Tusk: Kaczyński jest potworem ciasteczkowym
Premier Donald Tusk przyznał, że nazwał Jarosława Kaczyńskiego potworem. – No cóż, zdarza się tak, że w chwilach napięcia różni ludzie słyszą różne głosy, ale jeśli Jarosław Kaczyński ma mi się kojarzyć z jakimś potworem, to z ciasteczkowym – dodał premier.
Wcześniej Jarosław Kaczyński powiedział w “Sygnałach Dnia” w Polskim Radiu, że gdy podczas sobotnich negocjacji w Juracie dzwonił do brata – prezydenta, usłyszał w słuchawce premiera Donalda Tuska, który nazwał go “potworem”. Zastrzegł jednak, że opowiada o tym zdarzeniu “żartem”.
Szef PiS relacjonował, że w trakcie rozmów prezydenta i premiera na Helu usłyszał w telewizji, iż negocjacje już się zakończyły. – Byłem zdziwiony, że brat do mnie nie dzwoni. Zadzwoniłem i okazało się, że rozmowy jeszcze trwają. Brat powiedział do mnie: “Pan premier tu jeszcze jest”, a wtedy usłyszałem: “Potwór dzwoni” – opowiadał J. Kaczyński. – Tego nie mówił mój brat – podkreślił. inf.własna/PAP, ABa /12:24
Oto jak pozornie niewiele znacząca, wręcz anegdotyczna notka o zdarzeniu, które rozpatruje się jako humorystyczne, obnaża całkiem niechcący uzurpację Jarosława Kaczyńskiego do roli nadprezydenta, nadpremiera, kogoś przyznającego sobie prawo bycia nad prawem i władzami Polski.
Przyjrzyjmy się uważnie słowom samego Jarosława Kaczyńskiego:
„Byłem zdziwiony, że brat do mnie nie dzwoni. Zadzwoniłem i okazało się, że rozmowy jeszcze trwają.”
Co przeczytaliśmy?
Otóż Jaroslaw Kaczyński oświadcza ni mniej ni więcej, że spodziewa się, że brat Prezydent Polski po zakończeniu rozmów z Premierem Polski, rozmów o charakterze ustaleń państwowych najwyższej wagi – powinien do niego natychmiast po ich zakończeniu zatelefonować i zameldować wykonanie, bądź niewykonanie zadania.
Jarosław Kaczyński jest zdziwiony, że skoro podano komunikat w mediach o zakończeniu rozmów – brat nie dzwoni. Czyżby zobowiązał do tego brata, Prezydenta Polski? Czyżby brat Jarosława, Lech Kaczyński, Prezydent Polski złożył mu jakieś zapewnienie, że natychmiast po zakończeniu rozmów z premierem Polski, Donaldem Tuskiem – przekaże mu telefonicznie, jak przebiegły owe rozmowy i jaki jest ich wynik?
Zniecierpliwiony niesubordynacją brata – prezydenta, Jarosław Kaczyński sam dzwoni, oczekując relacji. Tymczasem dowiaduje się, że „rozmowy jeszcze trwają i „pan premier jeszcze tu jest” – co oznacza: “wybacz stary, ale jeszcze nie mogłem do Ciebie zadzwonić bo on tu jeszcze siedzi”.
No i wtedy padają te anegdotyczne słowa: „Potwór dzwoni”, które zdaniem J. Kaczyńskiego powiedział Donald Tusk. Nawiasem mówiąc jeśli Donald Tusk w ten sposób zażartował w obecności Lecha Kaczyńskiego – mogłoby to świadczyć o dużym stopniu zażyłości premiera i prezydenta i jakimś cichym porozumieniu między panami w ocenie Jarosława Kaczyńskiego.
Wracając jednak do zdziwienia Jarosława Kaczyńskiego, jego zniecierpliwienia i oczekiwania natychmiastowej relacji od Lecha – nasuwa się pytanie: CO upoważnia Jarosława Kaczyńskiego do owego oczekiwania, zdziwienia i zniecierpliwinia? Kim jest w strukturze państwa człowiek, któremu, jego zdaniem, owa natychmiastowa relacja, ów meldunek prezydenta się należy?
Jest autorem serii pomysłów kompromitujących urząd Lecha Kaczyńskiego, wystawiających go na pośmiewisko Polski i Europy, którego przed ostateczna kompromitacją ratuje wyciągnięta ręka Donalda Tuska.
To Donald Tusk z szacunkiem ostentacyjnie podkreślający i pozycję i dobra wolę Prezydenta Polski umożliwia Lechowi Kaczyńskiemu wyjście z twarzą z idiotycznego impasu, dopomaga powstaniu sytuacji, w której Lech Kaczyński przemawiając w sejmie po raz pierwszy w czasie swojej prezydentury zachowuje się jak mąż stanu, występując ze świetnym przemówieniem, które wygłasza jasno brzmiącym głosem w sposób budzący uznanie i aprobatę.
Kim jest Jarosław Kaczyński, który ponownie usiłuje skompromitować Lecha, uzurpując sobie prawo, absurdalne i sprzeczne z Konstytucją wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie zgodności ustawy ratyfikującej Traktat Lizboński z Konstytucją?
Jakim prawem przypisuje sobie prerogatywy dostępne w tym przypadku jedynie Lechowi Kaczyńskiemu jako Prezydentowi Polski?
To kolejna kompromitacja pozycji Lecha Kaczyńskiego przez jego brata, któremu megalomania i ambicja przesłoniły racjonalne widzenie własnej pozycji w polskiej polityce.
Nic więc dziwnego, że łamanie prawa, stawianie siebie w uprzywilejowanej, prawem kaduka, sytuacji, ponad prawem i polskimi władzami wydaje się Jarosławowi Kaczyńskiemu stanem mu przynależnym.
Stąd to podkreślające jego „ważność” paradowanie w obstawie ochroniarzy BOR , nawet po sejmie, po którym obcny premier państwa porusza się bez nich.
Stąd wymuszenie bezprawne obstawy policyjnej w przejeździe przez Opolszczyznę i jazda jego kolumny samochodowej z przekroczeniem prędkości w godzinach szczytu w Opolu do 90 km na godzinę, a poza miastem 150 km na godzinę.- czyniąc z przejazdu na zwyczajne partyjne, PiSowskie spotkania – przejazd uprzywilejowany.
Jarosław Kaczyński przyznając sobie prawo do nadzwyczajnie uprzywilejowanej pozycji i korzystający z niej w sposób zgoła nieumiarkowany, traktuje siebie samego jak faktycznego prezydenta Polski, a swojego brata, jako podporządkowane sobie, nieco ubezwłasnowolnione własne alter ego, którego rola sprowadza się do realizowania zadań postawionych mu przez Prezesa Jarosława i obowiązku natychmiastowego składania meldunków o ich wykonaniu.
Jeśli Lech Kaczyński miał kiedykolwiek plany co do własnej reelekcji – powinien wiedzieć, że niemożność ich zrealizowania zawdzięcza swojemu bratu, który jak nikt inny unaocznia Polakom marionetkowość i bezznaczeniowość Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podkreślając na każdym kroku swoje, Jarosława, własne znaczenie.
Krótko mówiąc, pokazuje Polakom, kto tu …( oczywista oczywistość!) naprawdę.rządzi!
komentarze
Szanowna Pani Renato
Telefony do brata etc. można jeszcze, przy odpowiednim nagromadzeniu pokladów dobrej woli, zrozumieć. Nie rozumiem natomiast dezynwoltury z jaką Jaroslaw Kaczyński informuje o tym opinię publiczną. To chyba już nie tylko dezynwoltura, ale pogarda dla większości obywateli naszego kraju z wymienionych przez Pania powodów. Ale także i glupota.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 03.04.2008 - 22:03Pani Renato
to pani nie wiedziała że (P)rezydent ma obowiązek regularnie telefonować do Pana Prezesa?
“Kto pyta wielbłądzi”
Docent Stopczyk -- 03.04.2008 - 22:47Szanowny Panie Lorenzo
Ktoś kiedyś trafnie powiedział o władzy i deprawacji.
Jak się w sobie wyrobi poczucie władzy absolutnej – to i ta deprawacja….
Swoją drogą to najbardziej mnie zdumiewa, że on nie widzi własnej śmieszności.
Bo to, że nie ma wstydu, to wiem od początku…
Pozdrawiam z niedaleka
RRK -- 03.04.2008 - 22:47Drogi Docencie
Czym innym jest regularne telefonowanie – może dotyczyć na przykład stanu zdrowia kotka, albo zawierać informacje o częstotliwości odwiedzania toalety.
RRK -- 03.04.2008 - 22:54A czym innym jest wzbudzenie zdziwienia i zniecierpliwienia pana brata ( skąd inąd obecnie szeregowgo posła) brakiem natychmiastowego meldunku o przebiegu rozmów na najwyzszym ( autentycznie) szczeblu państwowym.
I to mi wydaje się swoistą rewelacją.
Zaiste
Dziwnym krajem jesteśmy.
Ale. Jeżeli się związki rodzinne przedkłada nad państwowe, to nic dziwnego, że się wierzy w układy, oligarchie i takie tam.
Stary -- 04.04.2008 - 09:28Szanowny Panie Stary
Otóż nie wiem, czy się je przedkłada, czy też raczej wykorzystuje w celach nader egocentrycznych.
Lorenzo -- 04.04.2008 - 09:49Lorenzo
Zawsze to jednak rodzaj sitwy. W dodatku rodzinnej.
Stary -- 04.04.2008 - 11:19Stary
Lorenzo słusznie zastanawia się się, bo w tej subtelnej róznicy między zwyczajnym przedkładaniem rodziny( bliższa koszula ciału) a wykorzystywaniem dla konkretnych celów – tkwi istota zjawiska, któremu na imię bracia Kaczyńscy.
Myślę, że nie powinnismy się dawać zwieść pozorom, jakie przysłaniają i jeden i drugi ogląd sytuacji.
Pozdrawiam obu panów serdecznie
RRK -- 04.04.2008 - 12:26Celne spostrzeżenia.
To niewiarygodne, jak “duży Kaczor” steruje “małym Kaczorem”, w końcu Prezydeentem.
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 04.04.2008 - 22:11Prezes , Traktor, Redaktor
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 04.04.2008 - 22:27Panie Dymitrze
Bardzo dziękuję za Pana wizytę.
Czytam uwaznie Pana teksty – i proszę wybaczyć – nie komentuję, bo czuję się okruchem wobc ogromu nieszczęść o jakich Pan tak pięknie, tak po ludzku, takim językiem prawdy pisze.
Moje słowa, te, jakich mogłabym użyć pod Pana tekstami wydają mi się zdawkowe, banalne i w żaden sposób niedorastające do Pana słów i stłumione tym skurczem bólu, jaki czuję gdy czytam o wydarzeniach, o jakich słyszałam we własnym domu.
Proszę przyjąć wyarzy najwyzszego szacunku
RRK -- 05.04.2008 - 15:28max
:-))))))
RRK -- 05.04.2008 - 15:29Pozdrawiam
RRK
Dziękuję:)
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 05.04.2008 - 17:14