komentarze »
-
No ładnie, Panie Nadreferencie
nie dziwię się, że Panu tak tęskno za wypoczynkiem. Pozdrawiam współczująco
2008-05-12 13:43
-
hmmm
nie wiem co tu napisac moze by tak jednak od czasu do czasu gdzies sie spotkac, chocby i tu, w referacie i pogadac? albo moze daj czasem tutaj znac, gdzie akurat komentujesz? albo moze sam tu wklej czasem wlasny komentarz? bo, cholera, fajnie sobie tak od czasu do czasu, szkoda ze nie przy winie i dobrym jedzeniu, w milym towarzystwie, potracic czas na gadaniu o niczym ;-) pzdr.
2008-05-12 16:56
-
eMFN-ie, będę oczywiście zaglądał. Strona będzie otwarta. Jakby co, albo nieco. Możesz zerknąć czasami na referent-bulzacki.blogspot.com. Czołem,
2008-05-12 17:23
-
grill
...po godzinach. Antek pojechał po karkówkę i tak sobie czekamy przed Referatem
2008-05-12 19:56
-
-->J.J.
Zaraz będę. Z butelką.
2008-05-12 20:09
-
Kod da Vinci
Przez następny kwadrans stary Pardini, zwany nie bez racji "Tumanio", czekał aż podrzucona w górę oliwka wpadnie mu w nadstawioną gardziel. Giacomo zabawiał resztę szacownego grona jakąś pikantną dykteryjką i nikt nie dojrzał tego dziwaka Leonardo, który zasłonięty balustradą balkonu złożył jakieś tajemnicze urządzenie, po czym zatarł łapki i na odchodnym wypluł pestkę, posyłając ją w ostatni lot po zmysłowo wygiętej paraboli. Tymczasem w tajnej bazie templariuszy ...
2008-05-14 18:05
-
-->Aspik
... w tajnej bazie templariuszy na ostatniego czarnego kota z serii zamówionej przez młodego księcia zabrakło sadzy i mistrz Joachim znowu musiał posłać pomocnika do dominikanów, którzy o tej porze powinni właśnie dogaszać stos. Dał mu wiadro, szpachlę i udzielił niezbędnych wskazówek, wiedząc, że jak każdy wiejski głupek i tak wszystko zrobi po swojemu. Nagle przez okno komnaty przeleciał kamień. Joachim zdjął zawinięty na nim papier i przeczytał: ...
2008-05-18 19:57
-
---> Referent
przeczytał: "wiemy co planujecie. Na nic wam papieska Militia Dei". Joahim poderwał sie do okna, lecz zdążyl dostrzec tylko cień umykający za węgłem. Godfryd klął pod nosem, z trudem przezwyciężając zadyszkę. Bieganie w rynsztunku raczej mu nie służyło. Skręcił w kierunku kościoła farnego na północ od targu, przeleciał coraz bardziej kulawym truchtem obok stoisk kupca bławatnego i spokojnym już krokiem skręcił w wąski przesmyk między budynkami. Po kilku krokach stanął przed niskimi drzwiami. Uspokoił oddech i pchnął klamke wchodząc. Tego co zobaczył nie spodziewal sie nawet w najgorszych snach...
2008-05-18 23:11
-
-->A. Nicpoń
... w najgorszych snach, a przecież śniąc nieraz przegalopował przez wszystkie kręgi piekła, robił obrządek na arce Noego, a raz ściął nawet smoczy łeb, kiedy święty Jerzy dopiero wspinał się po ogonie bestii. Tak, Godfryd nie należał do ludzi strachliwych i mało co mogło go zdziwić. W sali ...
2008-05-19 08:33
-
---> Referent
W sali, za solidnym, dębowym stołem, siedział rozparty w najlepsze stryj Filip. Godfryd zamarł tylko na chwilę, błyskawicznie przywołał techniki koncentracyjne, które wydobyli onegdaj z jednego z assasynów wziętego na spytki, zwizualizował swoje wewnetrzne oko mamrocząc podziekowania dla Starca z Gór i zamknął za sobą drzwi. Stryj Filip spojrzał nań ponuro, gestem zaprosił do stołu i postawił na stole niewielką, inkrustowaną zlotem szkatułkę. Godfryd usiadł na przeciwko stryja i w tej samej chwili otrzymal od niego siarczysty policzek. "Miałeś się w nic nie pakować, chłystku"- warknął stryj i otworzyl szkatułkę. "Patrz!"- w środku...
2008-05-19 09:21
-
...
...na aksamitnej błękitnej wyściółce spoczywała płaska butelka z rubinowego szkła. Gotfryd przez chwilę wpatrywał się w butelkę a zauważywszy brak korka, odezwał się z charakterystyczną dla siebie przenikliwoscią: - Ta butelka jest pusta, stryju! - Ta butelka została wyłowiona w Kadyksie i zawierała list od mojego brata a twojego ojca, który jak wiesz zaginął na morzu ponad pięć lat temu i teraz pędzi pewnie ponury zywot rozbitka na jednej z bezludnych wysp, gdzieś na krańcu świata. Oto ten list. Gotfryd nie bez pewnego wzruszenia, rozwinął przewiązany czarną wstążeczką rulonik. -Ależ stryju, przecież ta kartka jest pusta. Skąd przypuszczenie, że to własnie mój ojciec nic na niej napisał? - Otóż mój drogi chłopcze...
2008-05-19 14:40
-
---> Jarecki
;))) Otóż mój drogi chłopcze. Przed laty ja i twój ojciec ochranialiśmy z ramienia Zakonu zachodni szlak handlowy z Al Karak. Zaciąg do ochrony dostaliśmy w miesiącu rabī‘ al-’āhar Anno Hegirae 1148. Pustynia rozgrzana była niczym chlebowy piec w naszej słodkiej Lotaryngii. Ludzie i konie padali ze zmęczenia. Prowadziliśmy wtedy transport z najpiękniejszymi niewolnicami z bagdadzkiego targu. Początkowo mieliśmy iść trasa przez Damaszek, ale tamtejsi ludzie pustyni nie dostali tego roku zwyczajowej wziątki od naszego Zakonu. Postanowiliśmy więc wyruszyc drogą przez Al Karak, by w Jerozolimie załadowac ten rozkoszny towar na statek do Nikozji. Byliśmy na jakieś trzy stajania od Al Karak, gdy przydażyła nam się ta przygoda...
2008-05-19 15:34
-
... ta przygoda z witrażystą. Jak wiesz, twój ukochany ojciec a mój drogi brat, zanim wstąpił w szeregi naszego znamienitego Zakonu, pracował jako pomocnik u złotnika we Florencji. Robota była słabo płatna, ale za to na świeżym powietrzu, bo mistrz Benwenuto za nic nie mógł znieść myśli, że jakiś obcy mężczyzna kręci mu się po domu. Chorobliwa zazdrość o żonę doprowadziła go w końcu do kalectwa, ale o tym opowiem ci innym razem. Kiedy twój ojciec pracował u Benwenuta, w pobliskim warsztacie witrażyści robili drogę krzyżową do fary. Jednym ze szklarzy był niejaki – Jacek z Brabantu, syn golibrody, który w tamtym czasie mocno się z twoim ojcem przyjaźnił. Niech cię więc nie dziwi, że nieoczekiwanie spotkawszy go na drodze do Al Kark, twój ojciec uradował się tak wielce, że od razu rozbiliśmy przy drodze obóz i z powrotem ruszyliśmy dopiero po czerech dniach. Żegnając się z druhem, który przez te wszystkie lata nic się nie zmienił, podarował mu jedną z niewolnic, piękną Tunezyjkę o imieniu Zibelda. Oj, piękna była Zibelda, do dziś widzę jej migdałowe oczy... Tak, powiem ci jeszcze, że ów Jacek, nie chcąc, aby podarunek został nieodwzajemniony, wręczył twemu ojcu butelkę z czerwonego szkła, zatkniętą korkiem wysadzanym drogimi kamieniami, w kształcie litery "Z". Dziwna to była butelka... Tak, widzę że spoglądasz do szkatułki, dobrze... To jest właśnie ta butelka. Butelka, która należała do twojego ojca. Kartka jest czysta, bo twój ojciec jest niepiśmienny, ale butelka jest od niego! Korek, jako rzecz o dużej wartości, przesłałem w zeszłym tygodniu kuzynowi Joachimowi, który gdzieś tutaj prowadzi warsztat tkacki i farbiarnię. Nie znasz go, to nasza daleka rodzina... Cicho – stryj Filip nagle zniżył głos – słyszałeś hałas za drzwiami? O, znowu... Jakiś chrobot... Otworzysz je, kiedy stanę z drugiej strony.
2008-05-19 16:37
-
Referencie
ja z wnioskiem formalnym. Otóż z zabawy netowej kroi nam sie fest zabawa netowa. Możemy teraz pójść drogami następującymi: 1. będziemy to ciągnąć dalej tak jak jest i wtedy temat nam sie wypali dosyć szybko 2. ustalimy wspólnie, czyli dotychczasowi autorzy, o co w kodzie da vinci chodzi? Zaczęło się jak wyprawa po złote runo- wskażmy więc jakiś cel. Po co to jest ta historia. I umówmy się, że ciagnąc watki dalej, kazdy po swojemu, będziemy uwzględniac to, co napisali poprzednicy- więc jeśli sie pojawiają jakies miejsca i postaci, cechy charkateru etc. to one juz zostają, ewentualnie ulegaja zmianom (cechy bohaterów) pod wpływem silnych przezyć. Będziemy mieli w ten sposób szanse powołac do zycia autentyczną historię, z dosyc ciekawymi bohaterami, bo będacymi wynikiem kilu wyobrażen tego, jaki dany bohater jest. Mam wrazenie, że postaci te moga sie okazać zaskakująco żywe. Historyjka mocno leci Vianem i to jest fajne. To jest material, na bardzo fajna grę netową. Co myslisz?
2008-05-19 17:01
-
-->A. Nicpoń
Nie widzę przeciwwskazań. Nie wiem na ile nam starczy zapału, ale pomysł jest dobry. Uporządkowanie fabuły może tylko pomóc. Przed nami byli już tacy, co narzucali sobie ograniczenia i pisali w ramach, które sobie stworzyli. Jestem za. Trzeba spokojnie określić temat główny, liczbę postaci i ich podstawowe cechy, miejsca wydarzeń itd. Reszta, tak jak napisałeś w pkt 2. No, i trzeba poczekać na resztę ojców założycieli. Co oni na to.
2008-05-19 17:13
-
teraz ja...
- Panie, wspomóżcie ubogiego kalekę ! -zapiszczał rudowłosy młodzieniec, gdy mizerykordia Filipa przylgnęła do jego szyi, ale miał jeszcze tyle przytomności umysłu, by nieznacznym ruchem stopy kopnąć w dół schodów pęk wytrychów. - Kto cię tu przysłał, łotrze ? - wycedził stryj Filip głosem, od którego dawniej niejeden niewierny zaczynał wątpić w rekompensatę, jakiej mogą dostarczyć mu dorodne hurysy. - Łaski, dostojny panie ! - kwiknął młodzieniec i zaśmiał się głupkowato, lecz jego prawa dłoń zaczęła wolno wędrować ku lewemu rękawowi, a bystry wzrok niweczył cały efekt błazeńskiego grymasu. - Tylko heretyk wierzy w łaskę bez zasługi, nieprawdaż ? - popisał się ripostą Gotfryd i nawet przez chwilę poczuł się dumny ze swej błyskotliwości, widząc wytrzeszczone nagle ze zdziwieniem oczy nieznajomego. Jednak widok bełtu sterczącego z piersi rudzielca rozwiał wszelkie złudzenia. Stryj zaklął szpetnie.
2008-05-19 17:14
-
---> Referent
* * * W tym samym czasie, w Mediolanie, oliwka wpadła wreszcie w nadstawiona gardziel "Tumania", zaś pestka wypluta przez Leonardo osiągnęła wreszcie kres swej podróży po zmysłowo wygietej paraboli. Da Vinci przemknął kruzgankiem i juz po chwili, raźnym krokiem przemierzał dziedziniec wprost do komnat Karola Amboise. Bardzo mu zależało, żeby list do Signorii został nadany jeszcze dziś. Strasznie nie chciał opuszczać Mediolanu i nawiąznych tu kontaktów. Florencja jawiła mu się ziemią jałową a on miał wszak do spłacenia lichwę zaciagniętą na poczet budowy skrzydeł. Wbiegł po schodach, skrecił do kuchni, porwal w biegu kaplonia nóżkę i ogryzając ją stanął przed wiszącym na ścianie gobelinem. Czubkiem buta kopnął ścianę w miejscu, które nie zdradzało tego, że kopnięte coś uczyni. A jednak. Gobelin z furkotem zniknął u powały, zaś odsłonieta ściana uchyliła się z cichym zgrzytem odsłaniając wejście do...
2008-05-19 17:15
-
Ha!
Wyszło na to, że Aspik mnie ubiegł. Niemniej jednak mój kawałek i tak pasuje. Ale sie dzieje. he he he
2008-05-19 17:18
-
-->Aspik, A. Nicpoń
:-))) Panowie, co robimy! Uporządkujmy ten burdel.
2008-05-19 17:18
-
-->A. Nicpoń
Twoje wszędzie by pasowało, bo rozpocząłeś nowy rozdział.Za pomocą trzech gwiazdek zresztą. Cwaniak!
2008-05-19 17:19
-
Referencie
no polecialem troche Aspikiem. Opadam teraz do wieczora. A pozostali niech sie zastanowia, czy porzadkujemy, czy nie?
2008-05-19 17:27
-
-->Aspik, J.J.
Aktualni autorzy (lista może ulec oczywiście poszerzeniu) proszeni są o deklaracje, czy niezobowiązująco piszemy dalej, po wcześniejszym sprecyzowaniu kilku szczegółów, żeby nie kręcić się w kółko i niepotrzebnie nie rozszerzać historii. Czy nie piszemy; ewentualnie - czy piszemy po staremu. Sprawa nie wymaga pośpiechu i klecenia kilku stron dziennie. Może być zdanie na tydzień. Byle ładne. Nicpoń chyba jest skłonny. Ja deklaruję, choć nie mam na razie pomysłu jak rzeczy uporządkować. Czekam na Panów!
2008-05-19 17:36
-
Jakem niechluj i "autor leniwy"...
... wypowiadam się przeciw rygorom i formalizacji. Za dużo mam teraz do pisania rzeczy zgodnych z normami i wytycznymi, żeby jeszcze w salonie mnie dopadło :) Pozdrowienia dla współautorów i czapka z głowy (mojej)
2008-05-19 17:42
-
Aspik ma dwa razy rację
Po pierwsze, faktycznie jest leniwy a po drugie lepiej nic nie porządkować. Ja na przykład tylko czekam by sobie wkleić swojego bohatera i odciągać uwagę czytelników od waszych nudnych bohaterów. Tylko żeby Nicpoń znowu ze szkatułką jakąś nie wyskoczył!
2008-05-19 17:55
-
Jak będzie dużo wpisów
zawsze można uzgodnić tekst kanoniczny i dołączyć mały zestawik apokryfów.
2008-05-19 18:04
-
-->Aspik, J.J.
Świetnie się z wami robi interesy. Właśnie tak jak lubię najbardziej. Niech wam będzie, nie porządkujemy, ale - na litość boską - nie wprowadzajcie już nowych bohaterów (nie dotyczy Jareckiego, he, he, zobaczymy, czym kolega dysponuje, pewnie to jakiś dywizjon 303 albo inny supernowoczesny model...). I jeszcze jedno, jeżeli ktoś ma ochotę/potrzebę coś za chwilę dopisać, niech da jakiś sygnał. Jarecki i Nicpoń dwa razy mnie ubiegli i pięć dni pracy nad tekstem poszłyyy. A szkoda, bo napisałem wyjątkowo ciekawe i mądre opowiadanie o nieszczęśliwej miłości dziewczyny i chłopaka, którzy poznali się nad jeziorem, nad którym ryby łowił inżynier konstrukcji drewnianych, z okiem wydłubanym przez nieostrożne posługiwanie się rylcem. Inżynier kochał się w swojej szwagierce, która prowadziła zakład fryzjerski dla psów; specjalizowała się w szpicach. Miałem dobre zakończenie. Późne popołudnie w Wenecji. Słońce zachodzi na Plantach. Inżynier prowadzi na smyczy dobermana, który instynktownie ciągnie do psiego fryzjera, gdzie szwagierka myje właśnie szpica. Doberman chwyta szpica w zęby i ucieka do parku, gdzie rzuca szpica u nóg zakochanej pary. Chłopak i dziewczyna są szczęśliwi. Za chwilę nadbiega inżynier ze szwagierką. Wszyscy patrzą sobie w oczy; szpic okazuje się samiczką; debermanowi jest głupio, sielanka...
2008-05-19 18:15
-
zapomniałem dodać - jakby co, ciąg dalszy budujemy od ostatniego tekstu Nicponia. Bo jest ostatni. Na razie. Znikam na jakiś czas. Referentowa skończyła jeść truskawki i zabrała mi komputer. Niestety, nie mam żadnych argumentów.
2008-05-19 18:20
-
Referencie
Ty to powinieneś dla Telewizji pisać. Ludzie by płakali.
2008-05-19 18:24
-
... ściana uchyliła się z cichym zgrzytem, odsłaniając wejście do izby, gdzie w kącie szamotało się trzech mężczyzn. Ubrany w podróżne szaty starzec przypierał kolanem do podłogi rudzielca, podczas gdy potężnie zbudowany brodacz stał tuż za nim z rozdziawioną gębą. – Godfryd, pomóż – jęknął starzec – nie utrzymam go sam. Wije się jak piskorz. – Dobrze stryju – odpowiedział Godfryd i nachyliwszy się nad rudzielcem zaczął go dusić. – Przestań! Zwariowałeś! – starzec chwycił Godfryda za ręce. – Jeszcze trup nam tu potrzebny. Przestań, mówię ci przestań... Butelkę potłuczesz... Leonardo, który całą tą sceną poczuł się już lekko znudzony, rozejrzał się po izbie. Niedaleko sekretnego przejścia stał stół, a na nim leżała bogato inkrustowana szkatułka. "Ciekawe, co też to może być" – pomyślał i nie zwracając uwagi na ogólne zamieszanie schował szkatułkę pod płaszcz, po czym skrył się za zasłoną wychodzącego na ulicę okna.
2008-05-19 20:00
-
---> Referent
...po czym skrył się za zasłoną wychodzącego na ulicę okna. Nie pierwszy raz korzystał z rabbitholi do przemieszczania sie między mediolańskim pałacem Karola Amboise a tajna bazą Templariuszy. Połączenie było dobre i stabilne, zaś nowe, oszlifowane w Amsterdamie rubiny, które Leonardo zamontował w pędnikach czasoprzestrzeni dzialały całkiem sprawnie. Nie tym razem. Leonardo wychynął do rzeczywistości z nadprzestrzeni i od razu zorientował się, że nie trafił tam, gdzie planował. Jaskrawo żółty królik układający kostki domina na wzorzystej posadzce z napisem "make love not war" nie miał chyba nic wspólnego z tajna bazą Zakonu.
2008-05-19 22:12
-
Oj, trzeba wyklepać spawy...
Leonardo obudził się z krzykiem. Jego nocna koszula była mokra od potu. Sen o starcu, brodaczu i rudzielcu powtarzał się regularnie w niezliczonych odmianach, każdorazowo kończąc się śmiercią rudowłosego. Tym razem jednak, po raz pierwszy usłyszał imię Gotfryda. W dodatku idiotyczny obraz żółtego królika nie pozwolił mu doczekać zakończenia sceny walki. Sięgnął po stojący u wezgłowia kubek z resztką wina, zamoczył czubek palca i delikatnie spróbował, czy wyczuje na języku posmak laudanum. Miał coraz więcej podejrzeń wobec przekupnia, który wetknął mu trunek z nachalnością przekraczającą zwyczajowe natręctwo mediolańskich straganiarzy. – Trzeba będzie wypytać o tego Gotfryda – mruknął, rozglądając się za dzbanem wody z nadzieją godną degenerata ślepo wierzącego, że gdzieś tam za szafą musi być jakaś zapomniana butelka wina.
2008-05-20 10:50
-
Referent, Jarecki!
no co z wami?
2008-05-20 19:30
-
Nicponiu
Nie mogę bo mam różne sprawy i sprawki na głowie. Miałem dzisiaj pisać o Erazmie! A i to zaniedbałem i musiałem przełożyć na jutro. Referent, bo tego już jest sporo niech to scali w jeden wpis i się dopracuje a potem jazda. Ten jacor to musi być niezły wywijas. Pan na 487 piwach.( tak napisałem bo nie wiem ile już wypił ale sądzę, że 3 )
2008-05-20 20:57
-
Panowie, słabo stoję z internetem. Przemieszczam się po terenach, gdzie nie ma wi-fi. Kombinujcie, psujcie, utrudniajcie. Włączę się niebawem. Teraz tylko przeczytam, gdzie dotarliśmy. Pozdrawiam,
2008-05-21 15:03
-
Odzywam się! Wkrótce wracam! Pozdrawiam z obczyzny. Refleksję mam taką, że emigracja, to jednak ciężki kawałek chleba, chociaż jestem tylko na wakacjach.
2008-05-23 22:00
pozostałe notki »
-
2008-05-11 14:14
Duomo
Swego czasu wziąłem udział w dyskusji na blogu W. Sadurskiego. Rozmawialiśmy o finansowaniu z budżetu państwa budowy kościoła. Konkretnie – Świątyni Opatrzności Bożej. Zainteresowanych odsyłam do tekstu i komentarzy (np.: tu , tu , tu , tu , tu , tu , tu i może...
komentarze (16) -
2008-05-09 12:50
Po pracy
-
2008-05-08 17:12
Žižek2 - stan na ósmego maja dwa tysiące osiem
Doświadczenie uczy, że S24 akceptuje blogi tematyczne, w całości poświęcone twórczości innego blogera. Zwykle są one miejscem do komentowania wypowiedzi bohatera bloga, glosowania ważniejszych tekstów oraz rozwijania i syntetyzowania jego dorobku. Dobrym przykładem może...
komentarze (14)
najpopularniejsze posty »
- Kryminał 4.3.Komentarze (262)
- Kryminał 4.4.Komentarze (225)
- άKomentarze (220)
- Z sesji Rady Miasta - 6Komentarze (213)
- ἀγοράKomentarze (213)
- Z sesji Rady Miasta - 9Komentarze (163)
- ZahirKomentarze (160)
- Z sesji Rady Miasta - 11Komentarze (159)
- ZahirKomentarze (133)
- Listy od referenta - 2Komentarze (132)
komentarze (35) skomentuj