopotów. Ale to samo nie przychodzi. Kto ma ogródek, albo rabatkę, ten wie, że “ścieżki pomiędzy osobami zarastają”, jeśli się nimi nie spaceruje( najlepiej razem). Mówię o podtrzymywaniu relacji i jej pogłębianiu.
Więc nie jest tak, że się nie da. Wystarczy chcieć, wystarczy wymyśleć sobie takiego kogoś z kim chciałoby się spełnić resztę życia i czekać na niego, nie zadowalając się byle kim i byle czym ale cierpliwie szukając. U mnie to zadziałało, zadziałało także u mojej żony.. . Takie jest moje/nasze doświadczenie.
Ty masz swoje marzenia i pragnienia od których realizacji nikt Cię nie zwolni. Jak spieprzysz to, to Ty to spieprzysz. nikt inny. Jak Ci się uda, będzie to Twój sukces i Twoje szczęście, które wyrwiesz od życia – bo Ci się ono należy jak psu micha. Będzie to także sukces Twoich dzieci i Twoich wnuków. Pisz więc swoją historię, tak, aby Twoja wnuczka, mogła napisać na tekst za ileś lat, że miała zajebistą babcię.
Kumasz czaczę?
p.s.
Ten komentarz dedykuję także Grzesiowi.
************************
poldek34 -- 03.03.2012 - 00:52Drążę tunel.. .