Patriotyzm klientelistyczny zasadza się na bezkompromisowym wspieraniu rządowej linii i bazy, oraz na pryncypialnym potępianiu antypaństwowych wichrzycieli.
I. Patriotyzm słusznej linii
Okazuje się, iż w głębokim błędzie pozostają wszyscy ci, którzy upatrują w postawie Dyktatury Matołów oraz basującej jej salonowszczyzny braku patriotyzmu, tudzież imputują im lansowanie tzw. „patriotyzmu bezobjawowego” – czyli takiego, z którego nic w praktyce nie wynika poza machaniem flagą na meczach piłkarskich – a i to pod warunkiem, że robią to lemingi, zwani na stadionach „piknikami”, a nie odrażający, brudni i źli, szowinistyczni „kibole”. Albowiem machać flagą nie każdy może – należy czynić to po linii i na bazie, tudzież z właściwych, niejątrzących pozycji.
Otóż nie – władza, która, jak wiadomo, po pierwsze – zawsze ma linię słuszną, a po drugie – nawet jak nie ma, to patrz punkt pierwszy, lansuje również patriotyzm w formie gorliwej, czynnej i gorącej. Jeszcze jak lansuje! Patriotyzm ów, który na użytek własny i Czytelników pozwoliłem sobie nazwać patriotyzmem klientelistycznym, zasadza się właśnie na bezkompromisowym wspieraniu linii i bazy, oraz na pryncypialnym potępianiu antypaństwowych wichrzycieli, nie rozumiejących skomplikowanych uwarunkowań, których przyswojenie jest niezbędnym warunkiem osiągnięcia wyższego stanu świadomości zwanego „mądrością etapu”.
II. Lojalizm III RP
Spektakularny pokaz owego patriotyzmu w opisanym tu obrządku, połączony z wytycznymi dla reżimowych mediodajni, dał premier Donald Tusk w słynnej tyradzie sejmowej podczas debaty nad uchwałą wzywającą Rosję do zwrotu dowodów rzeczowych pozostających pod czułą opieką towarzyszy czekistów od czasu Tragedii Smoleńskiej. Mediodajnie, pozostające po obchodach II Rocznicy Katastrofy w lekkim szoku i nawet przebąkujące o jakimś dialogu z „ludem smoleńskim” natychmiast przegrupowały siły i zaczęły śpiewać z właściwej partytury, wedle której każdy podważający słuszność i “kwękolący” nad zachowaniem waadzy – w tej i każdej innej sprawie – jest „targowiczaninem” i uprawia brudną grę polityczną obliczoną na podważenie pozycji państwa na arenie międzynarodowej.
Podobną, lojalistyczną partyturę, puścił ostatnio w obieg prezydent Borat Komorowski, wyjęzyczając się przeciwko zapowiadanym demonstracjom w okresie Euro 2012. Owe demonstracje – czy to przeciw zmianom emerytalnym, czy też w obronie TV Trwam – mają oto szkodzić naszej młodej demokracji, kompromitować nas przed światem i Europą, a tak w ogóle to należy ogłosić pokój olimpijski i Treuga Dei na dodatek, tak by zachodni pismacy nie pomyśleli sobie, że z naszą demokracją jest coś nie w porządku. Jak bowiem wiadomo, do demokratycznych standardów praktykowanych na Zachodzie należy protestowanie wyłącznie w czasie wskazanym przez władzę i za jej łaskawym przyzwoleniem.
III. Pasy transmisyjne
Mediodajnie oczywiście nie zawiodły pokładanego w nich zaufania i oto w zdyscyplinowanym i zgodnym chórze jęły grać na zachodnich kompleksach Polaków, jakiż to będzie obciach, gdy podczas „narodowego święta”, które ma umocnić polityczną i moralną jedność narodu na bazie wspólnego kibicowania „biało-czerwonym” z niemiecko-francuskiego odzysku, przez stolicę przemaszeruje np. demonstracja rydzykowych moherów. No doprawdy, wstyd jak beret i kompromitacja przed zachodnimi kibicami, tudzież żurnalistyczną bracią, która jeszcze gotowa zacząć się dopytywać dlaczego telewizja posiadająca rzeszę wiernych odbiorców nie może dostać miejsca na multipleksie i jak się to ma do wolności mediów…
Ja, rzecz jasna, nie wątpię, że polscy koledzy po piórze i mikrofonie odpowiednio naświetlą swoim zagranicznym kolegom głęboką niesłuszność owej telewizji oraz zagrożenie dla naszej młodej demokracji, jakie ona stanowi, niemniej jednak jakieś ziarenko wątpliwości może zostać zasiane, tym bardziej, jeśli nałożą się na to demonstracje różnych grup zawodowych mogące sugerować, że i z ekonomią naszej „zielonej wyspy” może być coś nie teges, skoro rząd decyduje się na kradzież emerytur w nadziei, że mniej osób dotrwa do złotej jesieni swego żywota.
IV. Powtórka z historii
Z podobnym patriotyzmem klientelistycznym mieliśmy już oczywiście do czynienia w PRL-u, kiedy to można było, a nawet należało, kibicować ludowej władzy heroicznie zmagającej się z problemami nie znanymi w żadnym innym ustroju. Wolno było również wyśmiewać i krytykować politycznych bankrutów z rządu londyńskiego, a także renegatów z Radia Wolna Europa oraz krajowych warchołów, których działalność jest wodą na młyn odwetowców z Bonn i szkodzi ludowej Polsce, gdyż „zły to ptak, co własne gniazdo kala”. Na ten ostatni cytat z wieszcza Słowackiego można by wprawdzie odpowiedzieć innym cytatem – z Norwida – że „nie ten ptak zły, co własne gniazdo kala, lecz ten, co mówić o nim nie pozwala”, ale ta druga sentencja z jakichś tajemniczych względów nigdy nie zakorzeniła się w masowej świadomości i mam nieodparte wrażenie, że ktoś swojego czasu zadbał, aby tak się stało.
Bardzo ładnie wychwycił to Aleksander Ścios, który w niedawnym tekście „Sukcesorzy” zestawił cytaty z przedstawicieli obecnego obozu władzy z wypowiedziami członków junty Jaruzelskiego z lat ’80. Ten sam sposób argumentacji, ta sama pałkarska retoryka i – dodajmy – równie masowy kolportaż za pomocą reżimowych „pasów transmisyjnych” do umysłów szerokich rzesz społeczeństwa. Równie uroczy przykład przytoczył Seawolf, przywołując jednego ze swych wykładowców, który z pełną premedytacją przedstawiał studentom sowiecką wersję zbrodni katyńskiej, argumentując, że jako funkcjonariusz państwowy jest zobligowany do lojalności wobec władz i prezentowania oficjalnej linii – co więcej, był z tego dumny.
Podobnie i dziś mamy słowa o „pełzającym puczu” i wzywaniem organów ścigania by zrobiły porządek z działalnością opozycji, która swoją drogą już dawno została określona mianem „antysystemowej”. Antysystemowej, czyli – godzącej w ustrój, a kto godzi w ustrój i podnosi rękę na władzę ludową... To wszystko piszą i mówią ludzie, którzy jeszcze niedawno nie mieli najmniejszych oporów, by donosić zachodnim mediom i politykom na straszny reżim braci Kaczyńskich. W swoim tekście „Wystraszeni 2012” napisałem, iż „gdyby Ober-Matoł zdecydował się na siłową rozprawę ze „smoleńską opozycją”, spotkałoby się to z pełnym poparciem medialnych funkcjonariuszy, nie mniej gorliwym, niż to, które niegdyś „sowiecki generał w polskim mundurze” otrzymał od reżimowej prasy PRL-u. I co więcej, poparcie to zostałoby – w rzekomo wolnym kraju – udzielone z identycznych powodów.” Naprawdę tak by się stało.
V. Zafałszowanie pojęć
W przypadku patriotyzmu klientelistycznego mamy zatem do czynienia z celowym zafałszowaniem pojęć, polegającym na utożsamieniu racji stanu z interesami „właściwej” koterii, pomyleniem patriotyzmu ze skundleniem, jakąś zdegenerowaną formą lojalizmu, sprowadzoną do wysługiwania się każdej mafii wywodzącej się z obozu beneficjentów i utrwalaczy III RP. Jak wiadomo, wiodące mediodajnie są integralną częścią tegoż obozu, zaś jego ekspozyturą obdarzoną konstytucyjnymi znamionami władzy jest obecna Dyktatura Matołów, zatem wszystko spina się w spójny obieg. Na podobnej zasadzie celowo utożsamiono formę prawno-ustrojową III RP z demokracją jako taką – wszystko po to, by w propagandowym przekazie każdą kontestację obecnego porządku przedstawić jako „zamach na demokrację”.
Na pocieszenie dodam, iż patriotyzm klientelistyczny jest formułą bardzo pojemną i nie zamyka swych drzwi przed nikim. Oto Janina Paradowska na swym blogu nazwała ostatnio Zbigniewa Ziobrę „mężem stanu”. Naprawdę – tego samego siepacza IV RP, który tak niedawno jeszcze przyprawiał salonowe elity o ataki duszności. Wystarczyło, by Ziobro zaprezentował w sprawie bojkotu Euro na Ukrainie inne zdanie niż Jarosław Kaczyński. Dobrze wiedzieć, że droga do nawrócenia pozostaje zawsze otwarta.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL