Była kiedyś taka gadka, że wyśmiewanie się z nazwisk jest objawem skrajnej słabości umysłowej. Ostatnio jest to teza mało popularna, skoro nawet kwiat naszej felietonistyki oraz inteligencji powszechnej, znalazł używanie i wiele radości w nalewaniu się z Kaczorów.
W zapomnienie poszło ostrzeżenie, że to żenada i teraz jest to po prostu dobra zabawa. Szaleństwo humoru oraz tego humoru race. Czy Bogusława Kaczyńskiego ktoś kiedyś nazwał Kaczorem? Czy ktoś sprzedał choćby za złotówkę żart, że niby „jakim cudem Kaczora wpuścili do La scali?
A teraz wychodzi jakiś cep na scenę i zakwacze, a publika się pokłada ze śmiechu, albo i nie. Myślę, że to z pośpiechu.
Jak jest pośpiech to się wszystko upraszcza, a jak się raz zacznie upraszczać to już końca upraszczaniu nie widać.
Nadejdzie taki czas, że jedynym powszechnie zrozumiałym komunikatem będzie niemowlęce „a gaga, a gugu” I też będzie dobrze, a może nawet lepiej.
Była kiedyś taka gadka, że „Ave Cesar morituri te salutant”, co w swobodnym przekładzie znaczy mniej więcej to, że idący na śmierć pozdrawiają Cezara. I nie chodzi tutaj o Cezara Borgię, wzorcowego księcia z opowieści patrona spin doktorów i story spinnersów, tylko o starodawnego Cezara, którego ciachnął między innym Brutus.
Nie piszę o tym bez powodów. Obrazem nauki, jaką ludzkość wyciągnęła z tej historii jest fakt, że na mojej ulicy żyje dzisiaj trzech Brutusów i tylko jeden Cezar. Tyle tylko, że to są psy. Czy się gryzą między sobą? Nie wiem.
Wiem za to, że nalewający się z Kaczorów, Kaczorów piętrzący jako absurd i mrugający Kaczorami, za nic mają fakt, że ich lider ma na imię Donald. To jest w tym pośpiechu zbyt skomplikowane skojarzenie i dlatego nie ma większych szans by się przebić do świadomości ogółu. Co innego Kaczory! Kaczory są zrozumiałe, choć z łatwością można sobie przypomnieć, że w bijącym przed laty rekordy popularności „Polskim ZOO” Kaczory były chomikami. Złośliwymi, ale chomikami.
Jako chomiki egzystowały całkiem jeszcze niedawno w tak zwanej świadomości zbiorowej, a kaczorami, Kaczory stały się w momencie, gdy ośmieliły się dokonać zamachu na demokrację wygrywając demokratyczne wybory.
Wracając do Cezara i jego „Ave” Czas by to jakoś przerobić na – powiedzmy – Idący w niewole pozdrawiają swoją władzę, czy coś w tym stylu, i broń Boże nie po Łacinie, bo tylko jakieś odchylenie sondażowe zakuma.
Muszę się przyznać, że nigdy nie znałem nigdy nikogo, kto nazywałby się Tusk albo Kaczyński. Jakoś zabrakło mi szczęścia, bo zaraz mógłbym przytoczyć jak się na nich mówiło, jakie mieli oryginalne ksywy.
Mogę wspomóc was tylko moim własnym i jedynym szwagrem, który ma na imię Jarosław, a każdy bystrzak wie, kto jeszcze ma na imię Jarosław, prawda?
Uwaga spin doktorzy i story spinnersi PiS i PO!
Na mojego szwagra, który jak wspomniałem ma na imię Jarosław, od 24 lat mówię „Jabu” od słynnego Jabbu Cassigi, którego poznaliśmy razem, zaśmiewając się z japońskiego serialu o legendarnym Musashim. Jeśli ktoś pamięta ten film, pokazywany w latach osiemdziesiątych, otrzymuje pięć punktów.
Serial kończy się bohaterską śmiercią Musashiego, a głos lektora poucza fanów, że Mushashi trafił w zaświaty, gdzie jak zapewnia nas lektor „nadal podąża drogą miecza”
I to jest właśnie jakiś pokrętny morał tego pełnego dygresji – przyznam – dość miernego i dziwnego tekstu. Ale w pośpiechu ujdzie. Ujdzie w tłoku a szczególnie w pośpiechu.
Autorowi chodzi o to, że nawet po ostatecznej klęsce ciała, jaką bez wątpienia bywa śmierć, można z powodzeniem robić nadal skutecznie to samo, co robiło się przedtem, i wbrew tak oczywistej przeszkodzie, nadal podążać drogą miecza, albo, co kto tam ma w swojej zbrojowni. To taka uwaga o człowieku i jego kondycji ( nie mylić z kondycja nabywaną przez głupawe bieganie po lesie w dresie )
Tyle o człowieku a na koniec będzie o politykach i ich drodze.
Odkąd Cezar i Brutus przede wszystkim bywają psami, politykom jest łatwiej.
Byłoby im trudniej, gdybyśmy przestali się spieszyć. Gonić za uciekającymi pointami. Zlekceważyli medialne werble zagrzewające nas do boju, choćby, dlatego, że grzmią z playbacku. Jakieś śmieszne chłopięta wciskają guziczki i tyle.
Jak będziemy pędzić na ich każde wezwanie mogą się okazać werblami żałobnymi.
Dla nas.
komentarze
Tak sobie myślę
że ciągłe gadanie o “Kaczorach” to takie intelektualnie łatwe jest, znaczy ktoś nie ma argumentów, to rzuca Kaczor, a i już wszyscy wiedzą o co chodzi i wszystko wiadomo.
Najzabawniejszy był jeden mój znajomy, który zresztą na lecha Kaczyńskiego głosował, ale w gadce gdzie było towarzystwo nastawione na “nie” z pogardą rzucał “Kaczor” czy “Kaczory”.
Zabawne.
Ciekawy jest też przypadek posła Rokity, który w większości przypadków mówił “Bracia”, nigdy, premier , prezydent, tylko zawsze ‘bracia” albo raczej Bracia
I to z takim anciskiem w głosie i strachem:)
Ja tam zas lubię moje określenie “Jarosław Mądry”
:)
pzdr
grześ -- 28.04.2009 - 21:05Ja sympatycznie pisałem
“Brzydcy Bracia” że niby BB tak jak Bardotka, pardą, ale sympatycy nie czuli w tym mojego sympatycznego nastawienia.
Zresztą poza nazwiskiem jest też zadziwiająca bo w politpoprawnej rzeczywistości zupełnie niemożlliwa wobec nikogo innego nagonka na wygląd, nie związane z polityką przymioty itp.
Kuriozum że pp towarzycho doszukuje się np. u JK skłonności homoseksualnych tylko na takiej podstawie, ze nie założył rodziny.
Mało tego. Trzeba zobaczyć “kto to mówi!”
I kto to mówi5?
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 28.04.2009 - 21:17A wiesz, to mnie akurat strasznie wkurwia
jak nie lubię Kaczyńskiego, to po prostu zaczynam go lubić jak słyszę argumenty
(no i tu akurat pasuje nielubiane przeze mnie słowo) lemingów pieprzących, że nie ma konta, nie ma rodziny, nie ma prawa jazdy itd
Jakby według tych osób każdy miał iść tą samą drogą i robić to samo, jakby był ideał jakiegoś idealnego życia, którego niespełnianie jest równoznaczne z potępieniem owego niespełniającego.
I najzabawniejsze, że gadają to osoby ponoć tolerancyjne.
No żenujące to jest.
Nawet bardziej niż naśmiewnaie się z wyglądu czy cuś.
P.S. Ale że to tylko braci K. dotyczy to kulą w płot, mam wrażenie, że i z głosu senysznowej się wyśmiewano (acz kobieta ma do tegoż dystans) i zfizjonomii choćby Kalisza.
A chwyt ulubiony prawaków o brzydocie feministek to czym jest?
Aby nie tym samym?
pzdr
grześ -- 28.04.2009 - 21:22Feministki to panie Grzesiu
obiektywnie brzydkie są.
Znasz pan jaka ładną, do zapoznania się?
A Kaczory są po prostu szkaradne, też obiektywnie.
Małe kurduple, przysadziaste, w niedopinających się marynarkach, niewypastowanych butach, bełkotliwie mówiące, jakby sztuczne szczęki pożyczone miały, no takie prowincjonalne.
Wsiowe.
I na dodatek chitre.
Gdzie im tam do takiego Lisa albo ulubionego przez Jarecczaka – Nitrasa?
No i weź pan Prezydentową Kaczyńską do męczęnnicy Lisowej porównaj?
Choćby względem sexapilu albo wymowności?
I ja się zgadzam np z … albo z …......, jak patrze na kogoś z Pisu, to tak samo wstręt egzystencjalny czuję nie mówiąc o estetycznym.
Bo oni faktycznie są wstrętni i brzydcy.
Tylko, kurwa, dlaczego oni tacy są i skąd się wzięli?
(Tak) Dumając nad nową fryzurą Lisa, się pochylam.
Igła -- 28.04.2009 - 21:49Hm, a ja wstrętu nie czuję bo i dlaczego?
Oczywiście PUtra, Gosiewski i kilku innych wygląda gorzej niż przeciętnie, ale nie uogólniałbym tego na cały PiS.
Ale fakt, bełkotliwości nie wybaczam, bo to jest do zrobienia i i złej wymowy i niepoprawnej polszczyzny można się pozbyć.
Tylko trza chcieć:0
Szczególnie że kto jak kto ale doktorzy prawa mówic po polsku powinni umieć.
Wyglądać zaś nie muszą.
Ni rodziny mieć.
Ni ładnymi być.
A prezydentowa Kaczyńska-sympatyczna kobieta i z klasą.
I bardziej ją można polubić niz poprzednią pierwszą damę.
I powiem panu, że nie jestem jedyny z antypisowców który ma dobre zdanie o Marii Kaczyńskiej.
P.S. Kazia Szczuka jest ładna, tego będę bronił jak niepodległości:)
I fajnie się ubiera:)
W dodatku z tego co pamiętam mam w tej sprawie poparcie i Futrzaka i Mariana Zmyślonego:)
grześ -- 28.04.2009 - 22:06moje też masz
Grzesiu.
Szczuka jest OK
merlot nie logujący się dla zasady (gość) -- 28.04.2009 - 22:27Merlocie, dzięki za miłą
acz niespodziewaną odsiecz.
Polecam się na przyszłość...:)
grześ -- 28.04.2009 - 23:12Szczuka jest OK(z wyglądu i sprawności wymownej)
Pozwolę sobie przytoczyć tekst przesłany kumplowi-liberałowi(propisowskiemu) przed chwilą:
Jestem zdruzgotany tym co dziś widziałem w tv wszelkich – totalne jajcarstwo z PiS-u. Nie pomoże żaden najwymyślniejszy spot – każdy zostanie ośmieszony zwykłą przewagą ilościową opinii, wspierającą psychiczne poczucie siły przeciwników wypowiadajacąch się – są rozluźnieni świadomością bezwzględnej niszczącej przewagi – to cos jak przeciw Tobie występuje całe towarzystwo na imprezie – mógłbyś wygrać tylko rozpierdalając je fizycznie, ale tu nie wchodzi w gre nawet taka możliwość. To już koniec – wygrał europejski liberalizm. I nie mówię o III RP a o, na kanwie tego co się u nas wyrabia, całym Europejskim Związku Republik Radzieckich.
Wiem wiem – że to nie tak, że liberalizm to zupełnie co innego, że to zupełne przeciwienstwo liberalizmu prawdziwego, i takie tam pierdolenie.
Dokładnie tak samo mówili “prawdziwi komuniści” o ZSRR.
Dobranoc
Git (gość) -- 29.04.2009 - 01:13Igła
Do Nitrasa stracilem zapał. W Dzienniku wygaduje o moralności w kontekście wyborów.
Wygaduje bo go jakiś pacan pyta. Idea jest taka, a Git swoim wpisem mnie zainspirował, że ani w partie, ani w media skutecznie walić się nie da.
Ale jest słabizna w miejscu gdzie się sobie wzajemnie dogadzają.
To miejsce namierzyć trza.
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 29.04.2009 - 10:13