Po pierwsze jak obejrzałeś jeden film w całości tylko, to nie za bardzo masz kompetencje do gadki:)
Ale nie o tym.
Ad Almodovar i Lynch.
Hm, nigdy ich ze sobą nie łączyłem, co do udziwnienia to Lynch mi się wydaje udziwniony i lubię go raczej tam gdzie potrafi stworzyć opowieść (“Prosta historia”, “Dzikość serca”), zaś w filmach typu “Zagubiona autostrada” czy “Mullholland Drive”, jakby to powiedzieć, fajnie się to ogląda, ale nie ma w tym ducha, nie ma wiele, jest to puste dla mnie.
Coś jak dużo późniejsze “requiem dla snu”, którym miliony się zachwycają a dla mnie to jeden z gorszych filmów, jaki oglądałem.
Almodovara dzieła puste mi się nie wydają.
A co do reszty, ciekawy komentarz, z wnioskami się zgadzam, zresztą nudno by było, gdyby każdego kręciło to samo.
No.
A będzie już o innych filmach a cz niedługo o dwu z Ameryki POłudniowej, w których jednak almodovarovski klimat jest troszkę, ale i tak do przeczytania o nich zachęcam.
Mindrunnerze,
teraz w sprawie Almodovara.
Po pierwsze jak obejrzałeś jeden film w całości tylko, to nie za bardzo masz kompetencje do gadki:)
Ale nie o tym.
Ad Almodovar i Lynch.
Hm, nigdy ich ze sobą nie łączyłem, co do udziwnienia to Lynch mi się wydaje udziwniony i lubię go raczej tam gdzie potrafi stworzyć opowieść (“Prosta historia”, “Dzikość serca”), zaś w filmach typu “Zagubiona autostrada” czy “Mullholland Drive”, jakby to powiedzieć, fajnie się to ogląda, ale nie ma w tym ducha, nie ma wiele, jest to puste dla mnie.
Coś jak dużo późniejsze “requiem dla snu”, którym miliony się zachwycają a dla mnie to jeden z gorszych filmów, jaki oglądałem.
Almodovara dzieła puste mi się nie wydają.
A co do reszty, ciekawy komentarz, z wnioskami się zgadzam, zresztą nudno by było, gdyby każdego kręciło to samo.
grześ -- 07.01.2009 - 11:08No.
A będzie już o innych filmach a cz niedługo o dwu z Ameryki POłudniowej, w których jednak almodovarovski klimat jest troszkę, ale i tak do przeczytania o nich zachęcam.