W mieszkaniu moich rodziców dożyła swoich dni ciotka mojej mamy.
Widziałem umieranie, bardzo brzydką, bolesną śmiercią, taką która uderza we władze umysłowe — widziałem dość blisko.
Nie będę zgrywał tu twardziela.
W obliczu takiej sytuacji nikt chyba nie chojraczy.
Ale widziałem, jak ważny był dla niej właśnie kontakt z bliskimi, zwykła ludzka troska.
Że to ma sens.
Nie mów, Delilo, że jak ktoś jest zwolennikiem celibatu księży to sam ma go stosować, jak jest za utrzymywaniem armii — ma jechać na front, a jak lubi oglądać igrzyska — ma natychmiast zacząć trenować i bić rekordy.
Nie wiem czy i kiedy przyjdzie mi stanąć osobiście oko w oko ze śmiercią i cierpieniem. Czy własnym, czy cudzym. Nie wiem. Być może jutro. Może nigdy.
Ale to nie jest żaden argument, za “humanitarnym” dobijaniem ludzi chorych i brzydkich.
Bo, podkreślam jeszcze raz, jeśli zgodzisz się na to raz — nie ma żadnej granicy w przesuwaniu poprzeczki kryteriów godnego życia.
Ty mówisz, żeby nie decydować fanatycznie za kogoś, że ma żyć. A ja — by nie decydować, że ma umrzeć. To znacznie bardziej niebezpieczne.
Delilo
W mieszkaniu moich rodziców dożyła swoich dni ciotka mojej mamy.
Widziałem umieranie, bardzo brzydką, bolesną śmiercią, taką która uderza we władze umysłowe — widziałem dość blisko.
Nie będę zgrywał tu twardziela.
W obliczu takiej sytuacji nikt chyba nie chojraczy.
Ale widziałem, jak ważny był dla niej właśnie kontakt z bliskimi, zwykła ludzka troska.
Że to ma sens.
Nie mów, Delilo, że jak ktoś jest zwolennikiem celibatu księży to sam ma go stosować, jak jest za utrzymywaniem armii — ma jechać na front, a jak lubi oglądać igrzyska — ma natychmiast zacząć trenować i bić rekordy.
Nie wiem czy i kiedy przyjdzie mi stanąć osobiście oko w oko ze śmiercią i cierpieniem. Czy własnym, czy cudzym. Nie wiem. Być może jutro. Może nigdy.
Ale to nie jest żaden argument, za “humanitarnym” dobijaniem ludzi chorych i brzydkich.
Bo, podkreślam jeszcze raz, jeśli zgodzisz się na to raz — nie ma żadnej granicy w przesuwaniu poprzeczki kryteriów godnego życia.
Ty mówisz, żeby nie decydować fanatycznie za kogoś, że ma żyć. A ja — by nie decydować, że ma umrzeć. To znacznie bardziej niebezpieczne.
odys -- 02.11.2008 - 11:38