Tegoroczne wybory są istotne tylko z jednego względu – skali, na jaką zostaną przekręcone i czy machloje zaowocują buntem społecznym.
Grzegorz Braun, odpowiadając na wezwanie społecznego komitetu poparcia, ogłosił zamiar kandydowania w tegorocznych wyborach prezydenckich. Trzeba powiedzieć, że spośród kandydatur niszowych, ta jest z pewnością najbardziej barwna. Korwin ze swoimi ekstrawagancjami już się cokolwiek przejadł, zresztą jest dla mnie od dawna nieakceptowalny ze względu na swoje rusofilskie wyskoki, czym wpisuje się w ogólnoeuropejską tendencję partii radykalnych – od francuskiego Frontu Narodowego sponsorowanego przez oligarchę Romana Popowa począwszy, a na niemieckiej Pegidzie skończywszy. Putin gra na tego typu ruchach, tak jak niegdyś ZSRR grało na ugrupowaniach lewackich z pokolenia '68, natomiast u nas ma po prawej stronie swojego Korwina oraz część endecji starszego, paxowskiego pokolenia – i oby tylko ich.
Jakby nie patrzeć, wyrazistość opinii pana Grzegorza i bezkompromisowość w ich głoszeniu sprawia, iż z pewnością będzie interesująco. Osobiście, ostrzę sobie zęby na klipy wyborcze – znając talent reżyserski Brauna, możemy oczekiwać małych perełek. Jeżeli jego zapatrywania pójdą „w lud” w szerszym zakresie niż do tej pory, będzie to korzyścią samą w sobie i formą ominięcia cenzorskiego zapisu na nazwisko jakiemu jest poddany. Smaczku kandydaturze dodają zarówno monarchistyczne przekonania, jak i reszta spektrum głoszonych przezeń poglądów idących zazwyczaj w poprzek głównego nurtu – i to zarówno tego salonowo-rządowego, jak i prawicowo-opozycyjnego. Oczywiście powstaje pytanie, na ile sam Braun wierzy w realny wyborczy sukces, a ile w jego decyzji jest swoistego happeningu politycznego i okazji do upowszechnienia swojego przekazu – o tym jednak przekonamy się już wkrótce, w trakcie trwania kampanii.
Na marginesie warto odnotować atak politycznej wścieklizny jakiego dostał na wieść o kandydowaniu Brauna właściciel portalu „Fronda.pl”, Tadeusz Grzesik. Człowiek ów najwyraźniej postawił sobie za punkt honoru przerobienie „portalu poświęconego” już nawet nie w prawicowy odpowiednik „Gazety Wyborczej”, co wręcz w „Trybunę Ludu”. Jego narrację w skrócie można sprowadzić do zasady – wszystko co nie jest PiS-em, to ruska agentura i wedle tego strychulca „rozkminia” w tekście „Lustracja Grzegorza Brauna” różne publiczne wypowiedzi reżysera. Jak się okazuje, by zostać agentem Putina wystarczy mieć odmienne poglądy na kwestię wydarzeń na Ukrainie, polskiego zaangażowania w konflikt, sprzeciwiać się żydowskim roszczeniom majątkowym, czy krytycznie odnosić się do powstań narodowych (zupełnie jakby odwieczny spór o polski insurekcjonizm nie był częścią naszej historyczno-kulturowej tradycji). Aż przykro patrzeć, co się wyrabia z bardzo dobrym i szanowanym niegdyś portalem. Kolejny dowód na to, że jednoznacznie partyjne afiliacje mogą zabić nawet najlepsze medium, o czym świadczy również malejąca sprzedaż „Gazety Polskiej” (przy okazji – portal Niezależna.pl pominął newsa o kandydaturze Brauna wymownym milczeniem). Innymi słowy: media tożsamościowe, nawet w pewnym stopniu sprzyjające jakiemuś ugrupowaniu – tak, media partyjne, czy wręcz sekciarskie – nie, bo to droga do klęski.
W każdym razie, w pierwszej turze wyborów zamierzam zagłosować na Grzegorza Brauna. Wybory zapewne i tak zostaną sfałszowane, więc można się nie przejmować terrorem „zmarnowanego głosu”, a z dwojga złego lepiej pójść do urny, by fałszerze mieli się nad czym trudzić, niż zostać w domu, co po ostatnich wyborach samorządowych deklarują niektórzy przeciwnicy reżimu. Tegoroczne wybory są bowiem istotne tylko z jednego względu – skali, na jaką zostaną „przekręcone” i czy machloje zaowocują buntem społecznym. Pan Andrzej Duda na mój ewentualny głos będzie musiał zaczekać do drugiej tury, bo do tej pory nie zrobił w zasadzie nic, by się o ten głos postarać. Powiem więcej – jego reakcja na zajścia w PKW, to gwałtowne odcięcie się i ton potępienia „warchołów” sprawiły, że zarobił u mnie potężnego „minucha” i ów „minuch” jeszcze się nie zatarł. Ciekawe, na co on, jego sztab i partia czekają – że zwycięstwo samo przyjdzie? Póki co bowiem obserwuję pewną polityczną schizofrenię – z jednej strony głosi się, że wybory zostały sfałszowane, co oznacza, że polska demokracja jest nie tyle ułomna, co jej po prostu nie ma i żyjemy w warunkach zakamuflowanej dyktatury. Z drugiej natomiast opozycja sprawia wrażenie, jakby ten rząd dało się odsunąć od władzy za pomocą normalnych, demokratycznych procedur. Na dodatek kampania kandydata PiS prowadzona jest póki co potwornie drętwo i niemrawo. Samo podkreślanie, że był współpracownikiem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego to o wiele za mało. Ordynans Piłsudskiego nie jest Piłsudskim, niestety. Tak więc w pierwszej turze spokojnie możemy dać opozycyjnemu monopoliście prztyczka w nos, a w drugiej, cóż – należy maksymalnie utrudnić zadanie fałszerzom, czyli głosować na zasadzie każdy, byle nie Komorowski. Może być nawet zupa Ogórkowa.
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 5 (30.01 – 05.02.2015)
komentarze
Panie Piotrze!
Przy wszystkich zastrzeżeniach do Janusza Korwin – Mikkego, jest on najlepszym kandydatem na „strażnika żyrandola”. Taki człowiek nie ma mieć poglądów, co pięknie realizuje „gajowy”, ale ma umieć się zachować, czego ten ostatni nie umie. Natomiast Janusz Korwin – Mikke dodatkowo powstrzyma biegunkę legislacyjną sejmu. Myślę, że warto zaryzykować.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 06.02.2015 - 09:22@JM
Niestety, putinowskie fascynacje Korwina dyskwalifikują go w moich oczach. Ale proszę się nie przejmować i głosować jak Pan uważa. Ja nie jestem od agitacji wyborczej.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 06.02.2015 - 22:09Panie Piotrze!
Mam wrażenie, że Janusz Korwin-Mikke docenia skuteczność Włodzimierza Putina jako przywódcy Rosji, a nie jako przyjaciela Polski.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 14.02.2015 - 16:20Panie Piotrze!
Zupełnie nie rozumiem, czemu naprodukowało tyle komentarzy tej samej treści.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 14.02.2015 - 16:36Panie Piotrze!
Coś się popieprzył, proszę skasować zbędne komentarze.
Jerzy Maciejowski -- 14.02.2015 - 16:32@JM
Nie tylko – Korwin uważa, że model putinowski należy zaimplementować w Polsce i to w sojuszu z Rosją.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 16.02.2015 - 19:34Panie Piotrze!
Obawiam się, że to jest przeinterpretowanie. Na tyle na ile jestem w stanie złapać myśl Janusza Korwin Mikkego, to on uważa, że nie ma co się obrażać na Rosję czy Amerykę, tylko każdorazowo sprawdzać, czy dana decyzja przynosi nam korzyść czy nie. Zatem jeśli dla Polski korzystne by było sprzymierzenie się z Rosją, to on nie będzie się od takiej decyzji uchylał. Niemniej ważne jest to, „jeżeli…”.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 17.02.2015 - 18:55@JM
No właśnie – “jeżeli”. Jakie korzyści dla Polski płynęłyby z sojuszu z Rosją obecnie? I co nam dadzą ostentacyjne wizyty Korwina w rosyjskiej ambasadzie?
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 18.02.2015 - 12:25Panie Piotrze!
1. Nie jestem rzecznikiem prasowym Janusza Korwin Mikkego.
2. Nie sądzę, by sojusz z Moskwą miał dla nas jakiekolwiek korzyści.
3. Ostentacja jest częścią sposobu bycia Janusza Korwin Mikkego. Nie sądzę, by służyła czemukolwiek, poza propagowaniem siebie.
4. Natomiast zakładanie, że „nigdy, nic z Rosją” jest tak samo głupie, jak zakładanie, że wszystko i zawsze.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 24.02.2015 - 15:51@JM
Warunkiem normalnych stosunków z Rosją byłoby zrzeczenie się przez nią imperialnych pretensji wobec naszego kraju – a tego Rosja nie zrobi.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 27.02.2015 - 20:01Panie Piotrze!
Rosja zrobi to, do czego się ją zmusi. Gdybyśmy mieli sensowną władzę w ostatnich 7 latach, to Rosja by się wycofała nie tylko z imperialnych zapędów, ale również z Krymu, nie mówiąc o wschodzie Rusi Kijowskiej.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 12.03.2015 - 07:10@JM
A jak by Pan Rosję do tego zmusił? Tylko proszę o receptę zgodną z obecnymi realiami, bez fantazjowania i snucia teoretycznych konstrukcji.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 12.03.2015 - 21:17Panie Piotrze!
Gdy wybuchł Majdan należało jego przywódcom zaproponować unię z Polską. Oni uzyskują paszporty unijne i parasol NATO, my wpływ na to, co dzieje się na dzikich polach. Gdyby Moskwa uderzyła na Krym, to zajęlibyśmy Królewiec, a lokalna ludność wypowiedziałaby się w referendum, że pragnie żyć w „europejskiej demokracji”. Proszę mi nie mówić o stosunku sił itp, bo wojsko z Królewca bawiło się na Krymie, więc była okazja…
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 13.03.2015 - 05:13@JM
Czym Pan chciał zajmować ten Królewiec? Leopardami z niemieckiego demobilu?
I skąd ma Pan informacje, że Królewiec wtedy był pozbawiony sił wojskowych?
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 15.03.2015 - 19:26Panie Piotrze!
Nie zajmuję się rejestrowaniem źródeł informacji. Niemniej gdzieś usłyszałem lub przeczytałem, że wojska z Królewca były przerzucone w okolice Krymu. Resztę zneutralizowałbym raczej Gromem niż pancerniakami, choć od takich spraw są wojskowi, a nie politycy. :)
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 18.03.2015 - 08:05@JM
Grom jest od precyzyjnych, punktowych uderzeń. Terytorium natomiast należy zająć i utrzymać siłami konwencjonalnymi – a to nie takie proste.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 20.03.2015 - 20:37Panie Piotrze!
Po wyeliminowaniu dowództw na różnych szczeblach teren by zajęły szwejki, ale robotę wykonałby Grom i ewentualnie czerwone berety.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 25.03.2015 - 21:56@JM
Właśnie w tym rzecz, że my tych szwejków nie mamy.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 26.03.2015 - 20:47Panie Piotrze!
Jeszcze trochę ich zostało. :)
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 27.03.2015 - 03:53@JM
Około 40 tys we wszystkich rodzajach sił zbrojnych. Pan myśli, że atak na Kaliningrad nie spotkałby się z rosyjskim odwetem? Obecnie armia polska nie jest nawet w stanie zapewnić obrony naszego terytorium do czasu (wątpliwej) odsieczy NATO. Najpierw trzeba mieć czym i kim walczyć, a potem wybierać się na wojnę. Teraz takie dywagacje to czyste fantazjowanie —-> strata czasu.
pozdrawiam
Gadający Grzyb
Gadający Grzyb -- 27.03.2015 - 20:17Panie Piotrze!
Przeca pisałem, że do tego potrzeba porządnego rządu… A siła armii nie leży w jej liczebności. 800 do 40 000 to niezły stosunek jak dla wygrywającego…
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 27.03.2015 - 22:07