Jedność z papieżem to znak jedności w Chrystusie. Stąd wydaje mi się, że dobrze jest – nawet w Kościele, jeśli się szanuje pewną hierarhiczną odpowiedzialność za KOściół. Mi się nawet to podoba.
Jednak, tak jest w wierze kształtującej się u człowieka, że ani z wysiłku dążenia ku Bogu, poszukiwania Go, znoszenia porażek osobistych(wynikających z grzeszności) nie może człowieka nikt zwolnić ani wyręczyć.
Więc będąc w Kościele z jednej strony jestem zanurzony nie tylko w jego wymioar mistyczny(ponadczasowy i nadprzyrpodzony) ale także jestem w pewnym sensie dziedzicem tradycji: apostołów, ojców Kościoła, papiezy, świętych, i wszystkich którzy byli przedemną w tym Kościele.
Kościół sam w sobie jest wielki jak ocean gdyż sama jednostka będąca jego częścią jest w Bogu a więc w nieskończoności… .
Jednak zawsze w tego typu rzeczywistości: duchowej, mistycznej to co się ogranicza do prawa, kazusów, czasem z pozoru przeszkadza.
Prawa dotyczące pewnego porządku w Kościele które reguluje Kodeks Kanoniczny mają swoje miejsce niezbędne jak kodeks znaków drogpowych na drodze. Jednak podlega on modyfikacji i nie jest zbiorem prawd wiary.
Wiara to co innego niż kodeks kanoniczny, takjak kwiat dany oblubinicy jest czym innym niż miłość... .
Lewis bodaj napisał takie fajne zdanie:
“Najwyższe na najniższym wznosi się i opiera…” – i w tym sensie nawet to co czasem wydaje się niepotrzebne i zbędne jest fundamentem wyższych i jeszcze wyższych rzeczy.
W tym przypadku konkrestnym, wszystko się tworzy – jak widać. Stosunki z Lefebrystami się kształtują...- jak drożdże. Zobaczymy co będzie dalej.
A wiara i mistyczna jedność w Chrystusie istnieje i jest tworzona w każdym człowieku dobrej woli, wierzącym w Jezusa, Pana i Zbawiciela. Ta jedność jest kluczowa.
Juryzdykcyja i forma zewnętrzna tej jedności jest również ważna gdyż jest znakiem tej duchowej. Jednak juryduzm jest zawsze odarciem rzeczywistości i próbą zamknięcia “oceanu w szklankę wody..” . To niemożliwe i na jurydyzm nie można patrzeć jak na niezmienny dekalog ogarniający Uniwesum duchowe”.
Natomiast na Lefebrystów patrzę jak na trochę zbuntowanych braci którzy mają problem z lojalnością i rozumieniem jedności Kościoła. Wg mnie nie warto dokonywac podziałów tylko dlatego, że ktoś ma inny pogląd na II SOB. Watykański.
Pozdrawiam.
************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”
Jacek K
Jedność z papieżem to znak jedności w Chrystusie. Stąd wydaje mi się, że dobrze jest – nawet w Kościele, jeśli się szanuje pewną hierarhiczną odpowiedzialność za KOściół. Mi się nawet to podoba.
Jednak, tak jest w wierze kształtującej się u człowieka, że ani z wysiłku dążenia ku Bogu, poszukiwania Go, znoszenia porażek osobistych(wynikających z grzeszności) nie może człowieka nikt zwolnić ani wyręczyć.
Więc będąc w Kościele z jednej strony jestem zanurzony nie tylko w jego wymioar mistyczny(ponadczasowy i nadprzyrpodzony) ale także jestem w pewnym sensie dziedzicem tradycji: apostołów, ojców Kościoła, papiezy, świętych, i wszystkich którzy byli przedemną w tym Kościele.
Kościół sam w sobie jest wielki jak ocean gdyż sama jednostka będąca jego częścią jest w Bogu a więc w nieskończoności… .
Jednak zawsze w tego typu rzeczywistości: duchowej, mistycznej to co się ogranicza do prawa, kazusów, czasem z pozoru przeszkadza.
Prawa dotyczące pewnego porządku w Kościele które reguluje Kodeks Kanoniczny mają swoje miejsce niezbędne jak kodeks znaków drogpowych na drodze. Jednak podlega on modyfikacji i nie jest zbiorem prawd wiary.
Wiara to co innego niż kodeks kanoniczny, takjak kwiat dany oblubinicy jest czym innym niż miłość... .
Lewis bodaj napisał takie fajne zdanie:
“Najwyższe na najniższym wznosi się i opiera…” – i w tym sensie nawet to co czasem wydaje się niepotrzebne i zbędne jest fundamentem wyższych i jeszcze wyższych rzeczy.
W tym przypadku konkrestnym, wszystko się tworzy – jak widać. Stosunki z Lefebrystami się kształtują...- jak drożdże. Zobaczymy co będzie dalej.
A wiara i mistyczna jedność w Chrystusie istnieje i jest tworzona w każdym człowieku dobrej woli, wierzącym w Jezusa, Pana i Zbawiciela. Ta jedność jest kluczowa.
Juryzdykcyja i forma zewnętrzna tej jedności jest również ważna gdyż jest znakiem tej duchowej. Jednak juryduzm jest zawsze odarciem rzeczywistości i próbą zamknięcia “oceanu w szklankę wody..” . To niemożliwe i na jurydyzm nie można patrzeć jak na niezmienny dekalog ogarniający Uniwesum duchowe”.
Natomiast na Lefebrystów patrzę jak na trochę zbuntowanych braci którzy mają problem z lojalnością i rozumieniem jedności Kościoła. Wg mnie nie warto dokonywac podziałów tylko dlatego, że ktoś ma inny pogląd na II SOB. Watykański.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 31.01.2009 - 22:17“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”