Głowy nie dam, ale chyba Bronisław Geremek jako pierwszy w RP po 1989 karcił polskie społeczeństwo, że nie dorosło do demokracji. Naśladowców miał wielu, choć słowa dobierali ostrożniej. Ostatnio w 2005 liderzy PO, a w 2007- PiSu byli jawnie obrażeni na wyniki wyborów.
Dziś do szacownego grona dołączyła pani minister pracy Jolanta Fedak. Po łatwej do przewidzenia klęsce spotkania ostatniej szansy o emeryturach pomostowych oznajmiła: “postawa związków zawodowych stawia pod znakiem zapytania sens istnienia Komisji Trójstronnej” (cytat za PAP). Nie udało się bowiem nawet spisać protokołu rozbieżności, choć rząd poszedł na szereg ustępstw – liczba objętych pomostówkami wzrosła z pierwotnych 130 do 270 tys.
Mogę zrozumieć, że pani minister złościła się na związki – też mam wrażenie, że nie dopuszczały myśli o porozumieniu i od dawna liczą na demonstracje pod Sejmem oraz prezydenckie veto. Ale obrażanie się na instytucję służącą do dialogu rządu ze związkowcami i pracodawcami to kiepski żart – albo wyraz wiary, że wróci CRZZ.