Głupota chwyta za biodra Furmana
Ten niby liść drży pod palców uciskiem
Bliski omdlenia
Rozpina pasek, spodnie zsuwa z piskiem
Chwila nadeszła czekana
Chwila spełnienia
Już poczuł rozkosz, mgłę ma przed oczami
W bólu zgryzł wargi spazmem miłości szalone
Nie może dłużej
Skry sypią oczy ogniem trawione
Kompa odpala, wodzi palcami
Po klawiaturze
Już szczęście blisko, już szczyt widać biały
Wzlatuje ponad trony, skarbce i ołtarze
Nawet nad Boga
Słychać klawiszy ciche, jednostajne strzały
Zaraz nasieniem radości pomaże
Cudzego bloga
Docent @
Głupota chwyta za biodra Furmana
Ten niby liść drży pod palców uciskiem
Bliski omdlenia
Rozpina pasek, spodnie zsuwa z piskiem
Chwila nadeszła czekana
Chwila spełnienia
Już poczuł rozkosz, mgłę ma przed oczami
W bólu zgryzł wargi spazmem miłości szalone
Nie może dłużej
Skry sypią oczy ogniem trawione
Kompa odpala, wodzi palcami
Po klawiaturze
Już szczęście blisko, już szczyt widać biały
Zetor -- 06.11.2008 - 23:17Wzlatuje ponad trony, skarbce i ołtarze
Nawet nad Boga
Słychać klawiszy ciche, jednostajne strzały
Zaraz nasieniem radości pomaże
Cudzego bloga