Wielki i słuszny popłoch nastał wśród naszych rozświetlonych umysłów, po orzeczeniu Trybunału w sprawie odszkodowania dla anonimowej lesbijki, której sądy francuskie odmówiły prawa do adopcji dziecka. Doszło wręcz do tego, że Pan Jacek Czabański zaczął sie powoływać na Stefana Niesiołowskiego, który grozi niehonorowaniem orzeczeń Trybunału, a przewielebna Joanna Mieszko-Wiórkiewicz (o niej w wikipedii) chce się nawet dowiedzieć jakiej orientacji seksualnej są sędziowie co wydają takie wyroki. I trudno się dziwić, murzyna się pozna od razu, ale jak poznać geja?
Tymczasem do sypialni, czy może nawet do byłego już klubu Le Madame powinno się zajrzeć w poszukiwaniu naszego mitycznego, polskiego ustawodawcy. Okazuje się bowiem, że na poziomie ustawowym praktycznie nic nie chroni niewinnej istoty przed oddaniem jej w ręce krwiożerczo-wyuzdanej lesbijki, a być może nawet istnieje przepis, który stara się ją ochronić.
Jedynym warunkiem adopcji osieroconego dziecka jest bowiem jego dobro, które obligatoryjnie musi wziąć pod uwagę sąd opiekuńczy orzekając o przysposobieniu (art. 114 k.ro.) Wbrew więc zdziwieniu prawicowych intelektualistów(a są ich miliony) nie ma w ustawie uchwalonej przez przedstawicieli naszego butnego narodu, żadnego wyrażonego wprost zakazu adoptowania dzieci przez osoby o orientacji homoseksualnej.
Owszem adopcja prowadzona jest ze względu na dobro dziecka lecz pojęcie dobra dziecka kształtowane jest w oparciu o każdorazowy przypadek i to wedle widzi mi się naszych sądów. A przecież wiemy w jakim stanie jest polski wymiar sprawiedliwości, co potrafi wyczyniać polski Trybunał i na jaką zasługuje ocenę moralną. Nie w każdym sądzie da się umieścić kogoś z rodziny Kryże.
Mało tego w totalitarnej konstytucji współautorstwa pewnego filipińskiego sofisty, ustanowiony jest zasada równości i wprost wyrażony zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. I choć owa równość pojmowana jest w sposób materialny (czyli ze względu na określoną wspólną cechę podmiotów), czego ni w ząb nie mogą pojąć konserwatywni-liberałowie, to jednak ustanowienie owego zakazu dyskryminacji pederastów niejako sam przez się zakazuje nam dzielić owe podmioty, ze względu na cechę bycia lub nie bycia homoseksualistą. W teoretycznym przypadku sąd może więć uznać, że samotny młody doktorant- gej z arabistyki Uniwersytetu Warszawskiego, dodatkowo dorabiający w wolontariacie może adoptować małoletniego Abdullaha z Czeczeni (muzułmanie niestety tez mają dzieci), bo dobro dziecka nie stoi temu na przeszkodzie. I wówczas inny doktorant- hetero, dajmy na to historii (staż w IPN, publikacje we Frondzie) może się obejść smakiem.
Jak na razie praktyka sądów generalnie nie preferuje osób samotnych, ale biorąc pod uwagę skalę ludowych przesądów na temat dzieci adoptowanych i mordercze techniki metody in vitro, praktyka może się zmienić. Wystarczy że Biedroń zostanie sędzią. Mało tego geje samotnicy mogą swe skłonności ukrywać i to tak, że nawet Joanna Mieszko Wiórkiewicz ze swymi germańsko-antyhitlerowską ferajną ich nie będzie potrafiła wytropić. Co wówczas?
A co gdy ludzie się pobiorą tylko w celu oszukania sądów i wyłudzenia dzieciątka? Lesbijki potrafią już za pomocą pipetki z nasieniem w domowych warunkach zajść w ciążę, o czym donosiły już Wysokie Obcasy. Jak temu zaradzić?
Chyba tylko surowym ustawodawstwem, opartym na aksjologicznej tezie, że nie można zezwolić na adopcje malucha przez homoseksualistę, gdyż nie da się przewidzieć skutków jakie w psychice malucha to może wywołać. Co prawda co do konkretnej rodziny heteroseksualnej, też nie da się takich skutków przewidzieć, bo sądy , nawet, czy zwłaszcza te polskie, nie są w stanie przewidzieć przyszłości. Ale jak wszyscy wiemy polska adopcyjna rodzina heteroseksualna niejako genetycznie uodporniona jest na wszelkie porażki i psychika maluchów za błogosławieństwem sądu opiekuńczego jest skutecznie chroniona.
Tylko gdzie znajdziemy takiego odważnego ustawodawcę, bo ten co ostatnio harcował w sejmie, albo jest dyletantem albo celowo pokpił sprawę, więc tym bardziej trzeba sprawdzić na widok kogo ustawodawca obecny dostaje wzwodu.