Wczoraj, gdy dosłownie na kilka minut, zerwałem się na piwo i po tych kilku minutach, orzekłem, że na mnie już czas, kolegów zainteresowało czy przypadkiem nie muszę jeszcze zagnieść ciasta i wytrzepać dywan.
Stwierdzili też, że byłbym idealnym materiałem na żonę.
Mała rzecz a cieszy.:)
A względem kałakutasa,to nie mogło się udać.
Z reguły rygorystycznie trzymam się przepisu.
Żadnych zamienników!
Jak ma być osełka masła to jest osełka masła, a jak kopa jaj, to jest kopa jaj!
A tu, gdy o poranku skubnięty yassowej papieros (nieodzowny, jak zrozumiałem, do przyrządzenia prawdziwego kałakutasa) okazał się być tylko modną cienizną tytoniową wiedziałem, że nie mam już żadnych szans.
Później było jeszcze gorzej.
Odkryłem, że w lodówce zamiast indyka znajduje się pierś kurza a w miejsce borówek zajmują pieczarki. Żadne wariacje więc nie wchodziły w grę.
W efekcie wypichciłem kurczaka z pieczarkami z bazylią w sosie śmietankowym.
Oprószonego parmezanem i szczypiorkiem. Podanym z penne rigate numero 17.
Co tłumaczyć należy; makaron rurki kaliber 17.
Pino,
mam przeświadczenie, ze jestem inwigilowany.:)
Wczoraj, gdy dosłownie na kilka minut, zerwałem się na piwo i po tych kilku minutach, orzekłem, że na mnie już czas, kolegów zainteresowało czy przypadkiem nie muszę jeszcze zagnieść ciasta i wytrzepać dywan.
Stwierdzili też, że byłbym idealnym materiałem na żonę.
Mała rzecz a cieszy.:)
A względem kałakutasa,to nie mogło się udać.
Z reguły rygorystycznie trzymam się przepisu.
Żadnych zamienników!
Jak ma być osełka masła to jest osełka masła, a jak kopa jaj, to jest kopa jaj!
A tu, gdy o poranku skubnięty yassowej papieros (nieodzowny, jak zrozumiałem, do przyrządzenia prawdziwego kałakutasa) okazał się być tylko modną cienizną tytoniową wiedziałem, że nie mam już żadnych szans.
Później było jeszcze gorzej.
Odkryłem, że w lodówce zamiast indyka znajduje się pierś kurza a w miejsce borówek zajmują pieczarki. Żadne wariacje więc nie wchodziły w grę.
W efekcie wypichciłem kurczaka z pieczarkami z bazylią w sosie śmietankowym.
Oprószonego parmezanem i szczypiorkiem. Podanym z penne rigate numero 17.
Co tłumaczyć należy; makaron rurki kaliber 17.
Nie wyszło najgorzej.
Tym niemniej nadal mi wstyd za kałakutasa, ale jeszcze się poprawię, bo jak śpiewał Mnietek Fogg: będziesz jeszcze dość tych niedziel miała…
Pozdro
yassa -- 13.12.2009 - 16:48