Na szczęście Pański tekst jest (być może chwilowo) nieaktualny, ponieważ premier sam się chyba przestraszył pomysłów swojego ministra.
Abstrahując od KGHM istnieją w tym całkiem skopanym ekonomicznie świecie pewne, zdroworozsądkowe zasady. Brzmią one:
1) nie sprzedaje się “w dołku”
2) nie kupuje się na “górce”.
Pierwsza z tych zasad ma jeszcze parę, również zdroworozsądkowych, uzasadnień w przypadku chęci wyprzedaży resztek majątku narodowego:
1) sprzedaż “za wszelką cenę”, czyli za “friko”, to to samo co 3-4letnia dywidenda. Pojawia się pytanie: co potem?
2) Powyższe (czyli sprzedaż za “friko”) jest tym bardziej kretyńskie kiedy te “psie pieniądze” uzyskane ze sprzedaży “na dołku” przeznaczone będą na roztrwonienie. O, przepraszam… na zapchanie dziury budżetowej. Jak zwał, tak zwał. Wiadomo o co chodzi.
3) Ta durnowata sprzedaż wszystkiego jak leci miałaby może jeszcze jakiś sens gdyby równolegle wprowadzano reformę finansów publicznych. Nie ma takowej. A może coś mnie ominęło?
Uprzejmie przepraszam, to nie jest krytyka Pańskiego tekstu, ale muszę powiedzieć, że tylko debil nie zauważa chęci powtórki z rozrywki, która to “rozrywka” miała miejsce do circa about połowy lat 90-tych.
Czy my się niczego nie uczymy? Jesteśmy ślepi, jak byliśmy.
I niech mi nikt nie mówi, że po “prywatyzacji” nie będzie dalej “zbrzyznych”. Wystarczy się rozejrzeć – są wszędzie! Bo tak to jest USTAWIONE. Nie tylko w tym kraju.
Panie Podróżny
Na szczęście Pański tekst jest (być może chwilowo) nieaktualny, ponieważ premier sam się chyba przestraszył pomysłów swojego ministra.
Abstrahując od KGHM istnieją w tym całkiem skopanym ekonomicznie świecie pewne, zdroworozsądkowe zasady. Brzmią one:
1) nie sprzedaje się “w dołku”
2) nie kupuje się na “górce”.
Pierwsza z tych zasad ma jeszcze parę, również zdroworozsądkowych, uzasadnień w przypadku chęci wyprzedaży resztek majątku narodowego:
1) sprzedaż “za wszelką cenę”, czyli za “friko”, to to samo co 3-4letnia dywidenda. Pojawia się pytanie: co potem?
2) Powyższe (czyli sprzedaż za “friko”) jest tym bardziej kretyńskie kiedy te “psie pieniądze” uzyskane ze sprzedaży “na dołku” przeznaczone będą na roztrwonienie. O, przepraszam… na zapchanie dziury budżetowej. Jak zwał, tak zwał. Wiadomo o co chodzi.
3) Ta durnowata sprzedaż wszystkiego jak leci miałaby może jeszcze jakiś sens gdyby równolegle wprowadzano reformę finansów publicznych. Nie ma takowej. A może coś mnie ominęło?
Uprzejmie przepraszam, to nie jest krytyka Pańskiego tekstu, ale muszę powiedzieć, że tylko debil nie zauważa chęci powtórki z rozrywki, która to “rozrywka” miała miejsce do circa about połowy lat 90-tych.
Czy my się niczego nie uczymy? Jesteśmy ślepi, jak byliśmy.
I niech mi nikt nie mówi, że po “prywatyzacji” nie będzie dalej “zbrzyznych”. Wystarczy się rozejrzeć – są wszędzie! Bo tak to jest USTAWIONE. Nie tylko w tym kraju.
Pozdrawiam.
Magia -- 25.07.2009 - 14:17