że wygranym może być język hiszpański. To oprócz Hiszpani także Meksyk, spora grupa państwa w Ameryce Poludniowej, no i hiszpańskojęzyczna mniejszość w USA. To już kilkaset milionów ludzi.
Jeśli używanie języka pociągnie za sobą także elementy tradycji i kultury, to ich promieniowanie na inne grupy językowe może być bardzo znaczne.
Mandaryński (czy też inna odmiana chińskiego) pozostanie jednak tam, gdzie dzisiaj, czyli na Dalekim Wschodzie. No i oczywiście w enklawach chińskich na innych kontynentach. Będzie jednak językiem dla “wtajemniczonych”, czyli Chińczyków. Sam język, bez literatury czy tradycji kulturowych, nie będzie w stanie rozprzestrzenić sie pośród innych grup. A literatura i tradycje kulturowe Chin sa zbyt trudne (skomplikowane pismo, wymowa, etc., a tym samym konieczność używania odpowiedniego sprzętu komputerowego), by latwo konwergować. Co nie zmieni faktu, że za 100 lat może go używać 2/3 ogólu ludności świata.
Inne języki europejskie czy z tradycji lacińskiej będą (jesli w ogóle) mialy znaczenie jedynie lokalne, o ile oczywiście nie dojdzie do kontrakcji, o której pisalem w moim poprzednim komentarzu.
Zas powszechność uzywanych jezyków wymusi oczywiście odpowiednie zmiany w przyszlym modelu kultury masowej.
Sądzę, Panie Eumenesie,
że wygranym może być język hiszpański. To oprócz Hiszpani także Meksyk, spora grupa państwa w Ameryce Poludniowej, no i hiszpańskojęzyczna mniejszość w USA. To już kilkaset milionów ludzi.
Jeśli używanie języka pociągnie za sobą także elementy tradycji i kultury, to ich promieniowanie na inne grupy językowe może być bardzo znaczne.
Mandaryński (czy też inna odmiana chińskiego) pozostanie jednak tam, gdzie dzisiaj, czyli na Dalekim Wschodzie. No i oczywiście w enklawach chińskich na innych kontynentach. Będzie jednak językiem dla “wtajemniczonych”, czyli Chińczyków. Sam język, bez literatury czy tradycji kulturowych, nie będzie w stanie rozprzestrzenić sie pośród innych grup. A literatura i tradycje kulturowe Chin sa zbyt trudne (skomplikowane pismo, wymowa, etc., a tym samym konieczność używania odpowiedniego sprzętu komputerowego), by latwo konwergować. Co nie zmieni faktu, że za 100 lat może go używać 2/3 ogólu ludności świata.
Inne języki europejskie czy z tradycji lacińskiej będą (jesli w ogóle) mialy znaczenie jedynie lokalne, o ile oczywiście nie dojdzie do kontrakcji, o której pisalem w moim poprzednim komentarzu.
Zas powszechność uzywanych jezyków wymusi oczywiście odpowiednie zmiany w przyszlym modelu kultury masowej.
Klaniam pięknie
Lorenzo -- 10.12.2008 - 21:56