Lech Wałęsa przez całe życie prześladowany był przez złego brata-bliźniaka o imieniu Bolesław.
I. Spiskologia
Namnożyło się ostatnio trochę teorii na temat zagadek związanych z przeszłością Autorytetu i naszego eksportowego Mędrca Europy. Budyń 78 wysnuł przypuszczenie o sobowtórze hodowanym od dzieciństwa przez esbecję, która dzięki usługom jasnowidzów przewidywała przyszłość potomka cesarza Walensa i jego wiekopomną rolę w obaleniu komunizmu. Ówże sobowtór miał popełniać wszystkie te szkaradne występki opisane przez Pawła Zyzaka i późniejsze, których ślady zachowały się w odrażających esbeckich papierach przewertowanych przez „karłów moralnych” – Cenckiewicza i Gontarczyka. Wszystko po to, by skompromitować przyszłego Noblistę.
Z kolei Rafał Ziemkiewicz podał hipotezę, iż jest „Wałęsów dwóch” – a to tym sposobem, że nasze Dobro Narodowe funkcjonuje na zasadzie dr Jekylla i Mr Hyde’a – raz jest niezłomnym bojownikiem z komuną, innym zaś razem małym krętaczem, który wyrywa „na rympał” dokumenty z teczki TW „Bolka”, nie pamięta co mówił wczoraj, przed tygodniem, przed miesiącem, przed rokiem i wciąż zasypuje publikę coraz to nowymi wersjami swej pogmatwanej przeszłości – a każda z tych wersji jest śmieszniejsza od poprzedniej, jak na wielokrotnego doktora „humoris causa” przystało.
Niedawno sam zainteresowany wyskoczył z nową „koncepcją” tłumaczącą słynną historię z motorówką, odgrzebaną na nowo przez „Nasz Dziennik” przy okazji publikacji rozmowy agentów wojskowej bezpieki – pułkowników Leszka Tobiasza i Aleksandra Lichockiego, z której wynikało, iż Wałęsę do Stoczni Gdańskiej dowiózł kuter (torpedowy?) Marynarki Wojennej. „Koncepcja” ta mianowicie, polegała na wersji z sobowtórem, który zastąpić miał Lecha, sam „Lechu” zaś miał zostać zamordowany. „Koncepcja” wprawdzie nie wyjaśnia, co się z owym sobowtórem stało, czy obecnie mamy do czynienia z oryginałem Wielkiego Człowieka, czy też z jego kopią, ale powiedziałem sobie – cierpliwości, coś z pewnością się urodzi…
II. Nowa koncepcja
I urodziło się! Oto bowiem na blogu Lecha pojawił się kolejny wpis, który zacytuję w całości, by Czytelników nie ominęła okazja obcowania z oryginalną polszczyzną naszego doktora „humoris causa”. To tak w ramach akcji „Ojczysty – dodaj do ulubionych”:
Historia do poprawki ;
Popełniłem wielki błąd nie dając wiary w koncepcje z motorówką .
Uważałem , że to zmyślone fantazje i fanaberia moich przeciwników .
Skupiłem się na Bolku , ale na Bolku , też skupili się moi przeciwnicy .
Dziś widać że Bolek , to pi kuś , miał nas tylko pokłócić i odciągnąć od ,,Prawdy’‘.
Prawie się to udało .
Dlatego dziś proponuje zostawmy na chwilę Bolka , do tego wrócimy , jeśli nie
wyjaśni się to wcześniej rozszyfrowując co z tą ,, MOTORÓWKĄ’‘ .
Proponuję Centkiewiczowi ,politykowi Rydzykowi , Wyszkowskiemu i innym podobnym
zawieśmy na chwilę Bolka , a wspólnie w zgodzie rozszyfrujmy sprawę motorówki i Sobowtóra .
Przysięgam na wszystko co można , ja nie uczestniczyłem , ani teoretycznie , ani praktycznie
w koncepcji z motorówką .Klucz do wyjaśnienia i zrozumienia wielu spraw tu leży .
Ktoś mną i nami porządnie zamanipulował .
Pytania .
Kiedy przybliżona data i godzina ten fakt z motorówką miał miejsce .To było jak się wydaje poza wiedzą Gdańskiej SB.
Więc kto , jakie i czyje służby , krajowe , czy zagraniczne za tym stały ?..
Zapraszam Przyjaciół i Nieprzyjaciół do spotkań i wspólnego rozszyfrowania największej zagadki i manipulacji w powojennej historii .
Dziękuję , pozdrawiam Lech Wałęsą
Przyznajmy, że walor formalny tego wpisu zahacza o awangardową poezję, ale mniejsza. Otóż skoro sam Noblista zaprasza do „wspólnego rozszyfrowania największej zagadki i manipulacji w powojennej historii”, to nie wypada odmówić. Bo nie wypada, czyż nie? Tym bardziej, że okazuje się, iż Bolek to „pi kuś”, który odciąga nas od „Prawdy” (czyli od lektury zasłużonej sowieckiej gazety, czy jak? – bo Żywa Legenda pojechała w swym wpisie wyraźnie tytułem tego pamiętnego dziennika… no, nieważne).
III. Bolesław Wałęsa to „pi kuś”
No więc ja uważam, że Lech Wałęsa przez całe życie prześladowany był przez złego brata-bliźniaka o imieniu Bolesław, który jak to ze złymi bliźniakami bywa, stał się jego cieniem i nemezis, skręcanym zazdrością o osiągnięcia i zasługi zdolniejszego i godniejszego brata. Prawdopodobieństwo takowej koncepcji potwierdzi każdy widz latynoskich seriali dokumentalnych, zwanych u nas nie wiedzieć czemu „telenowelami”. Czarna zawiść popychała owego zwyrodnialca do spłodzenia nieślubnego dziecka, sikania do chrzcielnicy, wreszcie do podpisywania różnych „esbeckich świstków czterokrotnie kserowanych” (i to jak bezczelnie, po prostu jako „Bolek”) i podwiezienia do stoczni kutrem-motorówką, czy też torpedową „kutrówką”, w celu wyburzenia fragmentu ogrodzenia w miejscu gdzie przeskoczył przezeń prawdziwy Lechu Wałęsa, który nadludzkim wysiłkiem woli sforsował czterometrowy mur, albowiem jest Wielkim Człowiekiem.
Czy można więc się dziwić, że Żywa Legenda i Postać Historyczna, będąca polskim Skarbem Narodowym starała się jak mogła zacierać hańbę rodzinną, niszcząc ślady przestępczej działalności Bolesława Wałęsy – wyrywając kartki z jego teczki, czy wysyłając UOP by skonfiskował jego akta personalne i wszelkie inne udokumentowane zaszłości od czasów szkolnych począwszy? Bo, że w stosunku do samego złego brata-bliźniaka nie ma żadnych złudzeń ani sentymentów, to widać wyraźnie po jakże gorzkim stwierdzeniu, że „Bolek to ‘pi kuś‘”, który „miał nas tylko pokłócić”. Co więcej – „Prawie się to udało”!
Wczujmy się w dramatyzm sytuacji i zrozummy człowieka. Zatem „Centkiewiczu”, „polityku Rydzyku” i ty, Wyszkowski, oraz „inni podobni” – „zawieśmy na chwilę Bolka”! (czemu tylko na chwilę? nie lepiej gada powiesić na dobre?), „a wspólnie w zgodzie rozszyfrujmy sprawę motorówki i Sobowtóra”.
IV. Dziejowe wyzwanie
Powiedzcie sami, czyż nie jest to wyzwanie na dziejową skalę? Przecież Lechu wyraźnie daje sygnał, by wyrodnego brata-Bolesława skazać za jego postępki na wiekuistą banicję z kart historii. Nic nowego – podobny los spotkał już w początkach polskiej państwowości nieślubnego syna Mieszka II zwanego – uwaga! – Bolesławem Zapomnianym, o którym nie wiemy literalnie nic, poza tym, że historycy z uporem utrzymują, iż był to tak naprawdę Bezprym – pierwszy syn Bolesława Chrobrego spłodzony z węgierską księżniczką. Uczmy się więc, jak radzić sobie z wyrzutkami, na wzór egipskich kapłanów skuwających ze świątynnych murów wizerunki przeniewierczych faraonów.
Jeszcze słówko do służb tajnych, widnych i dwupłciowych. Do diaska, potrafiliśmy przetrzymywać w Klewkach afgańskich talibów i to tak, że prawie nikt się nie dowiedział, a nie potrafimy unieszkodliwić jednego Bolka, który hasa po wolności i bruździ, dostarczając żeru przeróżnym karłom moralnym, jątrzycielom i opluwaczom? Co to, nie stać nas na własnego więźnia stanu, Bolesława w Żelaznej Masce?
A dla Skarbu Narodowego wielki szacun – szacun humoris causa.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL