Tzn. gadać można, ale robić z tego od razu problem?
Nie rozumiem…
Ja tam myślę, że realne problemy to mają ci, co w Polsce katolikami być przestają 9choćby w dogadaniu się z resztą rodziny, która uważa za największa tragedię, że ktoś do kościoła nie chodzi) i jeszcze w kilku sytuacjach.
A w ogóle to co za sens ma gadać o wirtualnej dyskryminacji?
Tzn. gadać można, ale robić z tego od razu problem?
grześ -- 17.01.2008 - 11:44Nie rozumiem…
Ja tam myślę, że realne problemy to mają ci, co w Polsce katolikami być przestają 9choćby w dogadaniu się z resztą rodziny, która uważa za największa tragedię, że ktoś do kościoła nie chodzi) i jeszcze w kilku sytuacjach.