W papieskim mieście, gdzie na kremówkach zarabia się krocie, istnieje pewna fontanna. Przez lata fontanna była nieczynna, stała o suchym pysku, a strudzeni polscy pielgrzymi nie mogli ani swych dziąseł w niej płukać, ani nóg swych wykąpać. Słowem prawie jak Arabowie byli prześladowani, choć w kraju ich jest przecież większość.
Aż nagle tuż po śmierci Ojca Świętego miejscowi magistrat czy to natchniony Duchem Świętym czy święta potrzebą dojenia pielgrzymów ze współczesnych sestercji, kazał hydraulikom wodę do fontanny podłączyć.
Jakież więc było zdziwienie tych co wierzą w naukę, a nie chodzenie po wodzie, gdy się okazało, że bogobojni, katoliccy pielgrzymi wodę tę uznali za źródło cudowne. Stali tedy z manierkami po wodę papieską ufając, że ta im pomoże, wyleczy, a byli i tacy co wprost chłeptali ze źródła, liżąc fontannę swym katolickim językiem. Na nic zdały się tłumaczenia, że to nie woda cudowna i nie śmierć Ojca świętego, a zwykłe hydrauliczne przyłącze jest powodem tego, że z fontanny tryska im woda. Lud polski, a już ten wierzący na pewno nie jest jednak tak naiwny, by nie przewidzieć, że hydraulicy muszą mieć jakiś swój pomysł tajemny by atakować Kościół, więc słusznie panom z kluczem francuskim nie uwierzono.
Obstawiając niemalże w ciemno, można założyć, że są to ci sami, którzy w przypadku ciężkiej choroby biegną wprost do znachora i zamiast się leczyć litrami wypijają sok z buraków czy ssą liście rabarbaru ufając, że zwalcza chorobę. Oczywiście dają również na msze, tak jakby wolę Boga można było kupić za parę groszy. Bywają nawet i tacy, którzy potrafią zarzucić dotychczasową lekarską kurację. Oczywiście absolutnie nie możemy ich kojarzyć z pewnymi pastuchami tudzież rybakami sprzed ponad 20 wieków, gdyż tamci byli tak gruntownie wykształceni i naukowo nieufni, iż każdy cud którego w swym życiu byli świadkami, gruntownie przebadali mikroskopem elektronowym.
I gdy tylko taki nieborak, co dostał ameby po chłeptaniu z owego źródełka, biorąc sobie Terlikowskiego fobie do serca, odstąpi od nauki (choćby medycznej) i wyląduje na tamtym świecie, to Pan Bóg, na jego pretensje mu powie, że trzeba było słuchać lekarzy, a nie czytać Terlikowskiego.
komentarze
Szanowny Galopujący
Fontanna Terlikowskiego jako zjawisko – pyszne. Jesli pozwolisz, zastosuję powołując sie oczywiście na żródło.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 25.01.2008 - 18:13ok nie ma sprawy
pozdrawiam
Jak tam głos na blog oddany razem z całą rodziną i znajomymi?
galopujący major -- 25.01.2008 - 18:16Galopujący Majorze
Czego się czepiasz katolików?
Bardziej mnie bawi ateista, który tam lezie chorym będąc i kamień liże i w butelkę typu PET wodę zbiera, i wodę tak pozyskana żłopie bez opamiętania, tylko po to by “głupim katolom” udowodnić, że taka na przykład woda, nic a nic nie pomaga
I nawet jak już umiera w mękach to jeszcze w “ostatnich abcugach” śmiech go skręca, jacy naiwni są inni ludzie.
Znaczy katole.
Pozdro
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 25.01.2008 - 18:21Ale przyzansz,że ten atiesta odważny jest
nawet przed śmiercią nie robi w pory i się nie zaczyna modlić na wszeki wy[adek.
galopujący major -- 25.01.2008 - 18:32znaczy ten ateista
galopujący major
galopujący major -- 25.01.2008 - 18:33Galopujący ... he he
No jeden odważny, ale tyż trochę głupi.
3m się.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 25.01.2008 - 18:44Majorze, coś się zagalopowałeś
Łączenie wiary katolickiej z zabobonem jest równie uzasadnione i równie eleganckie, co Żydów z czosnkiem. OK?
Ja wiem, że lud nie bawi się w teologię, że byle smugę na kominie przypominającą kontur z oleodruku nad łóżkiem ma za objawienie. Ale to nie Kościół temu winien.
Czytałem o wielu (a sam znałem jednego) ludziach wykształconych, oczytanych i nieprzesądnych, którym jak smierć w oczy zajrzała – choćby banalny rak – do najdziwniejszych znachorów chadzali.
Nie chcesz wierzyć w cuda? Twoja sprawa.
Prześmiewasz kult świętych i wiarę w cuda jako zabobon? Po części masz rację. W tej części, w której są praktykowane jako zabobon, choć nie powinny.
Ale łączenie tego z Kościołem i jeszcze z Terlikowskim – to gruba przesada. Nie cierpię tego pożal się Boże publicysty, ale zabobonów on raczej nie głosi. Nie spotkałem się z tym przynajmniej.
Idź może wytłumacz Kołakowskiemu, jakie to śmieszne zabobony wyznaje. Takiś rozsądny i światły – na pewno temu naiwnemu głupcowi dasz radę równie łatwo co ludziom z fontanny. Nie?
PS. Rozumiem, że twój język jest ateistyczny, w przeciwieństwie do katolickiego języka opisanego przez ciebie delikwenta spod fontanny?
Ciekawe, czy znasz też światopoglądy czy konfesje nosów, palców u stóp?
odys: W drodze
odys -- 25.01.2008 - 22:07odys ten post
to była rekacja na pierwsze zdanie Terlikowskiego.
Nie utożsamiam katolicycmu z głupotą,ale gdy widzę jak chłepca wodę Ojca Świętego a potem czytam o durniach ateistach to nie mogę się powstrzymać.
pozdrawiam
galopujący major -- 25.01.2008 - 22:25Bo durnie
Zdarzają się wszędzie.
Niezależnie od konfesji i narodowości.
A jeszcze i czasem co niektórzy mądrzy durnieją.
Durnotę wyśmiewać – dobrze.
Ale wyśmiewać Czarnych, bo się durnego Murzyna jednego (a nawet pięciu) spotkało – to grzech. I dla ateisty.
Pozdro.
odys: W drodze
odys -- 25.01.2008 - 22:36> Galopmajor
Panu by się przydała fontanna – Siloe.
Dymitr Bagiński -- 25.01.2008 - 23:11Panie Majorze
Do debaty stworzymy jakieś oddzielne konto, takie jak smakoszek.
Niech pan kombinuje temat i przeciwnika.
Igła
Igła -- 26.01.2008 - 10:53Do pojedynku
znaczy.
Igła -- 26.01.2008 - 10:54Igła
ok kombinuje
pzdr
galopujący major -- 26.01.2008 - 13:32