W 1930 Ferdynand Goetel i Rafał Malczewski, syn Jacka, opublikowali groteskę fantastyczną „Król Nikodem” Sztukę wystawiono w teatrze „Rozmaitości” we Lwowie. Reżyserował Wacław Gadulski a opiekę artystyczną nad spektaklem sprawował Leon Schiller.
Ponoć cały tekst się nie zachował, ale wynalazłem w antologii dawnej polskiej fantastyki „Tajemniczy Kryształ” fragmenty pierwszego aktu. Z tych fragmentów przepiszę drobny urywek.
Akcja sztuki dzieje się w roku 2000. Chodzi z grubsza o to, że władcą uczyniono mechaniczną kukłę. Oto jak do tego doszło. Elita wprowadza w sytuację nowego adiutanta kukłowatego króla, porucznika Apolla.
Winkeleisen: Właśnie! Były to najcięższe czasy w historii państwa. Naród raz po raz wybierał sejm, bo już tylko umiał głosować. Sejm, nim utworzył rząd, tracił mandaty; rząd nim się utworzył łapał synekury lub uchwalał sobie emerytury i dmuchał za granicę. Głowa państwa ważyła tyle co kapelusz, a naród wołał, że i tak za wiele. Na znak protestu przeciw anarchii obywatele kpili sobie z praw i nie płacili podatków. Dwa wspaniałe urodzaje zniszczyły ziemiaństwo, cena bowiem na produkty rolne spadła i ziarno gniło w spichrzach czekając na koniunktury. Przemysł aby móc eksportować za granicę, pożerał ostatnie zapasy obcych walut ze skarbu państwa. Import pochłaniał eksport, banki zjadały producenta, aby podtrzymać konsumpcję. Trzech bezrobotnych żyło kosztem jednego pracującego, który sam żył z tego co ukradł.
Pała: Lud się burzył.
Wymarło: Arystokracja wzruszała ramionami.
Winkelesein: Co tu mówić! Zupełny chaos! Ostatnimi laty nie przechodził już w sejmie żaden wniosek. Pamięta pan przecież, jak ten półobłąkany senator Wyprostek postawił nagłe pytanie, czy dwa a dwa jest cztery? Dyskutowano dwa tygodnie, udowadniając Wyprostkowi, choć był to ostatni notowany anioł w ludzkiej skórze, dwie defraudacje, jedno kazirodztwo i tuzin nadużyć. Po czym, dwa a dwa jest cztery przepadło olbrzymią większością.
Pała: Przepraszam, ale za mną stała cała lewica!
Winkeleisen: Cóż z tego, że stała, kiedyś ty leżał?
Wymarło: Mnie popierał związek arystokratów.
Winkeleisen: A mnie kapitał. Niewiele to nam jednak pomogło. Wtedy dopiero w pewien prohibicyjny dzień zeszliśmy się przypadkowo na wódce w knajpie „Pod Śledziem Marynowanym” Przy piątej kolejce zawarliśmy pakt wspólnego działania, zwany w historii „ Ugodą Marynowaną” lub „Sojuszem Wielkiego Śledzia” Programu wspólnego nie ustaliliśmy co prawda…w każdym razie jednak postanowiliśmy działać solidarnie, na złość wszystkim innym. Nazajutrz kiedy w Izbie zgłoszono trzysta rozbieżnych wniosków o umocnienie rzeczpospolitej…postawiliśmy kontrwniosek o restytuowanie monarchii. I stał się cud! Cała Izba wotowała za nami, z jednym , jedynym zastrzeżeniem, aby królem został ktoś bez politycznej przeszłości. Do wynalezienia kandydata upoważniono nas trzech.
Apollo: Rozumiem…lecz skądże król Nikodem?
Winkeleisen: W tym cała rzecz, bo gdyby nie on, nic by nam się wówczas nie udało. Obywatel bez przeszłości politycznej okazał się zupełną fikcją. Z kilku tysięcy zgłoszonych kandydatur nie utrzymała się żadna. Rozwścieczony Sejm zainicjował wówczas w całym kraju strajk generalny. Reagowaliśmy zamykając bufet sejmowy!
Wówczas pojawia się żona wynalazcy z mechanicznym kandydatem. Kandydat zostaje królem, wynalazca trafia do ciupy. W ostatniej znanej mi scenie Nikodem ożywa i zaczyna sam rządzić. Potem musi być coś nie bardzo i pewnie ta próba zbytniej samodzielności kończy się fatalnie, bo w zestawieniu postaci mamy coś takiego:
Inż. Winkeleisen- później Nikodem 2
Hr. Wymarło – później Nikodem 3
Mateusz Pała – później Nikodem 4
Mało to w sumie optymistyczne, że na końcu królem zostaje lewicowy Pała. Dobrze, że to starodawny i przedwojenny tekst, którego autorami są dwaj bardzo interesujący ludzie, a interesujący ludzie przeważnie się mylą. Koniecznie poczytajcie, choćby na początek w “wiki” Jak to się plecie, niesamowite.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ferdynand_Goetel
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rafa%C5%82_Malczewski
Pewnie poznali się w Tatrach. Cholera zresztą ich tam wie.
komentarze
Ostatni dzień
łykendu.
Igła -- 04.05.2008 - 08:07A może ostatnie dziesięciolecie spokoju?
A może ostatnie stulecie ludzkiego panowania?
Igła
Na przykładzie autorów zobacz jak łatwo świat, maszyna polityczna, ideologie 20 wieku, potrafiły zmielić ich życie na pył. W ucieczce przed spełnieniem się tej wizji Witkacy spuścił z siebie krew. Następny ancymon.
Druga rzecz to pytanie, czy jeszcze żyjemy w czasach ludzkiego panowania?
Jacek Jarecki -- 04.05.2008 - 08:40Czy człowiek panuje nad światem, skoro nie panuje nad sobą?
Tak mi przyszło do głowy jak czytam cykl Bagińskiego o Wołyniu. Niby ludzie a jakby maszyna, jakby ktoś włączył piekielną maszynę, fatalne perpetum mobile.
Zrobiła swoje i niby zarasta w krzakach ale pewnie wewnątrz wszystkie obwody ma sprawne bo czasem aż drży z niecierpliwości by ktos raczył ją włączyć.
Prorocze
Nuże. Dalej słuchajmy nawiedzonych, to przepadnie jeden a jeden. Czyli każdy.
Znakomite.
Stary -- 04.05.2008 - 09:10Jacek
dzięki też za te linki, rzeczywiście niesamowite
max -- 04.05.2008 - 13:24Prezes , Traktor, Redaktor
Maxie
Nie? Przypadek rządzi bo aby nie pisać zacząłem czytać i taka książka mi wpadła w łapę a potem po linkach, ścinkach, fragmentach.
Jacek Jarecki -- 04.05.2008 - 14:06Biografie niesamowite a jak ten skromny, gryzący tekst uzupełniają.
Pozdro
Stary
Ale sobie powalczyłeś!
Jacek Jarecki -- 04.05.2008 - 14:07W sumie to nawet nie przeczytalem
Ale zostawiam slad:-D
A wkrotce nowy “Indiana”!!!
Human Bazooka
Mad Dog -- 04.05.2008 - 14:29Wow,
czy to aby na pewno ja dobrze widzę?
Z wrażenia żem aż tekstu nie przeczytał, ale jutro nadrobiem zaległości, bo spac zaraz idem.
pzdr
grześ -- 04.05.2008 - 22:30JJ
przecież nie wiemy, jak jest w rzeczywistości. patrząc na G.Busha zawsze sie zastanawiałem, jak Ci którzy ciągną za sznurki mogli w tak oczywisty sposób spieprzyć przedstawienie. bo przecież to jak na amerykanskie warunki zbyt oczywista marionetka. tylko nie wiemy, kto sznurki trzyma. ale smieje sie nam w twarz – “patrzcie, nawet sie nie musze kryc, buraki”.
czasem podejrzewam, ze nie ma zadnego konfliktu po z pis. chlopaki na zapleczu pija wino i dziela synekury, a my sie podnecamy glupotami kurskiego lub pitery.
czy ktos rozliczyl lewice? czy ktos grzebal w synekurach pis? jakos nie mam watpliwosci, ze jesli po przegra kolejne wybory, to nikt nie bedzie w tym grzebal.
rzuci sie jakies ochlapy, dziennikarzyny to opisza, a lud bedzie mial kolejne igrzyska.
mocne wejscie Jacku.
Griszeq -- 05.05.2008 - 08:22Griszegu
A w końcu i to się znudzi. Harmonia Sfer a Gorillium w kącie.
Jacek Jarecki -- 05.05.2008 - 16:16Zapytasz i znikasz. Ino drzwi jak w westernie furkocą za tobą.
Grzesiu
Jestem James Joyce!
Jacek Jarecki -- 05.05.2008 - 16:20Czytać nie trzeba.
Na sam widok tekstu zachciało mi się spać – dzięki Grzesiu!
:)
Mad Dog
-Następny proszę!
Jacek Jarecki -- 05.05.2008 - 16:22-Ale mnie boli brzuch
-To pana problem, nie mój! Ała…!!!! Teraz pana rozumiem
Jacku Jarecki
Mało to w sumie optymistyczne, że na końcu królem zostaje lewicowy Pała. Dobrze, że to starodawny i przedwojenny tekst, którego autorami są dwaj bardzo interesujący ludzie, a interesujący ludzie przeważnie się mylą.
A mnie się przypomniało wreszcie, z czym miałem mgliste skojarzenie czytając tą notkę: moje ulubione Tango Mrożka.
Tam opisano przebieg i smutny koniec rewolucji konserwatywnej.
I tak sobie przypominam, że pogrążenie SLD i zwycięstwo PiS i PO tak nazwano…
Obawiam się, że na końcu jest Edek.
odys -- 05.05.2008 - 17:08