Lubię patrzeć jak ludzie w zapale propagandowym strzelają sobie sami w kolano.
Okulawieni, często podpierać się muszą wrogiem, w którego strzał był wymierzony. A to z tej prostej przyczyny, że bez tego wroga tracą rację bytu. Nie istnieją.
Nie istnieją, ponieważ nie istnieją racje ZA, którymi mogliby posługiwać w sposób jednoznaczny i dający się przypisać wyłącznie do ich opcji politycznej. Nie istnieją, ponieważ posługują się wyłącznie racjami PRZECIW – a to wymaga wskazania PRZECIW komu, PRZECIW* czemu – słowem wskazania WROGA*.
Znikający WRÓG – automatycznie powoduje znikanie owych będących PRZECIW.
Może dlatego cała polityka Jarosława Kaczyńskiego polegała na walce ze wskazanym wrogiem, ograniczonej do słów – nigdy do czynów. Ale on zdawał sobie sprawę co oznacza dla niego osobiście i jego ugrupowania likwidacja wroga. – dlatego tegoż wroga starannie podtrzymywał przy życiu.
Nie wiedzą o tym jego zagorzali, fanatyczni zwolennicy, którzy zaniepokojeni pojawieniem się na ich podwórku Ludwika Dorna i perspektywą podziału środowiska PiSowskiego na prokaczyńskie i prodornowe – postanowili coś wymyślić, coś zrobić, coś – co umocni morale i utrzyma wojsko zaciężne w kupie.
Dumali, dumali i wydumali. Co? No coś, co specjalnie mądre nie jest i z przemyśleń głębokich też, jak widać nie wynika.
Etapy dochodzenia do ostatecznego kształtu jaki owo zbiorowe myślenie przyniosło były bardzo zabawne, przynajmniej w części początkowej owego apelu – bo o apelu wzywającym do bojkotu niektórych mediów tu mowa.
Z buńczucznego „ MY, BLOGERZY SALONU 24” – po uwadze Igora Janke, który wyraźnie sprzeciwił się mieszaniu Salonu 24 jako całości w incydentalną zabawę kilkudziesięciu osób pod rozkazami Maryli, zjeżdżano, w poszczególnych wersjach, aż do całkowitego zaniku kim są wystosowujący apel, by powrócić ostatecznie do formuły skromnej acz oddającej prawdę: „*My, grupa blogerow piszących na Salonie 24*”, opatrując ów nagłowek czymś na kształ pieczęci zawierającej, oczywiście, flagę narodową na tragicznym czarnym tle wraz z głową ni to jastrzębia ni to sępa z nałożoną na głowę koroną typowo kobiecą, co zapewne wynika z uznania dla lokalnej przywódczyni owej “grupy blogerów”.
Biedni apelanci skarżą się następnie, że są poddawani codziennej tresurze i dezinformacji przez media, wymienione z nazwy, jakie uznają za wrogie. No i w związku z tym apelują by owych mediów nie kupować i nie oglądać, podkreślając, ze nie ma takiego przymusu.
Jako, że istotnie nie ma takiego przymusu, a apel wskazuje, że apelanci mimo to kupują i oglądają, skoro jak sami twierdzą, są poddawani codziennej tresurze i dezinformmacji – to apel ze wszech miar wydaje się uzasadniony, bo wynika z niego, że w szeregach apelantów znajdują się jednostki nieodpowiedzialnie same siebie skazujące na tresurę i dezinformację, bez jakiegokolwiek przymusu.
Trzeba więc zastosować wobec niesfornych, chętnych do codziennej tresury, w trosce o ich właściwą informację a nie dezinformację swoisty przymus moralny: nie kupuj, nie ogladaj!
Czemu więc brakuje tutaj sprzeciwu wobec zasadniczego elementu z jakiego wynika owa tresura i dezinformacja, który powinien brzmieć: NIE CZYTAJ!?
A bo tu właśnie jest omówiona na wstępie racja bytu całej owej „My, grupy blogerów piszących w Salonie 24” z podkreśleniem słowa „*piszących*”, bez którego to słowa, nie istnieje słowo: „*bloger*”.
Zwłaszcza „bloger piszący w Salonie 24”, który karmi się i niemal każde swoje napisane zdanie poświęca treści PRZECZYTANYCH tekstów w owych wrogich mediach, także tych , których oglądać i kupować nie musi, ponieważ wszystkie one istnieją w wersji internetowej.
Należy zatem rozumieć, że czytanie owych “wrogich mediów” nie jest ani codziennym poddawaniem tresurze, ani dezinformacją . I tych „tyle lat niezliczonych kłamstw i manipulacji” można spokojnie nadal łykać jak gęś tuczona na pasztet strasburski (sic!)?
Przyznacie Państwo, że sprzeczność sama w sobie – jest dość niezrozumiała. Zwłaszcza, że nikt przy zdrowych zmysłach nie założy, że owym “wrogim mediom” cokolwiek ubędzie, lub w najmniejszym nawet stopniu odczują ubytek wpływów, jeśli owych kilku, kilkunastu (?) niesubordynowanych zwolenników dobrowolnego przymusu codziennej tresury i dezinformacji, spośród kilkudziesięcioosobowej grupy apelantów, którzy dotąd owe media kupowali i oglądali – teraz tego procederu zaniecha, wszakże nie pozbawiając się możliwości czytania, ergo – dalszego słodkiego poddawania się codziennej tresurze i dezinformacji.
Po cóż zatem owa akcja tyleż głupia, co bez znaczenia?
Ano, jak mówiłam – trzeba było coś „na szybko wymyślić”, żeby skonsolidować grupę wobec zagrożenia Dornem i jego apelem do środowiska PiSowców. Wymyślono i nieopatrznie opublikowano.
Refleksje przyszły potem i zaczęło się kombinowanie jak tu wyjść z tego szpasu, który samemu się sprokurowało.
NIE CZYTAJ – w pierwotnych wersjach apelu, owszem stało jak byk! I wtedy apel miał sens.
Ale po uwagach, że przecież w tej sytuacji, nasza „grupa blogerów” sama sobie robi kuku, sama sobie strzela w kolano, zamykając sobie możliwość pisania, polemizowania i odnoszenia się do wrogich treści z wrogich mediów, a przede wszystkim zniknie nam z Salonu 24 blog podpisany Maryla, który w całości składa się z nagłówków wiadomości pochodzących z wrogich mediów, wklejanych w ogromnej ilości, wprost, bez żadnej analizy, bez komentarza – apel przybrał ostateczną wersję, której wręcz idiotyczna sprzeczność pojawiła się z równoczesnym zniknięcie zawołania: NIE CZYTAJ!
No bo jak tu żyć bez wroga?
Jak oprzeć się na mediach, w których nie ma „codziennej tresury i dezinformacji” – a których przecież nie brakuje? Jak je propagować bez możliwości zastosowania wrogiego kontekstu?
Jak być ZA?
Tego naszych apelantów przecież nikt nie nauczył.
Ich nauczono jedynie być PRZECIW.
A do tego niezbędna jest owa „codzienna tresura i dezinformacja”
Więc CZYTAĆ, CZYTAĆ I JESZCZE RAZ CZYTAĆ – owe „antypolskie molochy typu TVN, niemiecki „Dziennik” czy wybijającą się w kłamstwie i manipulacji „Gazetę Wyborczą”
Oto do czego w istocie nawołuje apel „grupy blogerów piszących w Salonie 24”.
komentarze
Apel apelem pogania
Apelujemy do blogerki Rudeckiej-Kalinowskiej występującej w saloonie, żeby nie nadwerężała opini naszej kochanej Renatce, która (i słusznie) omija takie spelunki szerokim łukiem. Podobieństwo notki blogerki Rudeckiej-Kalinowskiej do wpisu naszego słoneczka jest zbyt duże, aby było przypadkowe.
TXT-Renata-FanClub apeluje do blogerki Rudeckiej-Kalinowskiej, żeby siedziała cicho, albo przynajmniej pisała o czymś innym. Na przykład o Kaczorach.
merlot -- 13.04.2008 - 23:53No to brzmi bardzo poważnie!
Właśnie wkleiłam ten tekst dwa razy. I prosiłam o skasowanie jednego – a tu już skasowany.
A jak miło brzmi – Fan Club! I to słoneczko – ho, ho!!!
RRK -- 14.04.2008 - 00:00Przecież piszę o Kaczorach – bez przerwy – jeśli oboje mamy to samo, a raczej tych samych na myśli! Ten tekst także jest o nich.
Nie rozumiesz.
Nie po to umartwiam się, zaglądając do spelunki Igora, żeby trafiać tam na Twoje wpisy. I to na SG. Patriotyzm lokalny się we mnie gotuje ze złości.
Niech żyją Kaczory! (To za karę)
merlot -- 14.04.2008 - 00:04Się podpisuję...
...prawą i lewą ręką...
jak dajmy na to wybiorą na prezydenta kogoś przestraszonego z pociągiem do trunków, albo wygra w wyborach partia, której lider ma manię prześladowczą i telefon komórkowy z zapisanym w pamięci numerem brata, to jest o czym pisać... bo to dotyczy nas wszystkich…
ale jak kilku niezbornych umysłowo gdzieś się skrzyknęło w internecie, to po co się w to wgłębiać?
napisał o tym w swym ostatnim tekście (gdzieś w jego środku) niezrównany pan Yayco… coś tam było o tych co zatykają sobie uszy i powtarzaja: nanananana, nananana – i że, jeśli nie będą robić tego za głośno, to nie jest to żadna kwestia.
xipetotec -- 14.04.2008 - 00:08merlocie
Przyłączam się – niech żyją – bo będę mieć o czym pisać! ( To na zlość pewnemu panu…!)
RRK -- 14.04.2008 - 00:39Ta moja SG dzisiaj – to jednostkowy wybryk – jak przypuszczam. Więc sie martw za bardzo!
Pozdrowionka serdeczne!
xipetotec
To niezupelnie tak.
RRK -- 14.04.2008 - 00:51Nie chodzi tylko o grupke skrzykniętych “gdzieś w internecie”.
Chodzi o to jaki jest obraz elektoratu i jakie postulaty może chcieć zacząć spełniać wybrana dzięki takiemu elektoratowi władza.A to juz jest groźne.
I dlatego nalezy w porę zauważać co się święci.
Dążenie do zamykania ust, do likwidacji wolnego slowa – to nie jest sprawa do przemilczania ani zamilczania, nawet jeśli głosi to pojedyncza osoba.
Pan yayco ma poglądy, które każą mu reagować akurat na to środowisko tak jak reaguje. Czyli jak na niesforne dzieci. Bo to trochę jego dzieci, które mocno nie tak dawno wspierał.
A to nie są dzieci – dziś tez jedno z takich “dzieci” popisywało się tak wściekłą agresją skierowaną przeciw mnie, która wskazywała na to, że gdyby spotkało mnie w realu, na slowach by się nie skończyło i wcale niedziecinne czekałyby mnie konsekwencje takiego spotkania.
Rozumiem pana yayco – bo co ma powiedzieć – pewnie nawet trochę mu wstyd.
Ale ja nie muszę się wstydzić za trych ludzi – i mogę z pełnym przekonaniem ośmieszać ich przedsięwzięcia i uczulać innych na zjawiska jakie z tymi ludźmi się wiążą.
re: Nie powiem, całkiem przyjemny ten apel...
Myślę, że poziom autorytaryzmu, który w społeczeństwie rośnie, generuje taki punkt widzenia. Musi być wróg, musi być tajny spisek(spiskowa teoria dziejów to cecha autorytarystów, są nią uwiedzeni i uwodzą innych), musi być “kto nie z nami, ten przeciwko nam”. Żaden autorytarysta nie przyzna, że stracił władzę wskutek własnych błędów. Muszą być jacyś “oni”. Żydzi, cykliści, wszystko jedno. Większość ludzi nie umie tworzyć własnego życia, powiela życie innych, potrzebuje wzorców. Autorytetów, również moralnych. Zjawisko badano – nie u nas, skądże. Na zgniłym Zachodzie. Znaleziono zestaw cech, które charakteryzują tego typu ludzi(w polityce). Dostrzeżono ich konwencjonalizm(przywiązanie do wartości klasy średniej, nie do ruszenia, sztywne jak pal Azji), podporządkowanie grupie, agresję(gwałtowne ataki na wszystkich, którzy łamią konwencjonalne wartości lub tylko je naruszają), niechęć do rozumienia stanów psychicznych własnych i innych ludzi(to chyba antyintracepcja), przesądność i stereotypowość, religijność(z poczuciem misji), projekcję własnych negatywnych uczuć(“świat jest wrogi”) i przypisywanie nadmiernej roli sprawom seksu(purytanizm seksualny). No wypisz, wymaluj.
Autorytarysta nie jest w stanie pojąć, że ktoś nie tylko nie potrzebuje protezy w postaci czyjegoś autorytetu, ale nie chce się żadnemu podporządkować, bo uważa to za nienaturalne – chorobę, jak homoseksualizm, który wg niego też jest chorobą.
Szukanie wrogów jest konieczne – teraz znaleźli media. Bo świat jest pełen wrogów – każdy “nie nasz” jest na celowniku. Jutro wrogami będą ateiści, geje, wolnomyśliciele, zielonoocy, czort wie, kto. Ale znajdą sobie, bo tylko wróg konsoliduje tę grupę, a wszak grupa jest najważniejsza. Można i tak. Prowadzi to jednak do paranoi politycznej, a choroby psychiczne – o czym wiadomo od dawna – należą do tej grupy zaburzeń, które są indukowane otoczeniu. Przywódca zaraża stado jak paranoik swoją rodzinę. Wystarczy zresztą odseparować chorego od otoczenia i zdrowieje ono niemal natychmiast.
Defendo
defendo -- 14.04.2008 - 06:09Świetny tekst
zwykle zagrożeni formułują jakiś apel. Ale jest i druga strona medalu. Myślę, że garstce tej nie chodzi o nieczytanie, bo jak zaznaczyła Pani, wszystko jest w wersji e-, tylko o zniszczenie ich ekonomiczne. Czytam, by wiedzieć, ale grosza nie dołożę. I tu jestem ZA.
MagdaF. -- 14.04.2008 - 06:37.
.
Magia -- 04.09.2008 - 08:24Dałem się sprowokować...
...i wdepłem! Jakiś bojkotowicz pod portretem ks. Tischnera zamieścił logo jakby gazety wyborczej tyle, że jako gówno prawda.
To ciekawa obserwacja, że ci gównolodzy, jeśli pozostać przy ich terminologii, nie mogą żyć bez tej gównianej wybiórczej – cały sens ich rozmów to prostowanie koszernych kłamstw i manipulacji. Tylko ja, jeśli nie cierpię ND czy RM, to nie czytam i nie słucham. Nie wiem więc, co belzebub toruński znowu nakłamał czy zmanipulował albo kogo ogłosił wrogiem narodu polskiego. Nie muszę wzywać nikogo mi znanego do bojkotu ND, bo nikt tej prasy nie czyta.
Tak więc apele bojkotowiczów są skierowane w ich własne środowisko – tyle, że jeśli przestaną czytać, słuchać i oglądać media zagraniczne, koszerne, gówniane, żydowskie, niemieckie, to nie będą mieli wody na młyn, nie będą wiedzieć nic o kłamstwach i nie spełnią obywatelskiego obowiązku prostowania! No gówniana sytuacja – zupełnie nie do pozazdroszczenia!!!
jotesz -- 14.04.2008 - 14:32:)
Witam Wszystkich.
- Witaj defendo
Dobrze opisałaś autorytaryzm. I doskonałe wnioski.
A co ciekawe – rozmawiam z różnymi ludźmi – i ludzie, którzy nie potrafią sprecyzować zarzutów, lub mają cząstkowe zarzuty wobec minionej ekipy, którzy nie potrafią oprzeć się na uogólnieniach – równocześnie nie mają żadnych wątpliwości w kwestii autorytaryzmu, chociaż nazywają to najczęściej po prostu chorą ambicją i żądzą władzy absolutnej. I zazwyczaj pada porównanie do komuny.W mojej ocenie bardzo trafne i uzasadnione.
– Magda F.
Zniszczenie ekonomiczne potęgi medialnej przez niszowy apel kilkudziesięciu ludzików na niszowym portalu?
Sama od lat nie kupuję gazet – więc nie daję zarabiać mediom w wersji papierowej.
Ale to nie znaczy, ze nie daję im zarabiać w ogóle. Ponieważ każde moje kliknięcie na ich portale – to pieniądze z reklam dla portalu. A biorąc pod uwagę, ze nasi apelanci żywią się cytowaniem nieskończonej ilości nagłówków z owych portali, do bojkotu, których wzywają – to nie tylko przynoszą zyski równe kupnu gazety, ale nawet je wielokrotnie przewyższają.
Poza tym, zauważ, że oni protestują przeciw „codziennej tresurze i dezinformacji” – a tego bez czytania po prostu nie byłoby.
Zniknięcie z apelu zawołania: Nie czytaj! – jest charakterystyczne i czyni apel po prostu głupim.
– Magio
„ten apel o bojkot polskojęzycznych mediów (dalej nie wiem czym one są) jest przede wszystkim dowodem na bojkot rozumu ich własnego – apelantów?”
Dokładnie tak!
– jotesz
RRK -- 14.04.2008 - 22:00Zawłaszczanie Herberta, księdza Tischnera, bohaterów narodowych, – to norma tego środowiska, w którym ostatnia rzeczą jaką znajdziesz jest moralność, etyka katolicka i prawdziwa tradycja polskości.
To komuszy język oddający komusze myślenie – wsparte miałkim intelektem, kompleksami, głupotą i agresją.
Paradne jest widzieć jak upominają sie o uczczenie rocznicy Rotmistrza Pileckiego – skwapliwie pomijając udział w jego cierpieniach i śmierci ojca sędziego Andrzeja Kryże, też sędziego, zbrodniarza sądowego czasów stalinowskich – Romana Kryze. No bo Andrzej Kryże, gorliwy komunistyczny sędzia, przeciw, któremu toczy się w IPN dochodzenie w celu uznania go za przestępcę komunistycznego – był przecież w rządzie Jarosława Kaczyńskiego WICEMINISTREM SPRAWIEDLIWOŚCI!!!
Czyż to nie kuriozum???
Więc nie ma się co dziwić, że środowisko, które akceptuje takie postaci, taki rząd – pławi się w bajorku o zdecydowanie gównianym zapachu.