Jeżeli wyjdziemy z założenia, że lewica, tudzież lewactwo jest de facto tożsame ze zbrodnią, że celem lewicy i tak będą gułagi i krew na rękach, a jej wyznawcy, nigdy nie spoczną, dopóki nie wdrożą własnych projektów, to nietrudno dojść do wniosku, że należy z tym walczyć.
Rzecz jasna owa, przyjęta w założeniu, cecha lewicy, tak zdefiniowana mogła być tylko
w oparciu o historyczną symulację lewicowej teorii i praktyki. Przeszłości bowiem, nie da się inaczej przewidzieć, jak tylko analizując przeszłość i teraźniejszość. Wgłębiając się więc,
w nie tak znowu odległe, czasy zbrodni lewicy, nie trudno zauważyć, że aby lewica mogła
w praktyce dokonać swego dzieła zniszczenia, musiała wojnę o ówczesny świat wygrać. Bo tylko zwycięzca może swe projekty realizować. A skoro mamy wygranych, to musi być też przegrany, którymi okazują się ci, którym obecna, z definicji pragmatyczna prawica, oddaje hołdy i głosi swe uwielbienie. Mowa o przedwojennych elitach, wymordowanych
i zdeptanych jak pluskwy, które okazać się miały genialne, ale nie tyle, by zdołać uratować siebie i świat przed lewicową zagładą. Jeżeli więc rozpatrzymy ideowy spór, jedynie
w oparciu o tak zarysowany darwinizm społeczny, wadzenie się kto kogo, to okaże się, że prawicowe, przedwojenne elity przegrały. Przynajmniej w takim stopniu, w jakim lewicowe mogły bezkarnie mordować.
A skoro tak hołubione elity nie potrafiły wygrać, to każdy kto dziś zgłasza jednoznaczną gotowość, do wojny ideologicznej, musi wprost odpowiedzieć sobie na pytanie, czy uważa się za lepszego, od tych na grobach, których zapala swe świeczki i którzy mają być dla niego wzorem. Jeżeli zaś przyzna, że wróg z którym przychodzi mu walczyć, innego, mniejszego jest kalibru, to konsekwencją tej tezy, jest pewna wątpliwość, czy zbrodnie lewicy to wartość stała, czy jednak zmienna, a jeżeli zmienna to na ile obecność lewicy jest dopuszczalna
Składając zaś hołd determinizmowi, zakładając, że każda akcja rodzi reakcję, należałoby się więc zastanowić, czy warto wywoływać ideologiczną rozpierduchę, skoro zawsze może być gorzej, lewica raz już wygrała, potencjał zbrodni lewicy jest nieogarniony, a Sierakowski nosi buławę Lenina w kieszeni.
Chyba, że uznamy, iż lewica de facto w Polsce przegrywa i nie istnieje. Tyle, że jak przeciwnik nie istnieje, to przecież ma potrzeby z nim walczyć.
komentarze
?
Znowu stworzyłeś fantoma, którego pokonasz?
Echch…
Human Bazooka
Mad Dog -- 22.03.2008 - 17:39straszne
po prostu straszne
galopujący major -- 22.03.2008 - 18:39