Te najmłodsze właśnie.
Natomiast co do aspektu relacji s t a r s z y c h dzieci – pełna racja.
Mit na całej linii.
Ten pierwszy. Co do drugiej części Twojego pytania/przypuszczenia (?) – mit od początku. Nie ma czegoś takiego jak bezgraniczna miłość matki do dzieci.
Jasne, życie bym oddała bez wahania, ale nie raz mnie wkurwiają okropnie, chciałabym, żeby juą spali, wysyłam ich często na Madagaskar, nie przespałam ani jednej nocy od 14 miesięcy.
Ale uśniech mi wystarczy, błysk w oku i jestem jak parówa.
Choć dzieci kocham nad życie swoje – zwykłym człowiekiem jestem.
NIe wiem, jak inne matki – o sobie mówię wyłącznie.
Gretchen,
Te najmłodsze właśnie.
dorcia blee -- 04.02.2012 - 18:21Natomiast co do aspektu relacji s t a r s z y c h dzieci – pełna racja.
Mit na całej linii.
Ten pierwszy. Co do drugiej części Twojego pytania/przypuszczenia (?) – mit od początku. Nie ma czegoś takiego jak bezgraniczna miłość matki do dzieci.
Jasne, życie bym oddała bez wahania, ale nie raz mnie wkurwiają okropnie, chciałabym, żeby juą spali, wysyłam ich często na Madagaskar, nie przespałam ani jednej nocy od 14 miesięcy.
Ale uśniech mi wystarczy, błysk w oku i jestem jak parówa.
Choć dzieci kocham nad życie swoje – zwykłym człowiekiem jestem.
NIe wiem, jak inne matki – o sobie mówię wyłącznie.