Tak wygląda złoty dublon, który Ahab przybił do masztu Pequoda; dublon miał być nagrodą za wypatrzenie Moby Dicka. Ostatecznie ― jak wiadomo tym, co powieść przeczytali ― nie dostał go nikt.
Melville zostawił sporo informacji o monecie. Przywołam tu tylko jeden mały fragment:
"Owóż ten dublon był z najczystszego, dziewiczego złota wykopanego gdzieś w samym sercu wspaniałych wzgórz, z których na wschód i zachód spływają po złotych piaskach wody niejednego Paktolosa. I choć był teraz przybity wpośród całej tej rdzy żelaznych sworzni i śniedzi miedzianych bretnali, przecie niepokalany i niedotykalny dla jakiejkolwiek zmazy zachował nadal swój blask z Quita. A także chociaż się znalazł wśród nieokiełznanej załogi i każdej godziny przesuwały się po nim nieokiełznane ręce, w czasie długich nocy zaś okrywał go mrok głęboki, który mógłby przesłonić wszelkie złodziejskie poczynania ― niemniej jednak każdy wschód słońca zastawał dublon na tym samym miejscu, na którym go zachód zostawił. Albowiem odłożony był i uświęcony dla jedynego, lękiem przejmującego celu i przeto, jakkolwiek swawolne są obyczaje żeglarskie, każdy z marynarzy szanował monetę jako talizman białego wieloryba. Bywało, że o niej gwarzyli w czasie nużących wacht nocnych, zastanawiając się, komu miała wreszcie przypaść w udziale i czy ów człowiek pożyje dość długo, by móc je wydać".
Moim zdaniem, poza wszystkim, to bardzo ładna rzecz.
Linkę do strony z dublonem dał mi kiedyś Aspik.
komentarze (9) skomentuj