Jest naszą, polską osobliwością, że choć żadnego nie ma to już praktycznego znaczenia, większość Polaków uważa, że od szlachty pochodzi. Przypomniał mi o tym Jaśnie Oświecony Frasyniuk, który też pewnie z jakiegoś rodu, gdzie karabela pradziada nad kominkiem błyszczy.
O, jakże się tym przy okazji puszyć ludzie lubią! Tylko daj takiemu okazję a już mimochodem wspomni, już się na tradycję przodków powoła. Na ich waleczność i krew przelaną dla Ojczyzny, a i drugim wytknie chłopskość czy mieszczańskość.
W Polsce faktycznie szlachty było aż nadto. Można liczyć, że ponad dziesięć procent, stąd zaniedbanie miast i wstydliwa prawda o niemalże niewolniczym ustroju podtrzymywanym jeszcze 150 lat temu. Niby czym się chwalić? Że potężną Rzeczpospolitą pradziadziuś z kumplami doprowadził do upadku?
No, ale demograficznie to się zupełnie nie składa, a i niejako przeczy legendzie, że zawsze ci najlepsi ojczyzny synowie w walce ginąć raczyli. Skoro tak, skąd teraz, gdziekolwiek spojrzeć, pełno ich potomków? Że bezinteresownie się puszą? Że mit to niegroźny, a nawet swą wartość posiadający, bo niby wzorce przenosi przez wieki?
A mnie od tego gadania po prostu mdli. Raz, że zasługi czy hańby praszczurów nijak nas ani nie podnoszą, ani nie umniejszają – to banialuki biorąc za prawdę gotowiśmy przy najbliższej okazji, i języka, a może i samej Polski się wyzbyć.
Albowiem często bywa tak, że ten, co własnych się wstydzi korzeni, własnego pradziadka z jego ukochanej kuźni wyrywa i na siłę łeb mu – od stuleci martwy – po szlachecku podgala.
Ledwie się czegoś dochrapie, nieco wyżej wlezie, albo za granicę wyrwie – dalejże za Polskę się wstydzić. Już mu Polska śmieszna, już ma sto przykładów na jej schłopienie i małość. Już on, pan z panów.
I niby dawny magnat ręce od spraw Rzeczpospolitej umywa. – Niech ginie – bodajby zginęła!
Zdenerwował mnie ten Frasyniuk okropnie, bo akurat to poczucie stanowej wyższości, jakie zaprezentował szczególnie jest obrzydliwe. Rozumiem, że chodziło mu o powstanie styczniowe. Jeśli tak, polecam panu Frasyniukowi lekturę, żeby daleko nie szukać i nie zamęczać tego dzielnego polityka jakimiś grubymi księgami, lekturę wykładów Marszałka Piłsudskiego, gdzie ten stawia tezę, że właśnie podczas i bezpośrednio po tym dramatycznym zrywie zaczął formować się współczesny naród polski, naród, którego jesteśmy częścią.
Że wtedy powstały podwaliny pod Niepodległą, gdzie nie ma podziałów stanowych.
( Choć i to okazało się niestety pobożnym życzeniem, gdyż szlachtę zastąpił stan urzędniczy a grubszych karmazynów PT politycy – ach, może z tych pozycji wystąpił nasz Demokrata.Pl? )
Wiem, że to w polemice politycznej i miało podkreślić pazerność przechrzczonego ZSL, ale do licha, skoro Pawlak i spółka nepotyzmem i korupcją przeżarci, z powodu ich chłopskiego charakteru, gdzież ci szlachetni?
To jest pytanie, na które mógłbym odpowiedzieć jednym zdaniem, ale po co w sobotni poranek nadużywać słów wulgarnych i nieprzyzwoitych?