„Realiści” z moskiewskiej łaski

„Endokomunie”, oraz jej dzisiejszym następcom, odmawiam prawa do debaty nad polską tradycją powstańczą, a nad Powstaniem Warszawskim w szczególności.

I. „Realiści” ze stajni Sierowa

Zawsze w okolicach kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego uaktywnia się pewien szczególny typ jego krytyków. Nie twierdzę, rzecz jasna, że o zasadności Powstania nie należy dyskutować – spór o polską tradycję insurekcyjną jest wszak jedną z „odwiecznych” polskich debat, toczoną już od XIX stulecia – aczkolwiek zajęcie to uważam za dość jałowe. Obie strony poruszają się w obszarze wciąż tych samych argumentów, co najwyżej badania historyczne dostarczyć mogą nowych szczegółów na poparcie jednego, czy drugiego stanowiska. Osobiście uważam, że są to dylematy nierozwiązywalne – zwolennicy wskazywać będą na sytuację, która spowodowała wybuch kolejnych powstań i kalkulacje, które temu towarzyszyły, przeciwnicy – na tragiczne koszta przegranych zrywów. I tak się to kręci od przeszło stulecia. Nie będę rozstrzygał tu racji, gdyż na poparcie obu stanowisk można znaleźć równie poważne argumenty.

Jednakże, jak wspomniałem przed chwilą, jest wśród strony „krytycznej” pewien szczególny typ, który napawa mnie wyjątkowym obrzydzeniem. To tzw. „realiści” uważający się za spadkobierców tradycji endeckiej i Romana Dmowskiego, a którzy ten krytyczny wobec insurekcjonizmu nurt polskiej myśli politycznej doprowadzili do skrajnej karykatury, czyniąc zeń pozór moralnego uzasadnienia dla swej kolaboracji z sowietami z łaski Sierowa w latach komuny, co dziś znajduje przełożenie na bezkrytyczne rusofilstwo. Co ciekawe, ten „realizm” aktywizuje się u nich tylko gdy przychodzi do plucia jadem na powstańcze tradycje przy okazji kolejnych rocznic i gdy trzeba jakoś uzasadniać służalczą postawę wobec Rosji, czy wcześniej – Sowietów. W pozostałych przypadkach „realizm” ów nie przeszkadza im bredzić o „słowiańskim braterstwie krwi”, czy oplatających świat rozlicznych, z reguły żydomasońskich, spiskach.

II. Spadkobiercy endokomuny

Mówię tu rzecz jasna o pogrobowcach Bolesława Piaseckiego i jego PAX-owskiej, kolaboranckiej formacji, tudzież „narodowych komunistów” z niegdysiejszej stajni Albina Siwaka i Gontarza, ZP „Grunwald” Bohdana Poręby, wcześniej zaś – Mieczysława Moczara (vel Mykoły Demko, lub Diomko). Formacja ta określana ogólnym mianem „endokomuny” wciąż funkcjonuje w życiu publicznym, robiąc za moskiewską agenturę wpływu na prawicy. I doprawdy, nie ma tu znaczenia, czy są zadaniowani i opłacani, czy też robią to, co robią, z przekonania, tudzież własnej i nieprzymuszonej woli. Ich skrajnie jadowity stosunek do Powstania Warszawskiego, czy do powstań narodowych jako takich, ma bowiem jedną podstawową funkcję: jest to gra w interesie Moskwy – bandyckiego mocarstwa, które było wrogiem polskiej suwerenności co najmniej od czasów Iwana Groźnego i doktryny zbierania ziem ruskich aż do „Białej Wody” (czyli – Wisły), co znalazło urzeczywistnienie przy okazji rozbiorów, potem komunizmu, obecnie zaś – po krótkim okresie względnej „pieredyszki” – przybiera postać przekształcania „Priwislańskiego Kraju” we współdzieloną z Niemcami strefę wpływów – kondominium.

Tu uwaga na marginesie – nie można być jednocześnie wrogiem Niemiec i przyjacielem Rosji, jak usiłuje się przedstawiać „endokomuna”, a to z tego prostego powodu, iż w sprawie Polski interesy obu krajów są idealnie zbieżne i nam wrogie. Niemcy i Rosja mogą się co najwyżej na chwilę pokłócić o zakres wpływów w „strefie buforowej”, ale co do generaliów są w kwestii polskiej zgodne: nie może tu powstać żaden liczący się organizm państwowy. Lekcją poglądową takiego podejścia był stosunek obu naszych Wielkich Braci do rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego, kiedy to Polska usiłowała prowadzić suwerenną politykę w regionie.

Tych moskiewskich „gawnojedów” z endokomuny spotkać można w różnych miejscach internetu – na „narodowych” portalach, lub też w kręgach „konserwatystów” umoczonych w PAX-owskie zaszłości. Klinicznym przykładem jest tu portal „konserwatyzm.prl” i takie postaci jak Jan Engelgard, czy Adam Wielomski – wielbiciele junty Jaruzelskiego i autorzy płomiennych „adresów” do Władymira „katechona” Putina, ale jest tego tałatajstwa znacznie, znacznie więcej. Ostatnio np. na Niepoprawnych przyplątał się (STĄD – http://myslnarodowa.wordpress.com/author/pe1984/) jeden z przedstawicieli tej „szkoły” w postaci użytkownika „p.e. 1984” (czyli „Palmer Eldritch 1984”, bo i pod takim nickiem występuje w necie – też sobie, cholera, Dickowsko-Orwellowski przydomek wybrał), który uraczył nas całą propagandową serią (np. TU – http://niepoprawni.pl/blog/5990/powstanie-warszawskie-w-oczach-polaka-1 i TU – http://niepoprawni.pl/blog/5990/w-rocznice-moralnego-zwyciestwa-czyli-to...), rok wcześniej był niejaki xiazeluka – syntezę jednego i drugiego znajdziemy TUTAJhttp://niepoprawni.pl/blog/5990/jak-ruskie-zdradzili-powstanie-warszawsk....

III. Odmawiam prawa

Endokomuniści po dziś dzień powtarzają antypolskie manipulacje ukute w sowieckich i PRL-owskich kuźniach propagandowych, dorzucając od siebie „realistyczną” retorykę, często–gęsto wzbogacaną „rozporkowym patriotyzmem” i z tego co widać – wychowują kolejne pokolenie następców zaczadzonych panslawistyczno-rusofilskimi miazmatami. To, co przez PAX-owców zostało wymyślone dla usprawiedliwienia własnej kolaboracji i zaprzaństwa, dziś – w nowym pokoleniu „endokomuny”, zyskuje status poniekąd autonomiczny – choć wciąż mogłoby ukazać się w, dajmy na to, „Słowie Powszechnym”.

Nawiasem mówiąc, panslawizm to wynalazek carskiej propagandy oparty na micie wielkiej słowiańskiej wspólnoty, której naturalną siłą scalającą i przywódczą ma być „święta Ruś”. Jak widać, ten z gruntu fałszywy przekaz, bazujący na „plemienności”, „krwi” i „pobratymstwie”, a skrzętnie przemilczający fundamentalne różnice cywilizacyjne i polityczne (polska niepodległość kontra rosyjska dominacja), wciąż ma swych wyznawców. Taki to „realizm”.

No dobrze, ale skoro, jak zaznaczyłem na wstępie, dopuszczam możliwość debaty nad sensownością Powstania Warszawskiego i powstań narodowych w ogóle, to czemu uwziąłem się akurat na „endokomunę”? Z prostego powodu: nad takimi kwestiami wolno debatować jedynie z polskich pozycji. Co innego Dmowski, jeden z ojców odzyskania przez Polskę niepodległości, co innego zdrajcy, którzy z endeckiej tradycji uczynili listek figowy dla kolaboracji z sowieckim okupantem. Im, oraz ich dzisiejszym następcom, odmawiam prawa do debaty nad polską tradycją powstańczą, a nad Powstaniem Warszawskim w szczególności. Prawo to bowiem utracili wysługując się Moskwie, oraz jej krajowym namiestnikom, natomiast ich współcześni następcy – podpisując się pod tą zaprzańczą spuścizną. Z takimi ludźmi nie ma dyskusji, dla takich jak oni rezerwuję sobie jedną emocję – odrazę.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

P.S. Na zbliżony temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/gnoje

http://niepoprawni.pl/blog/287/w-sluzbie-wladimira-katechona

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Bez sęsu,

patrzeć trza na argumenty i na teksty, nie na to, kto je wygłasza.

Jeśli endokomunista ma rację, to trudno.

A “narodowiec” jak bredzi, to jeszcze trudniej.

P.S. Xiążeluka raczej endekiem nie jest,nie jestem znawcą historii powstania (ostatnio czytam dużo o II WŚ, ale raczej koncentrując się na temacie Holocaustu/obozów/wspomnień obozowych itd), ale pisze on
a) racjonalnie
b) sensownie
c) przekonująco.

Do jakiej grupy zaliczysz krytyków PW jak Kisielewski Stefan, Wiesław Chrzanowski, Jan Ciechanowski, Pobóg-Malinowski, Tomasz Łubieński?

Niestety, odrzucając emocje (szanuję powstańców, wzruszam się, doceniam, pamiętam) popatrzmy, jakie efekty PW przyniosło.

Było, niestety, katastrofą.


re: „Realiści” z moskiewskiej łaski

Ci, których wymieniłeś zajmowali się Powstaniem z pozycji polskich. Nie da się oddzielić w stu procentach poglądów od głosicieli, bo głosząca dane poglądy osoba też stwarza pewien kontekst. A w przypadku “endokomuny” kontekst jest taki, że wykorzystują instrumentalnie argumenty krytyczne wobec Powstania, by pudrować własną kolaborację z Sowietami i uzasadnić dzisiejszą rusofilię. O Kisielu tego nie dałoby się powiedzieć. Hitlerowcy też mieli np. rację z humanitarnym traktowaniem zwierząt – i co, będziemy się na nich powoływać, bo ten akurat pogląd mieli słuszny?

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Grzesiu!

Jeśli ktoś opluwał mnie przez kilka lat (Jerzy Urban jako rzecznik junty Wojciecha Jaruzelskiego), to nawet jeśli napisze prawdę w swoim organie nie skłoni mnie do wydawania pieniędzy na tenże organ.

Nie z każdym człowiek chce rozmawiać. Nawet jeśli ten ktoś może mieć rację. :)

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość