Lech. Lech. Lech. Wałęsa oczywiście.
Od kilku tygodni znów jest w centrum uwagi tzw. „opinii publicznej“. A „opinia publiczna“ mówi, dyskutuje, nawet wrzeszczy, szczególnie kiedy jest umiejętnie sterowana. Tak jest i tym razem.
Wszyscy emocjonują się nieistniejącą jeszcze oficjalnie na rynku wydawniczym książką. (Jakże to podobne do stanu silnego pobudzenia emocjonalnego, który ujawnił się w Narodzie przed wydaniem „Strachu“ Grossa.) Książką napisaną przez „dwóch takich, co“ w IPN-ie robią. Badania historyczne robią, kwerendy, czy jak to tam się po ichniemu nazywa.
Podobno napisali książkę pod tezę, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem bezpieki, pseudo „Bolek“. Podobno to kłamstwa. Podobno to czysta prawda. Podobno to tylko poszlaki. Podobno „ci dwaj“ oparli się tylko ma materiałach SB. Podobno nie raczyli rozmawiać z żyjącycmi świadkami tych wydarzeń. Podobno świadczy to o ich brakach warsztatowych. Podobno prawda spoczywa w archiwach IPN. Podobno prawdę tę znają Gwiazdowie, Kaczyńscy, Walentynowicz i Wyszkowski. Podobno wszyscy inni tę prawdę zakłamują. Podobno…
To, co jest naprawdę to prosty fakt, że do tej pory nie potrafimy wyjść z pułapki lustracyjnej. Pułapki, w którą wmanewrowali nas również ludzie tamtej „Solidarności“. Pułapki, której upiory będą nas straszyć jeszcze długo, bo zawsze się znajdzie gdzieś ktoś, komu w danym momencie trzeba będzie „dowalić“. Historycznie i naukowo. Z przyczyn politycznych też. A może przede wszystkim?
Dlaczego rozliczamy się z naszą najnowszą historią w kategoriach politycznych?
Dlaczego, kiedy przychodzi nam zmierzyć się z własną przeszłością, zachowujemy się jak dwie bandy pijanych wściekłością kiboli rzucających w siebie czym popadnie?
Dlaczego nie potrafimy rzetelnie opisać historii jednego człowieka? Jednego.
Człowieka, którego życie było trudne i skomplikowane. Jak każdego z nas, choć może w innych obszarach.
Człowieka, który pewnie niejednokrotnie się miotał, wahał, wątpił, upadał i podnosił. Jak każdy z nas, choć może w innych warunkach i sytuacjach.
Człowieka wielkiego i małego w różnych okresach swego życia. Jak każdy z nas, choć w różny sposób.
Jeśli nie potrafimy opisać tej historii to chyba żadnej nie umiemy…
komentarze
tak
jakoś tak
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 18.06.2008 - 22:18Maksie
Tylko jakoś.
Magia -- 18.06.2008 - 23:41Sergiuszowa "matrioszka"
Znakomita. Tak jak i “Bohaterzy z cienia historii” Mireksa.
Magia -- 19.06.2008 - 10:05+
no jeden z najciekawszych tekstów o sprawie Wałęsy,bez niepotrzebnych etykietek, negatywnych emocji i bez rytualnej nawalnki.
grześ -- 22.06.2008 - 09:41Sensownie.
Pozdrówka.
Grzesiu
Ten plusik, którym mnie obdarzyłeś mam zaksięgować po stronie plusów dodatnich czy ujemnych? :)
A poważnie… Smutno mi, że niewielu jest ludzi, którzy chcą i umieją rozmawiać. Spokojnie i rzeczowo. Bo tylko w taki sposób powinno się rozmawiać o trudnych sprawach z naszą historią związanych.
Tylko, że taka rozmowa poklasku gawiedzi nie daje, popularności wśród wyznawców nie wzmacnia.
No to i mamy kolejną, ustawioną, nawalankę kiboli politycznych.
Ech…
Magia -- 22.06.2008 - 11:32