Chociaż coraz ciężej tu coś rozwinąć, w tym oceanie warstwowego absurdu.
Mnie historia małej Magdy bardzo poruszyła, jak wielu ludzi wokół. Jest w niej coś dodatkowo przerażającego. Już nie tylko to, że taki maluch radosny nie żyje, ale też spektakl jaki urządziła wokół tego jej własna mama. Mieć świadomość, że to dziecko nie żyje i robić taki cyrk, to mi się w głowie nie mieści.
Kim trzeba być?
Napisałaś to z perspektywy dziecka i to mną wstrząsnęło chyba najbardziej.
Zdradzona ufność...
Przewija się w tym też Twoja osobista opowieść o macierzyństwie i walce o chłopców. Pozwalam sobie o tym wspomnieć, bo sama o tym pisałaś.
Wszystko to razem stanowi jakiś taki kłębek emocji…
Rozwijam więc Dorciu
Chociaż coraz ciężej tu coś rozwinąć, w tym oceanie warstwowego absurdu.
Mnie historia małej Magdy bardzo poruszyła, jak wielu ludzi wokół. Jest w niej coś dodatkowo przerażającego. Już nie tylko to, że taki maluch radosny nie żyje, ale też spektakl jaki urządziła wokół tego jej własna mama. Mieć świadomość, że to dziecko nie żyje i robić taki cyrk, to mi się w głowie nie mieści.
Kim trzeba być?
Napisałaś to z perspektywy dziecka i to mną wstrząsnęło chyba najbardziej.
Zdradzona ufność...
Przewija się w tym też Twoja osobista opowieść o macierzyństwie i walce o chłopców. Pozwalam sobie o tym wspomnieć, bo sama o tym pisałaś.
Wszystko to razem stanowi jakiś taki kłębek emocji…
Gretchen -- 05.02.2012 - 18:57