No proszę, jak się przyjemnie zrobiło. Zaprawdę powiadam Wam, muzyka łagodzi obyczaje.. :)
Komentarz Sergiusza jest przecudnej urody. Przypomniał mi kilka moich własnych szczenięcych lat spędzonych w szkole muzycznej I stopnia i szkolne koncerty. Ech, pięknie było (z jednym wyjątkiem).
Joteszu, dzięki serdeczne za podrzucenie nazwisk Locatellego i Tartiniego. Do nich jeszcze nie dotarłam. Sądząc po Twoim guście muzycznym, który jest chyba dość zbieżny z moim, to chętnie się zapoznam.
Wielbicielom Zimermana proponuję posłuchanie koncertów fortepianowych Rachmaninowa (1 & 2) w jego wykonaniu ze stowarzyszeniem bostońskiej orkiestry symfonicznej pod batutą Seiji Ozawy. Tego nie da się opisać. Fantastyczne technicznie, dźwięk fortepianu po prostu powala (Zimerman jest znany z wielkiej wybredności co do jakości brzmienia instrumentu).
Znajdziecie w tym wykonaniu i wielką dynamikę i niemalże “nokturnowe” skupienie. Tak, jakby ktoś nagle znalazł się na bezkresnym stepie rosyjskim i przepełniony jego żywą, falującą wielkością pochylił się nagle w zachwycie nad najmniejszym źdźbłem trawy…
@Gospodarz et al.
No proszę, jak się przyjemnie zrobiło. Zaprawdę powiadam Wam, muzyka łagodzi obyczaje.. :)
Komentarz Sergiusza jest przecudnej urody. Przypomniał mi kilka moich własnych szczenięcych lat spędzonych w szkole muzycznej I stopnia i szkolne koncerty. Ech, pięknie było (z jednym wyjątkiem).
Joteszu, dzięki serdeczne za podrzucenie nazwisk Locatellego i Tartiniego. Do nich jeszcze nie dotarłam. Sądząc po Twoim guście muzycznym, który jest chyba dość zbieżny z moim, to chętnie się zapoznam.
Wielbicielom Zimermana proponuję posłuchanie koncertów fortepianowych Rachmaninowa (1 & 2) w jego wykonaniu ze stowarzyszeniem bostońskiej orkiestry symfonicznej pod batutą Seiji Ozawy. Tego nie da się opisać. Fantastyczne technicznie, dźwięk fortepianu po prostu powala (Zimerman jest znany z wielkiej wybredności co do jakości brzmienia instrumentu).
Magia -- 26.11.2012 - 14:02Znajdziecie w tym wykonaniu i wielką dynamikę i niemalże “nokturnowe” skupienie. Tak, jakby ktoś nagle znalazł się na bezkresnym stepie rosyjskim i przepełniony jego żywą, falującą wielkością pochylił się nagle w zachwycie nad najmniejszym źdźbłem trawy…