Się porobiło. Piotr Pacewicz – wróg publiczny nr 1. Od cokolwiek niefortunnej publikacji o nagrodzie Grand Press dla Bogdana Rymanowskiego – atakują go prawica, lewica, a dziś – wszyscy dotychczasowi laureaci tej nagrody.
Pacewicz ma trochę racji. Samokrytycznie przyznaję, że elektroniczne media w Polsce (bo nie tylko o TV chodzi) robią się coraz płytsze. Zresztą – gazety także. Pacewicz palnął parę błędów: 1. niepotrzebnie wmieszał w to Rymanowskiego, 2. fatalnie wybrał powód i moment publikacji, 3. pozwolił mówić swej zawiści.
Pomyśleć, że kiedyś imponował mi obrotnością. Imponował tak bardzo, że aż się bałem. Poznałem go, gdy pojawił się w Tygodniku Mazowsze – zdaje mi się, że w 1985 roku. Z kilkunastu osób w redakcji, kilka miało wtedy małe fiaty. A Piotrek chyba już wtedy jeździł samochodem (ford escort bodajże).
Po paru miesiącach dokonał czegoś, w co rok wcześniej nikt z nas by chyba nie uwierzył. Nie głodowaliśmy, ale nikomu się nie przelewało. Nadstawiliśmy więc ucha, gdy zaproponował biznesik, a parę tygodni później wszyscy zostaliśmy fikcyjnymi, indywidualnymi importerami folii samoprzylepnej. Naówczas był to rarytas – owszem, dla podziemia, ale zwłaszcza dla rzemieślników, którzy na tym tłukli nalepki z Abbą, BMW, Chelsea itd. Szły jak woda.
Każdy "sprowadził" po rolce. Ktoś za nas zapłacił, przesyłki szły wprost na adres jakiegoś rzemieślnika, dostaliśmy po małej działce. Czy mieliśmy wyrzuty sumienia? Pewnie nie bardzo – ale wkrótce zaczęły się wezwania.
Ja nie dostałem, choć jestem prawie pewien, że w biznesie uczestniczyłem. Było trochę strachu, ale rzecz rozeszła się po kościach. Lecz był to pierwszy i ostatni biznesik w dziejach TM. Do dzis próbuję sobie wyobrazić roześmianą gębę Jerzego Urbana ogłaszającego, że największe podziemne pismo "S" udało się posadzić w komplecie za PG. Przestępstwo gospodarcze.
Piotrek więcej nie nalegał. Pisał, redagował, organizował pracę – dobry był w tym. Wpadka z Rymanowskim dowodzi, że wszyscy się starzejemy…
komentarze
Publika se siedzi
i śledzi.
Niektórzy czynią zakłady, inni kłócą się z żoną albo piją piwo, dzieci wrzeszczą i ganiają się pomiędzy fotelami.
Na arenie gryzą się psy.
Igła -- 21.12.2008 - 19:12Nie jest istotne, dla publiki, o co się gryzą.
Ani nawet co to za psy.
Krzysztof Leski
To bardzo dobrze, że przynajmniej Pan broni Pacewicza, choć fajnie byłoby gdyby napisał Pan dlaczego go broni, bo chyba jednak nie z powodu jego niegdysiejszej obrotności?
Z tym wrogiem publicznym nr 1 to rozumiem, że taka retoryczna przesada ponieważ komentarz Pacewicza bardzo wielu się podobał – fakt, że nie podobał się kolegom-dziennikarzom – ale to mimo wszystko chyba za mało aby stać się wrogiem publicznym nr 1.
A co do apelu kolegów laureatów to, o ile dobrze dobrze rozumiem jego tekst – powodem, dla którego potępia się wyskok Pacewicza jest nie to, że Pacewicz ma rację tylko to, że szkodzi “środowisku”, zrobił krzywdę koledze i w ogóle ośmiela się mieć własne, inne niż głosujący, zdanie.
Treść apelu to wprost cudowny przykład korporacyjnej solidarności tak przecież piętnowanej przez dziennikarzy u lekarzy, prawników, duchownych itp. Korporacyjny odruch uniemożliwiający poważną dyskusję o problemie i sprowadzający ją w zupełnie inne miejsce
- Zgadzamy się z niektórymi krytycznymi uwagami Piotra Pacewicza pod adresem polskiego dziennikarstwa. ..
ale
komentarz Pacewicza “uderzając nie tylko w tegorocznego laureata, ale także we wszystkich którzy swój głos oddali na Bogdana Rymanowskiego, spowodował szkodliwe reakcje”.
ponieważ
nagroda Dziennikarza Roku ma dla środowiska dziennikarskiego wyjątkowe znaczenie, jest wartością, która nie powinna być utracona, bo poza nią dziennikarze nie mają wielu wspólnych, łączących instytucji, na których można “coś lepszego budować”.
Wielka to rzecz przeciwstawić się presji własnego środowiska. Pacewicza na nią stać.
pzdr ak
Artur Kmieciak -- 21.12.2008 - 19:26Te zagrania, Panie Arturze,
Związku Zawodowego Dziennikarzy i Polityków zaczynają być już lekko obrzydliwe. Zaś poniższy cytat
nagroda Dziennikarza Roku ma dla środowiska dziennikarskiego wyjątkowe znaczenie, jest wartością, która nie powinna być utracona, bo poza nią dziennikarze nie mają wielu wspólnych, łączących instytucji, na których można “coś lepszego budować”.
to już próba dorabiania pozytywnej ideologii do działań pobawionych wszelkiej odpowiedzialności wobec odbiorców, kultury i innych nieprzyjemnych rzeczy cechujących to środowisko.
Pozdrawiam serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 21.12.2008 - 20:00Panie Lorenzo
To chyba najpoważniejszy zarzut jaki można postawić dziennikarzom w RP – wspólnota interesów, ta symbioza z politykami, o jakiej pisze Pacewicz.
Ludzie tak bardzo różni jak R. Ziemkiewicz i J. Żakowski rozumieją swoją dziennikarską misję jako misję psa stróżującego, który ujada. Akurat w tych dwóch przypadkach skłonny jestem uwierzyć w te deklaracje, choć zaangażowanie obu redaktorów osłabia ich własna stronniczość.
Trzymanie psa ma sens tylko wtedy, kiedy jego ujadanie nie jest wybiórcze, pies ma ujadać na każdego z wyjątkiem gospodarzy, nie może sobie wybierać obiektów do ujadania wedle własnego widzimisie.
Inni dziennikarze, choć nie dotyczy to naszego gospodarza, wcale tak swojej roli nie rozumieją. Zarabiają na życie czyli robią to czego oczekuje naczelny, a naczelny jest kolegą pana ministra – ze styropianu, z ZMSP, z boiska i naczelny też zarabia na życie bo wydawca, a wydawca liczy, bo reklamodawcy itd., itp.
pozdrawiam ak
Artur Kmieciak -- 21.12.2008 - 20:25O jakim psie, Panie Arturze,
Pan pisze? Psy są wierne, a ci panowie niekoniecznie. Tu mogłoby się nasuwać inne porównanie. Ziemkiewicz i Semka już przygotowują woltę i szukają przyszłego zlecieniodawcy. Żakowski przynajmniej nie zmienia swoich zobowiązań i sympatii.
Pozdrawiam serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 21.12.2008 - 20:38Jest odpowiedź
Pacewicza na apel laureatów
Nasze środowisko nie różni się od innych. Najbardziej się jednoczy, gdy ktoś powie coś nieprzyjemnego pro domo sua , nawet jeśli ma rację i nawet jeżeli wszyscy o tym mówią po cichu.
Odmienny był odzew publiczności. Dostałem setki słów pokrzepienia jakbym prowadził jakąś krucjatę. Nawet wśród internautów powtarzała się fraza “zwykle się z Wyborczą/Pacewiczem nie zgadzam (lub mniej cenzuralnie) ale tym razem…” Tym razem utrafiłem w coś, co boli nie tylko mnie jako widza.
Ano utrafił bez pudła.
ak
Artur Kmieciak -- 21.12.2008 - 21:24Bo i ma rację Pacewicz
Kapitalny przykład stylu Rymanowskiego pokazano na Kontrowersjach
http://kontrowersje.net/node/1218
Jestem dumnym damskim bokserem
Mad Dog -- 21.12.2008 - 21:37Czasem oglądam Rymanowskiego
Dobór gości i tematów jest modelowym przykładem jak zrobić szoł. Jeśli się w ten sposób ustanawia standardy medialne to nie dziwne, że dziennikarzy ma się za nic. Jak zrobić szoł to wystarczy wziąć Kamińskiego, Niesiołowskiego (czasem dla odmiany Palikota) Kłopotka, Kalisza (lub Wenderlicha) oraz Cymańskiego (lub Brudzińskiego).
Rzucić kość i podkręcać pieski do wzajemnego się szarpania.
Symptomatyczna nagroda
Piotr Saj -- 22.12.2008 - 08:12Hm, ale przecież nie bronisz Pacewicza,
tylko piszesz jakieś wspomnienienie o nim.
Co ta ma wspólnego z oobecnym jego tekstem i nagrodą dla Rymanowskiego?
Trza by raczej zanalizować tekst pacewicza i dowieść czy ma rację lub ją obalić.
Moim zdaniem w większości ma i stąd ten zjednoczony front przeciw niemu.
Oczywiście można powiedzieć, że pacewicz jest obłudny bo np. przeciwko nagrodzie dla Lisa, który w odróznieniu od Rymanowksiego jeszcze bufonem totalnym jest, nie protestował.
(Choć trza przyznać, że program “Co z tą Polską” na początku był jakoś tam świeży i ciekawy)
Co do Pacewicza, zrobił on wiele razy więcej niż dziennikarze telewizyjni, którzy zajmują się ustawianiem i organizowaniem pyskówek.
Akcja “Szkoła z klasą”, “Rodzić po ludzku”, akce promujące sport (bieganie), wile innych gazetowyborczych akcji, to o ile się nie mylę to pomyły wymyślone i promowane przez Pacewicza.
Jak dla mnie ma to dużo większą wartość niż czuwanie jak przegadują się i przekrzykują politycy.
Gdzieś to ostatnio czytałem blogera, który uzasadniał, że w kraju jak Polska w ogóle nie potrzeba całodobowej telewizji informacyjnej i coś w tym jest.
Bo TVN 24 stała się polem dla polityków, którzy odreagowują kompleksy, pieprzą bzdury a dziennikarze w pogoni za newsem i sensacją to łykają i de facto żyją w symbiozie z politykami.
A widz ma z tego nie wiele.
pzdr
grześ -- 22.12.2008 - 10:28Dlaczego
odbieracie mi prawo do delikatnej prowokacji? ;)
Krzysztof Leski -- 22.12.2008 - 22:19Krzysztof Leski
Aaaaaa! Prowokacja! Deeelikatnaaaa!!
No tak, jakbyśmy nie byli tutaj, na tym TXT, takie gapy to pewnie lepiej by nam poszło wychwycić tę ukrytą ironię, to mruganie do nas okiem i pewnie nie wyszlibyśmy na durniów traktując Pańską notkę jako zachętę do tak trochę poważniejszej dyskusji. A tak przez tę naszą naiwność wyszło jak wyszło.
Zresztą dzisiaj broni Pan Rymanowskiego przez Pacewiczem. Rozumiem, że też tak trochę dla jaj?
“Na dłuższą metę żaden zarząd, nawet publicznej telewizji (przy obecnej ustawie i systemie finansowania) nie odda nawet kwadransa narwańcowi, który chciałby robić publicystykę dla myślących. Byle sitcom może przez ten kwadrans zarobić kilkaset tysięcy złotych, a publicystyka pewnie nawet na siebie nie zarobi.
Ale od sitcomu większą kasę zrobi dobry pornos. Po co zatem dawać nawet kwadrans jakiemuś narwańcowi od sitcomu aby urwał ten nędzne kilkaset tysięcy skoro byle pornos zarobi miliony?
Gorzej – przekona część widzów, że ten kanał jest jakiś podejrzany i można tu zajrzeć dopiero, gdy wszędzie indziej jakieś bzdury. A konkurencja na to nie pozwoli. Po miesiącu eksperymentu pasmo będzie stracone na długo.”
Właśnie pasmo będzie stracone . Bo te pasmo, o którym Pan pisze nie jest z gumy. Wynika z tego, że nie jest możliwa prawdziwie wolna konkurencja między nadawcami tylko te pasmo należy podzielić. Dla wszystkich chętnych nie starczy.
Pasmo to przestrzeń publiczna, a nie prywatna własność takiego czy innego nadawcy, w której może sobie dowolnie zarabiać pieniądze, zaśmiecając tę publiczną przestrzeń Lepperem czy celebrytami w kolejnym debilnym konkursie.
Tak samo jak publiczną przestrzenią są nasze miasta, z których różni reklamodawcy uczynili sobie kolorowy chlew. To nie jest ich własność, którą sobie mogą kupić choć właśnie to robią – kradną. Nawet kradną ludziom światło, co jest doprawdy możliwe tylko na wschód od Odry.
Nie powinno nas zatem interesować czy kolejny Prezes ma na kolejny jacht produkując kolejny sitcom. Może sobie na niego zarobić w inny sposób, a my nie musimy znosić jego gustu.
P.S. Pacewicz pisał chyba trochę na inny temat. Bo pisał o nagrodzie dziennikarskiej dla kogoś, kto dziennikarzem jest wielce dyskusyjnym a nie o tym co się opłaca w TV, a co nie.
pozdrawiam świątecznie
Artur Kmieciak -- 22.12.2008 - 23:23Hm, ja tu żadnej prowokacji
nie wyczaiłem, ale ja to mało rozumny jestem:)
Troc hę mi ten tekst w sumie o Pacewiczu wydaje się trochę ni przypiął ni przyłatał do tej sprawy z nim i Rymanowskim albo nie rozumiem.
pzdr
grześ -- 22.12.2008 - 23:26