Jerzy Maciejowski
1) Rany gościa… Jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu, to mamy do czynienia z przestępstwem i normalne, że gwałciciel nie może mieć wpływu na wychowanie dziecka, tylko siedzieć w więzieniu. Natomiast co do samej ciąży – dziecko ma prawo się urodzić niezależnie od metody poczęcia. Zawsze można zrzec się praw rodzicielskich i oddać dziecko do adopcji. Jest wiele bezdzietnych par, które czekają na adopcję dziecka.
Jak Pan to dziecko z gwałtu urodzi, to jest to Pańskie prawo. Natomiast jak chce Pan zmuszać moją kobietę do rodzenia Pańskiego dziecka, bo Pan nie umiał wyhamować swoich popędów, to moją odpowiedzią będzie brona w plecy. Wara Panu od brzucha mojej kobiety! A Pańskie przekonanie, że bycie skazanym, to automatyczne pozbawienie praw rodzicielskich jest rozkosznie naiwne. Zatem nadal punkt dla mnie.
2) W ciągu 1000 lat nauka zrobiła pewien postęp… 1000 lat temu nie wiedziano o istnieniu genów i chromosomów. To, że coś utrwaliło się w warstwie językowej, nie oznacza, że oddaje rzeczywistość. Ucieka Pan w semantykę i czczy formalizm.
To, że od paru lat zaczęto coś inaczej nazywać, nie znaczy, że natura tego czegoś uległa zmianie. Zatem nie obalił Pan moich argumentów, więc nadal punkt dla mnie. (O genach będzie poniżej)
3) “Zna Pan większą zmianę w rozwoju życia (znaczy organizmu)?” – tak, znam. To moment zapłodnienia, czyli zyskania pełnego genotypu. Cała reszta to didaskalia. Aha, nigdzie nie piszę o “niepowtarzalności”,proszę nie manipulować.
Niepowtarzalność wzięła się stąd, że z reguły obrońcy życia niedorobionego na nią wskazują. Przy każdym podziale komórki (z wyjątkiem komórek rozrodczych) komórka uzyskuje pełny zestaw genów (genotyp?), a Pan takich „człowieków” zrzuca tysiącami w postaci złuszczonego naskórka. Zatem zero wyjątkowości. :) Punk dla mnie. Trzeci.
4) Powiedziałem, że się nie zgodzimy. Pan “wie” swoje, a ja swoje. A o poronieniu pisałem wyczerpująco,nie będę się powtarzał.
Gdyby miał Pan argumenty, a nie przekonanie, to byśmy się dogadali. Gdy pani Pino pisze mi, że użyłem złego przypadku, to nie dyskutuję z nią, tylko czapkuję, bo ma rację. Pan mi powtarza swoje wyznanie wiary, z totalitaryzmem w tle i ma Pan oczekiwanie, że przyjmę to jak prawdę od Boga. No nie da się…
3:0 dla mnie, co by Pan nie gadał.
To jest klasyczny przykład myślenia życzeniowego.
Kończę dyskusję, bo będziemy się już tylko powtarzać.
Jeśli rzeczywiście ma Pan świadomość braku argumentów, to może lepiej się do tego przyznać. Byłoby elegancko oddać przeciwnikowi co zwycięzcy. :) A jak nie, to pewnie znowu się spotkamy…
Panie Gadający Grzybie!
Jerzy Maciejowski
1) Rany gościa… Jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu, to mamy do czynienia z przestępstwem i normalne, że gwałciciel nie może mieć wpływu na wychowanie dziecka, tylko siedzieć w więzieniu. Natomiast co do samej ciąży – dziecko ma prawo się urodzić niezależnie od metody poczęcia. Zawsze można zrzec się praw rodzicielskich i oddać dziecko do adopcji. Jest wiele bezdzietnych par, które czekają na adopcję dziecka.
Jak Pan to dziecko z gwałtu urodzi, to jest to Pańskie prawo. Natomiast jak chce Pan zmuszać moją kobietę do rodzenia Pańskiego dziecka, bo Pan nie umiał wyhamować swoich popędów, to moją odpowiedzią będzie brona w plecy. Wara Panu od brzucha mojej kobiety! A Pańskie przekonanie, że bycie skazanym, to automatyczne pozbawienie praw rodzicielskich jest rozkosznie naiwne. Zatem nadal punkt dla mnie.
2) W ciągu 1000 lat nauka zrobiła pewien postęp… 1000 lat temu nie wiedziano o istnieniu genów i chromosomów. To, że coś utrwaliło się w warstwie językowej, nie oznacza, że oddaje rzeczywistość. Ucieka Pan w semantykę i czczy formalizm.
To, że od paru lat zaczęto coś inaczej nazywać, nie znaczy, że natura tego czegoś uległa zmianie. Zatem nie obalił Pan moich argumentów, więc nadal punkt dla mnie. (O genach będzie poniżej)
3) “Zna Pan większą zmianę w rozwoju życia (znaczy organizmu)?” – tak, znam. To moment zapłodnienia, czyli zyskania pełnego genotypu. Cała reszta to didaskalia. Aha, nigdzie nie piszę o “niepowtarzalności”,proszę nie manipulować.
Niepowtarzalność wzięła się stąd, że z reguły obrońcy życia niedorobionego na nią wskazują. Przy każdym podziale komórki (z wyjątkiem komórek rozrodczych) komórka uzyskuje pełny zestaw genów (genotyp?), a Pan takich „człowieków” zrzuca tysiącami w postaci złuszczonego naskórka. Zatem zero wyjątkowości. :) Punk dla mnie. Trzeci.
4) Powiedziałem, że się nie zgodzimy. Pan “wie” swoje, a ja swoje. A o poronieniu pisałem wyczerpująco,nie będę się powtarzał.
Gdyby miał Pan argumenty, a nie przekonanie, to byśmy się dogadali. Gdy pani Pino pisze mi, że użyłem złego przypadku, to nie dyskutuję z nią, tylko czapkuję, bo ma rację. Pan mi powtarza swoje wyznanie wiary, z totalitaryzmem w tle i ma Pan oczekiwanie, że przyjmę to jak prawdę od Boga. No nie da się…
3:0 dla mnie, co by Pan nie gadał.
To jest klasyczny przykład myślenia życzeniowego.
Kończę dyskusję, bo będziemy się już tylko powtarzać.
Jeśli rzeczywiście ma Pan świadomość braku argumentów, to może lepiej się do tego przyznać. Byłoby elegancko oddać przeciwnikowi co zwycięzcy. :) A jak nie, to pewnie znowu się spotkamy…
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Ja również Pana pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 29.03.2012 - 22:31