Poprzedni tekst był ogólny, życzeniowy i utopijny, teraz czas na konkrety(zaraz, zaraz, która to partia kiedyś się konkretami, nie mylić z salonowym Conkretem, chwaliła?chyba ci nieudacznicy z PO:). A konkrety będą czymś, co tygrysy lubią najbardziej czyli w mej klasyfikacji pojadę nazwiskami a raczej nickami.
A że moje zdolności literackie są wielkie niczym esesmana Grassa,, który dzisiaj dostał zaszczytne miano beztalencia literackiego od Rafała Sikory,to już niektórzy się mych tekstów lękają:) Ciekawi mnie swoją drogą ile to dzieł owego beztalencia nasz literaturoznawca salonowy przeczytał( W ogóle salon literaturoznawcami stoi, @ w czerwonym-ekspert od Kapuścińskiego, R. Sikora z Marylą-eksperci od Grassa, inni eksperci od ,,romantyka" Goethego, który romantyków nie lubił raczej, kurde może ci eksperci salonowi za mnie mój doktorat napiszą, bo mi nie idzie:), wprawdzie nie na tak fascynujące tematy jak dlaczego esesman Grass jest beztalenciem literackim? (odpowiedź, bo go nie lubimy i bo PiS krytykuje).
Ale żem grafoman to wpadam w milion dygresji, a nie o tym być miało. A miało być, że z powodu mych zdolności literackich niektórzy już się mego demaskatorskiego tekstu obawiają. Nie wierzycie, sprawdźcie tu.
No więc, że ksywa od Prawego Kolibra nadana zobowiązuje (niczym te PiS-u zasady), to jadę teraz ostro jak na rasowego mobbingowca przystało.
Więc tak mamy błaznów i mamy misjonarzy.Kim dla mnie jest błazen już z grubsza wiadomo. Idealnym jego wcieleniem i jednocześnie przyczynkiem do tekstu poprzedniego jest oczywiście clown z powieści Boella czyli Hans Schnier ze ,,Zwierzeń clowna", z literackich postaci jeszcze całkiem pasuje Oskar Matzerath z ,,Blaszanego bębenka". Co do postaci realnych chyba sobie podaruję ich wymienianie, bo nie chce mi się później gadać, że ten jest ,,be" a ten nie. No może poza jedną postacią nieodżałowaną i nieocenioną czyli Zygmuntem Kałużyńskim, to dla mnie był błazen naprawdę godny tego miana. Przy tym erudyta, ktoś, kto idzie pod prąd, ktoś umiejący pisać, mający dar gadania, dystans do siebie, autoironię, uwielbiający prowokować, samotnik. Żal, że takich błaznów niewiele mamy.
Więc przejdę do według niektórych mojego ulubionego tematu czyli Salonu 24. (No, ale co ja zrobię, że się na niczym nie znam i o niczym nie mam pojęcia, przynajmniej nie aż takie jak słynni literaturoznawcy tutejsi.)
Więc tak. Różnica pomiędzy błaznem a misjonarzem najważniejsza w gruncie rzeczy jest taka, że misjonarz nie ma do siebie dystansu a błazen ma. Co do misjonarzy jeszcze, to oni nie lubią ludzi, lubią idee, idee to ich żywioł, najważniejsze jest dla nich, by każdy myślał tak jak oni, by każdy wspierał ich poglądy, ba, by te poglądy stały się obowiązujące. Misjonarze walczą, ale nie z wdziękiem błazna, nie kpiną, nie szyderstwem, oni mają misję, misja ta jest najistotniejsza dla nich. Misjonarze nie mają wątpliwości, dla nich wszystko jest jasne, proste i stuprocentowo pewne.
Misjonarze głoszą wielkie słowa, lubią się za nimi ukrywać, choć często niewiele z tego wynika. Misjonarze nie są w stanie zrozumieć, że ktoś może myśleć inaczej niż oni. Więc uważają wszystkich myślących inaczej za wrogów, zdrajców, komuchów, nie-Polaków, układ okrągłostołowy.( Lista jest otwarta, można dopisywać, w zależności od opcji reprezentowanej przez misjonarza etykietki będą różne)
Z misjonarzami nie da się gadać, można się z nimi zgadzać lub nie, ale nie można z nimi dyskutować.
Co innego z błaznami, ktoś mający w sobie nutkę choć błazeństwa, nawet jak ma krańcowo inne poglądy, może być partnerem do rozmowy.
Misjonarze lubią się kisić we własnym towarzystwie, prawić sobie wzajemnie komplementy, gorzej jak wpadnie do nich jakiś wątpiący błazen.To wtedy problem, bo jak można wątpić w prawdy objawione, bo głoszone przez misjonarzy.
Misjonarze są po wszystkich stronach, dostatek ci u nas ich w salonie, wymienię tylko kilku moim zdaniem najbardziej charakterystycznych i najpopularniejszych:Maryla, FYM, Prawy Koliber, Azrael, Galba, Kataryna, często RRK. (Nic do tych osób nie mam, ze dwie może z nich nawet lubię, wszystkie poza Kolibrem czytam, ale kto czyta Biednego Kolibra, jam za głupi, by się przedzierać przez jego język ,,strumienia świadomości")
Nie będę jednak ukrywał, że wolę czytać błaznów. U kogo widzę elementy błazeństwa? No u Majora, Mad Doga (kurde, znowu cię wcięło gdzieś?), Jareckiego, Igły,często u Freemana.
No, więc demaskacji dokonałem, teraz czekam na słuszne i niesłuszne pretensje od wymienionych i od pominiętych.
P.S. Special dla Mariana Zmyślonego, nie mam nic do misjonarzy, wiem, że już Indian siłą nie nawracają, ale potrzebowałem słowa w miarę neutralnego, bo słowa bliskoznaczne, które mi pasowały miały konotację negatywną i nie chciałem ich używać. Mało negatywne było jeszcze wyznawcy, ale ono z kolei nie oddaje tego, co rozumiem przez słowo misjonarz.
Eh, ale zakręciłem.
P.P.S. Na szczęście misjonarzy stuprocentowych też chyba nie ma i czasem nawet misjonarz może wykazać się autoironią, dystansem, poczuciem humoru, wyjść poza czarno biały układ świata, czego misjonarzom wszelkim życzę.
Możez się do nie zgłosić na email?
-> Autor
Bardzo dobre rozroznienie. Przypomne, ze bardzo podobnego dokonal Leszek Kolakowski w swoim bardzo dawnym eseju (pierwszy raz opublikowanym chyba w Po Prostu, ale potem pare razy przedrukowanym) miedzy kaplanem i blaznem.
Mam nadzieje, ze w Panskiej typologii znajduje sie blizej blazna niz misjonarza, choc nie brzmi to moze najlepiej.
Pozdr., WS
PS: Poniewaz Igla lekko tu prowokowal (bez zlych intencji, bo to dobry czlowiek), na wszelki wypadek podam, ze piszac o "dyplomacji rudego grzesia" naprawde nie mialem na mysli Pana, ale mojego kolege Grzesia z przedszkola. A moze on byla Stasio?...
-> Autor
Bardzo dobre rozroznienie. Przypomne, ze bardzo podobnego dokonal Leszek Kolakowski w swoim bardzo dawnym eseju (pierwszy raz opublikowanym chyba w Po Prostu, ale potem pare razy przedrukowanym) miedzy kaplanem i blaznem.
Mam nadzieje, ze w Panskiej typologii znajduje sie blizej blazna niz misjonarza, choc nie brzmi to moze najlepiej.
Pozdr., WS
PS: Poniewaz Igla lekko tu prowokowal (bez zlych intencji, bo to dobry czlowiek), na wszelki wypadek podam, ze piszac o "dyplomacji rudego grzesia" naprawde nie mialem na mysli Pana, ale mojego kolege Grzesia z przedszkola. A moze on byla Stasio?...
"oglądać w lustrze swą błazeńską twarz" tak to było?
Powiem trochę wbrew :) świat do przodu idzie dzięki misjonarzom a nie błaznom. Błazeństwo to autoironia, dystans, kwietyzm i niepewność - kontemplacja rzeczywistości a nie jej zmienianie. "Rozum czyni z nas tchórzy", jak mówił klasyk.
pzdr
Aleś mi pan doła zrobił.
Idę się schować.
I na dodatek Profesor, co to jest magistrem albo odwrotnie?
oczywiście, że jest pan błaznem:) i to komplement, a tak w ogóle, to ignorant jestem, bo Kołakowskiego tekst znam tylko ze słyszenia.
Futrzak, no bo jak to było, ,,głupcy są pewni siebie, a mądrzy zawsze pełni wątpliwości"
Dokładnie tak. Ale to głupcy rządzą, bo nie wahają się, tylko działają. Może więc warto hołubić misjonarzy, głupców, kapłanów czy jak byśmy ich nie nazwali? Oni się będą zastanawiali, jak trzeba będzie strzelać.
Zastanawiające, też skąd się biorą błaźni/błazny (błaznowie?). Przecież powinni byli zaginąć w toku ewolucji, jako jednostki słabiej przystosowane. Hmm.
pzdr
Oni się NIE będą zastanawiali, jak trzeba będzie strzelać.
sorki
Ja tez jak p.Sikora uwazam ze od Grassa 1000x lepszy jest Ziemkiewicz albo Wildstein.Szkoda tylko ze komitet noblowski tego nie wie.
(Who the fuck is Rafal Sikora? Musi jakas pisowska Janion?
Autorze jestes pewny ze tak prosto pisze sie jego nazwisko? Nie aby Sheekora? albo von Schikora?
Oki,wiem ze nasmiewanie sie z nazwisk jest unfair.
Ale gdy ktos ma zerowy dorobek to jedyne co go wyroznia to nazwisko...)
)
Ja, jako błazen, doskonale wiem kogo mam strzelać/ciąć.
I nigdy ręka mi się nie "wachnęła"
To mam prośbę - weź Pan strzel tego NEOangina, co? W ucho.
:)
pzdr
A do jakiej kategorii autor zalicza Azraela, galopującego majora, Melwasa, Mateusza Błażejczyka?
Czytając ten tekst odniosłem wrażenie, że nie czytujesz blogów lewicowych salonowiczów ;)
Pan rafał Sikora jest bezkompromisowym, ostrym i uczciwym literaturoznawcą, wybitnym ekspertem od twórczości Grassa tak jak i pani Mieszko-Wiórkiewicz, Maryla i @ w czerwonych.
Szkoda, że łże-elity germanistyczne ich nie uznają ani nie cytują, przynajmniej ja przez 3 lata kursu literatury niemieckiej o nich nie usłyszałem ni słowa:)
Choć zajęcia miałem z profesorem, co akurat nalezy do najwybitniejszych znawców Grassa w Polsce.
Eh, niedopatrzenie.
Pzdr
Azraela zaliczyłem do misjonarzy, Majora raczej do błaznów( choć zdarza mu się być misjonarzem)
Melwasa do żadnej, jest po prostu świetnym blogerem, dobrze pisze, jest ciekawy, uczciwy i stara się nie przeginac w żadną stronę, nie powiedziałbym, że jest lewicowy.
Mateusza Błażejczyka teksty znam za słabo, więc się nie wypowiadam.
Ci misjonarze, to chyba jednak tylko cybernetyczni są;)
Podejrzewam, że w normalnym życiu to raczej stateczne istoty, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało;)
I czasem przychodzi po prostu ochota aby "wirtualnie porwać tłumy"...
Pozdrawiam
To po co pan takie byleco cytujesz?
Index cytowan chcesz mu pan nabic?
Niegadanie o x.Rydzyku czy jego radiu spowodowaloby ze nikt nie wpadlby na pomysl by polska polityke dostosowywac do programu jego stacji.
Spowodowaloby by pozostal w getcie sekty jak stworzyl.
To samo w kwestii tego Sikory.
pozdrawiam
Ładnieś nam to tu opisał.
Się zgadzam!
Dodałabym jeszcze, że najczęstszą formą winno być "misyjne błazeństwo". Nie zawsze da się być błaznem i nie zawsze należy mieć misję.
Pozdrawiam!
PS. Z Indianami to żart taki miał być, żadnej zbędnej ideologii nie planowałem;-).
Ja bym jeszcze z grupy misjonarzy wyodrębniła frakcję inkwizytorów.
Mówisz o Misjonarzach, ale powiedz Ty mi:
czy Maryla, FYM, Azrael, RRK itd kogokolwiek nawrócili?
Ja tu jeszcze na Salonie żadnego nawróconego gdziekolwiek nie widziałem. Mniemam więc, że takie zwierzę się chyba jeszcze nie urodziło.
Fajny tekst, Grzesiu :)
Wybierz się na imprezkę do Societe, to pogadamy o niemieckojęzycznej literaturze. To znacznie ciekawsze od polityki, serio!
Pozdrawiam!
Jarecki razem z Freemanem i Igłą?
Z pałkarzami?
:)))
Bój się Grzesiu Pana Boga!
Pozdrawiam
Widzę, że tutaj stygmatyzują... strach się wpisywać...
został pod poprzednim tekstem ,,ostygmatyzowany", więc proszę śmiało się wypowiedzieć:)
Pozdrawiam.
A i przeczytałem komentarz pod poprzednim, w sumie ja sam jeszcze nie wiem czy bede na urodzinowej imprezie salonu.
Zresztą co to za impreza bez Referenta:)
Słuszna uwaga. Błazen potrafi bardziej przekonać.
pzdr
"Misjonarze lubią się kisić we własnym towarzystwie, prawić sobie wzajemnie komplementy,"
To najbardziej widać u Maryli - ona, michael i emeryt de zieleśkiewicz kadzą sobie niemiłosiernie.
Bardzo fajny tekst.
Pzdr.
Panie Grzesiu, powiem wprost, miałbym ochotę zastanowić się, czy opozycja misjonarz - błazen jest dobrze (adekwatnie) zestawiona. W jakimś zakresie pewnie tak, w dodatku skoro twierdził tak Kołakowski :-), ale jednak intuicja i wstępne rozeznanie podpowiadają mi, że są to pojęcia odnoszące się do nieco innych porządków (sytuacji). Do misjonarza dołączyłbym raczej jakiego introwertyka, eremitę itd. (wiem, że słabe, ale nic lepszego w tym momencie mi nie przychodzi). Kategoria błazna w ogóle jest trudna do opisania. Według mnie błazen to - przede wszystkim - postać dramatyczna, która komunikuje się ze światem za pomocą specjalnej metody, nieprzystającej do rangi, powagi, znaczenia jego przekazu. Reszta cech błazna ma znacznie drugoplanowe, zmienne, nie definiuje go. Jak Pan pewnie widzi, jestem obciążony mitem Stańczyka...
Mam jedną propozycję, innowacyjną. Igłę przesunąłbym roboczo do grupy misjonarzy. Przy czym chodzi mi o misjonarzy z gruntu nieortodoksyjnych, którzy ciągle szukają swojego "wektora". Skoro chodzi i macha tym swoim żelastwem, drogę zachodzi, pieniaczy się na blogach, to niech ma coś od świata. Świat dostrzega tę jego zbożną (określenie rolnicze) misję!
Pozdrawiam,
..., tylko że wówczas trzeba by było się klubikowi wzajemnej adoracji Pana Grzesia, "Free"mana i im podobnym dziubkowyjadaczom niestety chcąc nie chcąc wpisać pod ten drugi obóz, albowiem tylko tam sfora padlinożernych hien okupuje gremialnie (sic!) swoich niewygodnych adwersarzy nagonkowymi atakami (jeszcze się bowiem nie zdarzyło nawet tutaj na salonie24, aby gdzieś nie uderzali solówkami), kiedy z kolei Ideowcy (czyt. antysalonowicze) mają już to do siebie, że wszędzie chodzą własnymi światopoglądowymi ścieżkami, stąd jeśli już wchodzą z kimś w wymianę polemicznych ciosów, to nigdy nie hańbią się podpieraniem mobbingową szarańczą sobie życzliwą, gdyż nierównym bojem się zwyczajnie brzydzą.
P.S.
Na marginesie Ideowcy nigdy nawet nie tracili by czasu na sporządzanie tego rodzaju obgadywawczo-oczerniających tematów, kiedy z kolei klakierscy Sekciarze praktycznie wyłącznie w takich właśnie wątkach stricte ad personam się nade wszystko lubują, co by chociaż obsikać swoich ideologicznych przeciwników, skoro bezzębność argumentacyjna nie pozwala im ich nawet ugryźć - to tak tylko byście się za bardzo w swoim samouwielbieniu nie rozmemłali, jak to jest niestety w Waszym zdewociałym zwyczaju.
"...jeszcze się bowiem nie zdarzyło nawet tutaj na salonie24, aby gdzieś uderzali solówkami..."
Ta wzmianka odnosi się rzecz jasna do taktyki obsiadywania swoich kontrdyskutantów przez szarańczę Sekciarską zawsze w zwartej mobbingowo grupie, gdyż na honorowe sam na sam są po prostu za bardzo tchórzliwi, jak to zresztą na trollową klakiernie przystało.
Ja ostrzegałem.
I masz.
Łazi ten Referent po blogach.
Ryje, jak za przeproszeniem ta, no...
I kobitki rwie, w tym mnie...
Mówiłem, pisałem , ostrzegałem..
Trafiliśmy obydwaj do grona "klakierowskich sekciarzy" :)
Dla Pryszczatego Kolajbra trzeba chyba jednak osobnej kategorii... Nie podejmuję się jednak jej zdefiniować, bo nawet św. Jehowy nie są tak nawiedzeni. Może szwejkowska kategoria "wicepierdoła" by się nadała? Hmm.
Trufli szukam.
Żelastwem się ich nie wygrzebie. Tylko klejnoty można sobie płazem obtłuc.
Że Błazen musi być sam.
Duuuużo nas ;)
Partyzancie, możliwe,. kreacja to chyba w sumie rzecz normalna w internecie,
Neo, koncepcja tekstu,potrzebny cytat był mi, by wyszydzic tego kogoś, zresztą wątpię by ktokolwiek swe zdanie o Grassie opierał na zdaniu jakiegoś internauuty Rafała Sikory, lepiej samemu przeczytać.
Marianie, zgoda, nawet miałem swpomnieć, że można być misjonarzem i błaznem w jednym, nawet mam kandydata, zaraz podam:) by go zadenuncjować. A i wiem, że żart z Indianami
Delilah, inkwizytorów ci u nas dostatek, choć i tak wolę Pijanego Inkwizytora.
Melwasie, racja, ale to nie znaczy, że nie będą uprawiać misji dalej, zresztą im wystarcza wyznawcy, których mają
Freemanie, a co ja wiem o niemieckojęzycznej literaturze?:), jak całe dni w salonie od roku spędzam
Jarecki, no tak jest i nic tego nie zmieni, proszę się cieszyć, że misjonarzem nie zostałeś.
Kriskul, bo TWA jest:)
panie Referencie, dziękuję za ciekawy komentarz,co do pana igły, to pierwotnie miał być łącznikiem, tzn. miał być i misjonarzem i błaznem, takim błaznomisjonarzem,choć z drugiej strony wyszło trochę, że misjonarzy to tak pokrytykowałem, no i jakoś do salonowych misji\onarzy Igła jednak nie pasuje.
A tak z drugiej strony, to każdy z nas tu chyba ma jakąś ,,misję", nawet jak chce uchodzić za blazna. Gorzej gdy misja przesłania wszystko niektórym( a tak się dzieje u wymienionych przeze mnie w tekście, oczywiscie moim zdaniem)
Panie Igło, ja tez chyba podpadłem, niech pan przeczyta, co wyżej o panu napisałem:)
Freemanie, odpowiedź Kolibra i jego teksty są tak ,,ciekawe", że ja nie wiem, co odpisać, ja się zastanawiam czy to nie jakiś prtogram pisze te jego teksty, nie żywy człowiek, bo to jest przecież niesamowite.
Kolibrze, no naprawdę z ciebie misjonarz, i to chyba największy na salonie, momentami cię nawet podziwiam choćbyz a styl tych tekstów, piszesz jakby cię ktoś zaprogramował.
Poza tym ja z nikim nie robię żadnych akcji mobbingowych przeciw tobie, nie konsultuję tekstów przed napisaniem z Freemanem:), już bardziej niektórym upeerowcom niektórym można by to zarucic, bo pisza w kółko te same kawałki i się wzajemnie powielacie.Poza tym ja i Freeman rzadko kiedy się zgadzamy jakbyś chciał wiedzieć, więc zaliczanie nas do tej samej grupy dziwne jest/.
P.S. Skąd ty takie teksty bierzesz?
,,bezzębność argumentacyjna nie pozwala im ich nawet ugryźć - to tak tylko byście się za bardzo w swoim samouwielbieniu nie rozmemłali, jak to jest niestety w Waszym zdewociałym zwyczaju."
I czemu zdewociały?
Nie wiem, czy dobrze myślę, ale przypominasz mi jednego znajomego, który używał słów obcego pochodzenia, by zaszpanować, choć nie rozumiał ich, zabłysnął kiedyś ,,kustoszem śledzi", miast amatorem, ty masz coś podobnego:)
Pzdr
bardzo sensowne. Z tym,że dla mnie różnica między błaznem a misjonarzem, to tylko różnica formy i odwagi.
Pierwszy zapodaje lekko, dygresyjnie i zabawnie - zostawiając sobie drogę rejterady.
Drugi dobitnie, dogmatycznie i z patosem. Nie mając już pola do taktycznego odwrotu.
pozdrawiam
-Panie profesorze jak mówimy o człowieku, który używa słów nie znając ich znaczenia?
-Czy to ma być alibi do mnie?
no może, ale ja chciałem by było dramatycznie, a zresztą samotność w tłumie i takie tam.
Yassa, niekoniecznie, dla mnie jest większa różnica niż tylko forma, zuperłnie inne myślenie i podejście do blixnich, dla misjonarza są tylko narzędziem, środkiem, materiałem, który ma wchłonąć jego idee, błaznowi na tym nie zależy, on bardziej uprawia ,,sztukę dla sztuki":, choć tyż nie do końca, nie umiem tego wyrazić, a o błaźnie napisałem tekst poprzedni, nie wiem, czy czytałeś, tam jest dużo więcej, ten jest bardziej o misjonarzach.
zabawa słowami to Twoje pisanie - nie polityczne pisanie.
Nie wiem czy zauważasz, że popełniając obydwa teksty jesteś misjonarzem swoich idei ale dla niepoznaki chronisz w pozie błazna... .
powinno być "chronisz się w pozie...". Coś mnie grypa atakuje i "zjada mi w rękach" słowa.. .
Pozdro!
jeszcze rozróżnił błazna od cynika i tak cynik to Urban- czysta złośliwość, a błazen to Kałużyński, choć czasami też cynik
..., stąd tak Pan Grzesiu, jak i "Free"man jedynie z rzadka spierają się na polu stricte merytorycznym (gdzie czuja się wyjątkowo niepewnie), gdyż ich klakierskim żywiołem są w szczególności wycieczki osobiste pod adresem niewygodnych kontrdyskutantów i stąd powstają z pod ich klawiatur wątki ad personam (tego właśnie typu jak tutejszy) na porządku dziennym (gdzie poza umniejszaniem adwersarzom od najgorszych nic się praktycznie więcej dowiedzieć nie sposób).
Niestety cała Wasza zdewociała "twórczość" moje słowa jednoznacznie potwierdza, gdyż wycinając z Waszych blogów oszczerstwa i pospolite fałsze nic z nich praktycznie wówczas nie pozostaje - to odróżnia Was m.in. od moich skromnych progów, gdzie konkretów merytorycznych jest tyle, że wszystkie Wasze blogi z tego salonowego klubiku wzajemnej adoracji, by nawet w połowie się równą rzeczowością programową nie poszczyciły, albowiem już z samej zasady rozmemłanie bezrefleksyjne Wam wyłącznie w tym zniewieściałym jarmarku przyświeca, a nie bynajmniej poruszanie kwestii na prawdę istotnych z punktu widzenia polityczno-gospodarczo-społecznego.
Ino trza bocyć, ze casem zdarzo sie zarówno zawodowy misjonorz o dusy błazna, jak i zawodowy błazen o dusy misjonorza :)
jak kazdy tego rodzaju opis jest to wielkie uproszczenie, ale swiata sie nie da inaczej opowiedziec, jak tylko upraszczajac, wiec sie zgadzam
choc nie bez zastrzezen
bo postawa blazna tez ma swoje ograniczenia, a Ty, grzesiu, wyraznie lokujac swoja sympatie wsrod blaznow, swoja krytyke skierowales (choc stonowana, przyznaje) glownie przeciw misjonarzom
mi sie zdaje, ze swiat potrzebuje i jednych i drugich, byle w odpowiednich proporcjach i w odpowiednim czasie
czyli ze po prostu jest czas misji i czas blaznowania, ze jest miejsce i na jedno i na drugie
pzdr.
błazen - misjonarz jest trafna...
tylko że ci misjonarze tyle już namącili że lepiej słuchać błaznów
a z błaznów obcych najbardziej lubię Woody'ego Allena
Grzesiu, pojawiam się i znikam, bo mi się pisać nie chce.
W zeszłym tygodniu nawpierdalałem się na Czosze opieniek; flaczków, leczo, sałatek opieńkowych. Tak się obżarłem, aż zobaczyłem światełko w tunelu. Mówię ci, ta Czocha to cudna jest, no. Kryje wszystko inne i wogóle.
I pisać mi się nie chce i chce. Ostatnio zresztą napisałem sobie drabinkę opowiadań, które złożą się na większą całość. A może i nie, bo mi się nic nie chce.
No. Narapochwa.
Z wielką chęcią, Grzesiu, spełniam Twoją prośbę. Szczególnie, że to - może inaczej nazwawszy - było mi wiadome od dawna. Ten podział jest od setleci.
Ludzie, posługujący się wielką inteligencją, nie mieszczą się w ustalonych ramach, konwencjach, konwenansach. Jeżeli nie przechodzą na etaty mędrców, nie mieszczą się ze swoją świadomością w ustalonych przez ludzi głupszych od nich granicach . Uciekają wtedy w satyrę, autoironię, żart, wygłup, prowokację. Są wtedy obiektem łatwych ataków, gdyż zauważana jest jedynie forma przekazywania treści, a nie sama treść.
Spójrz na jednego z najinteligentniejszych dziennikarzy polskich, Jerzego Urbana. On musi być głupi, bo to jest Urban. Dałeś świetny przykład z Kałużyńskim. Mało kto wie, jak rozniósł wprost Józefa Tischnera. Takim świetnym przykładem niezrozumienia (z powodu nieumiejętności zajrzenia głębiej) jest stosunek do Wojewódzkiego. On w błazeńskiej masce zadaje fundamentalne pytania, na które większość "gwiazd" daje się poprowadzić jak barany na rzeź. Oni sami nie wiedzą, jak się kompromitują, bo ... nie zauważają prawdziwych treści pytań, widzą tylko otoczkę. Moja świętej pamięci Mama mówiła, że Kałużyński nie ma racji, bo się drapie po głowie.
Jestem niewierzący, więc robienie z Papieża ikony popkultury przez pseudowierzących zawsze mnie deprymowało i zawstydzało. Ale właśnie Karol Wojtyła jest dla mnie (przepraszam za to słowo - chodzi jedynie o kategorię, a nie znaczenie tego słowa) błaznem. Wspaniała, cudowna autoironia, umiejętność żartu, znakomite wyczucie i piękny sposób przekazywania ważnych prawd za pomocą narzędzi błazeńskich, a nie misjonarskich. Czyż nie piękne było Jego stwierdzenie po wygłupie (głupim i beznadziejnym!) Siwca z całowaniem ziemi? "A żebyście wiedzieli, jak myśmy przedrzeźniali profesorów!". Ale misjonarze wiedzą lepiej.
I najważniejsza sprawa, właściwie fundamentalna. Misjonarze usiłują swoje racje nie tylko propagować za pomocą przekonywania, racji, ulotek, wiecy, zjazdów, massmediami. Oni za wszelką cenę chcą swoje własne poglądy narzucić całemu społeczeństwu w formie norm prawnych i moralnych. Jednostka nie ma prawa sama o sobie decydować, dlatego że misjonarze o wiele lepiej wiedzą, co jest dla niej dobre. Błazny uciekają w żart i śmiech, a foksteriery bezsilnie obszczekują ich dookoła. Jedyne, co mogą zrobić, to pluć na nich z daleka, skoro inteligencji nie stoi.
Bardzo serdecznie Cię Grzesiu pozdrawiam
o Urbanie tez napisałem w tekście poprzednim ,,Błazen", ale wszyscy mnie skrytykowali za to:), więc już se darowałem tu wskazywanie konkretnych osób. Zgadzam się co do Wojewódzkiego, zgadzam się, że papiez miał ogromny dystans do siebie, ale ,,misjonarze" muszą być bardziej papiescy niż papież.