Są takie filmy, książki,płyty, które się kojarzą z dzieciństwem, nawet jeśli nie są one rewelacyjne, ba, nawet gdy są czasem mało wartościowe, to mają magię, urok i to ,,coś". Coś Nieopisywalnego, choć pięknie opisał to Popisowiec tu. (Najlepszy tekst w salonie, jaki czytałem, powaga).
Popisowiec pisał o książkach. Ja napiszę o filmie, w dodatku jednym, no i nie tak dobrze jak on.
Ale, co tu pisać klimat oddaje już to:
,,One, two, Freddy's comin'g for you!
Three, four, better lock your door!
Five, six, grab your crucafix!
Seven, eight, gonna stay up late!
Nine, ten, never sleep again!"
i po polsku:
,,Raz, dwa, Freddy już po Ciebie wraca !
Trzy, cztery, lepiej zamknij drzwi!
Pięć, sześć, krucyfiks z sobą weź!
Siedem, osiem, nie idź spać !
Dziewięć, dziesięć nie zaśnij znów!"( różne wersje wyliczanki są, właśnie słyszę inną, ale nie zdążyłem zanotować)
A film uroczy, naprawdę, teraz pewnie nikt się nie zdziwi, żem taki pokręcony, ale to był ulubiony mój film w dzieciństwie, tak gdzieś w wieku 10-13 lat, obejrzałem kilka części. Było i strasznie i śmiesznie. No bo co by tu nie mówić, to ,,Koszmar z ulicy wiązów" to obok tegoż, że horror to i parodia horroru. No i te efekty, niby mają straszyć i przerażać, a obrzydzają i bawią jednocześnie.
Oczywiście jak to z filmami bywa, pierwsza część jest najlepsza, w dodatku ma wartość historyczną, szczególnie ze względu na rolę młodego Johnny Deppa, film jest niby z 1984, więc Depp wg Wikipedii miał wtedy 20, 21 lat, a wygląda i gra nastoletniego chopaczka. 16 latka chyba, pierwsza poważna rola świetnego aktora(który dużo później zagrał w jednym z najpiękniejszych filmów czyli w ,,Co gryzie Gilberta Grape"
No a poza Johnnym Deppem jest jeszcze kilka scen wspaniałych choć obrzydliwych i takich w klimacie gore. No, ale w końcu to dzieło Wesa Cravena, specjalisty od horroru, który nakręcił dużo później ,,Krzyk" ( ale ten film już mnie nie przekonuje)
Te sceny jednak trzeba samemu obejrzeć, bo z opisu niewiele wynika.
A po co to wszystko piszę?
Bo telewizja TVN właśnie mi dzisiaj zaserwowała Freddyego cz. I, który końca już dobiega.
I jestem happy, oglądam chyba już po raz czwarty tę część, a dalej mi się podoba.
dziwne, no i znowu popijam wino, choć przy dwu ostatnich seansach chociaż miałem współogladaczy, a raczej współoglądaczki:), no, ale horrory trza oglądać w samotności.
Już się kończy, więc ja też kończę.
Powrotów do dzieciństwa będzie więcej, ale już mniej makabryczne.
P.S. I teraz już wiecie, dlaczego taki wypaczony umysł mam:)
Info:
Nowa muzyka w musicboxie: dwa razy Pidżama, raz Grabaż z Nosowską ( dobra rzecz), drugi raz tylko Pidżama, ale za to jak:) ,,Zobaczysz" Heya ma niestety ponad 10 MB i się nie daje umieścić, buuuuu...... A z listy muzycznej wypadł Tiamat i Ennio, ale pewnie wrócą kiedyś, może z innymi utworami.
O tak, filmy z Freddym były chyba najczęściej branymi horrorami w wypożyczalniach (złote czasy VHS). Każdy kolejny "Koszmar z ulicy wiązów" był coraz bardziej zabawny, to chyba w 5 części latał na miotle przebrany za wiedźmę.
Ogladalem go majac jakies 10 lat i byl dla mnie naprawde dosc straszny i mocno dzialal na wyobraznie. Moja mlodsza o 4 lata siostra tez zdolala sie wtedy na ten film wkrecic i naprawde bala sie zasnac. Teraz tez nie uwazam, ze ten film jest smieszny i chociaz obecnie moze sie wydawac kiczowaty, to nie dostrzegam w nim elementow parodii. Moj usmiech wywoluje tylko przypomnienie sobie jakie wrazenie zrobil na mnie ten film w dziecinstwie.
to jest dopiero kupa śmiechu :)
Chociaż oczywiście traci klimat prawdziwego horroru
zobaczyłam całą masę horrorów, ale może brakowało mi Freddiego w młodości. Nie potrafię ulec urokowi tragikomicznego przejaskrawienia.
Pozdr.
Ten film obejrzany w dzieciństwie był naprawdę straszny, szczególnie pierwsze części, które jeszcze nie żartowały same z siebie.
Horror o wampirze czy innym wilkołaku nigdy nie zadziała na wyobraźnię dziecka tak jak film o śnie. Nie każdy mieszka w starym zamczysku, nie każdy ma las pod oknem. Ale śpi każdy...
Kriskul, zabawnie to już i w pierwszej częsci jest, choćby gdy Freddy odcina sobie palce i tryska dziwny płyn, mający być jego krwią. W ogóle Freddy mnie wczoraj smieszył, choć momentami było przerażająco:)
Screwdriver, może różnic a wpostrzeganiu jest dlatego, że ja ,,Koszmar z ulicy wiązów" oglądałem w dzieciństwie w towarzystwie starszego kuzyna o jakieś 8, 9 lat io dla niego to Freddy był komediowy, więc mi nie wypadało się przyznawać, że się boję:0, a następne oglądania to dopiero zaliczyłem na studiach na 5 roku:), więc już tak nie działało.
Chaos, O Jasonie to mi nie wspominaj, bo ,,Piątków 13-tego nie znoszę", choć zabawne są, ale z ,,Koszmarem z ulicy wiązów" żadną miarą się mierzyć nie mogą.
A ,,Freddy vs. Jason" widziałem, ale ja jako fan starego Freddyego oczywiście nie obdarzyłem filmu sympatią żadną.
Styx, no bo ,,Koszmar z ulicy wiązów" to dla mnie nie do końca horror, zresztą horrory z serii ,,kolejny horror dla nastolatkó" ( czyli ,,Piątek 13-tego" ,,Krzyk" ,,Koszmar minionego lata" to nie horrory są, ale okazja do pokazania przemocy i nawalanki, czasem seksu, stałe schematy,
,,Koszmar z ulicy wiązów" na szczęście się z tej grupy wyróżnia na plus albo mam do niego sentyment.
A jak ktoś chce dobre horrory,, to trza obejrzeć ,,Egzorcystę" friedkina czy ,,dziecko Rosemary" Polańskiego
Barbapapa, tu masz rację, że pomysł ciekawy, no i bliski wszystkim, choć np. mnie w I części dziwiło wczoraj, że ten chopaczek grany przez Johnyy Deppa nie umie kilka minut nie spędzić wieczorem, nie zasypiając, a przecież nie miał wcześniej koszmarów i nie spędził jak nancy kilka nocy bezsennych. Ja tam mogę całą noc nie spac jak mam motywację:)
Pzdr
Jestem zaskoczona obserwacją poczynioną w kinie, że publiczność siedząca na jakieś japońszczyźnie czy innych azjatyckich wytworach tego gatunku nagle zaczyna się śmiać i to w momentach dla mnie dziwnych. Podejrzewam, że brak mi edukacji od podstaw;-)
Pozdr.
Pierwsza, druga, z zwłaszcza trzecia część to perełki i moje wspomnienie z dzieciństwa, do tego książki Mastertona i Wilsona (to on napisał "Twierdzę"?) oraz Koontza. A no i koniecznie "Martwica mózgu", "Piekło", "Księga demonów" i na dodtaek "Egzorcysta" pierwsza część. Jak tak retrospektywnie spojrzę na swoje dzieciństwo... to aż sam zaczynam się bać spojrzeć na siebie w lustrze, hehe.
Niedawno oglądałem któregoś Freediego i nawet to śmieszne nie było, tylko potworna nuda wiejącą zza plastikowej maski szaleńca w czerwono-zielonym sweterku...
No faktycznie, jak ktoś zaczyna od "Koszmaru z ulicy wiązów", to można się po nim spodziewać wiele, ale akurat nie tego, że będzie przeciętnym śmiertelnikiem. W kwestii przedmiotowej tośmy się nie zgrali, nie przepadałem i nie przepadam za horrorami. Najlepszy, jaki oglądałem, nazywał się "Trup w piwnicy". Chyba angielski i chyba nie horror klasyczny, ale straszył skutecznie. Przynajmniej smarkacza, którym byłem, gdy go oglądałem.
Będąc w radosnym wieku, który właśnie wspominałeś, kochałem raczej głupawe komedie w stylu "Top secret", pełne gagów i intertekstualności wszelakiej. Zaśmiewałem się do łez i lubiłem to dużo bardziej niż obrzydzenie i strach przy horrorach. Za to mój kolega wypożyczał wszystkie te piątki trzynaste i innych dyniowatych hurtowo, po czym zmuszał do oglądania. Tak że trochę ich zaliczyłem.
Czekam na kolejne Twoje wspomnienia. Mam chwilowo więcej czasu, więc powinienem się częściej pojawiać.
Pozdr.
Styx, to akurat mnie też czasem zaskakuje, ale nie na horrorach, że wszyscy się śmieją w innych momentach niż ja:)
Adga,,,Twierdzy" niestety nie czytałem, choć słyszałem, że warto, Mastertona znam, Koontza tyż, ale dla mnie najlepszym wspólczesnym autorem horrorów jest Stephen King, choć najnowszych rzeczy nie znam. No, ale zaczynałem od badziewia wydawanego przez Phantom Press, kieszonkowe wydania książek typu ,,Kraby" , ,,Kraby 2", ,,Powrót krabów" itd, Guya Smitha czy Knighta, na szczęście szybkom z tego wyróśł:)
Popisowcu,,,Trupa w piwnicy" nie kojarzę, ale jak angielski, to mógł być klimatyczny, ,,Piątki 13-tego" to badziewie, obejrzałem już na studiach kilka z nich, może gdybym oglądał tak jak Freddyego w wieku nastu lat czy wcześniej, to by mi się podobało.
A teksty wspomnieniowo-kulturalne jeszcze pewnie się poawią, i te nie wspomnieniowe, ale kulturalne.
Pozdrowienia
za ciezko pracujesz, odpocznij i wrzuc Nene na box-a.
Pozdrawiam
To już masz.
Doczekałeś się.
"czasem mało wartościowe, to mają magię, urok i to 'coś'"
Z tym "cosiem" to święto prowda, Grzesicku. Jo tyz takie swoje "cosie" mom i pewnie mo kozdy. Niek zyjom "cosie"! :)
Poczułam się do Ciebie zaproszona, więc się wypowiem najpierw o "Koszmarze...".
Mnie on jakoś nie bardzo bawił, o straszeniu mowy być nie mogło, raczej miałam niesmak, no ale ja, jak go pierwszy raz oglądałam chyba w 87, albo 89, to już byłam za poważna.
To był raczej film dla nastolatków.
Moja córka ma podobne gusta do Twoich, no i oczywiście ten Depp, no ale ona ma lat 21, a oglądała "Koszmar..."chyba jako 13 latka i dziś też do niego chętnie wraca.
Mój ulubiony horror, to "Egzorcysta", do dziś mam gęsią skórkę, gdy go oglądam, zwłaszcza scena z łańcuszkiem i twarzą demona, która pojawia się by jeszcze szybciej zniknąć.
Pozdrawiam.
Ps. Muzyka super, zwłaszcza "Anielo", dzięki.
Owczarku, o tych cosiach to jeszcze będzie tu, mam nadzieję, że się nie obrazisz, jak twój wpis wykorzystam w następnym tekście i go zacytuję.
Alga, zaproszona jesteś zawsze tu:, jam gościnny jest, co do ,,Koszmaru" to masz rację, że to film raczej dla nastolatków i nie jakiejś specjalnej wartości( choć w porównaniu do ,,Piątku 13-tego", który wychwalany jest przez twojego męża, to ,,Koszmar" to arcydzieło:))
Co do ,Egzorcysty" to też jeden z moich ulubionych horrorów. I taki, który wywołuje niesamowite wrażenia.
Co do muzyki, fajnie, że ci się podoba. Będą się pojawiać i inne rzeczy, niektóre z tych wypadać, ale poziom, mam nadzieję, będzie zachowany:)
Pzdr
muzyka faktycznie grzesiu przednia. hey pidżama kult. to lubię (sam zresztą widzisz w opisach na gg) :)
Mam wrażenie, że ciężko Ci będzie od polityki uciec w te wakacje ;-)
pozdrowienia
mam linka do fragm. koncertu Kultu- u mnie na blogu
od polityki to zapraszam do siebie (chamsko reklamuję) na gadułę