kiedy ja tu nie mam zamiaru trąbić, co ja, trąba jestem jakaś, albo, za przeproszeniem, puzon? ;-)
W sumie to jakoś ciekawe, że mimo iż w miarę wiadomo po tych paru latach, czego można się po mnie spodziewać, ludziom nie przeszkadza to w snuciu na ten temat czarnych wizji i wymyślaniu smoków i wiatraków, którym należy dać słuszny odpór.
Ja rozumiem oczywiście, że ludzie twórczy mają z reguły bogatą wyobraźnię, ale bez, prawda, przesady, przynajmniej w tej kwestii.
Plany różne są od dawna, z możliwościami, zwłaszcza czasowymi, to różnie, więc i bardzo powoli się to kręci do przodu.
Jeśli coś zmieniam w zakresie sposobu ekspozycji tekstów, to robię absolutne minimum, gdy rzeczywistość sugeruje to w sposób widoczny dla przeciętnie przytomnego czytelnika. Żadnych fanaberii, żadnego ratowania ryby przed utonięciem, po pierwsze nie szkodzić itd. No, elementarz dobrej roboty, nic wielkiego.
Szczególnie ciekawie jest, gdy ludziom się zdaje, że ja ulegam jakimś emocjom czy coś – jaja to są po prostu, albo projekcja, no, klasyka gatunku w każdym razie. Taki lajf.
Wrócę na chwilę do formy przekazu (mojego tym razem) – ona może irytować i wywoływać emocjonalne reakcje, ale ze mnie nie jest jakaś gaduła specjalna i jak coś wyrażam tak jak wyrażam, to mam do tego tzw. twarde powody. Co ja będę, zresztą.. w każdym razie, o czym to ja miałem.. tak, a, o tych smokach było. No właśnie, mam taką teorię, którą właśnie w tej chwili wymyśliłem, że ta skłonność do wirtualnych smoków musi mieć jakiś związek z ludzką potrzebą odczuwania strachu, którą można, jak komuś pasuje, zaspokajać czytaniem i oglądaniem horrorów na przykład, ewentualnie wyobrażaniem sobie strasznych rzeczy, które knuje złośliwy admin – no, chyba się zagalopowałem nieco, więc może na tym poprzestanę ;-)
Panie Referencie,
kiedy ja tu nie mam zamiaru trąbić, co ja, trąba jestem jakaś, albo, za przeproszeniem, puzon? ;-)
W sumie to jakoś ciekawe, że mimo iż w miarę wiadomo po tych paru latach, czego można się po mnie spodziewać, ludziom nie przeszkadza to w snuciu na ten temat czarnych wizji i wymyślaniu smoków i wiatraków, którym należy dać słuszny odpór.
Ja rozumiem oczywiście, że ludzie twórczy mają z reguły bogatą wyobraźnię, ale bez, prawda, przesady, przynajmniej w tej kwestii.
Plany różne są od dawna, z możliwościami, zwłaszcza czasowymi, to różnie, więc i bardzo powoli się to kręci do przodu.
Jeśli coś zmieniam w zakresie sposobu ekspozycji tekstów, to robię absolutne minimum, gdy rzeczywistość sugeruje to w sposób widoczny dla przeciętnie przytomnego czytelnika. Żadnych fanaberii, żadnego ratowania ryby przed utonięciem, po pierwsze nie szkodzić itd. No, elementarz dobrej roboty, nic wielkiego.
Szczególnie ciekawie jest, gdy ludziom się zdaje, że ja ulegam jakimś emocjom czy coś – jaja to są po prostu, albo projekcja, no, klasyka gatunku w każdym razie. Taki lajf.
Wrócę na chwilę do formy przekazu (mojego tym razem) – ona może irytować i wywoływać emocjonalne reakcje, ale ze mnie nie jest jakaś gaduła specjalna i jak coś wyrażam tak jak wyrażam, to mam do tego tzw. twarde powody. Co ja będę, zresztą.. w każdym razie, o czym to ja miałem.. tak, a, o tych smokach było. No właśnie, mam taką teorię, którą właśnie w tej chwili wymyśliłem, że ta skłonność do wirtualnych smoków musi mieć jakiś związek z ludzką potrzebą odczuwania strachu, którą można, jak komuś pasuje, zaspokajać czytaniem i oglądaniem horrorów na przykład, ewentualnie wyobrażaniem sobie strasznych rzeczy, które knuje złośliwy admin – no, chyba się zagalopowałem nieco, więc może na tym poprzestanę ;-)
Pozdrawiam
s e r g i u s z -- 08.02.2010 - 13:11